To historyczny wynik: 69 proc. Polek i Polaków wspiera prawa tęczowych rodzin – wynika z sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM. Gdy mowa o bezpieczeństwie dzieci, nawet wyborcy prawicy popierają prawo par jednopłciowych do przysposobienia dziecka partnera lub partnerki
Już dziś wiadomo, że o przyszłości ustawy o związkach partnerskich zdecyduje kwestia rodzicielstwa. To właśnie tutaj ujawniają się największe spory w Koalicji 15 października. I nie chodzi o abstrakcyjne w polskich warunkach adopcje, ale przysposobienie biologicznych dzieci partnera i partnerki, na które nosem kręcą głównie politycy PSL.
Jak słyszymy w kuluarach, chodzi o strach przed własnym elektoratem. Konserwatywni politycy obawiają się, że zostanie im przypięta łatka tęczowych rewolucjonistów, którzy nie potrafią zadbać o dobro dzieci i rodziny. A ich wyborcy uznają, że nie zajmują się ważnymi dla Polek i Polaków sprawami, tylko wikłają się w światopoglądowe spory.
W najnowszym sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM, we współpracy z Miłość Nie Wyklucza i Kampanią Przeciw Homofobii, sprawdziliśmy, jaki stosunek do tęczowego rodzicielstwa mają Polki i Polacy.
Pytanie, które zadaliśmy ankietowanym, brzmiało następująco:
„Pary osób tej samej płci czasem wychowują wspólnie dzieci. Obecnie prawo uznaje tylko rodzica biologicznego. Czy Pana/Pani zdaniem partner lub partnerka rodzica biologicznego powinni mieć prawną gwarancję przysposobienia dziecka, żeby zabezpieczyć jego sytuację np. na wypadek śmierci rodzica biologicznego?”.
Wynik jest zaskakujący: aż 69 proc. respondentów odpowiedziało pozytywnie. Tylko co piąta osoba kategorycznie odrzuca przysposobienie dziecka w parze jednopłciowej. Odpowiedź „nie wiem” wybrało 11 proc. badanych.
Jeszcze nigdy poparcie dla praw dzieci wychowujących się tęczowych rodzinach nie było tak wysokie. Oczywiście znaczenie ma sposób, w który zadaliśmy pytanie. Gdy zapytać o adopcję, w oderwaniu od polskich realiów, jak robi to od lat CBOS, słupek poparcia nie przekroczy 30 proc.
Ale sprowadzenie abstrakcyjnej dyskusji do rzeczywistości, bezpieczeństwa dla rodzin, które już mają dzieci, znacząco zmienia optykę.
Przykład utraty biologicznego rodzica jest oczywiście drastyczny, ale terminie „bezpieczeństwo” chodzi o kwestie podstawowe: od prawa do informacji o ochronie zdrowia, przez możliwość wyjazdu z granicę i bycia prawnym opiekunem w sytuacjach związanych z edukacją, aż po gwarancję opieki rodzicielskiej w sytuacji, gdy dochodzi do tragedii.
W maju 2022 pytaliśmy ogólniej, czy pary jednopłciowe, które już dziś wychowują w Polsce dzieci, powinny mieć takie same prawa, co pary heteroseksualne. Wówczas odpowiedzi rozłożyły się po równo: 48 proc. na „tak”, 48 proc. na „nie”.
Podobny eksperyment przeprowadziło w 2021 roku stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza. Wówczas 56 proc. badanych zgodziło się, by para jednopłciowa wzięła ślub, aby zapewnić bezpieczeństwo swoim dzieciom. Przeciwko było 29 proc. ankietowanych.
Przypomnijmy, że według szacunków Kampanii Przeciw Homofobii sprzed 15 lat, w tęczowych rodzinach w Polsce wychowuje się co najmniej 50 tys. dzieciaków.
Jeszcze ciekawej rozkłada się poparcie w elektoratach partyjnych.
Wśród wyborców Koalicji Obywatelskiej 88 proc. badanych popiera przysposobienie biologicznych dzieci partnera/partnerki. W elektoracie Lewicy – 85 proc. Ale Trzecia Droga wcale nie odstaje: za pełnymi prawami dzieci z tęczowych rodzin opowiada się 75 proc. ich wyborców. Najbardziej zaskakują odpowiedzi w elektoracie PiS – w tej grupie ponad połowa badanych (55 proc.) popiera przysposobienie dzieci w parach jednopłciowych.
Musimy oczywiście być ostrożni z wyciąganiem pochopnych wniosków i wziąć poprawkę na wielkość próby: w badaniu Ipsos wiele osób zadeklarowało, że nie wie na kogo głosować albo w ogóle nie zamierza brać udziału w wyborach.
Widać jednak wyraźnie, że samo sprowadzenie dyskusji na tory bezpieczeństwa, zupełnie wywraca myślenie o rodzicielstwie osób LGBT+.
A politycy w Polsce, przynajmniej w części, albo nie znają swoich elektoratów, albo nie potrafią do nich dotrzeć z przekazem. Konserwatywna narracja o związkach partnerskich, które od małżeństw jednopłciowych różnią się tylko nazwą, leży na ulicy. Wystarczy perspektywę wolności, emancypacji i postępu, zamienić na troskę o dobro i bezpieczeństwo wszystkich rodzin w Polsce.
Nasz sondaż wysyła też wyraźny znak ostrzegawczy dla prawicy: być może kończą się czasy, gdy na homofobii, szczególnie tej w najbardziej brunatnej postaci, budowało się kapitał polityczny. A to istotne w kontekście sejmowej debaty nad ustawą o związkach partnerskich, gdy znów możemy być świadkami dyskusji o „ideologii”, „zagrożeniu dla dzieci” i „niszczeniu rodzin”.
Przysposobienie dzieci w parach jednopłciowych popiera wyższy odsetek kobiet niż mężczyzn: 71 do 66 proc.
Wypłaszczyły się za to różnice w grupach wiekowych. Zwyczajowo to młodzi chętniej niż najstarsi Polacy wspierali równouprawnienie osób LGBT. Ale gdy pytamy o bezpieczeństwo dzieci, szczególnie w tak drastycznej sytuacji, jak utrata biologicznego rodzica, różnice stają się statystycznie nieistotne.
Poparcie dla praw tęczowych rodzin na wsiach i w największych miastach dzieli 13 pkt proc. Ale wszędzie w kraju znacząco przekracza 60 proc.
Gdyby ustawa o związkach partnerskich przeszła przez Sejm, wszystkie oczy zwrócą się w stronę Pałacu Prezydenckiego. Wśród wyborców Andrzeja Dudy z 2020 roku poparcie dla przysposobienia dzieci wynosi, podobnie jak w przypadku elektoratu PiS, 55 proc.
Ustawa o związkach partnerskich nie trafiła jeszcze do wykazu prac legislacyjnych rządu. Ministra równości Katarzyna Kotula chce najpierw zdobyć poparcie w koalicji dla najbardziej ambitnej wersji projektu. Jak pisaliśmy w OKO.press, projekt rządowy ma dać gwarancję, że ustawa nie będzie „ogryzana” na etapie prac w Sejmie.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że jeden z kluczowych polityków PSL miał zadeklarować, że jego ugrupowanie nigdy nie głosuje przeciwko projektom rządowym.
To oznacza, że nowe prawo nabierze kształtu raczej w zakulisowych rozmowach.
Wiadomo, że części polityków koalicji zależało, żeby nie wywoływać tematu przed wyborami samorządowymi. Z drugiej strony, rząd coraz bardziej rozpaczliwie potrzebuje krajowego sukcesu, który pozwoli zawalczyć o mobilizację, szczególnie młodych, w wyborach europejskich.
Jak słyszmy w KPRM, związki partnerskie będą paradoksalnie dużo łatwiejsze do przepchnięcia niż jakakolwiek ustawa aborcyjna. W ciągu dwóch miesięcy udało się przekonać konserwatywnych polityków, żeby nie wybierać z katalogu praw – prawo do dziedziczenia czy wspólnoty majątkowej – tylko iść po wszystko. PSL nie ma też problemu, by zagwarantować parom jednopłciowym uroczystą ceremonię przed Urzędem Stanu Cywilnego.
Wątpliwości dotyczą głównie rodzicielstwa, choć w dyskusjach pojawiają się też absurdalne pomysły, by w trosce o odsetek zawieranych małżeństw, prawo do związków partnerskich przyznać tylko parom jednopłciowym, nie osobom heteroseksualnym.
O kulisach negocjacji opowiadała OKO.press ministra Katarzyna Kotula:
Sondaż Ipsos dla OKO.press, TOK FM, Miłość Nie Wyklucza i Kampanii Przeciw Homofobii metodą mixed mode (CATI i CAWI), 2-4 kwietnia 2024 roku. Liczba wywiadów realizowanych telefonicznie i online wynosi w przybliżeniu po 50 proc. Badanie na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie dorosłych Polek i Polaków, N=1000.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze