Kolejne kuriozum w podręczniku prof. Wojciecha Roszkowskiego: nie ma w nim większości ważnych opozycjonistów w PRL, jest za to dużo o Kaczyńskich, którzy wychodzą na głównych wrogów ustroju. Tymczasem byli postaciami z drugiego (Lech) i trzeciego (Jarosław) szeregu
Politycy, historycy i dziennikarze prześcigają się w odnajdywaniu w podręczniku do przedmiotu „Historia i Teraźniejszość” napisanym przez historyka, prof. Wojciecha Roszkowskiego, kolejnych kuriozów i błędów. Najgłośniejszy skandal i protesty wywołała opinia, że dzieci z in vitro są niekochane przez rodziców. W podręczniku można przeczytać:
„Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju »produkcję«?”
Przeciwko tym słowom protestował Donald Tusk, lider PO. Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek zarzucił mu nieprawdę i pogroził pozwem.
Wydawca podręcznika, wydawnictwo „Biały Kruk”, zdecydował się zmienić fragment poświęcony dzieciom z in vitro w kolejnych wydaniach — podkreślając przy tym, ze „wydawnictwo nie zgadza się z interpretacją tego fragmentu”.
(Biały Kruk to ideologiczne wydawnictwo, wpisane przez eksministra nauki Jarosława Gowina na listę wydawnictw naukowych, publikuje m.in. kalendarze i książki o charakterze religijnym. Wydaje m.in. miesięcznik „Wpis. Wiara, patriotyzm i sztuka”. „Wpis” to rodzinne przedsięwzięcie Sosnowskich: prezesa zarządu wydawnictwa Biały Kruk - Leszka, redaktora prowadzącego Adama (syn) i szefowej działu Zagranica, wiara, sztuka - Marii. „Wpis” dostępny jest w placówkach PKN Orlen oraz Poczty Polskiej. Wydawnictwo publikuje także książki prof. Andrzeja Nowaka, historyka z UJ, który był jednym z naukowych recenzentów podręcznika. Więcej pisaliśmy o wydawcy tutaj.)
Podręcznik zawiera wiele zwykłych błędów (tutaj można znaleźć poświęcony im wątek na Twitterze) oraz kuriozów — w tym np. autorskie opinie, że muzyka punkowa jest „prymitywna i wulgarna”.
„Była kolejnym buntem przeciw normom społecznym i wyrazem anarchicznych skłonności nowego pokolenia” — ubolewał prof. Roszkowski.
Co jednak podręcznik Roszkowskiego mówi o braciach Kaczyńskich? Jarosław Kaczyński pojawia się dwukrotnie. Pierwszy raz (na s. 249) na zdjęciu, które ilustruje — uwaga — wybory parlamentarne. Kaczyński się uśmiecha, a za nim stoją Mateusz Morawiecki i Joachim Brudziński.
„Po II wojnie światowej w 1991 r. odbyły się w Polsce po raz pierwszy w pełni wolne i demokratyczne wybory parlamentarne. Na zdjęciu prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński podczas wyborów do parlamentu w 2019 r. W drugim rzędzie premier Mateusz Morawiecki i europoseł Joachim Brudziński. Wybory zakończyły się zwycięstwem PiS”.
— brzmi podpis pod zdjęciem.
Przypomnijmy, że podręcznik obejmuje okres 1945-1979. Jaki był sens ilustrowania rozdziału o demokracji zdjęciami rządzących — to wie tylko autor podręcznika.
Prawdziwym koncertem manipulacji są fragmenty poświęcone opozycji — w tym zwłaszcza roli Lecha Kaczyńskiego, brata prezesa PiS i prezydenta RP, otoczonego po tragicznej śmierci w Smoleńsku partyjno–państwowym kultem.
Lech Kaczyński pojawia się w podręczniku dwa razy.
Pierwszy raz we fragmencie poświęconym represjom komunistycznym po protestach studenckich w marcu 1968 (s. 388). Zacytujmy go w całości:
„Dla dużej części polskiej młodzieży Marzec 1968 r. był brutalną lekcją totalitaryzmu. Zostawił w tym pokoleniu legendę przegranej bitwy, ale niezakończonej walki o poszerzenie wolności. Było to doświadczenie ówczesnej młodzieży o korzeniach żydowskich, jak Adam Michnik, ale także wielu innych, znanych później historyków, jak Jakub Karpiński, czy polityków jak Antoni Macierewicz czy Lech Kaczyński”.
Na czym polega manipulacja? Na zrównywaniu roli kluczowej postaci marca 1968 roku — Adama Michnika — z osobami, które nie odegrały żadnej istotnej roli (jak Lech Kaczyński). Wiec 8 marca 1968 roku na Uniwersytecie Warszawskim, centralne wydarzenie protestu, odbyło się w związku ze zdjęciem „Dziadów” w reżyserii Kazimierza Dejmka ze sceny Teatru Narodowego oraz relegowaniem z UW studentów Adama Michnika i Henryka Szlajfera.
Lech i Jarosław Kaczyńscy studiowali wówczas prawo, mieli 19 lat. Nie należeli do organizującego protesty środowiska „komandosów”, którego liderem był Michnik. Uczestniczyli w wiecu, jak wielu studentów i studentek. Lech Kaczyński wspominał później, że uciekając przed milicją — pałującą studentów — zgubił but. Na tym koniec.
Od Roszkowskiego nie sposób się dowiedzieć, kto organizował wówczas protesty i tworzył kluczowe środowisko opozycyjne. Nie ma o tym żadnej wzmianki!
Przyszły prezydent w roli opozycjonisty pojawia się jeszcze raz — znów w zafałszowanym kontekście.
Na s. 491 Roszkowski pisze o Komitecie Obrony Robotników —następująco:
„KOR natomiast przekształcił się w Komitet Samoobrony Społecznej KOR o szerszym programie działania i o światopoglądzie nieco bardziej lewicowym. Wśród działaczy opozycyjnych zaczynał umacniać się »realistyczny« nurt, że z »Ruskimi« trzeba się dogadać, że nie należy domagać się pełnej suwerenności, bo to jest nierealne, ale wymóc na komunistach pakiet większych swobód. Ten nurt tworzyli m.in. Jacek Kuroń czy Adam Michnik. Wielu opozycjonistów, jak na przykład głęboko zakonspirowane Polskie Porozumienie Niepodległościowe (PPN), Antoni Macierewicz czy bracia Lech i Jarosław Kaczyńscy, nie chciało jednak żadnych doraźnych kompromisów, jeśli chodzi o suwerenność Ojczyzny”.
Roszkowski insynuuje, że przywódcy KOR byli gorszymi patriotami niż Kaczyński czy Macierewicz albo całkowicie marginalne PPN, o którym wówczas mało kto słyszał. Warto przypomnieć, że członkowie KOR występowali pod nazwiskiem i nie byli zakonspirowani, co stanowiło istotną nowość w działaniu opozycji w PRL i wymagało wielkiej odwagi cywilnej. M.in. dlatego byli tak znani — propaganda atakowała ich nieustannie.
Warto również przypomnieć, że w latach 70. komunizm wydawał się wieczny — także zachodnim analitykom — na terenie Polski stacjonowała liczna armia radziecka, a władzy pilnowało kilkaset tysięcy polskich żołnierzy oraz kilkadziesiąt tysięcy oficerów SB. Dyskusje o tym, co jest możliwe w tych warunkach do osiągnięcia, prowadzono na opozycji cały czas.
Po drugie, poglądy Lecha i Jarosława Kaczyńskich, cokolwiek wówczas myśleli — a o tym niewiele wiadomo — były bez znaczenia, bowiem oni sami byli działaczami z trzeciego szeregu. O ile Antoni Macierewicz był w istocie ważnym działaczem, jednym z założycieli KOR, o Kaczyńskich mało kto słyszał.
Wśród działaczy opozycyjnych zaczynał umacniać się »realistyczny« nurt, że z »Ruskimi« trzeba się dogadać [...] Ten nurt tworzyli m.in. Jacek Kuroń czy Adam Michnik.
Podręcznik Roszkowskiego to kolejny etap w poprawianiu historii przez PiS — dopisywaniu im większej roli niż mieli w istocie. Dotyczy to nie tylko lat 70., ale także „Solidarności” (czyli następnej dekady). Na przykład w lipcu 2016 roku Jarosław Kaczyński powiedział, że jego brat był „potężną postacią faktycznie kierującą związkiem” — co uznaliśmy wówczas za jawny fałsz. W kwietniu 2022 premier Morawiecki oświadczył, że sam Jarosław Kaczyński był jedną z osób „najbardziej zaangażowanych w działania opozycji demokratycznej” oraz „jedną z najważniejszych postaci Solidarności”.
W opowieści PiS rola Kaczyńskich rośnie z czasem.
Przypomnijmy: książki o historii opozycji i „Solidarności” przypisują Lechowi Kaczyńskiemu marginalną rolę (o ile w ogóle się w nich pojawia). Na przykład w pracy Jerzego Holzera i Krzysztofa Leskiego „Solidarność w podziemiu” (Łódź 1990) nie występuje wcale. Jest w niej tylko wymieniony Jarosław Kaczyński – zaledwie raz, chociaż to Lech Kaczyński był dużo ważniejszą postacią w „S” niż Jarosław. Co nie znaczy, że bardzo ważną.
Lech Kaczyński, jako specjalista od prawa pracy związany z opozycją już w latach 70., został zaproszony do pomocy przez Prezydium Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego kierującego protestami w sierpniu 1980. Jego rola miała jednak charakter doradczy.
Przywódcą z pewnością nie był. Został internowany w okresie stanu wojennego, w odróżnieniu od brata Jarosława, ale jako jeden z wielu działaczy.
Rola Lecha Kaczyńskiego wzrosła pod koniec lat 80. Brał m.in. udział w rozmowach w Magdalence z władzami PRL we wrześniu 1988 roku, należał do Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie i brał udział w obradach Okrągłego Stołu. We wszystkich tych spotkaniach był osobą istotną, ale jednak z drugiego szeregu.
Jarosław Kaczyński był wówczas mniej znaczącą postacią niż jego brat. Był szeregowym działaczem opozycji — nawet nie z drugiego, ale z trzeciego szeregu. Nie został nawet internowany (co stało się powodem niezliczonych żartów). Był współpracownikiem Komitetu Obrony Robotników w latach 70.
W czasie „Solidarności” kierował sekcją prawną Ośrodka Badań Społecznych przy Regionie Mazowsze, a więc był szefem podkomórki jednej z podkomórek związku.
Szefem OBS był Antoni Macierewicz — jeden z założycieli KOR i znacznie wówczas ważniejsza postać w opozycji niż Kaczyńscy — a pracowali w nim także m.in. Ludwik Dorn i Piotr Naimski, działacze dużo bardziej od Jarosława rozpoznawalni.
Podobnie było z Okrągłym Stołem w 1989 roku: Jarosław Kaczyński był przy nim, ale w trzecim szeregu. Parę razy się odezwał.
W pięciotomowym wydawnictwie zawierającym dokumenty Okrągłego Stołu (w tym stenogramy posiedzeń; „Okrągły Stół. Dokumenty i materiały”, Warszawa 2004), Lech Kaczyński występuje wielokrotnie, chociaż też rzadziej niż główni aktorzy rozmów (jak np. Aleksander Kwaśniewski).
Jarosława praktycznie nie ma. Znaleźliśmy jeden ślad: 18 lutego 1989 roku zabrał głos dwukrotnie podczas drugiego posiedzenia zespołu do spraw reform politycznych, pytając o kompetencje projektowanego wówczas w dyskusjach urzędu prezydenta.
Nie możemy się doczekać, co prof. Roszkowski napisze o roli Kaczyńskich w latach 80. i 90. Na pewno będzie to sama prawda.
PiS, warto dodać na końcu, w przepisywaniu historii na nowo odnosi sukcesy. Według sondażu IPSOS dla OKO.press w sierpniu 2017 tylko 48 proc. Polaków myślało, że Lech Wałęsa miał większe zasługi dla „Solidarności” niż Lech Kaczyński — chociaż to Wałęsa był przywódcą i symbolem związku, a o Kaczyńskim mało wówczas kto słyszał.
Historia
Jarosław Kaczyński
Wojciech Roszkowski
historia
historia i teraźniejszosć
Komitet Obrony Robotników
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze