0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

„Jak przywrócić państwo prawa?” – to tytułowe pytanie konferencji zorganizowanej 14-15 stycznia przez think tank forumIdei Fundacji im. Stefana Batorego.

Eksperci dyskutowali o tym, jak uzdrowić wymiar sprawiedliwości podporządkowany władzy wykonawczej przez rząd PiS. Wychodząc poza teoretyczne ramy, przedstawili konkretne propozycje uzdrowienia Trybunału Konstytucyjnego, KRS, Sądu Najwyższego oraz sądów powszechnych.

Krajowa Rada Sądownictwa była tematem drugiego panelu w pierwszym dniu konferencji. W dyskusji udział wzięli Łukasz Bojarski - prawnik i były członek KRS, prezes INPRIS, Irena Kamińska - sędzia sądów powszechnych i NSA, była prezes stowarzyszeń sędziowskich "Iustitia" i "Themis", dr hab. Anna Rakowska-Trela oraz dr. hab. Krystian Markiewicz - prezes "Iustitii", sędzia Sądu Okręgowego w Katowicach - w roli moderatora spotkania.

Upolityczniona KRS, nowa KRS lub neo-KRS - to określenia, którymi posługują się eksperci badający status Rady zmienionej w partyjną przybudówkę w efekcie "reform" PiS. W marcu 2018 roku o wyborze 15 jej członków-sędziów zadecydowali bowiem po raz pierwszy nie sędziowie, a posłowie PiS i Kukiz'15.

Zmiany w procesie wyboru członków KRS krytykowały Komisja Europejska i Komisja Wenecka Rady Europy. A Europejska Sieć Rad Sądownictwa (ENCJ) we wrześniu 2018 roku zawiesiła członkostwo polskiej KRS w Sieci. Z ankiety Forum Współpracy Sędziów wynika zaś, że około 90 proc. orzekających nie ufa nowej Radzie i chce dymisji jej członków.

Dyskusja w Fundacji Batorego toczyła się w oparciu o cztery scenariusze naprawy KRS zaproponowane przez Łukasza Bojarskiego:

  • trybunalski - związany z działaniami Trybunału Konstytucyjnego
  • parlamentarny - uzdrowienie przez nową ustawę
  • europejski - oparty na decyzjach Trybunału Sprawiedliwości UE
  • dyscyplinarny - rozliczenie uczestników niekonstytucyjnych działań Rady

Problemy z nową KRS nie kończą się jednak na niekonstytucyjnym sposobie powołania jej członków. Wszyscy wybrani kandydaci to osoby blisko związane z rządem PiS, w ogromnej większości nominowane na wyższe stanowiska przez Zbigniewa Ziobrę. Złożona z wiernych i sympatyków Rada ma wpływ nominacje kluczowe dla polskiego wymiaru sprawiedliwości. Opiniuje m.in. kandydatów do Sądu Najwyższego.

Zdaniem ekspertów Fundacji Batorego uzdrawianie KRS nie kończy się więc na powrocie do konstytucyjnych zasad wyłaniania jej członków. Nowa władza będzie musiała przyjrzeć się decyzjom "zreformowanej" Rady i ich konsekwencjom. Kto został nominowany i czy można pozostawić go na stanowisku? Jakie wyroki wydał? Czy powinny zostać utrzymane?

Naprawa KRS będzie jednym z najważniejszych wyzwań dla przywrócenia w Polsce rządów prawa.

OKO.press podsumowuje najważniejsze zagadnienia poruszone przez panelistów oraz uczestników dyskusji. Relację wideo z panelu udostępniamy poniżej.

[embed]https://www.facebook.com/FundacjaBatorego/videos/411474319592783/[/embed]

Scenariusz trybunalski

Łukasz Bojarski zaczął od prezentacji scenariusza "trybunalskiego", czyli kontroli zgodności ustawy o KRS z konstytucją.

Do wdrożenia tego rozwiązania konieczne będzie jednak przywrócenie pełnej niezależności Trybunału Konstytucyjnego. O problemach TK, w którym składami sędziowskimi steruje powołana przez "dobrą zmianę" prezes Julia Przyłębska, pisaliśmy obszernie w OKO.press.

Jeżeli TK stanie się na powrót obiektywnym strażnikiem konstytucji, na wyrok potępiający zawłaszczenie KRS nie trzeba będzie długo czekać:

"Wtedy, gdyby doszło do takiego przywrócenia, naturalna droga to jest kontrola zgodności ustawy o KRS z konstytucją. Można powiedzieć, że wnioski są gotowe, m.in. w postaci opinii licznych prawników formułowanych w czasie procesu legislacyjnego" - mówił Bojarski.

To nie koniec problemów ze scenariuszem "trybunalskim". Na pomysł skontrolowania w TK legalności nowej KRS wpadła już jednak sama KRS. Obecny skład Rady chce wykorzystać przychylność Trybunału w obecnym stanie, by potwierdzić konstytucyjność reformy PiS. Pierwsza rozprawa w sprawie wniosku K12/18 miała odbyć się 3 stycznia 2019 roku. Została odroczona.

"Wiemy, że był wyznaczony termin na rozprawę już w pierwszych dniach stycznia, wiemy że ona się nie odbyła. Teraz teoretycznie wszystko się może stać: KRS może wycofać wniosek, Trybunał może wydać wyrok. Jeżeli mielibyśmy wyrok w tej sprawie to stajemy w obliczu powagi rzeczy osądzonej" - uważa Bojarski.

Jeżeli TK ostatecznie potwierdzi konstytucyjność nowej KRS, scenariusz trybunalski najpewniej trzeba będzie odrzucić.

"Można sobie wyobrazić nowe postępowanie, nowy wniosek, bo pojawiają się nowe okoliczności. Można też sobie wyobrazić nowe wzorce konstytucyjne, które by w takim wniosku były ewentualnie zastosowane. Jest jednak za wcześnie, żeby wchodzić w szczegóły" - stwierdził Bojarski.

"Niepewne jest przywrócenie przy pomocy orzeczenia TK. Nie wiadomo jak to się rozwinie i nie wiadomo kim będzie TK, co będzie robił i kiedy nam się z nim z kolei uda uporać" - przypomniała sędzia Kamińska.

Scenariusz parlamentarny

Złą zmianę w KRS można by odwrócić także w oparciu o scenariusz parlamentarny. Zakłada on, że nowa większość parlamentarna będzie mogła przerwać kadencje obecnych członków KRS na drodze ustawy. Tak jak na drodze ustawy doszło do zawłaszczenia KRS przez polityków PiS.

Sam Bojarski stwierdza, że scenariusz ten jest "kontrowersyjny". Bo działanie w taki sposób, choć w słusznej wierze, mogłoby zostać uznane za pogwałcenie konstytucji.

"Może się tu pojawić zarzut niekonstytucyjności. Także i w tym wypadku to orzeczenie [TK o legalności KRS - red.], którego jeszcze nie ma, będzie odgrywało istotną rolę. W związku z tym scenariusz parlamentarny - poprzez dokonanie zmian ustawą o przerwaniu kadencji obecnych członków i podjęciu decyzji wedle jakiego trybu są wybierani kolejni członkowie - jest w mojej ocenie kontrowersyjny" - stwierdził Bojarski.

Pomysł naprawiania KRS metodami obecnej władzy skrytykowali też inni uczestnicy dyskusji.

"Nie wyobrażam sobie, żebyśmy stosowali te metody, które zastosował PiS, po prostu przerywając kadencję jednej rady" - zaznaczyła Ewa Siedlecka z tygodnika Polityka.

"Nie jestem pozbawiona negatywnych emocji, ale uważam, że wszystko musi się odbywać zgodnie z konstytucją i tak, żebyśmy się nie wstydzili tego, co będziemy robić po ewentualnie wygranych przez opozycję wyborach.

Nakręcanie spirali wzajemnej wrogości, odwetu, nienawiści, niestety daje takie efekty, z którymi mieliśmy wczoraj do czynienia [zabójstwo Pawła Adamowicza - red.]. Z tych powodów wydaje mi się, że trzeba wykluczyć scenariusz parlamentarny" - dodała Irena Kamińska.

Scenariusz europejski

Paneliści i dyskutanci największe nadzieje wiążą jednak z trzecim zaproponowanych przez Bojarskiego scenariuszy - wariantem "europejskim". Czyli z kontrolą rządów prawa w Polsce przez Trybunał Sprawiedliwości UE.

W najbliższych miesiącach TSUE będzie rozpatrywał sprawę pytań prejudycjalnych zadanych mu przez polskie sądy, m.in. Sąd Najwyższy i NSA. Część z nich dotyczy niezależności KRS, bo to Rada opiniuje kandydatury na stanowiska sędziowskie w SN, w tym w powołanej przez PiS Izbie Dyscyplinarnej.

Nie ma jednak pewności, kiedy TSUE ostatecznie odpowie na pytania oraz jaka będzie jego odpowiedź. Łukasz Bojarski apeluje więc, by powściągać nadzieje na przełomowe orzeczenie:

"Pamiętajmy, że ten wyrok nie będzie dotyczył bezpośrednio KRS, a Izby Dyscyplinarnej SN. Ale w pismach procesowych i materiałach tej sprawy KRS odgrywa ważną rolę, bo jest określana jako organ niebędący niezależnym od władzy wykonawczej. Konsekwencje po ewentualnym orzeczeniu TSUE mogą więc nie być bezpośrednie i wiążące, ale Trybunał może nam dać jakieś wskazówki".

Bojarski zaznacza, że sytuacja zmieniłaby się diametralnie, gdyby do pytań prejudycjalnych dołączyła skarga Komisji Europejskiej, taka jak w przypadku Sądu Najwyższego. W efekcie decyzji TSUE o tymczasowym zamrożeniu przepisów ustawy o SN, PiS wycofało się z części kontrowersyjnych zmian.

"Najlepszy dla nas byłby scenariusz europejski, bo wyrok TSUE w pewnym sensie, czy nawet do końca, rozwiązałby problem" - mówiła sędzia Irena Kamińska w komentarzu do wystąpienia Bojarskiego.

"Pamiętajcie państwo, że te pytania zadane są w konkretnych sprawach. Dopiero sądy - NSA, SN - w tych sprawach muszą zająć jakieś stanowisko, żeby to skutkowało jakimś działaniem w stosunku do KRS. Ale obawiam się, że o ile wszystkie inne pola mogą zostać w jakiś sposób oddane, zwłaszcza że to będzie rok wyborczy, o tyle KRS nie zostanie tak łatwo oddana. [...] Bo to po prostu by likwidowało ich trzyletnie wysiłki i kasowało cały ten pomysł na zrobienie z sędziów ludzi uległych, poddanych i godzących się ze wszystkimi zamierzeniami władzy" - dodała.

Przeczytaj także:

Scenariusz dyscyplinarny

Eksperci biorą pod uwagę także scenariusz dyscyplinarny, w którym nowa większość parlamentarna pociągnęłaby członków obecnej KRS do odpowiedzialności dyscyplinarnej.

Aby tego dokonać, konieczne byłoby jednak wygaszenie i likwidacja Izby Dyscyplinarnej SN, wraz z przeniesieniem w stan spoczynku orzekających w niej dziś sędziów.

Bojarski widzi dwie możliwości. Po pierwsze - ustawowe przywrócenie procedury postępowania dyscyplinarnego sprzed "reformy" rządu PiS. Nowy rząd musiałby powołać nowych rzeczników dyscyplinarnych - najlepiej po zmianie procedury tak, by za powołania nie odpowiadał już minister sprawiedliwości.

"Oczywiście sukces byłby wtedy, gdyby karą było złożenie z urzędu sędziego. Tacy sędziowie wtedy nie mogą być dłużej członkami KRS, bo po prostu nie są sędziami. I w konsekwencji konieczny były wybór nowych członków KRS" - mówił Bojarski.

W wariancie drugim Izba Dyscyplinarna mogłaby zostać zlikwidowana na mocy decyzji Trybunału Sprawiedliwości UE lub pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. Wówczas zmiana procedury dyscyplinarnej poprzez ustawę nie byłaby konieczna.

Sędzia Irena Kamińska opowiedziała się za wariantem pierwszym:

"Musielibyśmy z tym poczekać do wygranych wyborów i wtedy przeprowadzić postępowania dyscyplinarne po zmianie ustawy. Pozwoli to tych ludzi wyeliminować bez łamania konstytucji. Jeżeli oni stracą urząd sędziego, to przestaną być członkami KRS. To jest wydaje mi się jedyna droga" - mówiła sędzia.

Posprzątać po "reformie"

Niemal wszyscy paneliści mówili o konieczności "nowego otwarcia" w KRS, które nie będzie możliwe, zanim złe skutki "reformy" KRS nie zostaną odwrócone.

Bo neo-KRS to budzące wątpliwość nominacje sędziowskie. A także wyroki wydane przez tych sędziów.

"Jeśli chodzi o utrzymanie wyroków, to nie ma wątpliwości, że takie wyroki ze względu na obywateli i dobro stron postępowania, powinny być utrzymane" - stwierdził Łukasz Bojarski.

Do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia osób, które zostały powołane lub awansowane przy udziale obecnej KRS. Zdaniem Bojarskiego sytuacja wygląda łatwiej w przypadku awansu, ponieważ awans można cofnąć.

"W przypadku pierwszego powołania będzie o wiele trudniej. Jest cała konstytucyjna procedura, powołał w końcu prezydent" - podkreślił.

"Ja mam taki pomysł, ale wcale nie wiem czy on jest najlepszy, bo w nim też się kryje szereg niebezpieczeństw. Można by przeprowadzić procedurę ponownego sprawdzania w stosunku do wszystkich osób, które przeszły przez ten neo-KRS. Byli tam też ludzie, było ich niewielu, ci którzy zasłużyli na tę nominację" - dodała Irena Kamińska.

Jaka nowa KRS?

Paneliści byli zgodni, że reforma KRS nie może skończyć się na "posprzątaniu" po PiS.

"Musi iść silny, społeczny przekaz, że my nie chcemy doprowadzić do sytuacji, żeby było tak, jak było" - zaznaczył Łukasz Bojarski.

Szczególnie istotny pozostaje sposób wybierania członków KRS, a zwłaszcza 15 członków-sędziów - reprezentantów środowiska sędziowskiego.

"Że wybierać nie powinni politycy, to jest oczywiste. Że powinni to robić sędziowie, to jest też oczywiste" - mówił Ludwik Dorn w dyskusji po panelu. Dorn zaproponował, by członkowie byli wybierani przez zgromadzenie ogólne sędziów SN, po tym jak sąd ten zostanie w pełni uzdrowiony. Bo jest to grono, które "nie ma interesu w wymianie przysług".

Padła m.in. propozycja, by przy wyborze członków KRS uwzględnić aspekt terytorialny.

"Uważam, że dobrze by było, gdyby każda apelacja była w KRS reprezentowana. Do tej pory bywało tak, że niektóre apelacje miały kilku członków, a niektóre w ogóle nie miały żadnego. Według mnie można by przyjąć, że tych 15 członków to jeden sędzia SN, NSA, WSA, Sądy Wojskowe i 11 sędziów przedstawicieli apelacji" - mówił Łukasz Bojarski.

"Wariant terytorialny doprowadzi do tego, że apelacja białostocka będzie miała jednego przedstawiciela i warszawska też. Jeśliby to przeliczyć na liczbę sędziów, to znowu będzie niesprawiedliwe" - komentowała sędzia Teresa Flemming-Kulesza.

Zaproponowano także powstanie interdyscyplinarnej komisji konkursowej przy KRS - ciała doradczego, które składałoby się m.in. z przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego. Komisja pomagałaby KRS w opiniowaniu kandydatów na stanowiska sędziowskie.

Ważnym postulatem uczestników dyskusji było budowanie związku KRS z obywatelami.

"My oczywiście rozumiemy osoby, które się zajmują prawnie, politycznie, czy w inny sposób, ale dla takiego przeciętnego człowieka, ta instytucja jest bardzo odległa" - ostrzegał jeden z komentujących. "Elementem obrony niezależności sądów powinno być aktywne przybliżanie wymiaru sprawiedliwości obywatelom".

W Archiwum Osiatyńskiego i OKO.press publikujemy cykl artykułów na podstawie wystąpień i dyskusji w ramach konferencji „Jak przywrócić państwo prawa?” organizowanej przez Fundację im. Stefana Batorego. Jak dotąd ukazały się wystąpienia Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara oraz prof. Samuela Issacharoffa oraz podsumowanie panelu o Sądzie Najwyższym.

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Przeczytaj także:

Komentarze