0:000:00

0:00

W poniedziałek 23 grudnia Izba Dyscyplinarna przy SN postanowiła uchylić decyzję prezesa olsztyńskiego sądu o odsunięciu od orzekania - na miesiąc sędziego Pawła Juszczyszyna. To sędzia, który jako pierwszy zastosował się do wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 19 listopada 2019, za co spotkała go sroga kara.

Najpierw, w trybie "faksowym" minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro cofnął mu delegację do sądu okręgowego. Potem rzecznik dyscyplinarny Michał Lasota wytoczył Juszczyszynowi postępowanie o przekroczenie obowiązków.

W końcu, 29 listopada, prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie Maciej Nawacki (na zdjęciu po lewej) i jednocześnie członek nowej KRS zawiesił Juszczyszyna w obowiązkach. Na maksymalny możliwy czas - jeden miesiąc. Zrobił to tłumacząc dobrem wymiaru sprawiedliwości, bo Juszczyszynowi rzecznik dyscyplinarny postawił cztery zarzuty dyscyplinarne. Decyzja ta było dodatkową represją za wykonanie wyroku TSUE.

Zarządzenie Nawackiego trafiło do Izby Dyscyplinarnej SN, która obradowała dziś na posiedzeniu niejawnym. Skontrolował je skład orzekający: Jacek Wygoda (przewodniczący składu), Adam Roch (sprawozdawca sprawy) i ławnik Michał Górski. Izba mogła zdecydować o zawieszeniu sędziego w obowiązkach lub uchylić zarządzenie prezesa i zdecydowała się na uchylenie.

"W najśmielszych snach nie przypuszczałem, że coś takiego stwierdzi grupa osób pełniących funkcje sędziowskie pod szyldem Izby Dyscyplinarnej" - komentował jeden z obrońców sędziego Juszczyszyna sędzia Dariusz Mazur.

Izba uchyla decyzję prezesa, bo wytoczona Juszczyszynowi dyscyplinarka nie przeszkadza w orzekaniu

W uzasadnieniu orzeczenia o uchyleniu decyzji prezesa olsztyńskiego sądu dotyczącej sędziego Pawła Juszczyszyna, skład Izby Dyscyplinarnej odniósł się do treści wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 19 listopada.

Izba uznała, że orzeczenie to dotyczy tylko konkretnej sprawy, w której zadano pytania prejudycjalne, tj. przedwczesnego odesłania w stan spoczynku sędziów SN. I zdaniem Izby Dyscyplinarnej TSUE nie dał sędziom możliwości badania statusu sędziego powołanego przez prezydenta oraz nie dał prawa do badania legalności nowej KRS.

Przeczytaj także:

Izba dokonała swojej analizy wyroku TSUE, bo oceniała, czy Maciej Nawacki mógł odsunąć sędziego od orzekania z powodu postawionych mu czterech zarzutów dyscyplinarnych. Najważniejszy zarzut dotyczył właśnie wykonania wyroku TSUE - Juszczyszyn zażądał od Kancelarii Sejmu list poparcia kandydatów do KRS, bo chciał zbadać legalność sędziego rejonowego, którego wyrok miał skontrolować jako sąd odwoławczy.

Izba dokonała więc wstępnej analizy zarzutów, ale nie przesądziła o tym czy są zasadne. Badała tylko, czy mogły być one podstawą zawieszenia sędziego. I wnioski do jakich doszła nie są miłe ani dla prezesa olsztyńskiego sądu rejonowego Macieja Nawackiego, ani rzeczników dyscyplinarnych ministra Ziobry, którzy ścigają Juszczyszyna.

Izba Dyscyplinarna uznała, że wyrok TSUE nie dał Juszczyszynowi prawa do badania statusu sędziego rejonowego, którego powołała nowa KRS i prezydent. Izba oceniła, że decyzja Juszczyszyna w tym zakresie była bezpodstawna i "oczywiście niezasadna". - Czy to był jego błąd z powodu braku przemyśleń o wyroku TSUE? Czy też zamierzone działanie, w którym wyrok TSUE był tylko pretekstem? - zastanawiał się w ustnym uzasadnieniu tego orzeczenia Adam Roch, sprawozdawca sprawy. Izba uznała też, że sędzia Juszczyszyn nie mógł żądać od Sejmu list poparcia kandydatów do nowej KRS. Nie przesądziła jednak czy za to mógł dostać zarzut dyscyplinarny. - Wątpliwości budzi stawianie zarzutów za wydanie orzeczenia - podkreślał Adam Roch. Rzecznik dyscyplinarny uznał nawet, że Juszczyszyn popełnił przestępstwo przekroczenia uprawnień z artykułu 231 kodeksu karnego. Ale Izba mocno wątpiła, czy do niego doszło. Bo rzecznik dyscyplinarny nie złożył zawiadomienia do prokuratury, w aktach nie miał też na to dowodów. Ponadto rzecznik dyscyplinarny decyzję sędziego o zażądaniu list poparcia do nowej KRS zakwalifikował jako uchybienie godności sędziego. Zdaniem Izby Dyscyplinarnej błędnie. Bo uchybienie godności sędziego może dotyczyć zachowania się sędziego w sądzie i poza nim, a nie wydania orzeczenia, które rzecznik uznaje za błędne. Za błędne orzeczenie sędzia może mieć zarzut oczywistej i rażącej obrazy przepisów. A rzecznik dyscyplinarny takiego zarzutu Juszczyszynowi nie postawił. Dlatego Izba uznała, że za ten zarzut odsunięcie od orzekania Juszczyszyna było niezasadne. Co więcej Izba podkreśliła, że sędziego nie można nawet zawiesić jeśli wyda błędne orzeczenie.

Wstępnej analizie poddano też pozostałe trzy zarzuty dyscyplinarne: - wydanie przez sędziego oświadczenia dla mediów w sądzie, bez zgody przełożonego, - składanie niezasadnych wniosków o wyłączenie (zdaniem rzecznika dyscyplinarnego) z prowadzenia dużego procesu policjantów, za co sędzia dostał dwa zarzuty dyscyplinarne.

Izba odnosząc się do zarzutu wydania oświadczenia dla mediów znowu wytknęła błędy rzecznikowi dyscyplinarnemu, bo nie wskazał on jaki delikt dyscyplinarny miałby sędzia popełnić. - Więc nie można ocenić tego zarzutu - oceniła Izba i dodała, że nawet gdyby zarzut był udowodniony, to z tego powodu też sędziego nie można było pozbawić orzekania. Bo taki zarzut nie przeszkadza w wykonywaniu obowiązków sędziego.

Izba Dyscyplinarna stwierdziła wręcz, że przywracając sędziego Pawła Juszczyszyna do orzekania, da mu szansę, by pokazał, że jest takim sędzią, za jakiego podał się w oświadczeniu z 26 listopada.

Ostatnie dwa zarzuty dotyczące składania wniosków o wyłączenie Izba uznała za wysoce prawdopodobne. Zdaniem Izby Juszczyszyn mógł nie chcieć sądzić dużej sprawy. Nie uwierzyła, że sędzia był w dobrych relacjach z protokolantką, która była żoną jednego z oskarżonych policjantów. Izba przyznała jednak, że były nieprawidłowości w przydzielaniu tej sprawy, co podnosił Juszczyszyn. Ale i w tym przypadku Izba doszła do wniosku, że nie przeszkadza to w wykonywaniu funkcji sędziego.

Orzeczenie jest nieprawomocne. Strony mogą odwołać się do innego składu Izby Dyscyplinarnej.

Przewodniczący składu Jacek Wygoda złożył zdanie odrębne. Jego zdaniem Izba Dyscyplinarna SN w ogóle nie powinna badać sprawy przedłużenia zawieszenia w pierwszej instancji. Właściwy byłby natomiast sąd dyscyplinarny przy sądzie apelacyjnym. Zaznaczył, że jest to przesłanka do złożenia odwołania. Posiedzenie Izby było niejawne. Izba wpuściła publiczność tylko na ustne uzasadnienie orzeczenia.

Uchwała nie-sądu

W Izbie Dyscyplinarnej zasiadają wyłącznie sędziowie powołani już z udziałem nowej KRS, głównie byli prokuratorzy, współpracujący z prokuraturą Zbigniewa Ziobry. 5 grudnia 2019 Izba Pracy SN, działając według wskazówek TSUE, orzekła, że tak obsadzona Izba Dyscyplinarna nie jest sądem w rozumieniu prawa UE.

To dlatego na rozprawie 23 grudnia zjawili się obywatele RP z transparentem "nie jesteście sędziami". A obrońcy Pawła Juszczyszyna - sędzia Dariusz Mazur z Krakowa oraz adwokaci Mikołaj Pietrzak i Michał Wawrykiewicz - nie weszli na salę sądową. Nie uznają bowiem Izby Dyscyplinarnej za legalny sąd. Bezskutecznie wnioskowali o przeniesienie sprawy do Izby Karnej SN, w której zasiadają "starzy", legalni sędziowie SN.

W posiedzeniu Izby Dyscyplinarnej wzięli udział jedynie główny rzecznik dyscyplinarny dla sędziów Piotr Schab i jego zastępca Michał Lasota. Obaj z nominacji ministra Ziobry. Wraz z kolejnym zastępcą Przemysławem Radzikiem ścigają niepokornych sędziów. Przed salą rozpraw, jak i na sali rozpraw byli pewni siebie. Ciągle się uśmiechali.

Sprawa cieszyła się dużym zainteresowaniem mediów i publiczności, której na salę nie wpuszczono. Przed salą w tłumie było dużo znanych warszawskich sędziów i prawników. W tym były prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński, sędzia TSUE Marek Safjan i profesor UW Mirosław Wyrzykowski.

W oczy rzucała się obecność policji - zarówno przed wejściem do siedziby Sądu, jak i przed salą rozpraw.

Co zrobił sędzia Juszczyszyn

Przypomnijmy. Sędzia Paweł Juszczyszyn jako pierwszy zastosował się do wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 19 listopada. Postanowił samodzielnie zbadać, czy Krajowa Rada Sądownictwa jest organem niezależnym. Dlatego nakazał Kancelarii Sejmu udostępnienie mu list poparcia dla członków neo-KRS.

Listy stanowią jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic rządu PiS. Choć Naczelny Sąd Administracyjny nakazał w lipcu ich upublicznienie, partia Kaczyńskiego wezwała na pomoc prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, który bezprawnie wstrzymał wykonanie wyroku NSA. Przepisami RODO zasłaniała się także Kancelaria Sejmu, tłumacząc, dlaczego nie wyda Juszczyszynowi list.

Za zastosowanie się do wyroku TSUE olsztyńskiego sędziego spotkała surowa kara. Najpierw odwołano go z delegacji do sądu okręgowego, następnie wszczęto przeciw niemu postępowanie dyscyplinarne. W komunikacie z 28 listopada rzecznik Michał Lasota napisał, że postawił Juszczyszynowi cztery zarzuty z art. 107 ustawy o ustroju sądów powszechnych.

Art. 107.

§ 1. Za przewinienia służbowe, w tym za oczywistą i rażącą obrazę przepisów prawa i uchybienia godności urzędu (przewinienia dyscyplinarne), sędzia odpowiada dyscyplinarnie.

§ 2. Sędzia odpowiada dyscyplinarnie także za swoje postępowanie przed objęciem stanowiska, jeżeli przez nie uchybił obowiązkowi piastowanego wówczas urzędu państwowego lub okazał się niegodnym urzędu sędziego.

Sędzia miał przekroczyć swoje uprawnienia i uchybić godności urzędu. Wkrótce po komunikacie o zarzutach dyscyplinarnych, sędzia Juszczyszyn został odsunięty na miesiąc od orzekania.

Decyzja Macieja Nawackiego

Decyzję o czasowym zawieszeniu sędziego podjął 29 listopada prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie, nominat Zbigniewa Ziobry i członek neo-KRS, sędzia Maciej Nawacki. Decyzja zapadła w "trybie natychmiastowym" i mała obowiązywać przez miesiąc. To maksymalny okres, o jaki może wnioskować prezes sądu.

Stąd dzisiejsze posiedzenie w Izbie Dyscyplinarnej SN.

Decyzja Macieja Nawackiego nie dziwi o tyle, że wokół jego własnych list poparcia narosło najwięcej kontrowersji.

Pod każdą kandydaturą sędziów do KRS wymaganych było 25 podpisów. Na liście poparcia dla Nawackiego udało się zebrać 28. W tym ośmiu sędziów, którzy ujawnili się w sierpniu 2019 roku. Czterech spośród nich wycofało jednak podpisy. Jeszcze wcześniej wycofanie poparcia dla sędziego ujawniła inna osoba. Nawackiemu mogło więc zabraknąć co najmniej jednego głosu poparcia.

Brak ten miał uzupełnić... samodzielnie podpisując się na swojej liście.

„Jeżeli wśród 28 osób, których podpisy złożył Maciej Nawacki, są 4 osoby, które wycofały swoje poparcie, to Marszałek Sejmu powinien był uznać, że nie został on skutecznie zgłoszony. Ta sprawa potwierdza, jak ważne jest ujawnienie list poparcia. [...] Możliwe, że członkowie KRS ukrywają, komu udzielili poparcia, gdyż udzielali go sobie nawzajem lub popierali samych siebie, jak Maciej Nawacki” – komentował w sierpniu dla OKO.press szef Iustitii, Krystian Markiewicz.

Obrona Juszczyszyna

Wkrótce po cofnięciu mu delegacji do sądu okręgowego sędzia Juszczyszyn wydał oświadczenie.

"Prawo stron do rzetelnego procesu jest dla mnie ważniejsze od mojej sytuacji zawodowej" - ogłosił.

"Sędzia nie może bać się polityków, nawet jeśli mają wpływ na jego karierę. Apeluję do koleżanek i kolegów sędziów, aby zawsze pamiętali o rocie ślubowania sędziowskiego, orzekali niezawiśle i odważnie" - dodał.

Sprawą olsztyńskiego sędziego zainteresował się także Rzecznik Praw Obywatelskich. Adam Bodnar poinformował, że jest „dalece zaniepokojony wykorzystaniem przez ministra prawa do odwołania sędziego z delegacji z powodów czysto dyscyplinarnych”.

Zastępca RPO zwrócił się także o wyjaśnienia do głównego rzecznika dyscyplinarnego Piotra Schaba i prezesa Macieja Nawackiego. Jego zdaniem ich działania mogły naruszać niezawisłość sędziowską i stanowić ingerencję w sprawowanie władzy sędziowskiej.

W swoim piśmie RPO pytał również o uzasadnienie zakwalifikowania postanowienia Pawła Juszczyszyna jako naruszenia art. 231 Kodeksu karnego (nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza). Podkreślił, że zgodnie z prawomocnym wyrokiem NSA lista poparcia kandydatów do KRS ma status informacji publicznej. Zgodnie z interesem publicznym powinna zostać ujawniona nie tylko na żądanie sądu, ale każdego, kto się o nią zwróci.

1 grudnia w całej Polsce odbyły się manifestacje solidarności z Juszczyszynem i innymi prześladowanymi sędziami.

Zgromadzenie Ogólne Sędziów Okręgu Olsztyńskiego w uchwale z 2 grudnia wezwało do przywrócenia Juszczyszyna do pracy. Oraz do rezygnacji z funkcji prezesa Nawackiego. Nawacki odmówił, ale z funkcji wiceprezesów sądu zrezygnowali Krzysztof Krygielski i Anna Szczepańska.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze