0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Foto Kuba Atys / Agencja WyborczaFoto Kuba Atys / Age...

Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Małgorzatę Manowską (na zdjęciu u góry) – neo-sędzię na stanowisku I prezesa SN – złożył w czwartek 5 września 2024 roku w imieniu prof. Markiewicza adwokat Michał Jabłoński. Za władzy PiS bronił on represjonowanych sędziów.

Niezależnie od tego, mec. Jabłoński złożył do rzecznika dyscyplinarnego SN wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec Manowskiej.

Prezes Iustitii, prof. Krystian Markiewicz i jego pełnomocnik chcą, by prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku czynów z artykułów 231 i 276 kodeksu karnego. Pierwszy artykuł mówi o przekroczeniu uprawnień lub niedopełnieniu obowiązków służbowych. To tzw. przestępstwo urzędnicze. Drugi artykuł mówi o m.in. o ukrywaniu dokumentów, którymi nie ma prawa się wyłącznie rozporządzać.

Prezes Iustitii zarzuca Manowskiej zablokowanie rozpoznania precedensowych pozwów przeciwko neo-sędziom SN o ustalenie, że nie są oni sędziami, oraz nieuprawnione przejęcie akt tych spraw.

Takich pozwów było 9. Zostały złożone w 2020 roku do legalnej Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. Oprócz Markiewicza złożyli je inni sędziowie znani z obrony praworządności, m.in. sędzia Paweł Juszczyszyn z Olsztyna, Waldemar Żurek z Krakowa (zrobiono mu za to dyscyplinarkę), czy Bartłomiej Starosta z Sulęcina.

Pozwano szereg neo-sędziów, w tym również Manowską. Na kanwie tych pozwów legalni sędziowie z Izby Pracy zadali pytania prejudycjalne do TSUE o to, czy mogą sami rozpoznać sprawy o status neo-sędziów SN.

Przeczytaj także:

TSUE dwa razy odmówił odpowiedzi na pytania – w marcu i grudniu 2022 roku. Z powodów formalnych. Trybunał nie przesądził o legalności neo-sędziów SN. Po prostu uznał, że jest już orzecznictwo europejskich Trybunałów, które pozwala SN samodzielnie ocenić sprawę.

A z tych orzeczeń wynika, że neo-sędziowie SN są co najmniej wadliwi, bo powołała ich upolityczniona i sprzeczna z konstytucją nielegalna neo-KRS. Jej status wiele razy podważyły TSUE i ETPCz.

Akta precedensowych pozwów wróciły z TSUE i powinny trafić do Izby Pracy, by sędziowie wydali wyrok. Ale wtedy przejęła je Małgorzata Manowska, neo-sędzia SN i sprawy nie są rozpoznane do dziś. Osiem pozwów z aktami w marcu 2023 roku przekazano do TK. O wypożyczenie akt zwróciła się prezeska Trybunału Julia Przyłębska. Dołączono je do skargi Manowskiej jako prezeski SN.

Manowska w 2020 roku zaskarżyła do TK Przyłębskiej przepis kodeksu postępowania cywilnego. Chce, by Trybunał orzekł, czy na jego podstawie można zbadać legalność powołania przez prezydenta neo-sędziów. Czyli de facto chce zablokować rozpoznanie precedensowych pozwów.

Bo spolegliwy wobec władzy PiS Trybunał może uznać, że nie można podważać statusu neo-sędziów.

Jedne akta trafiły zaś do nadzwyczajnego rzecznika dyscyplinarnego SN Piotra Schaba, który ocenia, czy precedensowe pozwy zostały prawidłowo przydzielone sędziom w Izbie Pracy. Akta wypożyczono mu w październiku 2022 roku. Nie wróciły z TK do SN do dziś. Nie ma też wyznaczonego terminu na rozpoznanie skargi Manowskiej z 2020 roku.

Dlatego prezes Iustitii złożył zawiadomienie do prokuratury, zarzucając Manowskiej przekroczenie uprawnień i uniemożliwienie rozpoznania pozwów, poprzez zabranie akt. Z tego powodu chce też wytoczyć Manowskiej dyscyplinarkę. Zarzuca jej delikt dyscyplinarny z artykułu 72 paragraf 1 punkt 1 i 5. Pierwszy punkt mówi o oczywistej i rażącej obrazie przepisów prawa. A drugi o uchybieniu godności urzędu sędziego.

Więcej o szczegółach zawiadomienia piszemy w dalszej części tekstu.

To nie koniec. Prezes Iustitii złożył też z mec. Jabłońskim skargę w SN na przewlekłość postępowania. Bo od złożenia pozwów do dziś minęło już 5 lat i po powrocie akt z TSUE nic się nie dzieje.

Z informacji OKO.press wynika, że w najbliższym czasie do tych zawiadomień mają dołączyć inni sędziowie, którzy też złożyli zablokowane przez Manowską pozwy przeciwko neo-sędziom SN. To sędziowie Waldemar Żurek, Paweł Juszczyszyn, Bartłomiej Starosta z Sulęcina, wiceprezes Iustitii Tomasz Marczyński z Bełchatowa i sędzia Tomasz Błaszkiewicz z Sulęcina.

Mężczyzna w garniturze (sędzia Markiewicz) na tle szafirowego loga stowarzyszenia Iustitia
Prezes Iustitii, prof. Krystian Markiewicz. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak Manowska „zaaresztowała” akta sprawy sędziego Żurka

Ta sprawa to nie jedyne „zaaresztowane” akta w SN przez Manowską. Skutecznie doprowadziła ona do tego, że do dziś nie rozpoznano też odwołania sędziego Waldemara Żurka od decyzji o jego karnym przeniesieniu do innego wydziału w 2019 roku.

Na kanwie tej sprawy legalni sędziowie SN – skład 7 osobowy – zadali także pytania prejudycjalne do TSUE m.in. o status neo-sędziów SN. W październiku 2021 roku Trybunał orzekł, że orzeczenia neo-sędziów SN można uznać za niebyłe, a przymusowe przeniesienie Żurka narusza sędziowską niezależność i jest formą represji.

Akta wróciły z TSUE do SN i wtedy też przejęła je Manowska. Potem zmieniono 7 osobowy skład orzekający. Dokooptowano do niego 4 neo-sędziów, w tym Manowską. I nie wykonano wyroku TSUE do dziś. Sędzia Żurek w tym czasie wygrał sprawę o karne przeniesienie w sądzie powszechnym i wrócił do starego wydziału.

W 2024 roku sprawozdawca jego sprawy w SN, legalny sędzia SN Karol Weitz, zadał kolejne pytania TSUE, które mogą być przełomowe. Dotyczą one tego, jak wykonać wyrok Trybunału z 2021 roku w sytuacji, gdy w składzie orzekającym są neo-sędziowie. Ale sędzia zapytał także, czy neo-sędziowie SN mogą pełnić kierownicze funkcje w SN i czy ich decyzje można pomijać. Dotyczy to m.in. Manowskiej jako I prezeski SN.

Portret sędziego Waldemara Żurka
Sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie Waldemar Żurek. Jest jednym z symboli wolnych sądów. Fot. Dawid Żuchowicz/Agencja Wyborcza.pl.

To już piąte zawiadomienie na Manowską do prokuratury, a będzie jeszcze szóste

Złożone teraz przez prezesa Iustitii zawiadomienie do prokuratury na Małgorzatę Manowską z SN jest już piątym takim zawiadomieniem. A jest zapowiedź kolejnego, szóstego zawiadomienia na nią za próbę siłowego przejęcia kontroli nad dotąd niezależną Izbą Pracy. Zapowiedź takiego zawiadomienia złożył premier Donald Tusk. Szczegóły mają być podane w piątek 6 września.

Na skutek czterech wcześniejszych zawiadomień wszczęto śledztwa ws. działań Manowskiej. Jako pierwszy zawiadomienie do prokuratury złożył za władzy PiS sędzia Paweł Juszczyszyn z Sądu Rejonowego w Olsztynie wraz ze swoim pełnomocnikiem, prof. Michałem Romanowskim.

To zawiadomienie dotyczy niewykonania orzeczenia sądu ws. zawieszenia wykonania decyzji nielegalnej Izby Dyscyplinarnej o zawieszeniu Juszczyszyna. Śledztwo nakazał sąd i toczyło się ono w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Prokuratura umorzyła jeden z wątków sprawy, ale prof. Romanowski złożył kolejne zawiadomienia na Manowską. I odwołał się od umorzenia do sądu.

Kolejne dwa śledztwa prowadzi wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej. Oba wszczęto niedawno. Jedno śledztwo jest z zawiadomienia sędziego Piotra Gąciarka z Sądu Okręgowego w Warszawie i jego pełnomocnika, adwokata Michała Wawrykiewicza.

Dotyczy grupy osób, które miały udział w bezprawnym zawieszeniu sędziego przez Izbę Dyscyplinarną za stosowanie prawa europejskiego. Sędzia zarzucił Manowskiej, że pozwoliła Izbie na jego zawieszenie w sytuacji, gdy były już orzeczenia TSUE z lipca 2021 roku, uznające Izbę za nie-sąd i zawieszające jej pracę.

