0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Robert Robaszewski / Agencja GazetaRobert Robaszewski /...

W poniedziałek 13 stycznia Kancelaria Sejmu przysłała do Sądu Okręgowego w Olsztynie wniosek o przeprowadzenie przez sąd dowodu poprzez przejrzenie oryginałów dokumentów list poparcia do KRS. Sąd wyznaczył oględziny dokumentów na 21 stycznia. Do Warszawy przyjedzie sam sędzia Paweł Juszczyszyn.

To Juszczyszyn 20 listopada, realizując wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, wezwał Kancelarię Sejmu do udostępnienia tajnych list poparcia. Spotkały go za to represje - odwołanie z delegacji, zawieszenie, zarzuty dyscyplinarne. Kancelaria Sejmu początkowo odmówiła udostępnienia dokumentów, zasłaniając się przepisami RODO.

Już 2 stycznia, po powrocie do obowiązków służbowych, sędzia Juszczyszyn wezwał szefową Kancelarii Agnieszką Kaczmarską do sądu w Olsztynie, by wzięła udział w jawnej rozprawie, którą wyznaczył na 24 stycznia. Miała osobiście wytłumaczyć, dlaczego odmówiła wydania list poparcia dla członków nowej Krajowej Rady Sądownictwa.

Przeczytaj także:

Kancelaria niezwłocznie zaczęła się domagać uchylenia tego postanowienia, a następnie skierowała pytania do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych.

Skąd zatem nagła zmiana frontu?

Wybieg Kancelarii

Otóż wniosek Kancelarii Sejmu obejmuje tylko udostępnienie list poparcia obywateli, nie sędziów. Przypomnijmy - pod kandydaturą na sędziego KRS wymaganych było 25 podpisów sędziów, lub 2000 podpisów obywateli.

Co ważne, tylko jedna sędzia z piętnastu dołączyła podpisy obywateli. Była to Teresa Kurcyusz-Furmanik, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach, a także publicystka "Gazety Polskiej Codziennie". I to właśnie GP organizowała akcję zbierania podpisów pod jej kandydaturą. Informowano, że udało się zebrać 4998 podpisów. Warto przy okazji zwrócić uwagę, że z informacji udostępnionych przez Kancelarię Sejmu wszystkich obywateli, których dotyczą listy KRS jest jednak 3124.

Z informacji na stronie SO w Olsztynie wynika wprost, że chodzi jedynie o listy Kurcyusz-Furmanik:

"Kancelaria Sejmu podniosła, że za takim sposobem przeprowadzenia dowodu przemawia również konieczność ochrony integralności oraz struktury dokumentu, gdyż przedmiotowe wykazy w znacznej części zostały sporządzone na papierze gazetowym (odpowiednie formularze do wypełnienia i stosownego wykorzystania były publikowane na łamach Gazety Polskiej), dlatego też ich przesłanie do siedziby sądu lub nawet kopiowanie grozi uszkodzeniem wnioskowanych dokumentów".

Ważne są listy sędziów

To nie kandydatura Teresy Kurcyusz-Furmanik wzbudza zatem najwięcej kontrowersji, ale zgłoszenia pozostałych sędziów. Mieli równo, lub niewiele więcej niż wymagane 25 podpisów, a każdy sędzia mógł poprzeć więcej niż jednego kandydata. Dodatkowo ustawa nie zakazywała kandydatom popierać się wzajemnie. Teoretycznie więc cały KRS mógł zostać obsadzony przy udziale zaledwie 25 z ponad 10000 sędziów w Polsce.

Ale wśród sędziów-członków KRS są sytuacje jeszcze bardziej kontrowersyjne. W sierpniu 2019 ujawniło się ośmiu sędziów, którzy podpisali się pod listą Maciej Nawackiego. Ale czterech spośród nich swoje podpisy wycofało. Jeszcze wcześniej wycofanie swojego poparcia ujawniła inne osoba (choć zrobiła to po ogłoszeniu list przez Kancelarię). Oznacza to, że Nawackiemu mogło zabraknąć co najmniej jednego podpisu. Spekulowano, że Nawacki uzupełnił ten brak, samodzielnie podpisując się pod swoją kandydaturą, co sędzia ostatecznie potwierdził.

Onet wymieniał również Macieja Nawackiego wśród członków hejterskiej grupy "Kasta" zajmującej się szkalowaniem innych sędziów.

Przypomnijmy - to właśnie Nawacki jest nominowanym przez Zbigniewa Ziobrę prezesem Sądu Rejonowego w Olsztynie, który zawiesił w grudniu sędziego Pawła Juszczyszyna w obowiązkach, co zakwestionowała później Izba Dyscyplinarna SN.

Co stanie się ostatecznie 21 stycznia, gdy Juszczyszyn przyjedzie do Warszawy? Postanowienie, które wydał 13 stycznia Sąd Okręgowy dotyczy udostępnienia wszystkich list poparcia - tej obywatelskiej, ale przede wszystkim - list sędziowskich. Sąd zaznacza, że w razie utrudniania oględzin list sędziów, Kancelarii Sejmu grozi grzywna.

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze