0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plSławomir Kamiński / ...

„»Historia i teraźniejszość«, podręcznik szkolny prof. Wojciecha Roszkowskiego od jutra do kupienia w 3500 placówkach Poczty Polskiej. – napisał na Twitterze wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS). - "Dbajmy o rzetelną wiedzę młodych Polaków, brońmy przed manipulacjami wrogów Polski”.

View post on Twitter

Od wielu tygodni podręcznik do HiT – nowego przedmiotu wprowadzonego przez PiS do szkół ze słabo skrywaną intencją indoktrynowania uczniów – znajduje się w centrum walki politycznej. Krytycy wytykają Roszkowskiemu, że zamiast przekazywać młodzieży wiedzę, stara się narzucić własny światopogląd i niezgrabną polszczyzną poucza o wyższości prawicy nad lewicą.

Co znamienne, podobnymi argumentami posługują się obrońcy, chwaląc podręcznik za wyrazistość i „nazywanie prawdy po imieniu”

Prawda o wyższości prawicy nad lewicą

Słowo „prawda” stanowi główny budulec pochwalnych recenzji (sam podręcznik zawiera też osobny rozdział pod tym tytułem) – oto Roszkowski miał wreszcie odwagę ukazać upadek zachodniej cywilizacji i degrengoladę lewicy.

Jak powiedział w reakcji na głosy krytyczne minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, „liczono na to, iż podręcznik będzie przygotowywała osoba, którą łatwo oskarżyć o niekompetencję, brak doświadczenia itd. Tymczasem swój podręcznik zgłosił autorytet w zakresie podręczników szkolnych, prof. Roszkowski. Tych ludzi boli też prawda, którą zawarto w tej książce”.

Tyle tylko, że faktograficzna warstwa podręcznika – ta, do której Roszkowski odnosi swoje polityczne werdykty – często utkana jest z pomyłek, przemilczeń, błędów i półprawd.

W książce szczególnie eksponowane miejsce zajmuje globalny kryzys roku 1968 – trzy rozdziały części VI "Niespokojne lata 1962-1970. (R8. Rewolta młodzieżowa, R9. Problemy rasowe jako przyczyna buntu w USA i 10. Rewolucja społeczna w Zachodniej Europie) dwadzieścia jeden stron (330-351). Taki wybór nie budzi zastrzeżeń: wydarzenia i procesy drugiej połowy lat 60 trwale zmieniły oblicze społeczeństw zachodnich i odcisnęły się na kulturze politycznej.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Będziemy rozbrajać mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I pisać o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

Nieprawda o manifeście z Port Huron

Rozdział „Rewolta młodzieżowa” zaczyna się niekontrowersyjnie - od przywołania studenckiego kongresu w Port Huron w czerwcu 1962 i jego rezolucji programowej. Jednak najważniejsze fakty dotyczące tego wydarzenia zostały zdeformowane lub przemilczane.

Roszkowski szydzi z „niedojrzałych młodych ludzi, którzy uwierzyli w swoją misję zbawienia ludzkości”, o samej rezolucji pisząc, że „zawierała nienawiść do świata zastanego”. To nieprawda.

Niektórzy autorzy datują początek rewolty lat sześćdziesiątych na 1962 roku, gdy w miejscowości Port Huron w amerykańskim stanie Michigan w dniach 11-15 czerwca zebrała się konwencja organizacji Studenci na Rzecz Demokratycznego Społeczeństwa (SDS). Uchwaliła ona „Oświadczenie z Port Huron", manifest programowy, dotyczący ni mniej, ni więcej, tylko budowy nowego społeczłowieka i nowego świata. Grono niedojrzałych młodych ludzi uwierzyło w swą misję zbawienia ludzkości. Opisali oni swą nienawiść do świata zastanego, nie informując jednak, jak miałoby dojść do pożądanej jego odmiany. W ślad za poprzednimi pokoleniami lewicy uznali oni, że natura ludzka została skażona nie przez grzech, lecz przez instytucje społeczne. ,,Celem człowieka i społeczeństwa winno być odnalezienie tego, co w życiu jest autentyczne w sensie osobowym", stwierdzono w dokumencie. Co to by miało być - tego sami nie wiedzieli. Usunięto z pola widzenia sens życia, jaki dawało chrześcijaństwo, a na to miejsce sprowadzano politykę (...).

Każde młode pokolenie pragnie brać udział w jakichś przełomowych wydarzeniach, choć oczywiście nie każdemu jest to dane. Najważniejsze jednak jest, by zdawać sobie sprawę, czy proponowane cele społeczne są naprawdę warte zaangażowania. W przypadku rewolucji obyczajowej i społecznej lat sześćdziesiątych jej skutki były w dużej mierze opłakane. Można to było przewidzieć, po pierwsze oceniając bez emocji cel, który chciano osiągnąć, czyli niczym nieskrępowaną wolność, po drugie oceniając metodę wiodącą do tego celu: sex, drugs and rock and roll. Przy czym muzyka rockowa, sama w sobie najczęściej do zaakceptowania, stanowiła w tym zestawieniu rodzaj parawanu dla pierwszych dwóch członów hasła.

Manifest z Port Huron był kilkudziesięciostronicowym programem politycznym, skierowanym przeciwko rasizmowi i nierównościom społecznym, wzywającym do budowy społeczeństwa obywatelskiego i demokracji bezpośredniej, a także – co warte podkreślenia - odrzucającym przemoc w walce politycznej.

Dokument wywarł duży wpływ na tożsamość młodych Amerykanów; nawiasem mówiąc wiele jego tez było zbieżnych z postulatami programowymi polskiej opozycji. O tym wszystkim uczniowie nie mają jednak szansy dowiedzieć się z podręcznika.

Przeczytaj także:

Nieprawda o piosenkach i półprawda o tabletkach

Kolejnych kilka stron tekstu poświęconych jest muzyce młodzieżowej, mającej „lansować swobodną aktywność seksualną” – przy czym wbrew temu, co pisze Roszkowski, nieformalnym hymnem pokoleniowego buntu nie były wulgarne piosenki o seksie, lecz pieśń gospel „We Shall Overcome”.

Warto też sprostować, że pigułka antykoncepcyjna pojawiła się w amerykańskich aptekach już 1960 (a nie 1962 jak pisze Roszkowski), natomiast aż do 1972 w dużej części stanów dostępna była wyłącznie dla zamężnych kobiet (o czym Roszkowski nie pisze).

Przemiany obyczajowe przyspieszyło wprowadzenie na rynek pigułki antykoncepcyjnej w 1962 r. Zachęcała ona coraz więcej młodych kobiet do akceptacji stosunków przedmałżeńskich lub pozamałźeńskich.

Podręcznik do HiT,01 września 2022

Sprawdziliśmy

Pigułka antykoncepcyjna pojawiła się w amerykańskich aptekach już 1960 r., ale aż do 1972 w dużej części stanów dostępna była wyłącznie dla zamężnych kobiet

Uważasz inaczej?

To nie Hoffman powiedział

Sprzeciw wobec wojny w Wietnamie, który w rzeczywistości miał kluczowe znaczenie dla mobilizacji nastrojów społecznych, został wspomniany zdawkowo w jednym akapicie.

Ideologowie „rewolucji hippisowskiej" wypowiadali wojnę nie tylko wartościom społeczeństwa nazywanego mieszczańskim, ale wartościom jako takim. Abbie Hoffman był autorem powiedzenia ,,nie wierz nikomu powyżej trzydziestki. Kiedy ukuł to hasło miał 31 lat

Podręcznik do HiT,01 września 2022

Sprawdziliśmy

To powiedział Jack Weinberg w wywiadzie w 1964 roku (mając 34 lata). "Rewolucja hippisowska" głosiła rozbudowany zestaw wartości alternatywnych wobec konserwatywnego społeczeństwa mieszczańskiego, wiele z nich weszło w życie

Uważasz inaczej?

Nieporównanie więcej miejsca poświęcono „seksowi bez zobowiązań” i narkotykom, które to - jak wynika z podręcznika – miały stanowić prawdziwą siłę napędową młodzieżowych protestów. W tym kontekście Roszkowski opisuje ruch hippisów i przywołuje postać Abbie Hoffmana, któremu – błędnie i z nietrafioną drwiną - przypisuje słynne słowa wypowiedziane przez Jacka Weinberga - „Nie ufaj nikomu po trzydziestce”.

Nieprawda o protestach w Berkeley

Następnie pisze Roszkowski: „W październiku 1964 roku zaczęło się szaleństwo na uniwersytecie Berkeley w Kalifornii. Od protestów przeciw wojnie w Wietnamie ich uczestnicy szybko przeszli do postulatów wolności seksualnej, a następnie »władzy ludu« w duchu komunistycznym. Demonstracje pokojowe nie wiedzieć kiedy zamieniły się w wymianę ciosów z policją”.

W tych trzech zdaniach historycznej prawdzie odpowiadają tylko miejsce i data.

Protesty w Berkeley wybuchły, kiedy władze uczelni zdecydowały się zakazać działalności politycznej w obrębie kampusu, w tym także na skwerze prowadzącym do głównej bramy uczelni - tradycyjnym miejscu studenckich pikiet i manifestacji.

Decyzja ta wywołała rozgoryczenie i oburzenie, gdyż na terenie uniwersytetu działało szereg stowarzyszeń zaangażowanych w walkę z segregacją rasową (wojna w Wietnamie nie budziła jeszcze wtedy większych emocji – dopiero kilka miesięcy później amerykańscy poborowi zaczną być wysyłani do walki).

Studenci, z zapałem agitujący na rzecz swobód obywatelskich i równouprawnienia czarnej mniejszości, nie zamierzali podporządkować się nowym regułom.

To właśnie wtedy miał miejsce legendarny sit-in w obronie aresztowanego przez policję Weinberga, a Mario Savio, późniejszy przywódca Ruchu na Rzecz Wolności Słowa (FSM), wygłosił płomienne przemówienie na temat praw obywatelskich (nic nie mówił jednak ani o seksie, ani o komunizmie).

Studenci Berkeley kierowali się zasadą „nieposłuszeństwa obywatelskiego”, która zakładała protest bez przemocy. Mimo że wszystkie ich manifestacje i strajki z następnych tygodni były pokojowe, prawie tysiąc osób zostało aresztowanych przez policję, a dziesiątki padło ofiarami ataków prawicowych bojówek.

W październiku 1964 r. zaczęło się szaleństwo na uniwersytecie Berkeley w Kalifornii. Od protestów przeciw wojnie w Wietnamie ich uczestnicy szybko przeszli do postulatów wolności seksualnej, a następnie władzy „ludu" w duchu komunistycznym. Demonstracje pokojowe nie wiedzieć kiedy zamieniły się w wymianę ciosów z policją. Protestujący walczyli pod hasłami „będziemy bronić naszej kultury narkotyków" lub ,,stworzymy «duchowy socjalizm» w Berkeley". Stróże prawa, policja, określeni zostali „wrogami ludu'', a przestępcy -jego sojusznikami. „Park Ludowy" w Berke1ey nie stał się miejscem radosnych zabaw „nowych ludzi'', lecz siedzibą mętów, dopuszczających się rozbojów i gwałtów na mieszkankach miasta.

Któraś z przywódczyń komuny Berkeley miała nadzieję, że nawet psy poczują się tam równe. Po pewnym czasie zauważyła, nie bez żalu, że spuszczone ze smyczy łączą się w stada, na których czele zawsze staje superpies. Wniosek, jaki wyciągnęła z doświadczenia Berkeley, był doprawdy smętny: ,,Nie tylko nie wytworzyli Nowego Człowieka. Nie stworzyli nawet Nowego Psa".

Kluczowe wydarzenia pominięte

O Freedom Speech Movement (FSM), Savio ani Weinbergu nie ma w podręczniku ani słowa. Mimo że protestom lat 60. poświęcono kilkadziesiąt stron, kluczowe, najbardziej ikoniczne wydarzenia zostały przemilczane, lub pokazane w krzywym zwierciadle.

Brak wzmianek o wielkie antywojennej manifestacji przed Pentagonem w 1967 i masowej akcji palenia kart powołań do wojska. Roszkowski nic nie pisze również o manifestacjach w Chicago z sierpnia 1968, kiedy podczas konwencji Demokratów policja zmasakrowała młodzieżową manifestację.

Z kolei o festiwalu w Woodstock uczeń dowie się głównie tyle, że podczas jego trwania „doszło do licznych przestępstw”.

Legendą pokolenia „hippisowskiego" stał się festiwal muzyczny w Woodstock w sierpniu 1969 r. Na farmie w miejscowości Bethel koło Nowego Jorku zebrało się wtedy pod hasłem ,,Pokój, miłość i szczęście" (Peace, Love, Happiness) około 400 tysięcy ludzi. Występowali między innymi: Melanie, Jimi Hendrix, Janis Joplin, The Who, Santana i The Grateful Dead. Podczas festiwalu doszło do licznych przestępstw, jedna osoba zmarła po przedawkowaniu narkotyków, druga zginęła pod kołami traktora, a trzecia - spadając ze sceny. Imprezy nie przerwano mimo chaosu i nieudolności samorządu zarządzającego imprezą.

Ani słowa o Ku-Klux-Klanie

Także rozdział „Problemy rasowe jako przyczyna buntu w USA” w zasadniczej mierze poświęcony jest utyskiwaniom autora na „polityczną poprawność” i „niemoralny efekt marksistowsko-leninowskiej dialektyki”, która zakazuje posługiwania się słowem „murzyn” oraz doprowadziła do Strajku Kobiet w 2021 w Polsce.

Historia walki z dyskryminacją rasową w latach 50. i 60. przewija się w tle tych wywodów i została bardzo okrojona: uczeń nie przeczyta o Rosie Parks, „Jeźdźcach Wolności” ani zbrodniach Ku-Klux-Klanu. Co znamienne, Roszkowski pomija milczeniem systemową przemoc ze strony policji oraz okrucieństwo prawicowych bojówek.

„Doszło do rozlewu krwi” pisze o protestach w Birmingham wiosną 1963, kiedy to policja stanu Alabama poszczuła psami pokojową manifestację, nie oszczędzając kobiet ani dzieci.

Mimo propagandy pokojowych metod protestu ze strony większości przywódców ruchu murzyńskiego z pastorem Martinem Lutherem Kingiem na czele, w maju 1963 r. doszło w Birmingham w stanie Alabama do rozlewu krwi

Podręcznik do HiT,01 września 2022

Sprawdziliśmy

Manipulacja polega na pominięciu opisu przyczyn i przebiegu masakry demonstrantów. Opisując protesty kolejny raz Roszkowski pomija prowokacje i brutalność policji

Uważasz inaczej?

Część czarnych wyborców mogła głosować i głosowała

Mimo oszczędnego gospodarowania faktami, autor nie ustrzegł się istotnych błędów rzeczowych. Pisze np. „Lyndon B. Johnson wygrał wybory prezydenckie w listopadzie 1964 r., choć czarnoskórzy nie mieli jeszcze pełnych praw wyborczych, więc nie mogli na niego głosować. Z tego widać, że tylko mniejszość białych opowiadała się za praktykami segregacji rasowej”.

W rzeczywistości wedle danych organizacji walczących o prawa obywatelskie od 5 do 10 milionów czarnych wyborców poparło Johnsona (segregacja utrudniała, ale nie uniemożliwiała im głosowania). Jednocześnie w sondażu Gallupa z 1964 roku aż dwie trzecie białych Amerykanów z południowych stanów opowiadała się za utrzymaniem segregacji [Według szacunków historyków już przed uchwaleniem w 1965 roku Voting Rights Act (zakazującego dyskryminacji wyborczej Afroamerykanów) 23 procentom czarnoskórych wyborców udało się zarejestrować na listach - red.].

Lyndon B. Johnson wygrał wybory prezydenckie w listopadzie 1964 r., choć czarnoskórzy nie mieli jeszcze pełnych praw wyborczych, więc nie mogli na niego głosować. Z tego widać, że tylko mniejszość białych opowiadała się za praktykami segregacji rasowej.

Podręcznik do HiT,01 września 2022

Sprawdziliśmy

Już przed uchwaleniem ustawy o prawach wyborczych (Voting Rights Act) w 1965 roku 23 proc. czarnym wyborcom udało się zarejestrować na listach wyborczych, między 5 a 10 mln z nich głosowało na Johnsona.

Uważasz inaczej?

Tylko seks i narkotyki?

Równie chaotyczna i niespójna jest opowieść o 1968 w Europie. Rozdział „Rewolucja społeczna w zachodniej Europie” zaczyna się do zaskakującej konstatacji – bunt młodzieży zrodził się z „braku głębszych problemów społecznych”. To wyjaśnienie musi uczniom wystarczyć. Roszkowski nie szuka, ani tym bardziej nie tłumaczy przyczyn stojących za największym powojennym kryzysem społecznym.

Z rozmachem kreśli za to obraz sojuszu sił zła – anarchistów, trockistów, maoistów, marksistów, Nowej Lewicy – który napędzany hedonistycznym kaprysem rzucił się na świat konserwatywnych wartości: „Tego rodzaju ideologia może trafiać do osób nierozumiejących potrzeby pewnej dyscypliny społecznej i obowiązku”.

W ostatecznym rozrachunku (Roszkowski korzysta z każdej okazji, by to podkreślić), młodym chodziło tylko o seks i narkotyki.

To prawda, że wiele nurtów tamtego młodzieżowego buntu sięgało po hasła oraz idee, które – oględnie mówiąc – nie zestarzały się dobrze. Podręcznikowa narracja powinna jednak kłaść większy nacisk na objaśnienie zjawisk niż ich potępienie.

Tymczasem o wielkiej fali młodzieżowych protestów po koniec lat 60. uczeń dowie się z grubsza tyle, że Roszkowski jest o nich jak najgorszego zdania. Autor myli postacie, programy polityczne, kolejność zdarzeń, przyczyny i skutki.

Nie Gramsci i nie Mao

Pisze, że sytuacjoniści czerpali z twórczości Gramsciego (chociaż nie mieli z nim nic wspólnego), a Daniela Cohn-Bendita uważa za „wielbiciela Mao” (w rzeczywistości nigdy nie był maoistą).

Strajki i gwałtowne protesty na włoskich uniwersytetach nie były aktem solidarności z francuskimi studentami, bo rozpoczęły się na wiele miesięcy przed paryskim majem.

Z kolei bunt niemieckiej młodzieży miał głębsze przyczyny niż tylko „absurdalny” (jak chciałby autor podręcznika) protest przeciwko dobrze funkcjonujące demokracji. Nowe pokolenie domagało się od państwa, aby rozliczyło się ze swoją nazistowską przeszłością.

Oburzenie na hipokryzję mieszczańskiego społeczeństwa, które (jak mówiono na wiecach) „trzymało w szafach mundury SS”, spajało światopogląd młodej niemieckiej lewicy – i Roszkowski powinien o tym napisać, zwłaszcza że na początku podręcznika oskarżył całe niemieckie społeczeństwo o wyrachowanie i chęć „skrywania i pomniejszania swoich win”.

Problemy, o których Roszkowski nie mówi

Protesty społeczne w 1968 nie ograniczały się do uniwersytetów. Razem (albo równolegle) ze studentami masowo protestowali też robotnicy – co w podręczniku zostało skwitowane jednym zdaniem.

Wbrew temu, co pisze Roszkowski, zachodnioeuropejskie społeczeństwa w latach 60. trawione były poważnymi konfliktami, wynikającymi z drastycznych nierówności: rasowych, społecznych, majątkowych, a także genderowych.

Jeszcze w latach 60. nierówność płci miała charakter systemowy. We Francji kobiety nie mogły założyć konta bankowego bez zgody małżonka; na brytyjskich uniwersytetach były wyrzucane ze studiów, jeśli przyłapano je na uprawianiu przedmałżeńskiego seksu.

Żadna z tych informacji nie przedostała się do podręcznika, którego nadrzędnym celem miało być wszak pokazanie, w jaki sposób teraźniejszość czerpie z doświadczeń przeszłości.

5 jeźdźców na kobyle historii

Na koniec należy przyznać, że są też okoliczności przemawiające na korzyść prof. Roszkowskiego. Co prawda, to on jest autorem podręcznika, ale wina za to, że uczeń dostanie do ręki książkę, która zamiast uczyć, truje ignorancją, rozkłada się na więcej osób.

Jak wynika ze stopki redakcyjnej, konsultantami oraz recenzentami książki było aż czterech historyków:

  • Andrzej Nowak,
  • Wojciech Polak,
  • Tadeusz Wolsza i
  • Rafał Drabik.

Nie słyszałem, aby protestowali publicznie przeciwko umieszczeniu ich nazwisk w książce (prof. Polak opublikował nawet entuzjastyczną recenzję na łamach portalu „wPolityce”), można zatem przyjąć, że zaaprobowali jej treść i rekomendowali do publikacji.

*Piotr Osęka (rocznik 1973), historyk, pracownik Instytutu Studiów Politycznych PAN. Zajmuje się dziejami politycznymi i społecznymi PRL, znawca rewolucji 1968 roku w Polsce i na świecie. Autor m.in. książek "Rytuały stalinizmu" i "Marzec ’68".

PS. Za zgodą Autora tekstu do analizy dodaliśmy kilka "fałszometrów" OKO.press. Cytaty z podręcznika traktujemy jak wypowiedzi Wojciecha Roszkowskiego, datujemy je na 1 września 2022, kiedy rozpoczynają naukę uczniowie I klas liceów i techników, dla których przeznaczony jest podręcznik (pac)

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).
Na zdjęciu Piotr Osęka
Piotr Osęka

Polski historyk, badacz dziejów najnowszych Polski, doktor habilitowany nauk humanistycznych. Profesor w Instytucie Studiów Politycznych PAN. Autor wielu książek naukowych z najnowszej historii Polski

Komentarze