0:000:00

0:00

„Można tworzyć ważne społecznie treści siłami obywatelskimi, poza dużymi koncernami. To ważne także dlatego, że koncerny mogłyby np. taki dokument łagodzić, bo zawsze prowadzą jakąś politykę.

Jak odbiorca chce czegoś więcej, treści bardziej wartościowych, pogłębionych, czy przełamujących tabu, to jest gotów za to płacić, OKO.press jest także tego dowodem” - mówi nam twórca filmu dokumentalnego „Tylko nie mów nikomu” Tomasz Sekielski.

W chwili gdy rozmawiamy, w niedzielne (19 maja) popołudnie, równo w osiem dni od premiery, film „Tylko nie mów nikomu” ma na YouTube 20 mln 166 tys. 004 odsłony (wyświetlenia). To oczywiście nie znaczy, że ponad połowa całej ludności Polski (38 mln 411 tys. wg GUS w grudniu 2018), obejrzała film Sekielskich.

Jedna odsłona liczy się już po 30 sekundach oglądania, a jedna osoba „zaliczała” często wiele odsłon. Z drugiej strony zdarzało się często, zwłaszcza przy odtwarzaniu dokumentu na smart tv, że ludzie oglądali film wspólnie, w kilka osób.

Tomasz Sekielski, scenarzysta i reżyser filmu: Liczyłem po cichu na kilka milionów odsłon. Ale 20 milionów! Niesamowity zasięg i stale rośnie.

Jestem w szoku, ten pożar nie gaśnie, zastanawiam się, kiedy się zatrzyma.

Piotr Pacewicz, OKO.press: Nikt tego się nie spodziewał, zwłaszcza że jak dowiedziało się OKO.press, średni czas „odsłony” to aż 27 minut. Analizowaliśmy na bieżąco sukces dokumentu. Z wykresu wynika, że te 20 milionów to chyba dotknięcie sufitu. Nie ma już skąd brać więcej widzów.

Liczba wyświetleń filmu Sekielskiego "Tylko nie mów nikomu"
Liczba wyświetleń filmu Sekielskiego "Tylko nie mów nikomu"

Ale otworzą się kolejne rynki. Po angielskiej szykowana jest wersja hiszpańskojęzyczna, przede wszystkim na Amerykę Południową, będzie też wersja z napisami po niemiecku, francusku, włosku i szwedzku. O 23.00 nasz film pokazał wieczorem w piątek 17 maja TVN. Jeszcze nie znam oglądalności.

Dużo zapłacili?

Udostępniamy ten film nieodpłatnie. Ustaliliśmy tylko, że nie będzie przerywany reklamami. Nie zarabiamy na nim, taką podjęliśmy od początku decyzję, bo dokument powstaje za pieniądze z obywatelskiej zbiórki.

Wyłączyliśmy też opcję dodawania reklam na YouTube, zresztą reklamodawcy pewnie i tak by się nie skusili tak trudnym tematem. Wkrótce przygotujemy precyzyjny raport, do jakich grup film trafił, ile osób obejrzało go w całości itp. Chcemy się rozliczyć przed naszymi sponsorami i współproducentami.

Czyli?

Ludźmi, którzy się złożyli na film. 2,5 tysiąca osób wpłaciło 450 tys. zł. Było sporo małych wpłat, takich po 10 zł. Niektórzy dawali po kilkaset złotych.

Średnia wpłata wyniosła 180 zł, mediana na pewno była niższa.

To mnie optymistycznie nastraja, że w trudnych dla dziennikarstwa czasach udało się zebrać całość środków na produkcję dwugodzinnego dokumentu.

Ale także OKO.press jest dowodem, że jak odbiorca chce czegoś więcej, treści bardziej wartościowych, pogłębionych, czy przełamujących tabu, to jest gotów zapłacić.

"Tylko nie mów nikomu" pokazuje, że można tworzyć ważne społecznie treści siłami obywatelskimi, poza dużymi koncernami.

To ważne także dlatego, że koncerny mogłyby np. taki dokument łagodzić, bo zawsze prowadzą jakąś politykę.

Jak na pełny metraż, koszt filmu był niewielki. Drogi jest profesjonalny sprzęt, kamery, zdjęcia z dronów, a także zabezpieczenie prawne. Planując nasz następny dokument o SKOK-ach, bierzemy pod uwagę doświadczenia Bianki Mikołajewskiej i jej liczne procesy [Bianka jest wicenaczelną OKO.press, procesów ze SKOKami miała kilkanaście - red.]. Założyliśmy większy budżet - 550 tys. zł, uwzględniając wydatki na prawników.

Są szacunki, że aby zdobyć na YouTube podobne zasięgi, reklamodawca musiałby wydać 13 mln dolarów. Nie znam się na marketingu, ale to możliwe.

Taką wartość mają ludzkie uczucia. Wiem, jak ludzie przeżywali dokument. To jest film, który boli. Mnie samego - choć jestem jego autorem - ten film wciąż boli.

Ktoś powiedział, że Kościół do tej pory spowiadał Polaków, a teraz musi się sam wyspowiadać.

Nie spodziewałem się tak mocnej reakcji Episkopatu, oczekiwaliśmy raczej wyniosłego milczenia i tonu jak z wcześniejszego oświadczenia o „braku bezstronności” i zapewnień, że Kościół sam rozwiązuje problem.

„Kościół w Polsce od lat podejmuje działania mające na celu ochronę małoletnich o czym informujemy bezpośrednio opinię publiczną”.

Właśnie. Dla nas najważniejsze są jednak reakcje widzów. Dostaję dużo wzruszających podziękowań. Nagrywałem na ulicy wypowiedź dla BBC, co chwila ktoś podchodził, by pogratulować, aż ekipa BBC przecierała oczy.

Te podziękowania płyną też od zdeklarowanych katolików, ludzi głębokiej wiary, a także od wielu księży.

Wbrew naszym obawom film wyszedł poza bańkę internetową szeroko rozumianej lewicy czy opozycji, przebił się do wszystkich, przekroczyliśmy podziały kulturowe, religijne, polityczne, społeczne. Zdarzają się nieprzyjemne komentarze, agresywne wpisy, ale są niemal niedostrzegalne w morzu uznania.

Dokument przekonał nawet tych, którzy nie dopuszczali myśli, że taka jest skala tych przestępstw w Kościele, że nie chodzi o rzadkie przypadki patologii lecz problem systemowy.

O tym wszystkim od kilkunastu lat pisze „Wyborcza” i teraz OKO.press. Czytaliśmy te teksty, ale w całej przestrzeni medialnej to nie był temat powszechnie wałkowany. Dokonania fundacji „Nie lękajcie się” dopiero zaczęły się przebijać.

Grunt był przygotowany. Poza reportażami „Wyborczej” (w tym ostatnim w jej życiu tekstem Bożeny Aksamit o „Sekrety Św. Brygidy”) i naszymi śledztwami, była głośna akcja obalenia pomnika ks. Jankowskiego.

Wszystko prawda. Trafiliśmy w odpowiedni czas także dzięki filmowi „Kler”, który przygotował odbiorców do obejrzenia naszego dokumentu (OKO.press pisało o tym - red.). Ale obraz zawsze mocniej uderza niż tekst.

Trzeci powód sukcesu - udało nam się zrobić film, który nie jest antykościelny, nie jest żadną agitką, tanim antyklerykalizmem. Na chłodno pokazujemy przerażającą rzeczywistość. I to jest wiarygodne.

„Kler” był mocno publicystyczny, przerysowany. Tutaj staracie się pokazać ludzki wymiar nawet pedofilnej zbrodni. Ks. Cybula budzi odrazę i oburzenie, ale też współczucie. I to wcale nie osłabia wymowy.

Tworząc scenariusz staraliśmy się uciec od publicystyki, żeby nie dawać pretekstu do odrzucenia filmu.

Tak, to są prawdziwi ludzie z prawdziwymi tragediami, prawdziwi oprawcy, których chronił krąg milczenia. Najsilniejsze są chyba sceny konfrontacji ofiar i sprawców, one bolą najbardziej.

Zaskoczyła mnie reakcja Episkopatu, ale słowa prymasa Polaka czy abp. Gądeckiego, a potem kardynała Nycza, nawet jeśli szczere, niczego nie załatwiają.

Musi powstać świecka komisja, która będzie miała wgląd w archiwa, będzie przesłuchiwać duchownych, spotka się z ofiarami. Komisja niezależna of hierarchów.

Taką propozycję przedstawi fundacja „Nie lękajcie się". Wiosna Biedronia obiecuje poparcie, Koalicja Europejska zapowiada własny projekt, ale Schetyna dopuszcza współpracę. PiS jest przeciw komisji, nie licząc kuriozalnego pomysłu Kaczyńskiego, by utworzyć komisję ds. pedofilii w ogóle. Także prymas Polak uważa, że Kościół sam załatwi problem.

Pomysł PiS to rozmywanie sprawy, uciekanie od problemu. Naszą rolą - jako reprezentantów opinii publicznej - jest nie dać zgasić tego tematu. Musimy stawiać kwestię rozliczenia hierarchów, tworzyć zestawienia biskupów, którzy tuszowali, naciskać, pytać.

PiS jest w sojuszu z częścią Kościoła i będzie hierarchów bronił. Kościół oczywiście nie chce, by ktoś z zewnątrz wszedł w ich sprawy, ale wydaje mi się, że

wydarzyło się już tyle, że Kościół nie wymiga się od niezależnej komisji, im szybciej się na nią zgodzi, tym mniejsze straty poniesie.

W samym kościele podnoszą się buntownicze głosy, podział jest coraz bardziej widoczny.

Ks. Jacek Prusak zapowiada sąd nad „wilkami w koloratkach”, wzywa do nieposłuszeństwa wobec „cywilizacji śmierci” w Kościele.

Mam nadzieję, że hierarchowie uznają, że muszą się poddać zewnętrznemu osądowi, że dojdzie do dymisji biskupów, że głos milczącej do tej pory większości katolików zostanie usłyszany. Nie wiem, czy niezależna komisja ostatecznie powstanie, ale to byłby epilog filmu „Tylko nie mów nikomu”, o którym chętnie opowiedzielibyśmy wszystkim.

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze