0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Foto Christophe ARCHAMBAULT / AFPFoto Christophe ARCH...

Pod koniec maja 2025 roku, niedługo po wykonaniu planowego cesarskiego w prywatnej placówce medycznej Esculap w Bielsku-Białej, po przewiezieniu do cieszyńskiego szpitala, zmarła pacjentka.

Zgodnie z komunikatem Prokuratury Rejonowej Bielsko-Biała Północ, u kobiety po kilku godzinach od operacji pojawiły się powikłania. Nie mogła liczyć na pomoc ginekologa. Jedynym lekarzem obecnym na miejscu był bowiem anestezjolog. Trafiła na stół operacyjny ponownie, jednak z dużym opóźnieniem. W stanie krytycznym została przetransportowana do Szpitala Śląskiego w Cieszynie. Nie udało się jej uratować.

Miała na imię Anna.

Kontaktowaliśmy się z rodziną zmarłej. Bliscy nie chcą już udzielać dodatkowych wypowiedzi mediom. Jak jednak ujawnił portal TVN24.pl, w momencie wystąpienia powikłań przy pacjentce był jej partner. Mężczyzna relacjonował, że obecny na miejscu anestezjolog zbagatelizował sytuację, spadające ciśnienie i uderzenia gorąca u kobiety. Nie chciał wzywać karetki. Miał powiedzieć: „Jak panu mówię, że jest wszystko w porządku, to jest w porządku” i powołać się na swoje 40-letnie doświadczenie na blokach operacyjnych.

„Ania umierała przy mnie” – mówił dziennikarzom pan Krzysztof.

Przeczytaj także:

Zarzuty dla lekarzy

12 listopada 2025 roku dwaj lekarze zajmujący się pacjentką – ginekolog oraz anestezjolog – usłyszeli zarzuty. Dotyczą one narażenia pacjentki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i spowodowania śmierci w wyniku licznych zaniedbań. Zastosowano wobec nich dozór policji, poświadczenie majątkowe i zakaz wykonywania zawodu lekarza. Obaj otrzymali również zakaz kontaktowania się ze świadkami zdarzenia. Grozi im kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.

Prok. Paweł Nikiel, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej, podkreśla, że jest zbyt wcześnie, by stwierdzić, jakiej kary będzie się domagać prokuratura. Wnioski o konkretny wymiar kary prezentuje się bowiem przed sądem dopiero po przeprowadzonej rozprawie.

Prywatna porodówka zakontraktowana przez NFZ

Centrum Medyczne Esculap to prywatna placówka medyczna w Bielsku-Białej. Możliwość porodu refundowanego przez Narodowy Fundusz Zdrowia pojawiła się tu stosunkowo niedawno – pod koniec 2023 roku. Wcześniej spółka oferowała możliwość rodzenia jedynie na zasadach komercyjnych.

Część kobiet decydowała się na takie rozwiązanie, chcąc zapewnić sobie i dziecku możliwie najlepsze warunki. Gwarantowane przez personel Esculapu znieczulenie zewnątrzoponowe czy możliwość przebywania osoby towarzyszącej na sali operacyjnej podczas cesarskiego cięcia nadal – choć powszechnie zapewniane w innych europejskich krajach – nie są bowiem oczywistością na polskich porodówkach; również w okolicach Bielska-Białej.

Tyle tylko, że w przypadku rodzenia w prywatnej placówce – nawet w ramach NFZ – w razie ewentualnych szkód na zdrowiu pacjentek lub doprowadzeniu do ich śmierci, Skarb Państwa za to nie odpowiada. Jeżeli personel popełnia błędy często, a liczba poszkodowanych pacjentek (lub ich dzieci) rośnie, polisa placówki się wyczerpuje. A wtedy – jak mówi mec. Jolanta Budzowska, prawniczka od niemal 30 lat reprezentująca pokrzywdzonych pacjentów – poszkodowani zostają z niczym.

Trzy czwarte cięć i patologia z fizjologii

Czytając internetowe opinie na temat Esculapu nie trzeba długo szukać, by znaleźć te sugerujące, że mimo teoretycznego braku dostępności w polskiej opiece okołoporodowej opcji cesarskiego cięcia na życzenie, w bielskiej placówce wskazania do porodu operacyjnego znajdowały się niemal same.

Potwierdzeniem tej teorii mogą być statystyki Narodowego Funduszu Zdrowia. Zgodnie z nimi w 2024 roku 75 proc. porodów w Esculapie zakończyło się drogą operacyjną. To dość niepokojące, ponieważ placówka posiada I, najniższy, stopień referencyjności. Oznacza to, że powinny w niej rodzić kobiety w ciążach niskiego ryzyka. Takie z kolei, przynajmniej w teorii, z najmniejszym prawdopodobieństwem wymagają finalizacji cesarskim cięciem.

U pacjentek z realnymi wskazaniami do porodu operacyjnego, zgodnie z komentarzami z sieci, niejednokrotnie miało z kolei dochodzić do powikłań.

Prok. Paweł Nikiel podkreśla, że w toczącym się postępowaniu prokuratura wystąpiła już do stosownych instytucji, by uzyskać dane związane z organizacją pracy i procedurami wykonywanymi w Esculapie. Została również zlecona kontrola organowi nadrzędnemu.

Lekarz był już wcześniej karany

Opisujące zdarzenie media i internetowi komentatorzy pomijają często pewien nieoczywisty fakt, który rzuca na sprawę nowe światło. A. W., anestezjolog z zarzutami w związku ze śmiercią pacjentki w maju 2025 roku, był już wcześniej karany w podobnej sprawie.

W 2012 roku został skazany za narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia, a następnie nieumyślne spowodowanie śmierci pacjentki. Nie przerwał on wtedy, wbrew bezwzględnemu obowiązkowi, przeprowadzanego zabiegu. Nie zrobił tego mimo dwukrotnej nieudanej intubacji kobiety, do której używał nieprawidłowego narzędzia. Został skazany na 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata.

Sąd orzekł wobec niego również zakaz wykonywania zawodu lekarza na rok. Wskutek apelacji sąd rejonowy wydłużył wyrok do 3 lat. Po upłynięciu tego okresu, a więc zgodnie z decyzją sądu powszechnego, wrócił do pracy jako lekarz. Inaczej mogłoby to wyglądać w przypadku odebrania mu tej możliwości przez sąd lekarski.

Mec. Jolanta Budzowska komentuje:

„Polskie prawo pozwala na dożywotnie odebranie prawa wykonywania zawodu lekarza, ale różnymi drogami i z pewnymi zastrzeżeniami. Jeśli chodzi sądy lekarskie orzekające na płaszczyźnie odpowiedzialności zawodowej, to podstawą wymierzanych kar jest ustawa o izbach lekarskich, której art. 83 wymienia katalog kar, wśród których przewidziano pozbawienie prawa wykonywania zawodu lekarza. Ta kara nie ma w ustawie określonego czasu trwania – jest po prostu pozbawieniem PWZ. W literaturze opisuje się ją jako »zawodową śmierć lekarza« i karę surowszą niż maksymalny zakaz wykonywania zawodu w prawie karnym”.

Prawniczka dodaje, że w "starej ustawie o izbach lekarskich z 1989 roku w art. 47 ust. 3 pojawiał się sformułowany wprost zakaz ponownego ubiegania się o wpis na listę członków izby po prawomocnym pozbawieniu prawa wykonywania zawodu. Obecnie nie ma już literalnego zakazu ponownego wpisu, jednak brakuje również procedury »przywrócenia« prawa wykonywania zawodu po takiej karze. Równocześnie ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty wymaga m.in. »nienagannej postawy« jako warunku.

Doktryna podkreśla, że lekarz prawomocnie pozbawiony PWZ ma znikome szanse na powrót do zawodu. Kara ta ma więc charakter praktycznie dożywotni – mimo braku takiego słowa w ustawie.

Sprawa wygląda nieco inaczej, jeśli chodzi o sądy powszechne. Kodeks Karny przewiduje bowiem środek karny w postaci zakazu wykonywania określonego zawodu (art. 39 pkt 2 i art. 41 k.k.).

Sąd może orzec zakaz wykonywania zawodu, jeżeli sprawca nadużył zawodu przy popełnieniu przestępstwa. Może tak się stać również wtedy, gdy dalsze wykonywanie zawodu zagraża istotnym dobrom prawnym (art. 41 § 1 k.k.). Co do zasady zakaz ten orzeka się na wspomniany wcześniej czas określony od 1 do 15 lat (art. 43 § 1 k.k.).

Wyjątkiem jest możliwy dożywotni, wynikający z art. 41 § 1a–1b k.k. zakaz wykonywania wszelkich lub określonych zawodów związanych z leczeniem, edukacją lub opieką nad małoletnimi. Dotyczy on jednak przestępstw przeciwko wolności seksualnej lub obyczajności popełnionych na szkodę małoletniego – a zatem nie błędów przy opiece okołoporodowej".

Symboliczne kary za doprowadzenie do śmierci

Jak komentuje mec. Jolanta Budzowska, co do zasady w ramach odpowiedzialności karnej zakaz wykonywania zawodu lekarza orzeka się maksymalnie na 15 lat. Tylko sądy lekarskie mogą orzec pozbawienie lekarza prawa wykonywania zawodu.

Podkreśla, że prowadząc setki spraw o błędy medyczne, jedynie raz miała do czynienia ze sprawą, w której organy samorządu zawodowego orzekły karę pozbawienia prawa wykonywania zawodu. Orzeczenie to zostało jednak złagodzone przez Naczelną Izbę Lekarską. Ostatecznie lekarz został zawieszony w prawie wykonywania zawodu na 5 lat. Mowa o głośnej – między innymi ze względu na postawę lekarza w toku procesu – okołoporodowej sprawie z Legnicy, opisywanej na blogu mec. Budzowskiej.

Prawniczka dodaje: „W prowadzonej przeze mnie sprawie śmierci Izabeli z Pszczyny postępowanie w sprawie odpowiedzialności zawodowej jest w toku. Sąd karny nieprawomocnym wyrokiem w stosunku do dwóch lekarzy orzekł zakaz wykonywania zawodu na 6 lat. Trzeci został zawieszony w zawodzie na 4 lata. W innych procesach kary te były symboliczne – 1-2 lat”.

Mec. Budzowska zauważa, że w dyskusjach o karaniu za błędy medyczne istotne jest rozróżnienie odpowiedzialności zawodowej, podlegającej pod sądy lekarskie i karnej, od podlegającej pod sądy powszechne. Z danych Naczelnej Izby Lekarskiej, cytowanych przez portal Polityka Zdrowotna, wynika, że

w latach 1989-2017 kara pozbawienia prawa wykonywania zawodu lekarza lub dentysty została prawomocnie orzeczona tylko w 11 przypadkach.

Naczelna Izba Lekarska podkreśla, że kara pozbawienia prawa wykonywania zawodu jest stosowana bardzo rzadko.

Dotyczy ona czynów całkowicie nie do pogodzenia z wykonywaniem zawodu. Mowa na przykład o poważnych przestępstwach seksualnych wobec pacjentów, nielegalnych i rażąco wadliwych aborcjach zakończonych śmiercią pacjentki, wielokrotnym naruszaniu wcześniejszego zakazu wykonywania zawodu lub rażących błędach w wielu przypadkach skutkujących śmiercią pacjentów.

Typowy poziom kar sądów lekarskich jest dużo niższy. Przykładowo – dane ze sprawozdania Okręgowego Sądu Lekarskiego Dolnośląskiej Izby Lekarskiej za 2023 roku prezentują się następująco:

  • rozpoznano 56 wniosków o ukaranie,
  • orzeczono łącznie 54 kary (liczone »na czyn«):
    • 29 upomnień,
    • 12 nagan,
    • 7 kar pieniężnych,
    • 3 kary ograniczenia zakresu czynności,
    • 3 kary zawieszenia PWZ,
    • 0 kar pozbawienia prawa wykonywania zawodu.

W uproszczeniu:

  • około 80-90 proc. sankcji to kary relatywnie łagodne (upomnienie, nagana, grzywna),
  • ok. 10 proc. – to kary »średnio ciężkie« (ograniczenie zakresu czynności, zawieszenie PWZ),
  • najcięższa kara – pozbawienie prawa wykonywania zawodu – w wielu izbach nie pojawia się w danym roku wcale.

Zestawiając to z informacją NIL o 11 pozbawieniach PWZ od 1989 roku do 2017 roku można powiedzieć, że de facto »dożywotnie« odebranie prawa wykonywania zawodu przez sąd lekarski jest ekstremalnie rzadkie w skali całego kraju.

Jeśli natomiast chodzi o zakaz wykonywania zawodu lekarza orzekanego przez sądy karne, miarodajne są wyniki badania Radosława Tymińskiego i Aleksandry Gil, którzy przeanalizowali 2279 orzeczeń sądów karnych i ustalili, że tylko 39 orzeczeń (1,7 proc.) zawierało zakaz wykonywania zawodu lekarza.

Z ich analizy wynika, że:

  • większość zakazów była orzekana na 1-2 lata (64 proc. wszystkich zakazów),
  • nie stwierdzono ani jednego przypadku zakazu dłuższego niż 6 lat, mimo że kodeks pozwala na wyroki o długości do 15 lat.

Zakaz jest więc w praktyce stosowany oszczędnie i na stosunkowo krótkie okresy. Dożywotnie zakazy (w szczególnych sprawach przeciwko małoletnim) są statystycznie incydentalne. Publicznie dostępne dane Ministerstwa Sprawiedliwości nie pozwalają nawet dobrze ich policzyć.

Pokrzywdzone mogą walczyć o sprawiedliwość

Przeglądając media społecznościowe czy fora internetowe nietrudno znaleźć historie innych kobiet, które rodziły w Esculapie, a których porody dalece odbiegały od standardów czy wyobrażeń. Pacjentki wspominają niepewność po informacji o tym, że w razie jakichkolwiek komplikacji będą musiały być transportowane do innych – publicznych – szpitali ze względu na brak odpowiedniego zaplecza medycznego czy okrojony w stosunku do realnych potrzeb skład personelu.

Jak mówi prok. Paweł Nikiel, na razie do Prokuratury nie zgłosiły się jednak inne pacjentki ani ich rodziny. Dodaje: „Prokuratura nie może do czegokolwiek kogokolwiek nakłaniać. To są kwestie bardzo indywidualne. Jeżeli w przeszłości miały miejsce sytuacje, które mogłyby powodować narażenie pacjentek na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia czy zdrowia i takie osoby zdecydują się na zgłoszenie, absolutnie przeprowadzimy stosowne postępowania”.

;
Na zdjęciu Oliwia Gęsiarz
Oliwia Gęsiarz

Absolwentka położnictwa, logopedka, pedagożka. Na co dzień marketing managerka OKO.press. Poza pracą propaguje położnictwo, w którym każda osoba ma prawo zakończyć swoją ciążę wtedy, kiedy chce i tak, jak chce.

Komentarze