0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Agnieszka JędrzejczykFot. Agnieszka Jędrz...

11 października 2023 adwokat Julii Landowskiej, prof. Michał Romanowski, złożył skargę do ETPCz. Argumentuje, że choć zapadł dopiero wyrok w pierwszej instancji i można od niego apelować, to Landowska nie ma w Polsce szans na bezstronny, niezawisły sąd.

Tymczasem wyrok w jej sprawie narusza prawo do swobody wypowiedzi.

Na celowniku

Landowska, wówczas 20-letnia, została w 2020 roku wyłowiona z protestującego tłumu w Gdańsku przez policję. Bo była znana – wraz z koleżankami przez 100 dni protestowała pod biurem posłów PiS w Gdańsku z transparentem „Zajmijcie się pandemią, prawo wyboru zostawcie kobietom”.

Kobiety pod transparentem "Zajmijcie się pandemią, wybór zostawcie kobietom" zapisanym dodatkowymi hasłami
Fot. Z archiwum Julii Landowskiej. Napisy na transparencie to dopiski Gdańszczan, którzy popierali protest. Julia Landowska stoi z lewej strony

Dziś ma 23 lata, nadal studiuje medycynę, ale działa też w założonej wspólnie z koleżankami z protestu fundacją “Widzialne”. Zaangażowana jest teraz w kampanię profrekwencyjną do w wyborach. Mówi, że to właśnie protesty kobiet z 2020 roku i ich konsekwencje sprawiły, że aktywnie zaangażowała się w życie publiczne.

Jej sprawa przed sądem jest jedną z setek podobnych (na zdjęciu na samej górze – jedna z ostatnich rozpraw Landowskiej, 13 września 2023).

W 2020 i 2021 roku policja rozprawiała się z protestami kobiet, na których huczało od „Jebać PiS”, karząc wybrane aktywistki za „używanie słów wulgarnych” (art. 141 Kodeksu wykroczeń). Na ogół nie polegało to na wręczaniu mandatów, ale na kierowaniu spraw do sądów. Dla protestujących kobiet był to najczęściej pierwszy w życiu kontakt z wymiarem sprawiedliwości. Akcja policji miała więc wywołać efekt mrożący i wypchnąć kobiety ze sfery publicznej.

Tak się nie stało dzięki oddolnej akcji samopomocy. Nie bez znaczenia był sposób, w jaki przed policją i przed sądem broniła się Julia Landowska.

Opisywaliśmy to w naszym cyklu “Na Celowniku

Wyrok w sprawie Julii Landowskiej (winna, ale bez kary) zapadł po ponad dwóch latach, 22 września 2023 roku. Nie jest jeszcze znane jego pełne uzasadnienie – dotychczas sąd wygłosił jedynie ustne motywy rozstrzygnięcia. Publikowaliśmy je w OKO.press wraz z całą mową obrońcy:

Przeczytaj także:

Obrony Julii Landowskiej podjął się znany prawnik, prof. Michał Romanowski. Sporządził na rzecz Landowskiej opinię prawną, że są sytuacje, w których użycie słowa obelżywego nie jest wykroczeniem, tylko adekwatną reakcją na sytuację. Sytuacja kobiet w Polsce po wyroku TK Przyłębskiej stała się dramatyczna. Nie zostawiono im innego sposoby na zabranie głosu, bo władza zmieniła prawo bez debaty w parlamencie. W takiej sytuacji hasło „Jebać PiS” było uzasadnioną formą krytyki władzy.

Ekspertyza prof. Romanowskiego krążyła po Polsce

W ten sposób przyczyniła się do uniewinnienia lub umorzenia spraw wielu kobiet ściganych z art. 141 Kodeksu wykroczeń. A jeśli już zapadały wyroki, to niskie – 50-100 złotych. Część aktywistek machnęła na nie ręką i nie kwestionowała wyroków.

Julia Landowska wraz z obrońcą postanowili jednak wykazać, że sprawa ta dotyczy czegoś więcej niż dręczenia aktywnych obywatelek.

Stawką tu jest wolność słowa, prawo do krytyki władzy i – przede wszystkim – prawo do sądu. To znaczy prawo do tego, by spór obywatelki z władzą ocenił niezależny od tej władzy sędzia.

Skarga do ETPCz

Julia Landowska i jej obrońca, prof. Romanowski, argumentują w skardze do ETPCz, że Polska naruszyła tu art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (prawo do swobody wypowiedzi) i art. 6 Konwencji (prawo do rzetelnego procesu z udziałem niezależnego sędziego).

Wyrok zagraża wolności słowa

Standard ochrony wolności wypowiedzi (wolności wyrażania poglądu) w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka jest ugruntowany od kilkudziesięciu lat – przypomina prof. Romanowski.

ETPCz wskazał już, że „wolność wyrażania opinii stanowi jeden z podstawowych fundamentów takiego społeczeństwa, jeden z najważniejszych warunków rozwoju społeczeństwa jako całości, jak i rozwoju każdej jednostki”.

Co więcej, w ocenie ETPCz: "Z zastrzeżeniem ust. 2 art. 10 Konwencji, wolność ta odnosi się nie tylko do »informacji« czy »poglądów«, które spotykają się z przychylną reakcją lub są uznawane za nieobraźliwe, lub indyferentne, ale również do tych, które obrażają, szokują, czy wzbudzają niepokój Państwa, czy jakiejkolwiek grupy społecznej.

Takie są wymogi pluralizmu, tolerancji oraz otwartości światopoglądowej, bez których nie można mówić o »społeczeństwie demokratycznym«”.

Sąd był źle obsadzony

“Skarżąca została dwukrotnie – najpierw w wyroku nakazowym, a następnie w wyroku sądu I instancji – uznana winną przez sąd w składzie jednoosobowym, w którym za każdym razem zasiadał asesor sądowy (tzw. sędzia na próbę)” – pisze obrońca w skardze.

Ten asesor został powołany do pełnienia urzędu na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, która nie spełnia wymogów niezależności i bezstronności, a w konsekwencji nie gwarantuje również bezstronności i niezawisłości powoływanych na jej wniosek sędziów. Nie jest uznawana za organ konstytucyjny władny w sposób skuteczny powoływać sędziów (i asesorów sądowych).

Tymczasem – przypomina obrońca – „sędzia powinien być nie tylko niezawisły i bezstronny, ale również prawidłowo ustanowiony. Zgodnie z art. 2 i 19 ust. 1 akapit drugi Traktatu o Unii Europejskiej jest to konieczne dla zapewnienia odpowiednich standardów stosowania prawa unijnego”.

Sprawa Julii Landowskiej jest sprawą o zabarwieniu politycznym

”Skarżąca skandowała hasło stanowiące wyraz krytyki partii rządzącej i czyniła to w reakcji na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który orzekał w sprawie zgodności przepisu dotyczącego przesłanek dopuszczalności aborcji na skutek wniosku, którego autorami było dwóch posłów PiS – Bartłomiej Wróblewski i Piotr Uściński. Większość podpisów pod wnioskiem należy do parlamentarzystów Zjednoczonej Prawicy, tj. PiS, Solidarnej Polski i Porozumienia (106 podpisów spośród 118).

Sprawa Skarżącej znajduje się w związku z tym w orbicie zainteresowań partii rządzącej” – wskazuje prof. Romanowski.

Asesor nie mógł swobodnie tej sprawy ocenić

”Asesor sądowy, który jest tzw. sędzią na próbę – od Krajowej Rady Sądownictwa zależy jego ewentualny awans na sędziego – jest narażony na naciski ze strony władzy, aby wydać korzystny dla niej wyrok. Krajowa Rada Sądownictwa jest przy tym organem, przy którego pomocy władza wykonawcza przeorganizowuje wymiar sprawiedliwości, m.in. wspierając kariery sędziów posłusznych tejże władzy”.

Liczne orzeczenia TSUE wskazują, że wadliwość postępowania poprzedzającego powołanie sędziego jest istotnym kryterium oceny, czy osoba powołana na stanowisko w wyniku takiego postępowania gwarantuje rozpoznanie sprawy jako niezawisły i bezstronny sąd – przypomina obrońca.

Apelacja nic tu nie da

Julii Landowskiej przysługuje prawo wniesienia apelacji, którą można wnieść w terminie 14 dni od dnia doręczenia wyroku wraz z uzasadnieniem (tego, jak wiadomo, jeszcze nie ma).

Obrońca zauważa: „Okoliczności funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości w Polsce wzbudzają jednak uzasadnione obawy co do możliwości zapewnienia Skarżącej prawa do rozpoznania sprawy przez niezależny i bezstronny sąd ustanowiony ustawą z uwagi na systemowe wady procesu powoływania sędziów oraz wywieranie na sędziów presji przez władzę wykonawczą".

”Skarżąca nie ma zagwarantowanej skutecznej drogi odwoławczej od wyroku wydanego przez asesora sądowego, ze względu na:

  • systemowe nieprawidłowości w funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości, takie jak udział w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości sędziów wadliwie powołanych w procedurze z udziałem Krajowej Rady Sądownictwa (...);
  • podporządkowanie prezesów sądów Ministrowi Sprawiedliwości-Prokuratorowi Generalnemu (…);
  • podporządkowanie Trybunału Konstytucyjnego woli politycznej
  • oraz stopniowe obsadzanie stanowisk w Sądzie Najwyższym sędziami wadliwie mianowanymi przez Krajową Radę Sądownictwa.

Istotnym zagrożeniem dla prawa Skarżącej do rozpoznania jej sprawy przez niezależny sąd jest wywieranie przez Ministra Sprawiedliwości-Prokuratora Generalnego wpływu na orzecznictwo, m.in. przy wykorzystaniu posłusznych mu rzeczników dyscyplinarnych wszczynających postępowania dyscyplinarne również za czynności orzecznicze”. (…)

Szczególnie rażącym przykładem próby wywarcia efektu mrożącego na sędziów jest przypadek sędziego Sławomira Jęksy, który uniewinnił Joannę Jaśkowiak od zarzutu użycia w miejscu publicznym słów nieprzyzwoitych, tj. sformułowania „jestem wkurwiona" podczas manifestacji publicznej w proteście wobec wyroku TK Przyłębskiej.

Rzecznik dyscyplinarny wszczął przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne i przedstawił mu zarzut uchybienia godności urzędu sędziego w ustnym, a następnie pisemnym uzasadnieniu wyroku. W sprawie sędziego Sławomira Jęksy interweniował Rzecznik Praw Obywatelskich, który zakwestionował działanie rzecznika dyscyplinarnego i wskazał, że takie działania mogą wywoływać efekt mrożący – wskazuje prof. Romanowski.

A to znaczy, że obywatele nie będą mogli dojść prawa przed sądami, jeśli ich prawo jest sprzeczne z interesem władzy.

;

Udostępnij:

Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022

Komentarze