Drugie śledztwo dotyczy tego, jak Manowska przeprowadzała w czasie pandemii głosowanie decyzji przez Kolegium SN, którym kieruje. Chodzi o to, jak liczyła głosy członków Kolegium – legalnych sędziów SN – którzy nie brali udziału w jego pracach. Manowska ich głosy uznawała jako wstrzymujące się, dzięki czemu miała wymagane kworum do podejmowania decyzji przez Kolegium. Zawiadomienie na nią złożyła grupa legalnych sędziów SN, byłych członków Kolegium.

Zarzucili jej manipulowanie wynikami głosowania.

W ostatnich dniach czwarte śledztwo wszczęła zaś Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu. Dotyczy ono represjonowania sędziego Macieja Ferka z Sądu Okręgowego w Krakowie, który był jednym z 6 polskich sędziów zawieszonych przez Izbę Dyscyplinarną (za wydawane orzeczenia). Śledztwo obejmuje grupę osób, która przyczyniła się do jego zawieszenia.

Zawiadomienie w tej sprawie złożył sędzia Ferek, który podobnie jak Gąciarek zarzucił Manowskiej, że pozwoliła na dalszą działalność Izby Dyscyplinarnej po wydaniu przez TSUE orzeczeń uznających ją za nielegalną.

Oprócz tego Małgorzata Manowska, jako I prezeska SN, ma już jedną dyscyplinarkę. Chodzi o manipulowanie wynikami głosowania przez Kolegium SN. Zarzuty postawił jej w 2024 roku rzecznik dyscyplinarny SN. Jeśli sprawa z zawiadomienia prezesa Iustitii Markiewicza zostanie wszczęta, będzie drugą sprawą dyscyplinarną Manowskiej.

Sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie Maciej Ferek. To z jego zawiadomienia kilka dni temu Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu wszczęła śledztwo dotyczące m.in. Małgorzaty Manowskiej. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Prezes Iustitii: Akta naszych pozwów zostały bezprawnie ukryte

Prezes Iustitii, prof. Krystian Markiewicz, który na co dzień jest też sędzią Sądu Okręgowego w Katowicach, tłumaczy OKO.press powody złożenia zawiadomień na Manowską do prokuratury i rzecznika dyscyplinarnego:

„Szereg problemów w SN wynika z tego, że neo-sędziowie zajmują nielegalnie stanowiska sędziowskie i funkcyjne. Z tego też powodu ja i kilku sędziów wnieśliśmy pozwy o ustalenie, czy te osoby są sędziami, czy też nie. Ale sprawa od dwóch lat nie może się toczyć, bo po zwrocie akt przez TSUE pani Manowska, prawdopodobnie w obawie o swój status i innych neo-sędziów SN, przejęła akta i przekazała je do swoistego depozytu w TK Przyłębskiej”.

Markiewicz dodaje: „W ostatnich dwóch latach podejmowaliśmy szereg działań, które miały doprowadzić do rozpoczęcia rozpoznania tych pozwów. Wystąpiliśmy nawet o odtworzenie tych akt w Izbie Pracy. Ale nic to nie dało, bo nasz wniosek znowu przejęła Manowska i skierowała go do nielegalnej Izby Odpowiedzialności Zawodowej, gdzie neo-sędzia SN uznał, że akta są w Trybunale i nie trzeba ich odtwarzać. Tym samym SN pokazał jak skutecznie zamykać dostęp do sądu”.

Prezes Iustitii podkreśla: „W sposób absolutnie niewyobrażalny po prostu dokonano zaboru tych akt i zamknięto nam prawo do uzyskania wyroku. W związku z tym nie pozostaje nic innego jak skarga na przewlekłość postępowania oraz zawiadomienia do rzecznika dyscyplinarnego i prokuratury.

Nie można dopuszczać do bezprawia w SN. Oczekuję, że sprawa będzie poważnie potraktowana. Mam nadzieję, że uda się wywołać jakiś odzew. Bo to kolejne z pakietu nielegalne działania Manowskiej, podającej się za I prezesa SN. Przypomnę, że wcześniej ignorowano wezwania prezesa Izby Pracy Piotra Prusinowskiego o zwrot tych akt”.

Czy Manowska mogła przekazać oryginalne akta z pozwami do TK i nadzwyczajnego rzecznika dyscyplinarnego Piotra Schaba? Markiewicz odpowiada: „Akta główne mają być w sądzie, w którym je założono i powinien toczyć się proces, a potem zapaść wyrok. Na krótki czas można wypożyczyć akta do innej sprawy. Ale ma się to dokonywać w taki sposób, by gwarantować stronom realizację prawa do sądu. A nie, by traktować to jako wybieg, który ma uniemożliwić to prawo.

Są dwie możliwości. Albo wysyła się poświadczone za zgodność z oryginałem dokumenty do TK. Albo wysyła oryginalne akta, ale po ich przekazaniu organ robi niezwłocznie kopię dokumentów i sam poświadcza sobie ich zgodność z oryginałem. A potem szybko odsyła akta, a nie je przetrzymuje. Dlatego umorzenie sprawy z naszego wniosku o odtworzenie akt jest absurdalne.

Ja też mogę powiedzieć, że gdzieś tam są akta i nie trzeba ich odtwarzać. Nawet jeśli leżą tam latami i blokują rozpoznanie pozwów. Akta powinny zostać zwrócone lub odtworzone, by realizować konstytucyjne prawo do sądu. Czyli do rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie”.

Pełnomocnik sędziego Markiewicza, adwokat Michał Jabłoński. Fot. Archiwum prywatne.

Co jest w zawiadomieniu do prokuratury na Manowską

W złożonym w czwartek 5 września zawiadomieniu do Prokuratury Krajowej na Małgorzatę Manowską prezes Iustitii, prof. Krystian Markiewicz i jego pełnomocnik Michał Jabłoński dokładnie wyjaśniają, dlaczego uważają, że nadużyła ona swoich uprawnień. I dlaczego de facto ukryła akta precedensowych pozwów.

Zarzucają jej, że w SN Manowska działa na rzecz ochrony statusu wadliwych neo-sędziów SN, do których sama należy. Podkreślają, że przejęcie akt z pozwami po ich zwróceniu przez TSUE „Miało charakter całkowicie arbitralny, nie uwarunkowany żadnymi konkretnymi podstawami prawnymi, w szczególności właściwością poszczególnych Izb Sądu Najwyższego. Należy zaznaczyć, że TSUE adresował zwracane akta sprawy do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, która jest właściwa do rozpoznania sprawy”.

Dalej zarzucają Manowskiej, że przejmując akta zablokowała rozpoznanie pozwów w sposób „jawny i sprawiedliwy, przez niezawisły, właściwy i niezależny sąd”. Zaznaczają, że ani ustawa o SN, ani przyjęty przez prezydenta Andrzeja Dudę Regulamin SN, nie przewidują kompetencji dla I prezesa SN do przejmowania akt od sędziów.

Gdy sprawa wpływa do danej Izby, to jej prezes decyduje, czy jest ona właściwa, a potem zgodnie z kolejnością wpływu przydziela ją sędziemu. Nie ma tu roli dla I prezesa SN. Może on jedynie zdecydować o właściwości Izby, jeśli wystąpi do niego o to prezes Izby. Ale tu takiego wniosku nie było. Wręcz przeciwnie, od samego początku precedensowe pozwy próbowali przejąć najpierw „komisarze” prezydenta Dudy, a potem Manowska. Po co? By przekazać je do nieistniejącej już Izby Dyscyplinarnej, która by pewnie sprawy odrzuciła lub umorzyła.

Prezes Iustitii i jego pełnomocnik uważają, że akta przejęto po to, by legalni sędziowie z Izby Pracy nie mogli wydać wyroku w tych sprawach. Dlatego kwalifikują to jako nadużycie uprawnień z artykułu 231 kodeksu karnego i jako czyn ukrywania dokumentów z artykułu 276 kodeksu karnego.

Ukrywanie akt przez Manowską interpretują tak: „W doktrynie wskazuje się, że poprzez ukrywanie dokumentu należy rozumieć „usunięcie go z miejsca, w którym się znajduje, przez co staje się on niedostępny dla osób uprawnionych, lub czasowe uniemożliwienie korzystania z niego przez osobę uprawnioną”. Dr hab. Małgorzata Manowska „przejmując” akta, a następnie podejmując szereg czynności mających na celu uniemożliwienie dostępu do akt stronom postępowania, a także organowi właściwemu do rozpoznania sprawy, tj. Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN, działała w sposób określony wyżej”.

I dalej: „W niniejszej sprawie, ukrywanie akt sprawy przez dr hab. Małgorzatę Manowską polegało na ich bezprawnym przekazywaniu do innych organów, np. Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN czy Trybunału Konstytucyjnego. Co więcej, przekazywanie to odbywało się bez wiedzy stron postępowania, a także Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. Dopiero po fakcie, dzięki podjęciu inicjatywy przez Zawiadamiającego, strony postępowania uzyskały informację o miejscu znajdowania się akt”.

Prokuratura na decyzję, czy wszcząć śledztwo tej sprawie, ma co do zasady miesiąc.

Julia Przyłębska i Jarosław Kaczyński
Prezeska TK Julia Przyłębska. To na jej wniosek w marcu 2023 roku Manowska przekazała do Trybunału akta 8 precedensowych pozwów przeciwko neo-sędziom SN. Akta te są tam do dziś. Fot. Dawid Żuchowicz/Agencja Wyborcza.pl.
;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze