0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.plFot. Jakub Orzechows...

Wycieki pakietów wyborczych, brak szans na terminowe zorganizowanie drugiej tury oraz zagwarantowanie terminowego dostarczenia pakietów wyborczych, trudność w przygotowaniu spisu wyborców, bardzo wysoki koszt organizacji, ryzyko fałszerstw – to tylko część problemów związanych z organizacją wyborów kopertowych, na które uwagę zwrócił wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń w mailu wysłanym do szefa Kancelarii Premiera 30 kwietnia 2020.

Jak wynika z korespondencji ujawnionej przez serwis Poufna Rozmowa, rząd Prawa i Sprawiedliwości doskonale zdawał sobie z tych problemów, gdy Jacek Sasin parł do organizacji wyborów kopertowych.

„Przygotowanie wyborów w tych warunkach to partyzantka, której pierwsze efekty już widać (...)” – alarmował Soboń.

„Gwarantujemy bałagan i brak powagi wyborów (...) Niemal co trzecie gospodarstwo domowe nie ma skrzynki pocztowej (...) Będziemy mieli w przestrzeni publicznej obrazki pakietów na płocie, w błocie, na śmietniku, itd.” – tłumaczył.

Ujawnienie tej korespondencji nieprzypadkowo pewnie zbiegło się z powołaniem przez nowy Sejm komisji śledczej ds. wyborów kopertowych.

Wszystko po to, by ponownie wybrać Dudę

Wybory kopertowe to akcja zorganizowana wiosną 2020 roku przez ministra aktywów państwowych Jacka Sasina. Chodziło o wybory prezydenckie, do których według kalendarza wyborczego miało dojść wiosną 2020 roku. Organizacja wyborów była jednak niemożliwa ze względu na wybuch pandemii Covid-19.

31 marca 2020 roku rząd Zjednoczonej Prawicy podjął decyzję o tym, że wybory odbędą się w terminie – 10 maja, ale będą korespondencyjne. PiS bał się, że jeśli wybory prezydenckie się opóźnią w wyniku kryzysu pandemicznego, prezydent Duda może stracić władzę.

PiS złożył więc ustawę, która zmieniała sposób głosowania w wyborach prezydenckich z bezpośredniego na korespondencyjne. Główny wysiłek organizacyjny przerzucono z Państwowej Komisji Wyborczej na Ministerstwo Aktywów Państwowych. Podlegająca mu Poczta Polska miała być odpowiedzialna za dostarczenie i odbiór od obywateli pakietów wyborczych.

Kluczową rolę w organizacji wyborów kopertowych, których zbadaniem zajmie się już powołana teraz w nowym parlamencie komisja śledcza, odegrały trzy osoby: premier Mateusz Morawiecki, minister aktywów państwowych Jacek Sasin oraz szef PiS Jarosław Kaczyński. O tym, jaką każdy z nich ponosi odpowiedzialność i na czym polegały nieprawidłowości przy organizacji tych wyborów, na łamach OKO.press pisał Michał Danielewski:

Przeczytaj także:

„Partyzantka”, „bałagan”, „gwarancja fałszowania wyborów”

Jak wynika z maila ujawnionego przez serwis Poufna Rozmowa, już 30 kwietnia 2020 rząd Zjednoczonej Prawicy był w pełni świadom gigantycznych trudności z tym związanych.

„… żeby komuś nie przyszło do głowy zrobić podbudowę pod ewentualnego „kozła ofiarnego” za nieudaną operację wybory korespondencyjne (choć sama Poczta jest pod bezpośrednim nadzorem Jacka Sasina) radzę się i zostawiam kilka myśli…” – pisze ówczesny wiceminister aktywów państwowych do szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka.

I wymienia osiem bardzo trafnie zdiagnozowanych problemów związanych z organizacją wyborów kopertowych (pisownia i składnia oryginalna, pogrubienia od redakcji, skrót PP użyty w tekście to Poczta Polska):

  1. Z powodu zapisów w ustawie (czas potrzebny w dużych miastach na liczenie głosów dla gminnej komisji) i techniczną możliwość druku oraz przygotowania 30 mln pakietów wyborczych, druga tura nie może się odbyć w konstytucyjnym terminie 14 dni.
  2. Przygotowanie wyborów w tych warunkach to partyzantka, której pierwsze efekty już widać (ktoś wyniósł od jednego z podwykonawców PP pakiet wyborczy!). Szczególnie wrażliwe są spisy wyborców, które PP ma przetwarzać na potrzeby swojego IT, zakładając, że otrzyma je od 100 proc. gmin (nierealne, a nie zrobimy wyborów bez wyborców jednak…) to musi je wstawić na tablety listonoszy w kilka dni, dlatego zakładam, że dostaniemy od gmin spisy nie do wykorzystania w tak krótkim czasie.
  3. Bez infrastruktury samorządowej i współpracy organizacyjnej z gminami, czyli urn i znanych obywatelom dotychczasowych lokalizacji głosowania, gwarantujemy bałagan i brak powagi wyborów. Brak policji zabezpieczającej każdą z urn/skrzynek to natomiast gwarancja ich fałszowania/wandalizmu.
  4. Niemal co trzecie gospodarstwo domowe nie ma skrzynki pocztowej, ponad 4 mln rodzin, głównie zresztą w „Polsce powiatowej”. Będziemy mieli w przestrzeni publicznej obrazki pakietów na płocie, w błocie, na śmietniku, itd.
  5. Wewnętrzny system potwierdzenia doręczenia przez Pocztę będzie opierał się wyłącznie na profesjonalizmie listonoszy i pracowników PP. Nie jest możliwe uniknięcie pomyłek i dostarczenie we właściwe miejsce 100 proc. pakietów. Pomijam tutaj wątek zagranicy, nakładek dla niepełnosprawnych, konieczności dotarcia do osób w kwarantannie, przestrzegania przez wszystkich uczestników procesu reżimu higienicznego, itd.
  6. Każda prowokacja ośmieszająca te wybory będzie wykorzystana. Także wielokrotne oddanie głosu z wykorzystaniem PESEL (pozyskanym choćby z warszawskiego czy krakowskiego ratusza np. samego Prezydenta RP). Co więcej, jeden z tych głosów na bazie naszej ustawy będzie ważny, a samo przestępstwo nie do wykrycia.
  7. Koszty są wysokie. Sama PP to blisko 700 mln PLN za pierwszą turę.
  8. Na koniec odpowiedzialność. Twoje decyzje administracyjne zostały wydane, ale jak się pewnie domyślasz, MAP z umową poczeka do ustawy.

Gigantyczna skala niegospodarności PiS

Prawo i Sprawiedliwość było więc świadome tego, że organizacja wyborów jest nie tylko nierealna, ale niesie też za sobą ryzyko poważnych nieprawidłowości i przestępstw przeciwko wyborom.

Uwagi, które zgłosił Soboń, dotyczą braku możliwości zagwarantowania:

  • zasady powszechności wyborów (nie wszyscy mają skrzynki pocztowe, niepewność, czy uda się skompletować pełny spis wyborców, niepewność, czy uda się dostarczyć wszystkie pakiety),
  • zasady równości wyborów (brak możliwości dostarczenia nakładek dla osób niewidomych lub słabowidzących, problem z zagwarantowaniem prawa do głosowania dla osób przebywających za granicą, problem z dotarciem z pakietem do głosowania do osób przebywających na kwarantannie)
  • oraz zasady bezpośredniości wyborów (brak możliwości weryfikacji, kto tak naprawdę oddał głos, wewnętrzny system potwierdzenia doręczenia przez Pocztę będzie opierał się wyłącznie na profesjonalizmie listonoszy i pracowników PP).

Soboń trzeźwo alarmował też o ryzyku przestępstw wobec wyborów: fałszerstw, nielegalnego udostępniania pakietów wyborczych, ryzyk związanych z bezpieczeństwem danych wyborców oraz o bardzo wysokich kosztach.

Organizacja zaledwie pierwszej tury miała kosztować 700 mln zł. To bardzo dużo!

W 2015 roku organizacja wyborów prezydenckich kosztowała 147 mln zł. W 2020 roku na ten cel w budżecie zapisano ponad dwa razy więcej środków: 319,7 mln zł – donosił wówczas serwis Money.pl. Za połowę tego, co PiS był gotów wydać na organizację wyborów kopertowych, powinny były zostać zorganizowane obie tury wyborów prezydenckich.

To pokazuje skalę niegospodarności PiS.

NIK zgłasza możliwość przestępstwa, prokuratura odmawia postępowania

Sprawa organizacji wyborów kopertowych została już zbadana przez Najwyższą Izbę Kontroli, która wydała raport w tej sprawie w maju 2021 roku.

Kontrolerzy wykazali, że doszło do istotnych przekroczeń uprawnień przez urzędników państwowych, m.in. premiera Mateusza Morawieckiego. Ponadto nie istniał żaden przepis rangi ustawowej dający podstawę do organizacji wyborów powszechnych w tym trybie.

Do wyborów prezydenckich ostatecznie nie doszło w wyznaczonym terminie, a państwowe spółki poniosły koszty związane z ich organizacją – w sumie niemal 56,5 mln zł.

W związku z tym oraz innymi nieprawidłowościami, które wykazano, NIK negatywnie oceniła cały proces i skierowała do prokuratury pięć zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa: przez prezesa Rady Ministrów, ministra aktywów państwowych oraz innych urzędników z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a także przez zarządy Poczty Polskiej oraz Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia postępowania ws. przekroczenia uprawnień przez premiera i ministrów. NIK złożył zażalenie na decyzję Prokuratury do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia, ale sąd zdecydował o nieuwzględnieniu zażalenia.

To dlatego teraz sprawą zajmą się posłowie w ramach sejmowej komisji śledczej.

Komisja została powołana przez Sejm jednogłośnie w czwartek 7 grudnia 2023, a w piątek 8 grudnia kluby poselskie zgłaszały kandydatury członków komisji.

  • Przemysław Czarnek, Waldemar Buda, Paweł Jabłoński, Mariusz Krystian to kandydaci Prawa i Sprawiedliwości,
  • Magdalena Filiks, Dariusz Joński i Jacek Karnowski to kandydaci Koalicji Obywatelskiej,
  • Bartosz Romowicz z Polski 2050,
  • Agnieszka Kłopotek z PSL,
  • Anita Kucharska-Dziedzic z Lewicy,
  • Witold Tumanowicz z Konfederacji.

Afera mailowa Dworczyka: dwa lata wycieków

To kolejny mail prywatnej skrzynki Michała Dworczyka, który opublikował serwis Poufna Rozmowa. Wycieki korespondencji trwają już dwa lata, mimo to polskie służby nadal nie ustaliły, kto za nimi stoi. Ślady prowadzą do służb białoruskich i rosyjskich. Prawdopodobnie z tymi służbami współpracuje także ktoś z Polski, kto prowadzi stronę internetową Poufna Rozmowa. To właśnie tam ujawniana jest wykradziona korespondencja.

Kancelaria Premiera nigdy nie wypowiedziała się na temat prawdziwości maili, które wyciekły, ale o ich prawdziwości może świadczyć fakt wszczęcia przez prokuraturę śledztwa w sprawie jednego z nich.

Od marca 2023 roku prokuratura przygląda się sprawie ujawnienia przez pułkownika Krzysztofa Gaja niejawnych informacji NATO. W korespondencji z 21 maja 2020 roku Gaj miał przesłać Michałowi Dworczykowi zastrzeżone informacje dotyczące amunicji do czołgów Leopard 2, T-72 i PT-91.

Więcej o aferze mailowej Dworczyka przeczytasz tutaj:

;
Na zdjęciu Paulina Pacuła
Paulina Pacuła

Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.

Komentarze