0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Jak ustaliło OKO.press, śledztwo zostało wszczęte 30 października 2024 roku przez wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej. Śledztwo będzie się toczyć w kierunku czynów z artykułu 231 i 276 kodeksu karnego.

Pierwszy artykuł mówi o przekroczeniu uprawnień lub niedopełnieniu obowiązków służbowych. To tzw. przestępstwo urzędnicze. Drugi artykuł mówi o m.in. o ukrywaniu dokumentów, którymi nie ma prawa się wyłącznie rozporządzać.

Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w tej sprawie złożył we wrześniu 2024 roku adwokat Michał Jabłoński, który jest pełnomocnikiem sędziego i prezesa Iustitii, prof. Krystiana Markiewicza.

W zawiadomieniu zarzucili Małgorzacie Manowskiej – na zdjęciu u góry – zablokowanie rozpoznania precedensowych pozwów przeciwko neosędziom SN o ustalenie, że nie są oni sędziami, oraz nieuprawnione przejęcie akt tych spraw.

Takich pozwów było 9. Zostały złożone w 2020 roku do legalnej Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. Oprócz Markiewicza złożyli je inni sędziowie znani z obrony praworządności, m.in. sędzia Paweł Juszczyszyn z Olsztyna, Waldemar Żurek z Krakowa (zrobiono mu za to dyscyplinarkę), czy Bartłomiej Starosta z Sulęcina.

Pozwano szereg neosędziów, w tym również Manowską. Na kanwie tych pozwów legalni sędziowie z Izby Pracy zadali pytania prejudycjalne do TSUE o to, czy mogą sami rozpoznać sprawy o status neosędziów SN.

TSUE dwa razy odmówił odpowiedzi na pytania – w marcu i grudniu 2022 roku. Z powodów formalnych. Trybunał nie przesądził o legalności neosędziów SN. Po prostu uznał, że jest już orzecznictwo europejskich Trybunałów, które pozwala SN samodzielnie ocenić sprawę. A z tych orzeczeń wynika, że neosędziowie SN są co najmniej wadliwi, bo powołała ich upolityczniona i sprzeczna z konstytucją nielegalna neo-KRS. Jej status wiele razy podważyły TSUE i ETPCz.

Przeczytaj także:

Akta precedensowych pozwów wróciły z TSUE i powinny trafić do Izby Pracy, by sędziowie wydali wyrok. Ale wtedy przejęła je Małgorzata Manowska i sprawy nie są rozpoznane do dziś. Osiem pozwów z aktami w marcu 2023 roku przekazano do TK. O wypożyczenie akt zwróciła się prezeska Trybunału Julia Przyłębska. Dołączono je do skargi Manowskiej jako prezeski SN.

Manowska w 2020 roku zaskarżyła do TK Przyłębskiej przepis kodeksu postępowania cywilnego. Chce, by Trybunał orzekł, czy na jego podstawie można zbadać legalność powołania przez prezydenta neosędziów. Czyli de facto chce zablokować rozpoznanie precedensowych pozwów. Bo spolegliwy wobec władzy PiS Trybunał może uznać, że nie można podważać statusu neosędziów.

Jedne akta trafiły zaś do nadzwyczajnego rzecznika dyscyplinarnego SN Piotra Schaba, który ocenia, czy precedensowe pozwy zostały prawidłowo przydzielone sędziom w Izbie Pracy. Akta wypożyczono mu w październiku 2022 roku. Nie wróciły z TK do SN do dziś. Nie ma też wyznaczonego terminu na rozpoznanie skargi Manowskiej z 2020 roku.

Dlatego prezes Iustitii złożył zawiadomienie do prokuratury, zarzucając Manowskiej przekroczenie uprawnień i uniemożliwienie rozpoznania pozwów, poprzez zabranie akt. Z tego powodu chce też wytoczyć Manowskiej dyscyplinarkę. Zarzuca jej delikt dyscyplinarny z artykułu 72 paragraf 1 punkt 1 i 5. Pierwszy punkt mówi o oczywistej i rażącej obrazie przepisów prawa. A drugi o uchybieniu godności urzędu sędziego. W tej sprawie złożono zawiadomienie do rzecznika dyscyplinarnego SN.

To nie koniec. Prezes Iustitii złożył też z mec. Jabłońskim skargę w SN na przewlekłość postępowania. Bo od złożenia pozwów do dziś minęło już 5 lat i po powrocie akt z TSUE nic się nie dzieje.

Prof. Krystian Markiewicz tak komentuje OKO.press wszczęcie śledztwa za „aresztowanie” akt z precedensowymi pozwami: „Sędzia Manowska dopuściła się szeregu działań w moim przekonaniu bezprawnych, które miały na celu zarówno zawłaszczanie SN przez osoby nielegalnie powołane do SN. A potem swoją aktywność kierowała na to, żeby nie dopuścić do przesądzenia tej bezprawności”.

Dodaje: „Uniemożliwiła w zasadzie wykonanie orzeczeń TSUE poprzez przejmowanie akt spraw, które miały wyjaśnić i przesądzić o statusie jej i innych neosędziów w SN”.

Markiewicz mówi dalej: „SN to nie jest prywatny folwark tej czy innej osoby i zachowanie, które pozbawia innych osób prawa do sądu, musi podlegać ocenie na płaszczyźnie karnej. Wszczęcie tego postępowania przez prokuraturę oceniam jako ważny krok zmierzający do jednoznacznej oceny zachowania sędzi Manowskiej”.

Mężczyzna w garniturze (sędzia Markiewicz) na tle szafirowego loga stowarzyszenia Iustitia
Prezes Iustitii, prof. Krystian Markiewicz. Fot. Mariusz Jałoszewski.

To już piąte śledztwo ws. Manowskiej

Wszczęte teraz śledztwo jest już piątym śledztwem ws. Małgorzaty Manowskiej z SN. Jako pierwszy zawiadomienie do prokuratury na nią złożył za władzy PiS sędzia Paweł Juszczyszyn z Sądu Rejonowego w Olsztynie wraz ze swoim pełnomocnikiem, prof. Michałem Romanowskim.

To zawiadomienie dotyczy niewykonania orzeczenia sądu ws. zawieszenia wykonania decyzji nielegalnej Izby Dyscyplinarnej o zawieszeniu Juszczyszyna. Śledztwo nakazał sąd i toczyło się ono w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Prokuratura umorzyła jeden z wątków sprawy, ale prof. Romanowski złożył kolejne zawiadomienia na Manowską. I odwołał się od umorzenia do sądu.

Kolejne dwa śledztwa prowadzi wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej. Oba wszczęto kilka miesięcy temu. Jedno śledztwo jest z zawiadomienia sędziego Piotra Gąciarka z Sądu Okręgowego w Warszawie i jego pełnomocnika, adwokata Michała Wawrykiewicza.

Dotyczy grupy osób, które miały udział w bezprawnym zawieszeniu sędziego przez Izbę Dyscyplinarną za stosowanie prawa europejskiego. Sędzia zarzucił Manowskiej, że pozwoliła Izbie na jego zawieszenie w sytuacji, gdy były już orzeczenia TSUE z lipca 2021 roku, uznające Izbę za nie-sąd i zawieszające jej pracę.

Trzecie śledztwo dotyczy tego, jak Manowska przeprowadzała w czasie pandemii głosowanie decyzji przez Kolegium SN, którym kieruje. Chodzi o to, jak liczyła głosy członków Kolegium – legalnych sędziów SN, którzy nie brali udziału w jego pracach. Manowska ich głosy uznawała jako wstrzymujące się, dzięki czemu miała wymagane kworum do podejmowania decyzji przez Kolegium.

Zawiadomienie na nią złożyła grupa legalnych sędziów SN, byłych członków Kolegium. Zarzucili jej manipulowanie wynikami głosowania.

Czwarte śledztwo wszczęła zaś Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu. Dotyczy ono represjonowania sędziego Macieja Ferka z Sądu Okręgowego w Krakowie, który był jednym z 6 polskich sędziów zawieszonych przez Izbę Dyscyplinarną (za wydawane orzeczenia). Śledztwo obejmuje grupę osób, która przyczyniła się do jego zawieszenia.

Zawiadomienie w tej sprawie złożył sędzia Ferek, który podobnie jak Gąciarek zarzucił Manowskiej, że pozwoliła na dalszą działalność Izby Dyscyplinarnej po wydaniu przez TSUE orzeczeń uznających ją za nielegalną.

Oprócz tego Małgorzata Manowska, jako I prezeska SN, ma już jedną dyscyplinarkę. Chodzi o manipulowanie wynikami głosowania przez Kolegium SN. Zarzuty postawił jej w 2024 roku rzecznik dyscyplinarny SN.

Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Piotr Gąciarek. Z jego zawiadomienia też toczy się śledztwo ws. Manowskiej. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Co zarzuca Manowskiej prezes Iustitii

W złożonym do Prokuratury Krajowej zawiadomieniu na Małgorzatę Manowską prezes Iustitii, prof. Krystian Markiewicz i jego pełnomocnik Michał Jabłoński, dokładnie wyjaśnili, dlaczego uważają, że nadużyła ona swoich uprawnień. I dlaczego de facto ukryła akta precedensowych pozwów.

Zarzucili jej, że w SN Manowska działa na rzecz ochrony statusu wadliwych neosędziów SN, do których sama należy. Podkreślają, że przejęcie akt z pozwami po ich zwróceniu przez TSUE „Miało charakter całkowicie arbitralny, nieuwarunkowany żadnymi konkretnymi podstawami prawnymi, w szczególności właściwością poszczególnych Izb Sądu Najwyższego. Należy zaznaczyć, że TSUE adresował zwracane akta sprawy do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, która jest właściwa do rozpoznania sprawy”.

Dalej zarzucali Manowskiej, że przejmując akta, zablokowała rozpoznanie pozwów w sposób „jawny i sprawiedliwy, przez niezawisły, właściwy i niezależny sąd”. Zaznaczali, że ani ustawa o SN, ani przyjęty przez prezydenta Andrzeja Dudę Regulamin SN, nie przewidują kompetencji dla I prezesa SN do przejmowania akt od sędziów.

Gdy sprawa wpływa do danej Izby, to jej prezes decyduje, czy jest ona właściwa, a potem zgodnie z kolejnością wpływu przydziela ją sędziemu. Nie ma tu roli dla I prezesa SN. Może on jedynie zdecydować o właściwości Izby, jeśli wystąpi do niego o to prezes Izby.

Ale tu takiego wniosku nie było. Wręcz przeciwnie, od samego początku precedensowe pozwy próbowali przejąć najpierw „komisarze” prezydenta Dudy, a potem Manowska. Po co? By przekazać je do nieistniejącej już Izby Dyscyplinarnej, która by pewnie sprawy odrzuciła lub umorzyła.

Prezes Iustitii i jego pełnomocnik uważają, że akta przejęto po to, by legalni sędziowie z Izby Pracy nie mogli wydać wyroku w tych sprawach. Dlatego kwalifikują to jako nadużycie uprawnień z artykułu 231 kodeksu karnego i jako czyn ukrywania dokumentów z artykułu 276 kodeksu karnego.

Ukrywanie akt przez Manowską interpretują tak: „W doktrynie wskazuje się, że poprzez ukrywanie dokumentu należy rozumieć »usunięcie go z miejsca, w którym się znajduje, przez co staje się on niedostępny dla osób uprawnionych, lub czasowe uniemożliwienie korzystania z niego przez osobę uprawnioną«. Dr hab. Małgorzata Manowska „przejmując” akta, a następnie podejmując szereg czynności mających na celu uniemożliwienie dostępu do akt stronom postępowania, a także organowi właściwemu do rozpoznania sprawy, tj. Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN, działała w sposób określony wyżej”.

I dalej: „W niniejszej sprawie, ukrywanie akt sprawy przez dr hab. Małgorzatę Manowską polegało na ich bezprawnym przekazywaniu do innych organów, np. Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN czy Trybunału Konstytucyjnego. Co więcej, przekazywanie to odbywało się bez wiedzy stron postępowania, a także Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. Dopiero po fakcie, dzięki podjęciu inicjatywy przez Zawiadamiającego, strony postępowania uzyskały informację o miejscu znajdowania się akt”.

Prokuratura Krajowa teraz oceni, czy Manowska złamała prawo.

Pełnomocnik prof. Markiewicza, adwokat Michał Jabłoński. Fot. Archiwum prywatne.

Jak Manowska „zaaresztowała” akta sprawy sędziego Żurka

Akta spraw precedensowych pozwów przeciwko neosędziom SN to nie jedyne „zaaresztowane” akta w SN przez Manowską. Skutecznie doprowadziła ona do tego, że do dziś nie rozpoznano też odwołania sędziego Waldemara Żurka od decyzji o jego karnym przeniesieniu do innego wydziału w 2019 roku.

Na kanwie tej sprawy legalni sędziowie SN – skład 7-osobowy – zadali także pytania prejudycjalne do TSUE m.in. o status neo-sędziów SN. W październiku 2021 roku Trybunał orzekł, że orzeczenia neosędziów SN można uznać za niebyłe, a przymusowe przeniesienie Żurka narusza sędziowską niezależność i jest formą represji.

Akta wróciły z TSUE do SN i wtedy też przejęła je Manowska. Potem zmieniono 7-osobowy skład orzekający. Dokooptowano do niego 4 neo-sędziów, w tym Manowską. I nie wykonano wyroku TSUE do dziś. Sędzia Żurek w tym czasie wygrał sprawę o karne przeniesienie w sądzie powszechnym i wrócił do starego wydziału.

W 2024 roku sprawozdawca jego sprawy w SN, legalny sędzia SN Karol Weitz, zadał kolejne pytania TSUE, które mogą być przełomowe. Dotyczą one tego, jak wykonać wyrok Trybunału z 2021 roku w sytuacji, gdy w składzie orzekającym są neosędziowie. Ale sędzia zapytał także, czy neosędziowie SN mogą pełnić kierownicze funkcje w SN i czy ich decyzje można pomijać. Dotyczy to m.in. Manowskiej jako I prezeski SN.

Krótko ostrzyżony mężczyzna w garniturzez odpowiada na pytania dziennikarzy
Sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie Waldemar Żurek. Akta z jego odwołaniem też "aresztowała" Manowska. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.
;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze