0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Franciszek Mazur / Agencja Wyborcza.plFot. Franciszek Mazu...
Śledztwo

Ujawniamy: ludzie Ziobry używali Hermesa przeciwko sędziom i mediom. Również przeciwko OKO.press

  • Mariusz Jałoszewski

To pierwszy potwierdzony przypadek użycia w konkretnej sprawie oprogramowania Hermes, które służy do przeglądania i agregowania danych z otwartych źródeł w internecie. Hermes ma też drugą, rozbudowaną wersję – nazywa się Robin, która ma możliwość analizowania tzw. darknetu, czyli niedostępnej publicznie części internetu. Ten moduł może posiadać dane pochodzące z niejawnych źródeł, na przykład z hakerskich kradzieży. Te dane gromadził producent Hermesa.

Takie oprogramowanie bez przetargu za 15 milionów złotych kupiła listopadzie 2020 roku Prokuratura Krajowa, w czasie, gdy jej szefem był Bogdan Święczkowski, obecnie prezes TK. Oprogramowanie kupiono po tym, gdy na jaw wyszedł zakup przez CBA narzędzia do totalnej inwigilacji, czyli Pegasusa.

Z informacji OKO.press wynika, że Prokuratura Krajowa w 2021 roku użyła Hermesa do zebrania danych o niezależnych sędziach, dziennikarzach, czy adwokatach.

Sprawdzano ich powiązania w sieci oraz sposoby komunikacji. Do tej czynności oprócz Hermesa używano również ogólnodostępnych narzędzi.

W ten sposób zebrano dane dotyczące publicznych wpisów, znajdujących się na kontach wymienionych osób na Facebooku (z informacją o obserwujących i obserwowanych), Twitterze numery telefonów (oraz i ich powiązania z innymi numerami telefonów), a także adresy mailowe. Zebrane dane były z okresu do połowy 2021 roku.

Hermes nie jest oprogramowaniem szpiegującym, nie miał więc możliwości włamania się np. do prywatnych wiadomości śledzonych osób. Dostarczył jednak danych na temat personalnych powiązań oraz publikowanych przez te osoby treści.

Z informacji OKO.press wynika, że Prokuratura Krajowa w ten sposób pozyskała dane następujących osób:

  • Sędziowie. Waldemar Żurek z Krakowa, Piotr Gąciarek z Warszawy, Bartłomiej Starosta z Sulęcina, Bartłomiej Przymusiński z Poznania (rzecznik Iustitii), Olimpia Barańska-Małuszek z Gorzowa Wielkopolskiego, Dorota Zabłudowska z Gdańska, Monika Frąckowiak z Poznania, Paweł Strumiński z Gliwic, Katarzyna Kałwak z Olesna.
  • Adwokaci. Ewa Stępniak, Magdalena Matusiak-Frącczak, Konrad Pogoda.
  • Dziennikarze. Magdalena Gałczyńska z Onetu, Ewa Ivanova z „Gazety Wyborczej”, Anna Mierzyńska, Mariusz Jałoszewski z OKO.press, Bianka Mikołajewska wówczas z w OKO.press, obecnie w TVP, Tomasz Marzec wtedy z TVN24, dziś poza tą stacją, Tomasz Skory z RMF i Paweł Miter.
  • Inni. Michał Przybylski, Patryk Wachowiec z FOR, Andrzej Groffe.

Przeczytaj także:

Prokuratura Krajowa ściągnęła też wpisy większości z tych osób na Twitterze (obecnie X), Facebooku i Instagramie oraz dane ich kont.

Poddano analizie nie tylko treść wpisów, ale też komentarze pod nim i ich autorów, polubienia i udostępnienia. Ponadto sprawdzono dane osób obserwujących ich konta oraz dane osób obserwowanych przez sędziów, czy dziennikarzy.

Prokuratura Krajowa sprawdziła również krytyczne artykuły i publikacje w: TVN 24, Onecie, OKO.press, „Fakcie”, „Newsweeku” oraz w „Gazecie Wyborczej”.

Szukano wpisów w mediach społecznościowych i artykułów krytycznych głównie wobec ludzi Ziobry w sądach oraz wobec nielegalnej neo-KRS. Szukano ich po frazach „neo-KRS”, „tzw. KRS”, „niekonstytucyjna KRS”, „klub prawników w niby KRS”, „będą siedzieć”, czy „będą szukać pracy”.

Na zdjęciu u góry były Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.

Krótko ostrzyżony mężczyzna w garniturzez odpowiada na pytania dziennikarzy
Sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie i jeden z symboli wolnych sądów, Waldemar Żurek. Był najbardziej prześladowanym sędzią w Polsce, chciano go zniszczyć. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.

Dlaczego sprawdzano sędziów i dziennikarzy

Wybór osób do sprawdzenia nie był przypadkowy.

Zajęto się sędziami z Iustitii i Themis, czyli dwóch stowarzyszeń sędziowskich, które ostro recenzowały działania ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, zwłaszcza tych, którzy byli w tamtym czasie aktywni w tradycyjnych mediach i mediach społecznościowych. Krytyka wzmogła się po ujawnieniu w połowie 2019 roku przez Onet afery hejterskiej, w którą zamieszani byli sędziowie bliscy Ziobrze, na czele z byłym wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem.

Dziennikarzy też nie wytypowano przypadkowo. Wybrano tych, którzy pisali dużo o łamaniu praworządności i represjach wobec sędziów oraz informowali o aferze hejterskiej. Pod tym kątem sprawdzano też artykuły w wybranych mediach krytycznych wobec władzy PiS.

Adwokaci zostali wytypowani z tego samego klucza: byli aktywni na Twitterze i krytykowali zmiany w sądach. Reprezentowali też Małą Emi, która miała informacje o osobach zaangażowanych w aferę hejterską.

Pozostałe sprawdzane osoby były aktywne na Twitterze i pisały o praworządności.

Sędzia Sądu Rejonowego Poznań-Nowe Miasto i Wilda Monika Frąckowiak. Prokuratura sprawdzała ją przy użyciu Hermesa. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak sędzia Iwaniec uruchomił prokuraturę przeciwko sędziom i dziennikarzom

Z informacji OKO.press wynika, że Prokuratura Krajowa przy użyciu narzędzi OSINT (tzw. biały wywiad) – w tym Hermesa – sporządziła dwie analizy kryminalne dotyczące sędziów, dziennikarzy adwokatów i innych osób. Sporządził je wydział analiz kryminalnych Prokuratury Krajowej.

Ten wydział podlegał pod departament ds. przestępczości gospodarczej, którym kierował wówczas prokurator Michał Ostrowski. To obecny zastępca Prokuratora Generalnego Adama Bodnara, tzw. ziobrysta i jeden z liderów buntu przeciwko Bodnarowi.

Analizy powstały w połowie 2021 roku. O ich sporządzenie zwróciła się w marcu 2021 roku Prokuratura Okręgowa w Świdnicy. A dokładnie jej ówczesny szef Wiesław Dworczak, który był też szefem stowarzyszenia prokuratorów AdVocem, skupiającym „ziobrystów”. To on skierował wnioski o sporządzenie tych analiz do prokuratora Ostrowskiego z Prokuratury Krajowej.

Wniosek Dworczaka miał związek z prowadzonym w Świdnicy śledztwem. Chodziło o postępowanie zainicjowane przez stołecznego sędziego Jakuba Iwańca, który we wrześniu 2020 roku złożył zawiadomienie, wskazując jako pokrzywdzonych potencjalnym przestępstwem sędziów skupionych wokół byłego wiceministra Piebiaka, których nazwiska pojawiają się w aferze hejterskiej.

Chodzi o: Łukasza Piebiaka, byłego członka nielegalnej Izby Dyscyplinarnej Konrada Wytrykowskiego, rzeczników dyscyplinarnych Piotra Schaba, Michała Lasotę i Przemysława Radzika, członka neo-KRS Macieja Nawackiego, byłego członka neo-KRS Jarosława Dudzicza, sędziego Arkadiusza Cichockiego i byłego członka neo-KRS Macieja Mitery. Pokrzywdzonym w tej sprawie była też neo-KRS. Miały ją znieważyć określenia „neo-KRS”, „tzw. KRS”, czy „niekonstytucyjna KRS”.

Zawiadomienie Iwańca dotyczyło rzekomego hejtowania oraz nękania ich w mediach społecznościowych i w artykułach, ujawniania danych służbowych i z postępowań dyscyplinarnych, czy znieważenia neo-KRS. Zarzucał też, że w sposób nieuprawniony ujawniono informacje dotyczące afery hejterskiej, którą powiązano z nimi. I później byli przedmiotem wielu komentarzy.

By wzmocnić zawiadomienie i nadać mu wysoką rangę, załączono też kilka ostrych wypowiedzi o prezydencie Andrzeju Dudzie. To miał być dowód na znieważenie konstytucyjnych organów (w tym kontekście podano też neo-KRS).

Iwaniec wskazał też konta, na których miały być rzekomo obraźliwe wpisy na ich temat. Na tej podstawie wytypowano do sprawdzenia dziennikarzy i sędziów.

Zawiadomienie Iwańca miało być przeciwwagą do afery hejterskiej. Miało pokazać, że to sędziowie z Iustitii i Themis są hejterami. Że była rzekomo zorganizowana akcja nagonki na Iwańca i innych, by zastopować „reformy” Ziobry. Elementem tej nagonki miała być też afera hejterska. Cała akcja – zdaniem Iwańca – miała być zorganizowana wspólnie z mediami. Czyli z TVN24, Onetem, OKO.press, „Newsweekiem”, RMF, „Gazetą Wyborczą” i „Faktem”.

Męzczyna w ciemnej bluzie i marynarce
Sędzia Jakub Iwaniec z Sądu Rejonowego Warszawa-Mokotów. To on złożył zawiadomienie do prokuratury na sędziów i dziennikarzy. Prokuratura chce mu teraz stawiać zarzuty za aferę hejterską. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Kto prowadził śledztwo w Świdnicy

Zawiadomienie Iwańca trafiło do Prokuratury Okręgowej w Świdnicy, która prowadziła też śledztwo ws. afery hejterskiej (przeniesiono je tu z Prokuratury Regionalnej w Lublinie). Obie sprawy trafiły do Świdnicy, bo tamtejszą prokuraturę okręgową uważano za jedną z bardziej zaufanych jednostek Ziobry. Przed laty był z nią związany Michał Ostrowski (był wiceszefem tej jednostki), który w 2016 roku awansował do Prokuratury Krajowej.

Obie sprawy w pierwszej połowie 2021 roku prowadził ten sam prokurator Mariusz Moszowski (potem przejęli je inni prokuratorzy). W jednej sprawie Iwaniec, czy Piebiak byli potencjalnymi podejrzanymi, a w drugiej mieli status pokrzywdzonych.

Z informacji OKO.press wynika, że żoną prokuratora Moszowskiego, jest sędzia, która awansowała za czasów PiS. To Kamila Borszowska-Moszowska. We wrześniu 2020 roku dostała nominację od neo-KRS i obecnie jest neo-sędzią Sądu Okręgowego w Świdnicy. Starała się też bez sukcesu o nominację do SN. Jest zastępczynią rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Okręgowym w Świdnicy. Neo-sędzia obecnie jest związana ze stowarzyszeniem Prawnicy dla Polski, które skupia beneficjentów „reform” Ziobry w sądach. Na jego czele stoi Łukasz Piebiak. Neo-sędzia aktywna jest w mediach społecznościowych, gdzie krytykuje działania obecnych władz w wymiarze sprawiedliwości.

Zastępca Prokuratora Generalnego Michał Ostrowski. To jemu w Prokuraturze Krajowej podlegał wydział, który używał Hermesa. Fot. Kuba Atys/Agencja Wyborcza.pl.

Jak wykorzystano dane pozyskane przez Hermesa

Z informacji OKO.press wynika, że analizy kryminalne przygotowane przez Prokuraturę Krajową z wykorzystaniem Hermesa, posłużyły do sporządzenia opinii przez biegłych na potrzeby śledztwa w Świdnicy. Nie wykorzystano tych danych bezpośrednio. Bo uznano, że są nieoficjalne i poszlakowe oraz wymagają dalszej weryfikacji.

Biegli powołani przez prokuraturę oceniali wpisy na Twitterze dziennikarzy, sędziów, adwokatów. Wytypowano 15 tysięcy wpisów. Koszt analizy to 32 tys. złotych.

Powstała też opinia, której celem miała być odpowiedź na pytanie, kto pierwotnie zamieszczał w internecie np. decyzje Schaba, Radzika i Lasoty o wszczynaniu wobec sędziów postępowań o charakterze dyscyplinarnym. Szukano źródła, które udostępniało takie dokumenty i informatorów dziennikarzy. W tym celu analizowano metadane dokumentów, by dowiedzieć się, kto robił fotokopie i pierwotnie wrzucał je do sieci. Ale nie udało się tego ustalić.

W 2022 roku, gdy postępowanie z zawiadomienia Iwańca prowadził już inny prokurator, zlecono jeszcze Prokuraturze Krajowej 23 inne analizy kryminalne. Głównie dotyczące wpisów w mediach społecznościowych. Zamówiono też opinię biegłego w celu pokazania powiązań pięciu kont na Twitterze.

Koszt opinii – 20 tys. złotych.

Śledztwo z zawiadomienia sędziego Jakuba Iwańca toczyło się w kierunku przekroczenia uprawnień (artykuł 231 kodeksu karnego), ujawnienia informacji służbowych (artykuł 266), gróźb karalnych (artykuł 190, chodzi o wpisy np. zapowiadające rozliczenia ludzi Ziobry), pomówienia i znieważenia (artykułu 212 i 216).

Ale po blisko czterech latach je umorzono. Zrobiono to już po zmianie władzy, we wrześniu 2024 roku. Decyzję o umorzeniu podpisała prokurator Aneta Masełko.

Prokuratura Okręgowa w Świdnicy uznała, że nie ma wystarczających danych uzasadniających popełnienie przestępstwa lub że czyn nie ma znamion czynu zabronionego. Zaś w przypadku wpisów dotyczących prezydenta dodatkowo podano jako jedną z podstaw umorzenia niską szkodliwość czynu. W sumie umorzono 21 różnych wątków.

Sędzia Iwaniec na umorzenie złożył zażalenie do sądu. Rozpozna je Sąd Okręgowy w Świdnicy.

Sędzia Sądu Rejonowego Poznań-Stare Miasto. Jest rzecznikiem stowarzyszenia sędziów Iustitia. Był sprawdzany przy użyciu Hermesa. Fot. Mariusz Jałoszewski.

W sprawie Hermesa jest śledztwo

Sprawę zakupu Hermesa i sposobu jego wykorzystania oceni Prokuratura Regionalna w Rzeszowie. Na Hermesa wpadło przypadkowo nowe kierownictwo Prokuratury Krajowej na początku 2024 roku. Bo trzeba było zapłacić za fakturę.

Zaczęto drążyć za co to jest i wyszedł na jaw zakup oprogramowania. Jego producentem jest NSO Grup z Izraela, ten sam podmiot, który sprzedał CBA Pegasusa. Jest hipoteza, że gdy w Polsce wyszedł na jaw zakup Pegasusa, zdecydowano się na zakup mniej ofensywnego narzędzia, czyli Hermesa. Gdy nowe kierownictwo Prokuratury Krajowej po zmianie władzy nie zapłaciło faktury za korzystanie z Hermesa, oprogramowanie wyłączono.

Prokuratura Regionalna w Rzeszowie oceni nie tylko zasadność i legalność zakupu Hermesa. Sprawdza również jego możliwości, jak z niego korzystano i jakie dane pozyskiwano. Sprawdzane jest też, w jakim celu go używano oraz do jakich spraw. Czy wszystkie czynności wykonywano na wniosek prokuratur do śledztw, czy też korzystano z Hermesa pozaprocesowo. Wątpliwości budzi też fakt, że analizy kryminalne przy użyciu Hermesa robiła Prokuratura Krajowa. Bo normalnie takie analizy prokuratura zleca policji, ABW lub CBA.

Finalnie prokuratura w Rzeszowie oceni, czy korzystanie z Hermesa było legalne i czy legalne było wykorzystanie danych zebranych przy jego pomocy. Tym bardziej że oprogramowanie ma opcję dostępu do danych nieoficjalnych. Mogą to być dane z nielegalnie wykradzionych różnych rejestrów. Na przykład z banków, czy urzędów. A to są tzw. owoce zatrutego drzewa.

Wątpliwość budzi też śledztwo świdnickiej prokuratury. Bo sprawa z zawiadomienia Iwańca ewentualnie nadaje się na proces cywilny o ochronę dóbr osobistych lub prywatny akt oskarżenia. Tymczasem używając jej jako pretekstu, użyto aparatu państwa do sprawdzania dziennikarzy i sędziów.

Mężczyzna stoi i patrzy spokojnie w obiektyw
Sędzia Sądu Rejonowego w Sulęcinie Bartłomiej Starosta. Jest aktywnym członkiem Iustitii, dużo pisze na portalu X o wymiarze sprawiedliwości. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Zarzuty za aferę hejterską

Śledztwo ws. afery hejterskiej toczy się dalej. Po zmianie władzy przeniesiono je do Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu i tam po pięciu latach od ujawnienia afery przez Onet, ruszyło z impetem.

Po przeniesieniu śledztwa wrocławska prokuratura wystąpiła o uchylenie immunitetów sędziom Jakubowi Iwańcowi, Łukaszowi Piebiakowi i Przemysławowi Radzikowi. Prokuratura chce im postawić zarzuty za ujawnienie wrażliwych danych sędziów z ich teczek personalnych znajdujących się w Ministerstwie Sprawiedliwości. I ujawniania danych z postępowań dyscyplinarnych.

O uchyleniu immunitetu będzie decydować wadliwa Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN. Na razie zaczęła się sprawa Iwańca. Odbyły się już trzy posiedzenia. Sprawę prowadzi legalny sędzia SN Wiesław Kozielewicz, który zarządził postępowanie dowodowe. Co w sprawach o immunitet nie jest raczej spotykane.

Immunitet Jakubowi Iwańcowi chce też uchylić kielecka prokuratura, która prowadzi śledztwo ws. hejtu w internecie wobec sędziego Waldemara Żurka. W tej sprawie prokuratura też wystąpiła do nowej Izby o uchylenie immunitetu Iwańcowi, którego wiąże z hejtującym sędziego kontem na Twitterze FigoFago. Ale niedawno neo-sędzia SN odmówił uchylenia immunitetu, uznając, że nie ma wystarczających dowodów na to, że za kontem stał Iwaniec. Ta decyzja nie jest prawomocna.

Łukasz Piebiak
Były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak. Był główną postacią w aferze hejterskiej. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.
;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze