0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Mariusz JałoszewskiFot. Mariusz Jałosze...

To orzeczenie nowej Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN jest ważne. Pokazuje, że nawet po śmierci sędziego rodzina ma prawo dochodzić ochrony jego dobrego imienia. I jest to już drugie podobne orzeczenie zapadłe w bulwersującej sprawie ścigania grupy rzeszowskich sędziów, za stosowanie Konstytucji i za sprawiedliwe dla obywateli decyzje procesowe.

Procedurę ścigania sędziów uruchomił były już prezes Sądu Okręgowego w Rzeszowie Rafał Puchalski, obecnie wiceprzewodniczący nielegalnej neo-KRS. Złozył na nich doniesienie do rzeczników dyscyplinarnych ministra Ziobry - Piotra Schaba, Michała Lasoty i Przemysława Radzika.

Bezpodstawne zarzuty dyscyplinarne za stosowanie Konstytucji postawił sędziom zastępca rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota. Ale teraz są oni uniewinniani przez nową Izbą SN, w składach z legalnymi sędziami SN. Pierwszy na początku kwietnia 2023 roku został uniewinniony sędzia Tomasz Wojciechowski.

A 27 kwietnia 2023 roku nowa Izba de facto uniewinniła sędzię Martę Krajewską-Drozd. Z uwagi na jej śmierć - sędzią zmarła 5 września 2022 roku - sprawę z tego powodu początkowo umorzono. Ale mąż i syn chcieli oczyścić dobre imię sędzi i wystąpili o umorzenie, ale z powodu tego, że nie popełniła czynu zabronionego. Reguluje to artykuł 17 paragraf 1 ustęp 2 kodeksu postępowania karnego.

I nowa Izba SN tak orzekła. Nieprawomocne orzeczenie wydał skład złożony z dwóch legalnych sędziów SN Wiesława Kozielewicza i Barbary Skoczkowskiej oraz ławnika Sławomira Molczyka.

Na posiedzeniu w nowej Izbie SN był mąż zmarłej sędzi Zdzisław Drozd i syn Andrzej Drozd. Byli też obrońcy sędzi - prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Piotr Prusinowski i adwokat Marcin Harasimowicz.

„Czuję dużą ulgę. Żal, że żona nie doczekała tego” - powiedział OKO.press po orzeczeniu SN Zdzisław Drozd. Dodał: „Żona miała dobrą opinię w pracy. Nie było podstaw do stawiania zarzutów dyscyplinarnych. To była jedna z wielu szykan prezesa sądu. Żona przeżywała z tego powodu stres. Nawet sąsiad mówił, że żona miała jakieś problemy w pracy. Dlatego chcieliśmy oczyścić ją z zarzutów. By było jasne, że jest niewinna”.

Na zdjęciu u góry rodzina i obrońcy sędzi Krajewskiej-Drozd. Od lewej stoją: obrońca, sędzia SN Piotr Prusinowski, mąż Zdzisław Drozd, syn Andrzej Drozd i drugi obrońca, adwokat Marcin Harasimowicz.

Na tym ważnym dla rodziny zmarłej sędzi posiedzeniu w SN nie pojawił się rzecznik dyscyplinarny Michał Lasota. Dorabiał w tym czasie, zasiadając w komisji egzaminacyjnej dla radców prawnych (patrz niżej). Za pracę w niej zarobił co najmniej 5 tysięcy złotych.

W nowej Izbie SN będą jeszcze trzy podobne sprawy rzeszowskich sędziów, którzy dla dobra obywateli stosowali Konstytucję.

Skład orzekający nowej Izby SN, który de facto uniewinnił sędzię Martę Krajewską-Drozd. W środku przewodniczący składu sędzia SN Wiesław Kozielewicz, po lewej sędzia SN Barbara Skoczkowska, po prawej ławnik Sławomir Molczyk. Fot. Mariusz Jałoszewski

Dlaczego sędzia wydawała sprawiedliwie dla świadków decyzje procesowe

Sędzia Marta Krajewska-Drozd z Sądu Okręgowego w Rzeszowie specjalizowała się w prawie karnym. Była najpierw prokuratorem, a potem przez blisko 30 lat sędzią. Była też wiceprezeską Sądu Rejonowego w Rzeszowie, a potem wiceprzewodniczącą wydziału karnego w Sądzie Okręgowym w Rzeszowie.

Miała dobre oceny pracy, ceniono ją. „Jako sędzia pracowała bardzo dobrze. Ale jak prezesem Sądu Okręgowego w Rzeszowie został Rafał Puchalski, nagle miało się okazać, że wszystko robi źle” - mówi OKO.press jeden z rzeszowskich sędziów. Podobne problemy zaczęli mieć inni niezależni rzeszowscy sędziowie.

Pod koniec 2021 roku sędzia Krajewska-Drozd dostała zarzut dyscyplinarny od zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Michała Lasoty. Ściga on niezależnych sędziów razem z głównym rzecznikiem Piotrem Schabem i drugim zastępcą Przemysławem Radzikiem.

Winą sędzi miało być to, że w jednej sprawie zasądziła dla świadka - który stawił się na rozprawie w celu złożenia zeznań - zwrot pełnych utraconych tego dnia dochodów.

Świadek pod rygorem grzywny ma obowiązek stawić się w sądzie. W pracy ma jednak tylko usprawiedliwioną nieobecność, nie ma za ten dzień wynagrodzenia. Dlatego ten ubytek w dochodach ma zrekompensować państwo. Sędzia w oparciu o zaświadczenie o zarobkach z pracy zwróciła świadkowi 171 zł i 43 grosze.

Przeczytaj także:

Lasota uznał, że sędzia nie zastosowała artykułu 618 b paragraf 3 kodeksu postępowania karnego. Przepis ustala górną granicę kwoty, która ma pokryć utracone zarobki. To 82 zł 13 groszy. Zarzucił sędzi popełnienie deliktu dyscyplinarnego z artykułu 107 paragraf 1 ustęp 1, który mówi o oczywistej i rażącej obrazie przepisów prawa.

Zarzucił też przestępstwo przekroczenia uprawnień z artykuł 231 kodeksu karnego. I oskarżył o działanie na niekorzyść Skarbu Państwa. Dla sędziego to poważne oskarżenie.

Sędzia Marta Krajewska-Drozd nie zastosowała artykułu 618 b paragraf 3, bo uznała, że byłby on krzywdzący dla świadka. Spełnia oni bowiem swój obowiązek i stawia się w sądzie na przesłuchanie. Nie powinien być więc z tego powodu stratny i dodatkowo karany przez państwo obniżeniem dochodów.

Tym bardziej że świadkowie mają różne dochody. Dlatego sędzia dokonała wykładni całego artykułu 618 b, który mówi o zwrocie utraconych dochodów w wysokości przeciętnego dziennego dochodu dla danej osoby.

Sędzia powołała się też na kilka artykułów Konstytucji:

  • Artykuł 2, który mówi: „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”.
  • Artykuł 31 ustęp 3, który mówi: „Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw”.
  • Artykuł 64 ustęp 1 i 2, które mówią: „Każdy ma prawo do własności, innych praw majątkowych oraz prawo dziedziczenia”, „Własność, inne prawa majątkowe oraz prawo dziedziczenia podlegają równej dla wszystkich ochronie prawnej”.
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota. Nie było go w SN. Tu na zdjęciu z innej sprawy. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak Rafał Puchalski doniósł na własnych sędziów

Sędzia Krajewska-Drozd jest jednym z pięciorga sędziów Sądu Okręgowego w Rzeszowie ściganych za stosowanie Konstytucji, przez rzecznika dyscyplinarnego Michała Lasotę.

Pod koniec 2021 roku podobne zarzuty za sprawiedliwe orzeczenia, w których zasądzono świadkom zwrot realnie utraconych dochodów dostali też inni sędziowie z tego samego wydziału karnego: Marcin Świerk, Anna Romańska, Marzena Ossolińska-Plęs i Tomasz Wojciechowski (on został już nieprawomocnie uniewinniony przez nową Izbę SN).

Oni też zwracali świadkom pełne utracone dochody. Na rozpoznanie w SN czekają jeszcze sprawy trzech sędziów. Nie jest pewne czy też zostaną uniewinnieni, bo w składach orzekających są neo-sędziowie SN.

Dyscyplinarki dla tych pięciu sędziów za sprawiedliwe dla obywateli orzeczenia to nie przypadek. Doniósł na nich wszystkich członek neo-KRS i ówczesny prezes Sądu Okręgowego w Rzeszowie Rafał Puchalski. Jego donos może być retorsją za to, że ci sędziowie złożyli precedensowy pozew do sądu o nierówne traktowanie ich w pracy przez prezesa Puchalskiego.

Co ciekawe, ci sędziowie zarzuty dyscyplinarne dostali na krótko przed pierwszym terminem rozprawy w tej sprawie (jeszcze nie zakończyła się ona wyrokiem).

Sędziowie rzeszowscy znani są też z obrony praworządności, m.in. robią pikiety w obronie represjonowanych sędziów. Dlatego prezes sądu się z nimi skonfliktował.

Kariera Puchalskiego jest typowa dla osób powiązanych z obecną władzą.

Gdy nastał PiS, był zwykłym sędzią rejonowym z Jarosławia. Potem trafił do pracy na delegację do ministerstwa sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Został członkiem nielegalnej neo-KRS i prezesem Sądu Okręgowego w Rzeszowie. A od niedawna jest prezesem Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie i neo-sędzią tego sądu. Jego nazwisko pojawia się w kontekście afery hejterskiej.

Onet pisał, że miał pomagać Małej Emi redagować paszkwil na prezesa Iustitii Krystiana Markiewicza. Jak ujawniliśmy w OKO.press i w Onecie, Puchalski był też członkiem grupy dyskusyjnej na WhatsAppie Kasta/Antykasta. To grupa sędziów skupionych wokół byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, którego nazwisko też pojawia się w kontekście afery hejterskiej.

Co ciekawe, Puchalski jako sędzia sam popełnił karygodny błąd. Dwa razy osądził tę samą osobę, co jest niedopuszczalne. Ale on za to nie ma dyscyplinarki. I nie było to też przeszkodą w jego kolejnych awansach.

Rafał Puchalski w rozmowie z dziennikarką
Prezes Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie i wiceprzewodniczący nielegalnej neo-KRS Rafał Puchalski. Fot. Bartosz Bańka/Agencja Wyborcza.pl

Jak Lasota wybrał dorabianie w komisji, zamiast sprawy w SN

Nowa Izba SN na posiedzeniu 27 kwietnia 2023 roku musiała rozważyć czy może przeprowadzić proces dyscyplinarny zmarłej sędzi Marty Krajewskiej-Drozd, czy też umorzyć sprawę. Ale nie z powodu śmierci, tylko z powodu braku znamion czynu zabronionego.

Na posiedzeniu nie pojawił się zastępca rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota, który postawił zarzut dyscyplinarny. Na siedem dni przed posiedzeniem złożył wniosek o jego odroczenie, bo w dniu posiedzenia zasiadał w komisji egzaminacyjnej dla radców prawnych. Nie mógł go zastąpić drugi zastępca rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik, bo też tego dnia był w podobnej komisji.

Jeden z obrońców sędzi Piotr Prusinowski zarzucał, że Lasota i Radzik dawno temu wiedzieli, że nie będą mogli być na posiedzeniu, bo komisje egzaminacyjne wyznacza się dużo wcześniej. Więc mogli dużo wcześniej wystąpić do SN o zmianę terminu posiedzenia. „To niepoważne zachowanie rzeczników dyscyplinarnych. Jest dziś rodzina sędzi, adwokat z Rzeszowa” - zarzucał Piotr Prusinowski.

Skład orzekający nowej Izby SN nie uwzględnił wniosku o odroczenie. Uznał, że to jak oni pracują i co robią, to ich wewnętrzna sprawa. Termin posiedzenia w SN znali wcześniej - zostali powiadomieni w połowie marca - i mogli poprosić o jego zmianę.

Potem skład orzekający przeszedł do rozpoznania sprawy. Sędzia SN Wiesław Kozielewicz zaczął od rozważania, czy można po śmierci prowadzić proces karny. I odpowiedział, że kodeks postępowania karnego na to pozwala. I jak ktoś jest niewinny to się go uniewinnia. A jak nie jest niewinny, to sprawę umarza się z powodu śmierci. Obrona początkowo chciała umorzenia z powodu śmierci. Ale potem wnosiła o umorzenie z uwagi na brak znamion czynu zabronionego.

Sędzia SN Barbara Skoczkowska, referując sprawę, zauważyła, że rzecznik dyscyplinarny zarzucił sędzi Krajewskiej-Drozd wręcz popełnienie przestępstwa przekroczenia uprawnień. „Ale brak jest wniosku o uchylenie jej immunitetu i brak informacji, by było postępowanie karne” - stwierdziła sędzia.

Zarzut przestępstwa był celowo stawiany ściganym sędziom. Bo rzecznicy dyscyplinarni Ziobry chcieli by sprawa od razu trafiła do nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, zamiast do sądu dyscyplinarnego przy sądzie apelacyjnym, w którym są głównie legalni sędziowie. Ale nawet ta Izba - została już zlikwidowana - uważała, że sędziowie nie popełnili przestępstwa.

Potem głos zabrali obrońcy sędzi. Adwokat Marcin Harasimowicz mówił: „Trzeba uniewinnić panię sędzię. Zasługuje na to”.

Drugi obrońca sędzia SN Piotr Prusinowski rozważał, czy można prowadzić proces dyscyplinarny po śmierci sędziego. Mówił, że postępowanie dyscyplinarne nie jest tożsame z postępowaniem karnym.

Podkreślał, że nie ma orzecznictwa SN, co robić ze sprawą dyscyplinarną w sytuacji śmierci sędziego. Wnosił o wyznaczenie standardu. Podkreślał, że jeśli SN uzna, że procesu nie można prowadzić, to wnosi o umorzenie, ale z uwagi na brak znamion czynu zabronionego.

Przypomniał, że sędzia Krajewska-Drozd była znana i ceniona w Rzeszowie. Że ta sprawa była tam głośna. Dlatego sprawiedliwym zakończeniem powinna być ocena zarzutu dyscyplinarnego przez SN. „To będzie rekompensata dla pani sędzi i jej rodziny” - mówił Piotr Prusinowski.

Obrońcy sędzi Marty Krajewskiej-Drozd. Po lewej siedzi prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Piotr Prusinowski. Obok niego adwokat Marcin Harasimowicz. Fot. Mariusz Jałoszewski.

SN oczyszcza dobre imię sędzi Krajewskiej-Drozd

Skład orzekający nowej Izby umorzył sprawę z powodu braku znamion czynu dyscyplinarnego. Orzeczenie uzasadniała sędzia SN Barbara Skoczkowska.

Podkreślała, że sędzia dostała zarzut dyscyplinarny za czynności orzecznicze. A za to karać sędziów nie można. Mogą być tylko ścigani za umyślne i rażące naruszenie prawa. Czyli za tzw. bezprawie sądowe. Przypomniała, że podobne stanowisko zajmuje TSUE, który dopuszcza karanie dyscyplinarne sędziów tylko za celowe zaniedbania, wynikające ze złej wiary.

Skoczkowska podkreślała, że sędzia musi być niezawisły w orzekaniu. Co gwarantuje mu artykuł 178 paragraf 1 Konstytucji. Ten przepis pozwała też sędziemu na interpretowanie prawa w celu sparowania wymiaru sprawiedliwości. Artykuł mówi: „Sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji oraz ustawom”.

Skład orzekający uznał, że rzecznik dyscyplinarny Michał Lasota bezzasadnie wywiódł górną granicę utraconych dochodów na 82 złote 13 groszy. Lasota oparł się na literalnym brzmieniu artykułu 618 b paragraf 3 kodeksu postępowania karnego. Sędzia Skoczkowska: „Przepis ten nie tkwi w próżni i w oderwaniu od innych norm. Trzeba go czytać z innymi normami prawnymi z prawa międzynarodowego i Konstytucji”.

Przypomniała, że sędzia orzeka w oparciu o Konstytucję i ustawy. I może sam zastosować wprost Konstytucję, jeśli rozstrzygnięcie w oparciu o przepis ustawy byłoby rażąco niesprawiedliwe.

Sędzia Skoczkowska w ustnym uzasadnieniu orzeczenia mówiła też, że sędzia nie ma obowiązku w każdej sprawie - w której ma wątpliwości jak stosować przepis - zawracać się do Trybunału Konstytucyjnego. Skoczkowska: „Stosowanie Konstytucji nie jest zastrzeżone tylko dla TK, ale też dla sądów, jeśli jest luka prawna”.

Dlatego skład orzekający nowej Izby SN uznał, że sędzia Krajewska-Drozd mogła dokonać prokonstytucyjnej wykładni artykułu 618 b paragraf 3 kodeksu postępowania karnego. Nie popełniła też błędu w wykładni tego przepisu. Sędzia Skoczkowska: „W ramach niezawisłości sędzia może dokonać wykładni prawa. Działała w granicach sędziowskiej niezależności”. Przypomniała, że w sprawie tego przepisu RPO pisał do ministra sprawiedliwości, wnosząc o podwyższenie kwoty utraconych dochodów dla świadków.

SN finalnie orzekł, że sędzia Krajewska-Drozd nie popełniła deliktu dyscyplinarnego. Działała zgodnie z prawem. SN nie mógł przeprowadzić jej procesu dyscyplinarnego, bo zmarła przed otwarciem przewodu sądowego. Dlatego sprawa została umorzona z powodu braku znamion czynu zabronionego. Czyli de facto sędzia została uniewinniona.

Mężczyzna w okularach, stoi, sędzia Tomasz Wojciechowski
Sędzia Tomasz Wojciechowski z Sądu Okręgowego w Rzeszowie. On też został nieprawomocnie uniewinniony przez nową Izbę SN z zarzutu stosowania Konstytucji. Fot. Mariusz Jałoszewski.
;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze