0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Zastępca rzecznika dyscyplinarnegoZastępca rzecznika d...

Przemysław Radzik – na zdjęciu u góry – jest jednym z symboli zmian, jakie wprowadza w sądach minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. To on jako zastępca rzecznika dyscyplinarnego ściga niezależnych sędziów za byle co.

Robi to z głównym rzecznikiem Piotrem Schabem i drugim zastępcą Michałem Lasotą. To Radzik odpowiada też za zawieszanie i karne przenoszenie sędziów stosujących prawo europejskie. Błyskawicznie też awansował za obecnej władzy.

Test na niezależność Radzika zrobił 6 kwietnia 2023 roku Sąd Najwyższy w składzie legalnych sędziów z Izby Karnej – Jarosław Matras, Marek Pietruszyński, Andrzej Suchniński.

Teraz jest już gotowe pisemne uzasadnienie tego wyroku.

Sąd Najwyższy napisał w nim: „Droga awansowa sędziego Radzika była niezwykle szybka, niemająca uzasadnienia w wyjątkowych kompetencjach merytorycznych, rozpoczęła się w zasadzie dopiero po powołaniu nowej Krajowej Rady Sądownictwa (...) i to z ominięciem »szczebla awansowego« w postaci »Sądu Okręgowego«. Nasuwa się więc pytanie o powody owego gwałtownego (po czerwcu 2018 r.) przyspieszenia na »ścieżce awansowej«”.

„Jednym z powodów niewątpliwie może być łączący sędziego Przemysława Radzika silny związek z Ministrem Sprawiedliwości, który pełni jednocześnie funkcję Prokuratora Generalnego.

Wszak mianowanie tego sędziego na liczne stanowiska funkcyjne, a zwłaszcza wiceprezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie, przy równoczesnym wykonywaniu funkcji jednego z zastępców Rzecznika Dyscyplinarnego Sądów Powszechnych i Nadzwyczajnego Rzecznika oraz ściganie sędziów za ich działalność orzeczniczą dowodzi jego silnego powiązania z władzą wykonawczą”.

SN orzekł, że uruchamiane przez Radzika represje wobec sędziów dowodzą „woli spełniania oczekiwań tej władzy”. Z tych powodów SN uchylił wyrok karny wydany z udziałem Radzika.

To nie pierwszy test na niezależność człowieka ministra Ziobry. Wcześniej również Izba Karna orzekła, że niezależnym sędzią nie jest Piotr Schab.

Trzej męzczyźni w garniturach
Trio ministra Ziobry do ścigania niezależnych sędziów. Po lewej stoi główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab, w środku zastępca Michał Lasota, za nim drugi zastępca Przemysław Radzik. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak doszło do pierwszego testu na niezależność Radzika

Skład orzekający zrobił test na niezawisłość i bezstronność Przemysława Radzika na kanwie wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie, w którego wydaniu brał udział. Radzik oprócz tego, że jest zastępcą rzecznika dyscyplinarnego i wiceprezesem tego sądu apelacyjnego, jest też neo-sędzią tego sądu. Nominację dostał od nielegalnej i upolitycznionej neo-KRS.

W sierpniu 2021 roku Radzik zasiadał w trzy osobowym składzie orzekającym, który badał apelację od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie. Sprawa dotyczyła rozliczeń rozstających się małżonków. To historia sprzed 13 lat. Prokuratura oskarżyła wtedy małżonkę, że przywłaszczyła obrazy z rodzinnej kolekcji na kwotę ponad miliona złotych. W kolekcji był m.in. obraz Stanisława Wyspiańskiego i Stanisława Ignacego-Witkiewicza.

Sąd Okręgowy w Warszawie w 2019 roku uznał kobietę za winną i skazał ją na rok więzienia w zawieszeniu. Kobieta się odwołała, a Sąd Apelacyjny w Warszawie w 2021 roku utrzymał wyrok. Ale kobieta złożyła kasację do Sądu Najwyższego. Co ciekawe, procesem tym interesowało się Ministerstwo Sprawiedliwości. Czy z uwagi na wysokość majątku, o który trwał spór, czy z powodu trwającego latami postępowania?

Przeczytaj także:

Obrońca kobiety w kasacji zarzucił kilka rzeczy.

  • To, że wyrok apelacyjny wydał wadliwy skład. Bo było w nim dwóch neo-sędziów. Czyli Przemysław Radzik oraz Izabela Szumniak. Obrońca podważył ich niezawisłość i bezstronność z uwagi na „indywidualne okoliczności”.

Obrońca zanegował też legalność trzeciego członka składu orzekającego. Był nim sędzia Sławomir Machnio, delegowany do orzekania w sądzie apelacyjnym na podstawie decyzji Ministra Sprawiedliwości. Takie delegacje podważył w wyroku z listopada 2021 roku TSUE orzekając, że są sprzeczne z prawem unijnym i dają ministrowi prawo do wpływu na sędziów. Wadliwie obsadzony sąd to bezwzględna przesłanka odwoławcza.

  • Drugim zarzutem kasacji był błąd proceduralny, który nie powinien zdarzyć się na poziomie sądu apelacyjnego. Rozprawa apelacyjna odbyła się bowiem bez udziału obrońcy.

Skład orzekający powiadomił go, że jego obecność nie jest obowiązkowa. Tyle że w tej sprawie wcześniej została zarządzona obrona obligatoryjna. Sąd mógł ją uchylić, ale tego nie zrobił. Dlatego doszło do błędu proceduralnego, który też jest bezwzględną przesłanką odwoławczą. Sąd pozbawił oskarżoną prawa do obrony. Źle to świadczy o składzie orzekającym, na czele którego stał Przemysław Radzik.

Jak SN oceniał niezależność Radzika

Sąd Najwyższy uznał kasację obrońcy oskarżonej i uchylił wyrok. Głównym powodem jest wynik testu na niezawisłość i bezstronność sędziego Radzika. Taki test się robi, by sprawdzić, czy sędzia spełnia standardy z Konstytucji, prawa UE i Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Czyli czy gwarantuje obywatelom prawo do procesu przed bezstronnym i niezależnym sądem ustanowionym ustawą.

Skład orzekający Izby Karnej powołał się na historyczną uchwałę pełnego składu SN ze stycznia 2020 roku, w której podważono legalność Izby Dyscyplinarnej, neo-KRS i neo-sędziów.

W uchwale uznano, że każdy skład orzekający z neo-sędziami SN jest wadliwy. W przypadku neo-sędziów sądów powszechnych SN uznał, że należy sprawdzić, czy wadliwość procesu nominacyjnego ma wpływ na to, czy są niezależni i bezstronni. Ta uchwała ma moc zasady prawnej i wiąże wszystkie składy SN.

Skład orzekający Izby Karnej przypomniał też, że udział upolitycznionej i sprzecznej z Konstytucją neo-KRS w procesie nominacyjnym sędziów powoduje, że upadło domniemanie niezawisłości i bezstronności sędziego nominowanego przez ten organ. Nie ma jednak automatyzmu uznającego, że każdy neo-sędzia nie jest niezależny. Dlatego trzeba zrobić test na ich niezależność.

SN określił go w uchwale pełnego składu SN ze stycznia 2020 roku i w uchwale 7 sędziów SN z czerwca 2022 roku (doprecyzowano w niej kryteria testu). Opiera się on na teście, który wynika z wyroku ETPCz z grudnia 2020 roku w sprawie przeciwko Islandii.

Z tego wyroku ETPCz wynika, że jeśli były nieprawidłowości w procesie nominacyjnym sędziego, to w każdej rozpoznawanej później przez niego sprawie, konieczna może być ocena, czy te nieprawidłowości były na tyle poważne, że mogły doprowadzić do podważenia bezstronności składu orzekającego.

Jak to się bada?

Sprawdza się, czy w procesie nominacyjnym doszło do naruszenia prawa krajowego, czy naruszenie miało poważny charakter i czy zostało ono ustalone i naprawione na szczeblu sądów krajowych.

SN w tej sprawie uznał, że z uwagi na nielegalną neo-KRS dwa pierwsze kryteria zawsze wypadają dla neo-sędziego negatywnie.

Bo nominację daje organ sprzeczny z Konstytucją, który jest „zbliżony” do władz politycznych [członków-sędziów KRS wskazał i powołał w Sejmie PiS – red.] i nie stoi na straży niezależności sądów.

SN ocenił, że tylko trzecie kryterium może przesądzić czy neo-sędzia jest bezstronny, czy nie. Co ważne. Jeśli awans jest do sądu wyższej instancji – do sądu okręgowego, apelacyjnego, SN – tym surowsze kryteria niezależności musi spełnić neo-sędzia.

W teście na niezależność bierze się pod uwagę awanse na stanowiska funkcyjne w sądach z nominacji ministerstwa sprawiedliwości.

Przebieg obrad i ocena kandydata przez neo-KRS, opinie samorządu sędziowskiego, sędziów wizytatorów, rzeczywisty dorobek zawodowy sędziego i czy miał on kontr kandydatów i jak oni wypadli. Badane jest też zachowanie się sędziego po nominacji, w tym stopień związania z „urzędującą reprezentacją polityczną Ministerstwa Sprawiedliwości, jako organu władzy wykonawczej”.

sędzia Jarosław Matras stoi w korytarzu sądu
Sędzia SN Jarosław Matras. Zasiadał w składzie SN, który zrobił test na niezależność Radzika. Wcześniej zasiadał też w składzie, który zrobił test na niezależność Schaba. Tu w roli obrońcy represjonowanych sędziów. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak SN oceniał „karierę” Radzika za czasów PiS

I Przemysław Radzik testu na niezawisłość i bezstronność przeprowadzonego według standardu europejskiego nie przeszedł. SN uznał, że w jego przypadku

zachodzi „wysoki stopień zbliżenia z aktualnie urzędującymi organami władzy wykonawczej”.

SN wyliczył wszystkie jego szybkie awanse, które zawdzięcza współpracy z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą. SN przypomniał, że przed władzą PiS Radzik przez lata był szeregowym sędzią Sądu Rejonowego w Krośnie Odrzańskim. Przez lata był prokuratorem, sędzią rejonowym został w 2005 roku.

SN napisał w wyroku, że Radzik piastował „to podstawowe sędziowskie stanowisko przez ponad trzynaście lat”. I w tym czasie nie doszło do jego awansowania, „a przecież ambicje awansowe nie były mu obce, o czym jednoznacznie świadczy tempo awansowania, licząc od 2018 r.”. SN zauważa, że kariera Radzika gwałtownie przyśpieszyła w czerwcu 2018 roku, gdy minister sprawiedliwości powołał go na prezesa Sądu Rejonowego w Krośnie Odrzańskim. W czerwcu 2018 roku został też zastępcą rzecznika dyscyplinarnego dla sędziów.

Kolejne awanse wysypały się jak z worka. W styczniu 2019 roku minister sprawiedliwości dał mu delegację do orzekania w Sądzie Okręgowym w Warszawie, czyli w jednym z najważniejszych sądów w Polsce. Bo tu sądzi się najpoważniejsze sprawy. W grudniu 2020 roku został wiceprezesem tego sądu – prezesem był wtedy Piotr Schab, główny rzecznik dyscyplinarny.

W marcu 2021 roku został sędzią Sądu Apelacyjnego w Warszawie, z nominacji nielegalnej neo-KRS. Zaś w lipcu 2022 roku został wiceprezesem Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Prezesem został zaś Piotr Schab.

SN przypomniał też, że ocena awansu do sądu apelacyjnego wydana przez sędziego wizytatora była pozytywna, ale miał on zastrzeżenia co do poziomu orzecznictwa Radzika. „Z kolei opinia służbowa Prezesa Sądu Okręgowego w Zielonej Górze nie wskazywała na takie wyniki w pracy sędziowskiej, które można by uznać za wyróżniające go spośród innych sędziów, słowem przeciętna”.

Z kolei kandydaturę Radzika do awansu negatywnie oceniło Kolegium Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Mimo to neo-KRS niemal jednogłośnie udzieliła mu nominacji. SN uznał, że istotne jest to, że Radzik dostał awans, przeskakując sąd okręgowy, który jest naturalnym szczeblem w karierze sędziego. Radzik orzekał w nim tylko na ponad dwuletniej delegacji od ministra.

SN: Radzik jest za blisko władzy

SN w uzasadnieniu wyroku napisał, że niezwykle szybka droga awansowa Przemysława Radzika nie miała uzasadnienia w jego kompetencjach. I ocenił, że powodem tego może być silny związek Radzika z ministrem sprawiedliwości. A dowodem na jego silne powiązanie z ministrem jest ściganie sędziów za działalność orzeczniczą.

SN uznał wręcz, że są dowody na to, że Radzik spełnia oczekiwania władzy. Świadczy o tym, że zawieszał na miesiąc sędziów za stosowanie prawa europejskiego oraz za wykonywanie wyroków ETPCz i TSUE, w których podważono neo-KRS oraz neo-sędziów. Przenosił ich też karnie do innych wydziałów. Radzik tym samym łamał zabezpieczenie TSUE z 14 lipca 2021 roku, w którym zawieszono ustawę kagańcową, zabraniającą sędziom badania statusu neo-KRS i neo-sędziów.

Przypomnijmy. To Radzik wraz ze Schabem przenieśli karnie trzy sędzie Sądu Apelacyjnego w Warszawie – Marzannę Piekarską-Drążek, Ewę Gregajtys i Ewę Leszczyńską-Furtak. Za stosowanie prawa europejskiego z wydziału karnego trafiły do wydziału pracy. To Radzik ze Schabem – gdy byli we władzach Sądu Okręgowego w Warszawie – stali też za zawieszeniem sędziów Piotra Gąciarka i Krzysztofa Chmielewskiego. Stali też za karnym przeniesieniem z wydziału karnego do wydziału wykonawczego sędziego Gąciarka i sędzi Anny Ptaszek. Też za stosowanie prawa europejskiego.

SN zauważył też, że Radzik jako zastępca rzecznika dyscyplinarnego był krytykowany przez środowisko sędziowskie i Rzecznika Praw Obywatelskich za to, że ścigając sędziów wywoływał efekt mrożący w środowisku. A z drugiej strony chronił sędziów podporządkowujących się władzy. W tym kontekście SN wymienił członka neo-KRS i prezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie Macieja Nawackiego. Miał on postawione zarzuty dyscyplinarne przez lokalnego rzecznika dyscyplinarnego, za podarcie uchwał olsztyńskich sędziów. Ale sprawę przejął Radzik i ją umorzył.

Z tych powodów SN orzekł, że sąd z udziałem Przemysława Radzika nie może być uznany za niezawisły i bezstronny. A skoro tak, to wyrok apelacyjny ws. przywłaszczenia obrazów, wydał wadliwie obsadzony sąd i z tych powodów uchylono ten wyrok.

SN nie dodał w wyroku, że za obecnej władzy awansowała też żona Radzika. To Gabriela Zalewska-Radzik. Była radczynią prawną. Neo-KRS dała jej nominację aż na sędziego NSA, czyli do sądu równego rangą SN.

Sędzia Krzysztof Chmielewski (stoi po lewej) i sędzia Piotr Gąciarek z Sądu Okręgowego w Warszawie. Obaj za stosowanie prawa europejskiego zostali najpierw zawieszeni na miesiąc przez Schaba i Radzika. A potem zawiesiła ich bezterminowo nielegalna Izba Dyscyplinarna. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Inne zarzuty do wyroku wydanego z udziałem Radzika

Z uwagi na to, że testu na niezależność nie przeszedł jeden z członków trzyosobowego składu sądu apelacyjnego, SN nie musiał już robić testu neo-sędzi Izabeli Szumniak. SN zauważył jednak, że w jej przypadku też zachodzi duże prawdopodobieństwo podobnych okoliczności.

SN wyliczył, że też dostała nominację od neo-KRS do sądu apelacyjnego. Dostała też inne awanse na stanowiska funkcyjne od ministra sprawiedliwości. Od lipca 2018 roku jest sędzią sądu dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Warszawie. Jest też prezeską tego sądu.

SN nie napisał tego w wyroku, ale wiadomo, że awansuje też mąż sędzi Szumniak, Paweł Iwaniuk. Do niedawna był prezesem Sądu Okręgowego Warszawa-Praga. Iwaniuk był jednym z obrońców Łukasza Piebiaka w jego procesie dyscyplinarnym, zanim ten został wiceministrem sprawiedliwości. Jest też neo-sędzią Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Nominację od prezydenta otrzymał w tym samym dniu co jego małżonka. Czyli w grudniu 2020 roku.

SN w wyroku, w którym zrobił test na niezależność Radzikowi, nie oceniał też legalności delegacji Ministra Sprawiedliwości dla sędziego Sławomira Machnio. SN zauważył, że wyrok z jego udziałem zapadł jeszcze przed wyrokiem TSUE, w którym zanegowano prawo ministra do delegowania sędziów. SN stwierdził też, że treść wyroku Trybunału nie powoduje samoistnie zaistnienia bezwzględnej przesłanki odwoławczej.

SN za zasadny uznał za to drugi zarzut kasacji dotyczący pozbawienia oskarżonej prawa do obrony w sądzie apelacyjnym. Na rozprawie apelacyjnej nie było bowiem obrońcy, choć jego obecność była konieczna. Bo taki obowiązek zarządził sąd okręgowy, a sąd apelacyjny go nie zniósł.

Sąd okręgowy zrobił to, bo oskarżoną badano pod kątem poczytalności. Z opinii psychiatrycznej wynikało jednak potem, że nie choruje psychicznie i może się bronić. Ale sąd okręgowy mimo to nie zniósł obrony obligatoryjnej. Sąd apelacyjny też tego nie zrobił, choć mógł wydać taką decyzję. W takiej sytuacji jednak powinien był wezwać na rozprawę obrońcę. To poważne uchybienie, które też skutkuje uchyleniem wyroku. Sprawa obrazów wraca teraz do ponownego rozpoznania.

To pierwszy test na niezależność Radzika. Ale SN już wcześniej sygnalizował, że nie jest on niezależnym sędzią. Zrobił to w październiku 2022 roku przy okazji testu dla Piotra Schaba, który testu też nie przeszedł.

Sędzia Marzanna Piekarska-Drążek (stoi po lewej) i sędzia Ewa Gregajtys z Sądu Apelacyjnego w Warszawie. To one za stosowanie prawa europejskiego zostały karnie przeniesione przez Schaba i Radzika. Fot. Mariusz Jałoszewski.
;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze