0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Foto Anna MierzyńskaFoto Anna Mierzyńska

Droga Słójka – Babiki w podlaskiej gminie Szudziałowo tuż przy granicy z Białorusią. Jest piękny jesienny dzień. Po obu stronach drogi, na odcinku wciąż jeszcze brukowanym, szpalery drzew: klony, dęby, sosny, nieliczne topole. Sporo cennych przyrodniczo drzew dziuplastych. Na niemal każdym drzewie – niewielki pomarańczowy numer.

To oznaczenia wymagane w tzw. operacie dendrologicznym, który jest częścią procedur zmierzających do wycinki. W całej gminie w ten sposób oznaczono ok. 500 drzew. W sąsiedniej gminie Sokółka – ok. 1 000.

Podlaska Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (RDOŚ) szacuje, że wzdłuż dróg zarządzanych przez powiat przymiarki do usunięcia mogą dotyczyć nawet 2 000 drzew.

Przeczytaj także:

Tak starosta Rećko dba o bezpieczeństwo

Zarządzającym wycinkę jest starosta powiatu sokólskiego Piotr Rećko. W czasie sesji rady powiatu 17 października zapowiedział usunięcie drzew ze względu na „bezpieczeństwo użytkowników dróg”. Według starosty drzewa są „łamliwe”, a ich miejsce jest „w lesie”.

Teraz do poszczególnych gmin powiatu starosta wysyła – bądź już wysłał – zawiadomienia o wycinkach. Chodzi o gminy Sokółka, Kuźnica, Sidra, Nowy Dwór, Krynki, oraz Szudziałowo.

“Powinniśmy kompletnie zmienić myślenie o drzewach przydrożnych, ponieważ drzewa te stanowią zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi. Kiedyś faktycznie sadzenie drzew przy drogach miało sens, ale wtedy ludzie nie jeździli samochodami. Natomiast na dzień dzisiejszy stanowią zagrożenie dla życia i zdrowia użytkowników dróg – i to istotne zagrożenie. Drzewa – na przykład takie, jak topole – bardziej przypominają chwasty, rozrastają się błyskawicznie, rozsiewają się bez żadnej kontroli, a do tego są łamliwe i w okresie jesiennym gubią liście, pogarszając warunki na drogach” – mówi OKO.press starosta Rećko.

Na wspomnianej sesji rady powiatu starosta przekonywał, że poparcie dla wycinki jest powszechne wśród mieszkańców gmin i ich władz. “Rozmawiałem z panią wójt Szudziałowa. Ona jest zgodna, że powinniśmy wręcz bezwzględnie wyciąć wszystkie drzewa, które stoją przy drogach” – mówił Rećko.

Wójcina Szudziałowa jest zdziwiona

Wójcina gminy Szudziałowo Renata Czaban-Tarasewicz nie kryje zdziwienia deklaracjami starosty.

“Pan starosta nie rozmawiał ze mną ani telefonicznie, ani osobiście. Część mieszkańców naszej gminy jest przeciwna wycinkom i zapowiedziała walkę o uratowanie drzew. Decyzje w tej sprawie będziemy podejmowali bardzo ostrożnie. Chore drzewa rzeczywiście powinno się usunąć – jeśli RDOŚ wyrazi zgodę – ale jeśli nie stwierdzimy choroby drzew i zasadności wycinki, to nie zgodzimy się na nią” – mówi Czaban-Tarasewicz.

“Wzdłuż dróg zarządzanych przez powiat rosną nie tylko topole, ale także klony, brzozy, przepiękne wierzby – stanowią wartość krajobrazową, są świadkami historii regionu i stanowią nieocenioną wartość” – dodaje Czaban-Tarasewicz. Wójcina przywołuje przykład częściowo brukowanej drogi do Babik, którą przejechaliśmy.

Starosta: trzy nowe za jedno stare

Starosta Rećko zarzeka się, że starostwo “nie chce i nie ma zamiaru wycinać wszystkich drzew”.

“Drzewa szlachetne, jak dęby czy świerki, a także drzewa stare, o rozmiarach pomnikowych, albo drzewa nadające charakter lokalnemu krajobrazowi – nie będą wycinane. Do tego deklarujemy nasadzenia w liczbie trzech nowych drzew za każde wycięte. Ale powtarzam – topole posadzone w latach 80. czy wręcz 90. nie nadają się na drzewa przydrożne. Wycinamy chwasty, a nie drzewa wartościowe” – mówi starosta.

Deklaracje starosty tracą na wiarygodności, gdy spojrzy się na jego aktywność w kwestii przydrożnych drzew w latach poprzednich. Starosta Prawa i Sprawiedliwości tym roku zaczął swoją trzecią kadencję.

Likwidacja stuletniej alei klonowej

“W minionych latach udało mu się doprowadzić do likwidacji ponadstuletniej alei klonowej, jednej z ostatnich pozostałości założenia dworsko-parkowego w Siderce. Usunął szpaler lip w Potrubowszczyźnie. Po tamtejszym założeniu dworskim został już tylko spichlerz" – przypomniał kilka dni temu tygodnik “Polityka”.

"Drzewa w obu lokalizacjach figurowały w ewidencji zabytków, ich los zależał więc od zarządcy drogi. W takich przypadkach starosta pozostawał nieugięty. Jego niewzruszonej woli nie zmieniły apele specjalistów od zabytków, którzy dowodzili, że na stratowanej wojnami Sokólszczyznie każdy okruch historycznej spuścizny jest na wagę złota. W tych i innych sytuacjach starosta nie uwzględniał też monitów biologów – ci podnosili wartość przyrodniczą wycinanych drzew, pozostających siedliskiem cennych organizmów, w tym porostów, mchów, owadów i ptaków. W próżnię trafiały argumenty krajobrazowe i wszelkie inne” – napisała “Polityka”.

Aleja wysokich drzew
Aleja drzew w okolicy wsi Malawicze Górne, gm. Sokółka. Foto Beata Wilczyńska/Ścieżki we mgle

„Bo zginęło dziesiątki osób”

W rozmowie z OKO.press starosta Rećko jak mantrę powtarza słowo “bezpieczeństwo”.

“Z doświadczenia życiowego, obserwacji i informacji medialnych mogę powiedzieć, że na terenie powiatu sokólskiego na skutek uderzenia w drzewo zginęły dziesiątki osób. W całej Polsce liczba ofiar idzie w tysiące” – mówi Rećko.

Poproszony o statystyki dla powiatu, stwierdza, że ich… nie ma. Tymczasem eksperci przekonują, że do wypadków dochodzi często właśnie na prostych, pozbawionych drzew odcinkach dróg, gdzie kierowcy mają złudne poczucie bezpieczeństwa, co zachęca do większej prędkości.

Plany starosty nie cieszą się – wbrew temu, co twierdzi Rećko – aż tak powszechnym poparciem wśród mieszkańców gmin powiatu sokólskiego i osób z nim związanym.

“Starosta mówi o bezpieczeństwie ruchu drogowego? Na wiejskich drogach, gdzie natężenie ruchu to może jeden samochód co kwadrans. Nie ma tam firm, są za to gospodarstwa agroturystyczne, w przypadku których drzewa stanowią o atrakcyjności okolicy” – mówi Beata Wilczyńska, nauczycielka rysunku i malarstwa w liceum plastycznym w Supraślu, częsta bywalczyni okolic Sokółki.

Ludzie są w szoku

“Ludzie są w szoku, że oznaczono dosłownie wszystkie drzewa po kolei. Brzozy, klony, jesiony, lipy… – wiele z nich to dojrzałe drzewa, ale w dobrym stanie. Złożyłem do gminy petycję w tej sprawie, prosząc wójta, by nie podejmował pochopnych decyzji. Bez tych drzew wieś będzie jak pustynia” – mówi Andrzej Pawłowski, prowadzący gospodarstwo rolne wsi Saczkowce w gm. Kuźnica.

Przyrodnicy, którym pokazaliśmy zdjęcia dróg w gminach Szudziałowo i Sokółka, łapią się za głowę. “Nie mogę określić tego inaczej jak oszołomstwo. Mam nadzieję, że RDOŚ zapobiegnie tym planom” – mówi Paweł Kisiel, przyrodnik i biolog, zaangażowany w ratowanie drzew w różnych rejonach Polski. Aktualnie bierze udział w rozmowach z Ministerstwo Klimatu i Środowiska na temat zmian w prowadzeniu gospodarki leśnej przez Lasy Państwowe w najcenniejszych przyrodniczo drzewostanach.

Kisiel dodaje, że nawet w przypadku inwazyjnych gatunków topoli (których usunięcie podlega uproszczonej procedurze) władze lokalne często nie stają na wysokości zadania i nie zapewniają odtworzeń przydrożnych alej z użyciem rodzimych gatunków.

“Rzeczywiście inwazyjne gatunki topoli weszły w wiek starzenia się po sadzeniu w okresie PRL-u i akurat one mogą stanowić zagrożenie. Natomiast powinny być mechanizmy, które zapewnią odtworzenie alei rodzimymi gatunkami. A z tym już jest różnie” – mówi Kisiel.

Co zdecyduje RDOŚ?

Masowe oznaczenie drzew wzdłuż dróg zarządzanych przez starostę nie oznacza jeszcze, że ich los jest przesądzony. Władze przynajmniej niektórych gmin pozostają sceptyczne co do planów starosty. Decyzje o wycince – zgodnie z prawem – będą musiały zapaść po uzgodnieniach z podlaską RDOŚ.

“Inicjatywa starosty sokólskiego oraz jego dotychczasowe dokonania w postaci wyrębów tysięcy drzew przy drogach Sokólszczyzny powinny zmotywować Ministerstwo Klimatu i Środowiska do szybszej zmiany ustawy o ochronie przyrody w zakresie wydawania zgód na wyręby. Obecnie instytucje mają niewystarczające narzędzia prawne, by powstrzymywać masowe i nieuzasadnione usuwanie drzew” – mówi OKO.press Adam Bohdan, który w podlaskim RDOŚ pełni funkcję regionalnego konserwatora przyrody i zapowiada wnikliwą analizę wniosków o wycinkę.

“Jak na razie nie wpłynęły do RDOŚ Białystok do uzgodnienia żadne projekty gminnych decyzji o wycince drzew, które zostały przygotowane na wniosek starosty sokólskiego. Z pewnością zasadność planowanej wycinki oraz jej wpływ na gatunki chronione zostaną przez nas skrupulatnie sprawdzone. Zapowiadana skala planowanego wyrębu tysięcy drzew jest bezprecedensowa. Starosta powinien mieć na uwadze, że stare drzewa są darmowymi, niezwykle wydajnymi klimatyzatorami, znacząco obniżając latem temperaturę, przez co ułatwiają przetrwanie fal upałów np. osobom starszym. Ponadto tworzą wyjątkowy krajobraz Podlasia, podnosząc atrakcyjność turystyczną regionu” – dodaje Bohdan.

Drzewa – o ile ostatecznie czeka je los zabytkowych alej usuniętych już przez starostę Rećkę – mają też swoją wartość pieniężną, aczkolwiek zapewne stosunkowo niewielką ze względu na brak certyfikatów wymaganych np. przez przemysł meblarski.

Natomiast żywe przedstawiają o wiele większą wartość dla ludzi i przyrody przez zatrzymywanie wody opadowej, ograniczanie zanieczyszczenia powietrza, czy zapewnienie siedlisk rzadkim gatunkom roślin i zwierząt. Żadne nasadzenia i zaklęcia na temat bezpieczeństwa ruchu drogowego nie powetują strat wywołanych wycinką forsowaną przez starostę Rećko i innych włodarzy Polski powiatowej.

;
Wojciech Kość

W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc

Komentarze