Tego jeszcze nie było. Sędzia Marta Pilśnik ze stołecznego sądu zwolniła z aresztu prokuratora oskarżonego o korupcję. Orzekła, że Izba Dyscyplinarna nie wydała skutecznej zgody na jego ściganie. To kolejny sąd, który wykonał lipcowe orzeczenia TSUE
Orzeczenie kwestionujące legalność Izby Dyscyplinarnej wydał Sąd Rejonowy dla Warszawy - Śródmieścia, w którym na co dzień sądzi sędzia Marta Pilśnik (na zdjęciu powyżej).
Wykazała się ona dużą odwagą, bo już ściągnęła na siebie gniew prokuratury i prawicowych, prorządowych mediów. Sędzia Pilśnik zachowała się jednak tak, jak powinien zachować się sędzia. Czyli nie patrząc na konsekwencje i ewentualne represje, które mogą teraz na nią spaść, zastosowała prawo UE i przełomowe orzeczenia TSUE z połowy lipca 2021 roku zawieszające pracę Izby i stwierdzające, że nie jest ona legalnym sądem, a jej decyzje nie są orzeczeniami.
Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia to kolejny sąd, który wykonał orzeczenia TSUE, ale także niedawny wyrok ETPCz, które orzekają o braku legalności Izby Dyscyplinarnej oraz podważają legalność nowej, upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa, dającej sędziom nominacje.
Wcześniej te same orzeczenia zastosował sędzia Adam Synakiewicz z Częstochowy, za co jest już ścigany przez rzecznika dyscyplinarnego Przemysława Radzika. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Sędzia Marta Pilśnik orzeczenie dotyczące zwolnienia z aresztu prokuratora Andrzeja Z. wydała 20 sierpnia 2021 roku. Stało się o nim głośno teraz, bo sprawę opisała Polska Agencja Prasowa oraz gniewnie zareagowała na nie Prokuratura Krajowa.
Sędzia uchyliła stosowany wobec prokuratora areszt tymczasowy powołując się na artykuł 253 paragraf 1 kodeksu postępowania karnego.
Przepis ten mówi: „Środek zapobiegawczy należy niezwłocznie uchylić lub zmienić, jeżeli ustaną przyczyny, wskutek których został on zastosowany, lub powstaną przyczyny uzasadniające jego uchylenie albo zmianę”.
Orzeczenie nie jest prawomocne. Nie jest znane jego uzasadnienie, bo sędzia go jeszcze nie sporządziła - jest na zwolnieniu lekarskim.
Dodatkowo śródmiejski sąd 26 sierpnia postanowił sprawę prokuratora wyłączyć do odrębnego rozpoznania. A z tej decyzji wynika już wprost, że sąd podważył status Izby Dyscyplinarnej.
Jak informuje OKO.press biuro prasowe Sądu Okręgowego w Warszawie „w ocenie sądu z uwagi na brak skutecznego zezwolenia na ściganie niemożliwe jest prowadzenie w stosunku do wyżej wymienionego postępowania jurysdykcyjnego”.
Orzeczenie sędzi ostro skomentowała Prokuratura Krajowa, która oskarżyła prokuratura Andrzeja Z. Jej rzecznik Łukasz Łapczyński w rozmowie z PAP powiedział, że prokuratura nie zgadza się z orzeczeniem Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia.
„Decyzja ta jest bezpodstawna oraz destrukcyjna z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, interesu publicznego i praw obywateli (...) Ta sytuacja tworzy chaos prawny i zagraża dalszemu biegowi postępowania w sprawie, w której prokurator Andrzej Z. jest jednym z oskarżonych. Zwolnienie go z aresztu przed pierwszą rozprawą, zanim sąd odebrał wyjaśnienia od niego i innych oskarżonych, stwarza niebezpieczeństwo wpływania przez Andrzeja Z. na zeznania świadków. To 55 osób, w większości znanych oskarżonemu" - powiedział PAP rzecznik Prokuratury Krajowej Łukasz Łapczyński.
Orzeczenie sądu określił jako „kuriozalne” i „bulwersujące”. „Podważanie skuteczności uchylenia Andrzejowi Z. immunitetu prokuratorskiego przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego może prowadzić do podważania biegu innych postępowań w sprawach, które wymagały bądź będą wymagać uchylenia immunitetu prokuratorskiego albo sędziowskiego” - podkreślał w rozmowie z PAP Łapczyński.
Prokurator Andrzej Z. jest jednym z czterech oskarżonych w głośnej sprawie. Prokuratura postawiła mu zarzut przekroczenia uprawnień, korupcyjny i utrudniania postępowania karnego. Zdaniem prokuratury miał on przyjąć milion złotych łapówki i inne korzyści za utrudnianie postępowania w sprawie zabójstwa. „W zamian za łapówki miał podejmować działania polegające na fabrykowaniu dowodów mających świadczyć o niewinności jednego z głównych podejrzanych” - powiedział PAP Łapczyński.
Andrzej Z. w areszcie przebywał od października 2020 roku. Został zatrzymany pod gmachem Sądu Najwyższego, krótko po tym, jak nielegalna Izba Dyscyplinarna uchyliła mu immunitet. Areszt został utrzymany po skierowaniu przez Prokuraturę Krajową do sądu aktu oskarżenia.
Sędzia Marta Pilśnik nie po raz pierwszy pokazała, że jest niezależnym sędzią. To ona w 2020 roku uniewinniła byłego ministra skarbu Emila Wąsacza oskarżonego w sprawie prywatyzacji PZU w 1999 roku.
Sędzia nie zgodziła się też na areszt dla biznesmena Leszka Czarneckiego, którego ściga Prokuratura Krajowa w związku ze sprawą GetBack. A wcześniej wydała orzeczenie, że zatrzymanie i legitymowanie obywatela protestującego przeciwko marszowi ONR było bezzasadne i nieprawidłowe.
Jej orzeczenia ws. aresztu dla prokuratora bronią teraz sędziowie ze stowarzyszenia niezależnych sędziów Iustitia. W rozmowie z OKO.press mówią, dlaczego sędzia nie mogła wydać innego orzeczenia, i że krytyka Prokuratury Krajowej jest niezasadna.
„Za sytuację, w której osoby stojące pod poważnymi zarzutami karymi nie mogą być sądzone, bo nie został im prawidłowo i zgodnie z prawem uchylony immunitet, odpowiadają tylko i wyłącznie politycy, w tym osobiście Zbigniew Ziobro. Bo to oni są twórcami Izby Dyscyplinarnej, która nie spełnia wymogów niezależnego sądu. Sąd w osobie sędzi Pilśnik nie mógł podjąć innej decyzji” - mówi OKO.press sędzia Piotr Gąciarek z zarządu warszawskiej Iustitii.
Dodaje: „Środowisko sędziów ostrzegało, że tak to się skończy. Ale politycy byli głusi”.
Sędzia Gąciarek podkreśla, że oskarżenie prokuratora Andrzeja Z. powinno być teraz umorzone. Ale nie oznacza to, że nie może on być ścigany. Prokuratura musi jednak powtórzyć część czynności, czyli wystąpić o uchylenie immunitetu do starej, legalnej Izby Karnej SN. I jeśli ona uchyli immunitet, ponownie ogłosić prokuratorowi zarzuty i ponownie odebrać od niego wyjaśnienia jako osoby podejrzanej. A potem może wnieść nowy akt oskarżenia.
Sędzia Piotr Gąciarek z Sądu Okręgowego w Warszawie. Fot. Dawid Zuchowicz/Agencja Gazeta
Podobnie uważa prezes Iustitii Krystian Markiewicz. „Owszem jest pewien niesmak w tej sprawie ze względu na rodzaj zarzutów wobec oskarżonego. Ale cywilizowany świat jest tak zbudowany, że każda osoba ma prawo do niezależnego sądu i nikt nie może być pozbawiony wolności bez decyzji sądu. A czy Izba Dyscyplinarna jest sądem? Nie jest, a jej decyzje nie mają mocy prawnej” - mówi OKO.press Krystian Markiewicz.
Dodaje: „Ten niesmak jest przygotowany przez partię rządzącą, prezesa Izby Dyscyplinarnej i inne osoby, które dopuściły do orzekania przez tę Izbę. Gdyby sprawy rozpoznawała Izba Karna, nie byłoby takiej sytuacji. Winnym obecnej sytuacji jest upór osób, które za wszelką cenę chcą, by sądy w Polsce były pod butem partii rządzącej. Dlatego nie skupiajmy się na sędzi, która wydała jedyne możliwe orzeczenie, tylko pytajmy kto do tego doprowadził”.
Markiewicz podkreśla, że inni sędziowie też powinni wykonywać niedawne orzeczenia TSUE i ETPCz i umarzać sprawy, w których nielegalna Izba Dyscyplinarna uchyliła immunitet. Powinny być też umarzane procesy dyscyplinarne niezależnych sędziów, bo sąd właściwy do ich rozpoznania wskazywał prezes nielegalnej Izby Dyscyplinarnej Tomasz Przesławski. A jego uprawnienie też podważył TSUE w orzeczeniach z połowy lipca 2021 roku.
Pierwszy test z tego przejdzie sąd dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjnym w Rzeszowie, który 10 września rozpozna absurdalne oskarżenie jednego z symboli wolnych sądów Waldemara Żurka. Ściga go rzecznik dyscyplinarny Michał Lasota za rzekomy brak opłaty skarbowej od kupna starego ciągnika leśnego. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Ale nie tylko sędzia Marta Pilśnik wykonała niedawne orzeczenia TSUE i ETPCz dotyczące nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Wcześniej zrobił to sędzia Adam Synakiewicz z Sądu Okręgowego w Częstochowie, który w kilku zdaniach odrębnych do wyroków i w wyroku, który wydał sam zakwestionował status sędziów nominowanych przez nową, upolitycznioną KRS.
Za to zaatakował go minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który uważa, że tacy sędziowie powinni być usuwani z zawodu. A rzecznik dyscyplinarny Przemysław Radzik już zaczął ścigać Synakiewicza na drodze dyscyplinarnej. Sędziego broni Iustitia:
Z kolei sędzia Jacek Tyszka z Sądu Okręgowego w Warszawie złożył oświadczenie, że nie chce orzekać z neo sędziami, za co Przemysław Radzik - działając tym razem jako wiceprezes Sądu Okręgowego w Warszawie - poinformował ministerstwo sprawiedliwości, że Tyszka zrzekł się urzędu sędziego. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Za złożenie zdania odrębnego do wyroku kwestionującego status neo sędziego i legalność nowej KRS został już ukarany sędzia Piotr Gąciarek z Sądu Okręgowego w Warszawie. Prezes tego sądu Piotr Schab, nominat ministra Ziobry, przeniósł go do innego wydziału w sądzie. Gąciarek w ten sposób został odsunięty od wydawania wyroków w ważnych sprawach i zajmuje się teraz wykonywaniem orzeczeń, które wydają inni sędziowie. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Badania legalności neo sędziów i instytucji sądowych powołanych przez PiS zabrania sędziom niekonstytucyjna ustawa kagańcowa. Jednakże TSUE w orzeczeniu z połowy lipca 2021 roku zawiesił te przepisy, co oznacza, że sędziowie nie mogą być za to ścigani.
Zabezpieczenie TSUE złamał jednak Przemysław Radzik ścigając Synakiewicza. Za to Radzikowi w przyszłości grozi odpowiedzialność karna. A dla Komisji Europejskiej to kolejny sygnał, że Polska nie wykonuje orzeczenia TSUE.
Sądownictwo
Zbigniew Ziobro
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura Krajowa
Sąd Najwyższy
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Adam Synakiewicz
Europejski Trybunał Praw Człowieka
Iustitia
Izba Dyscyplinarna
Jacek Tyszka
Krystian Markiewicz
Łukasz Łapczyński
Marta Pilśnik
Piotr Gąciarek
Piotr Schab
Przemysław Radzik
uchylenie immunitetu
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze