Kinga R. uczestniczy w procederze oszustw vatowskich. Prokurator stawia jej zarzut prania brudnych pieniędzy i wnioskuje o areszt. Ale jeszcze tego samego dnia „góra” każe ją wypuścić. OKO.press i Superwizjer TVN na tropie tajemniczej interwencji z czasów PiS
Cała ta historia kręci się wokół mieszkanki Torunia 30-letniej wtedy Kingi R., obecnie Kingi O. To jej zatrzymanie i wniosek o areszt wywołało niezwykłą mobilizację całego aparatu prokuratury. Odtwarzamy łańcuszek tej sprzecznej z prawem interwencji.
Tekst jest wspólnym śledztwem OKO.press i Superwizjera TVN. Na stronie internetowej TVN24 już można obejrzeć reportaż pod tym samym tytułem. Na antenie TVN24 będzie wyemitowany w sobotę 13 września o 20:00.
Oddział Centralnego Biura Śledczego Policji w Toruniu zatrzymuje kilka osób, w tym Kingę R. Ma to związek ze śledztwem Prokuratury Okręgowej w Toruniu w sprawie oszustw vatowskich. Firmy wystawiały fikcyjne faktury w celu wyłudzenia zwrotu podatku vat. W sprawę zamieszanych jest kilkanaście osób.
Kinga R. była tzw. kurierem. Zajmowała się wypłacaniem pieniędzy z rachunków bankowych firm biorących udział w procederze.
Prokurator zarzuca jej pranie brudnych pieniędzy,
czyli zacieranie śladu po środkach pochodzących z przestępstwa. Chodzi o 367 tysięcy złotych.
Po przesłuchaniu Kingi R. i postawieniu zarzutów karnych prokurator referent z Prokuratury Okręgowej w Toruniu wnioskuje do sądu o areszt, bo obawia się matactwa i kontaktów z innymi podejrzanymi. Wniosek trafia do sądu 6 czerwca 2019 roku. Posiedzenie ma się odbyć następnego dnia rano, 7 czerwca.
Takie śledztwa dla władzy PiS były priorytetowe. To była ich ulubiona opowieść: my zwalczamy mafie vatowskie, które zbierały złote żniwa za rządów Tuska, przez co budżet państwa tracił miliardy. Prokuratorzy wnosili o areszty, prorządowe media triumfowały.
W tej sprawie aparat państwowy PiS postępuje zupełnie inaczej. Do sądu nie trafia żaden akt oskarżenia, żadna z osób zamieszanych w toruńską mafię podatkową nie staje przed sądem.
Mimo wniosku prokuratora referenta Kinga R. nie trafia do aresztu. I nie jest to decyzja sądu. Sędzia nie ma nawet szans rozpoznania wniosku o areszt, bo prokuratura w Toruniu w trybie pilnym sama go wycofuje. I zawiesza śledztwo.
Jak do tego doszło?
Na zdjęciu u góry zastępca Prokuratora Generalnego Michał Ostrowski. Jedna z kluczowych osób w tej sprawie. Fot. Kuba Atys/Agencja Wyborcza.pl.
Kluczowy jest dzień 6 czerwca 2019 roku.
Gdy o godzinie 14:55 wniosek o areszt trafia do sądu, w prokuraturze rozgrzewają się telefony.
Ktoś o wniosku poinformował Prokuraturę Krajową. Prokuratorska góra naciska na śledczych z Torunia. Może to się wydawać dziwne, bo chodzi przecież o sprawę młodej, nieznanej kobiety z Torunia.
Po skończeniu pracy prokurator referent wraca do domu pod Toruniem. Około 19:00 dostaje telefon, że ma pilnie przyjechać do pracy, bo jest problem z jego sprawą.
Ówczesny szef Prokuratury Okręgowej w Toruniu Artur Krause zwołuje naradę.
Obecna szefowa toruńskiej prokuratury Ewa Janczur mówi OKO.press i Superwizjerowi TVN: „W spotkaniu uczestniczył prokurator referent, Artur Krause, naczelnik wydziału przestępczości gospodarczej, naczelnik wydziału śledczego i zastępca prokuratora okręgowego w Toruniu”.
Rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak mówi nam: „Krause kilka razy, przy świadkach, rozmawiał w czasie spotkania z ówczesną szefową Prokuratury Regionalnej w Gdańsku Teresą Rutkowską-Szmydyńską. Gdy zadzwoniła pierwszy raz, nie miała żadnej wiedzy o tym postępowaniu.
Miała ogólne pretensje co do środków zapobiegawczych i kazała natychmiast zwolnić Kingę R. i cofnąć wniosek o areszt”.
I dalej: „Krause myślał początkowo, że pretensje są o to, że nie ma aresztu wobec dwóch pozostałych osób wtedy zatrzymanych. Ale Rutkowska-Szmydyńska powiedziała, że wniosek o areszt jest niezasadny. A powodem jej działania jest polecenie telefoniczne dyrektora departamentu przestępczości gospodarczej Prokuratury Krajowej”. To temu wydziałowi podlegały śledztwa ws. mafii vatowskich.
Polecenie zostaje wykonane. Około godziny 23:00 Krause dzwoni do Centralnego Biura Śledczego Policji z poleceniem, by zabrać Kingę R. z aresztu. O 23:40 prokuratura wycofuje wniosek o areszt z toruńskiego sądu.
Kobieta wychodzi na wolność. Dostaje dozór i musi wpłacić poręczenie majątkowe w wysokości 80 tys. zł.
Z narady w prokuraturze 6 czerwca 2019 powstaje notatka służbowa. Ale więcej śladów po interwencji prokuratorskiej „góry” raczej nie ma. Polecenia zwolnienia Kingi R. nie wydano na piśmie. Prokuratorzy mogli odmówić wykonania polecenia, ale mogłoby to oznaczać poważne retorsje służbowe.
Zwolnienie Kingi R. zaskakuje toruńskich prokuratorów i funkcjonariuszy CBŚ Policji. Zastanawiają się, kto za nią stoi, kogo ona zna. Wydawało się, że jest „płotką”, a tymczasem...
Szukamy odpowiedzi na to pytanie.
Kluczowy może być tu Dariusz O., który też ma zarzuty w tej sprawie. To mieszkaniec Krobi pod Toruniem, Kinga R. planuje wtedy ślub z jednym z jego dwóch synów (obaj mają zarzuty w tym samym śledztwie). Trudno wziąć ślub z aresztowaną, a poza tym „skruszona” Kinga R. mogłaby obciążyć zeznaniami przyszłego teścia. Dariusza O. nie udało się wtedy zatrzymać.
Dariusz O. również nie jest szerzej znany. Pracuje z synami, jest powiązany z kilkoma firmami. Jego nazwisko przewija się w kilku innych sprawach, głównie podatkowych. Skazany na grzywnę za niepłacenie podatku w terminie, był też karany za jazdę bez uprawnień.
Kluczowa może być znajomość Dariusza O. z ówczesnym ministrem rolnictwa Janem Krzysztofem Ardanowskim, o której w 2019 roku donosili informatorzy policji.
Ardanowski także mieszka w Krobi, Dariusz O. miał rozpowiadać na „mieście”, że się znają i że zaprosił go na ślub syna z Kingą R.
Zanim porozmawiamy z Ardanowskim, wróćmy do narady w prokuraturze.
Wiadomo, kto interweniował 6 czerwca 2019. Zwolnienie Kingi R. i wycofanie wniosku o areszt nakazuje ówczesny dyrektor departamentu przestępczości gospodarczej Prokuratury Krajowej Michał Ostrowski. To on dzwonił do szefowej Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. A ona, jak już wiemy, przekazała tę decyzję do Torunia.
Ostrowski za rządów PiS trafia z Wrocławia do Prokuratury Krajowej. Pod koniec tamtych rządów zostaje zastępcą Prokuratora Generalnego, jest nim zresztą do dziś. Uważany za tzw. ziobrystę, był jednym z buntowników przeciwko decyzji Adama Bodnara o usunięciu ze stanowiska Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego, zaufanego Zbigniewa Ziobry.
Decyzji o wypuszczeniu na wolność Kingi R. prokurator Ostrowski nie podjął jednak sam.
Ktoś do niego dzwonił z interwencją.
Ostrowski zdecydował się wystąpić przed kamerą Superwizjera TV i odpowiedział na nasze pytania.
Pytamy, kto kazał mu dzwonić do szefowej Prokuratury Regionalnej w Gdańsku, która potem przekazała polecenie Prokuraturze Okręgowej w Toruniu.
Ostrowski: „Ja o tym nie dowiedziałem się od osoby postronnej. Może od mojego zastępcy, dziennikarza. A może Rzecznika Praw Obywatelskich. Nie pamiętam”.
Ale o całej sprawie nie wiedzieli ani dziennikarze, a tym bardziej ówczesny RPO Adam Bodnar. Ponawiamy pytanie, kto się z nim kontaktował.
Ostrowski: „Nie wiem, nie przypomnę sobie”.
Dociskamy, to dlaczego interweniował w sprawie nieznanej osoby.
Odpowiedź wskazuje, że Ostrowski jednak coś pamięta: „Ta pani sama z tego pieniędzy nie miała. Była wykorzystana przez oszustów”.
Pytamy: „Wykorzystana przez swojego teścia?”.
Ostrowski: „Nie wiem, kto jest jej teściem”.
Pytamy: „Czy ktoś do pana dzwonił, by pan pomógł? Bo bano się, że obciąży teścia?”.
Ostrowski: „Może ktoś do mnie dzwonił, przyszedł. Nie pamiętam. I mówił, że młoda osoba w ciąży została zatrzymana. A beneficjenci karuzeli [vatowskiej – red.] są na wolności [wobec pozostałych zatrzymanych nie wystąpiono o areszt – red.]”.
Informacja, że Kinga R. była w ciąży pojawiła się później. To miało rzekomo usprawiedliwić wypuszczenie jej na wolność.
Pytamy o to rzecznika Prokuratury Krajowej Przemysława Nowaka. Odpowiada: „Kinga R. w trakcie przesłuchania po zatrzymaniu, nie informowała, że jest w ciąży. A była przesłuchana dwa razy w obecności obrońcy, który też tego nie podnosił”.
Pytamy prokuratora Ostrowskiego, czy zna Ardanowskiego. Zaprzecza.
Z kim więc Ostrowski rozmawiał o wypuszczeniu Kingi R.? Może z ówczesnym Prokuratorem Krajowym Bogdanem Święczkowskim?
Ostrowski: „Nie”.
Ze Zbigniewem Ziobrą?
Ostrowski: „Wykluczam kategorycznie. Ja ministra sprawiedliwości informowałem o najpoważniejszych sprawach”.
Czy w sprawie Kingi R. dostał polecenie na piśmie, nawet nieformalnie? Jest po tym jakiś ślad?
Ostrowski: „To, co działo się w Prokuraturze Krajowej, było formalne. Ale nie pamiętam, czy coś takiego było. To było 6 lat temu”.
Śladu po poleceniu dla Ostrowskiego nie ma.
Pracując nad materiałem kilka razy jesteśmy w Toruniu. Prosimy Ardanowskiego o spotkanie nie podając prawdziwego powodu spotkania. Udaje się kilka tygodni temu porozmawiać pod jego biurem poselskim na toruńskim Starym Mieście.
Pytamy, czy mówi coś mu nazwisko sąsiada z Krobi Dariusza O.
Ardanowski: „Nie znam człowieka”.
Czy prawdą jest, że interweniował w sprawie zwolnienia jego synowej z aresztu.
Ardanowski: „Nie kojarzę sprawy. Nie będę się wypowiadał. Bardzo możliwe, że moi prawnicy udzielali jakiejś pomocy. Wcale bym się nie zdziwił”.
Ale jakiej pomocy?
Ardanowski: „Ja mam też obsługę prawną i wielu ludzi zwraca się z problemami do prawników. Możliwe, że były jakieś pisma kierowane. Z tym że nie pamiętam tej sprawy. Nic w tej chwili nie mówi mi nazwisko Dariusza O.” – Ardanowski kończy spotkanie.
Dzwonimy znowu i prosimy, by sprawdził u swoich prawników, czy zajmowali się taką sprawą. Ardanowski był też wtedy posłem. Prawnicy mogli obsługiwać jego biuro poselskie.
Następnego dnia Ardanowski odpowiada: „Prawnicy nie znaleźli śladu interwencji”.
„Ale Dariusz O. miał powoływać się na znajomość z panem” – dociekamy.
Ardanowski: „Ja człowieka nie znam. Wielu ludzi w Polsce może się na mnie powoływać”.
Pytamy: „Rozmawiał pan z Ziobrą albo z zastępcami na ten temat [Kingi R. – red.]?
Ardanowski: „Nie (...) Nie pamiętam, żeby ktoś przychodził w tej sprawie”.
Pytamy: „Z naszych informacji wynika, że Dariusz O. miał rozpowiadać na mieście, że zaprosił pana na ślub syna”.
Ardanowski: „Nie wiem. Czy pan pamięta, co było sześć lat temu?
Nie pamiętam, czy byłem zaproszony na wesele”.
Po Ardanowskim próbujemy spotkać się w Toruniu z Dariuszem O. Ale zapadł się pod ziemię. Nasi informatorzy mówią, że dowiedział się, że go szukamy. Nie odpowiada też na prośbę o spotkanie, którą skierowaliśmy do jego obrońców.
Podczas kolejnego wyjazdu do Torunia udaje nam się go namierzyć, ale nie chce odpowiedzieć na żadne pytanie.
Z naszych informacji wynika, że Dariusz O. już po wypuszczeniu z aresztu Kingi R. był w prokuraturze (w charakterze podejrzanego).
I miał przepraszać referenta śledztwa za „sytuację z Kingą”.
Sprawa wydania bezprecedensowego polecenia wycofania wniosku o areszt wobec Kingi R. będzie miała dalszy ciąg.
Od kilku miesięcy toczy się śledztwo wydziału spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej. Prokuratura chce postawić b. szefowej Prokuratury Regionalnej w Gdańsku Teresie Rutkowskiej-Szmydyńskiej zarzuty przekroczenia uprawnień i utrudniania toruńskiego śledztwa.
Zarzuca się jej, że nie znając akt sprawy bezprawnie ingerowała w działania prokuratora referenta.
Zdaniem prokuratury utrudniła też dalsze czynności dowodowe. Prokuratura wystąpił o zgodę na uchylenie jej immunitetu.
Kontaktujemy się z Rutkowską-Szmydyńską, ale nie chce rozmawiać.
W śledztwie przesłuchano już prokuratorów z Torunia. Niewykluczone, że niebawem wezwanie dostanie zastępca Prokuratora Generalnego Michał Ostrowski, który jest obecnie zawieszony (w związku z inną sprawą).
Kinga R. nazywa się dziś Kinga O. Oprócz opisanej przez nas sprawy,
została jeszcze skazana w związku z procederem legalizowania pobytu cudzoziemców w Polsce.
Zarzucono jej wystawianie nieprawdziwych zaświadczeń o zamiarze ich zatrudnienia. W 2023 roku sąd prawomocnie skazał ją za to na rok więzienia, w zawieszeniu.
W czasie gdy szykowaliśmy materiał, śledztwo w sprawie. wyłudzeń VAT-u przekazano z Torunia do Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
Prowadzenie śledztwa w Toruniu oceniała Prokuratura Regionalna w Gdańsku. I uznano, że nie było podstaw do jego zawieszenia. Powodem zawieszenia miało być m.in. ukrywanie się dwóch osób z Ukrainy, które chciano przesłuchać jako świadków. Oceniono, że ten wniosek nie był kluczowy i śledztwo mogło się toczyć dalej. Poza tym nikt tych osób nie szukał.
Niewykluczone, że niebawem akt oskarżenia trafi do sądu.
Afery
Sądownictwo
Zbigniew Ziobro
Waldemar Żurek
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura Krajowa
Artur Krause
Michał Ostrowski
Prokuratura Okręgowa w Toruniu
Prokuratura Regionalna w Gdańsku
Przemysław Nowak
Teresa Rutkowska-Szmydyńska
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Superwizjer TVN
Superwizjer TVN
Komentarze