0:000:00

0:00

Ogólnopolski strajk w oświacie to w zasadzie fakt. W spór zbiorowy z pracodawcami weszło 23 tys. szkół i przedszkoli. W niektórych województwach np. na Śląsku czy w woj. lubuskim poziom mobilizacji sięga 90 proc., a to oznacza, że czeka nas paraliż edukacji.

Powodzenie protestu zależy nie tylko od determinacji samego środowiska, ale także poparcia społecznego. W lutowym sondażu IPSOS dla OKO.press zapytaliśmy Polki i Polaków o stosunek do walki płacowej, którą podjęli nauczyciele i nauczycielki.

Głosy rozłożyły się pół na pół. Na pytanie, „czy popiera pan/pani strajk nauczycieli?”, badani odpowiedzieli:

  • 47 proc. - tak
  • 48 proc. - nie.

Tylko 5 proc. nie miało zdania na ten temat, co świadczy o tym, że temat jest wyjątkowo angażujący.

Wśród przeciwników możemy mieć zarówno tych, którzy uważają, że postulat 1000 zł netto podwyżki do wynagrodzenia zasadniczego jest wygórowany, jak i tych, którzy, choć zgadzają się z tym, że nauczyciele powinni zarabiać lepiej, to nie godzą się na taką formę protestu.

W powszechnej opinii panuje bowiem przekonanie, że strajk nauczycieli odbędzie się „kosztem dzieci”. Wśród nich za lwią część negatywnych opinii odpowiadać mogą rodzice, którzy obawiają się, że gdy nauczyciele odejdą od tablic na dłużej niż dzień, to i ich życie również na chwilę stanie. To oni bowiem będą musieli przejąć obowiązki opiekuńcze – szczególnie nad najmłodszymi (przedszkolakami i uczniami pierwszych klas szkoły podstawowej).

Wyborcy PiS na nie, reszta na tak?

Mimo że protest dotyczy stricte kwestii płacowych, a w konflikcie z MEN jest nie tylko ZNP, ale nawet bliska obozowi rządowemu oświatowa „Solidarność”, to poparcie dla protestu ma wyraźne barwy partyjne.

IPSOS 2019 strajk nauczycieli podział na elektoraty
IPSOS 2019 strajk nauczycieli podział na elektoraty

W elektoracie PiS protest popiera zaledwie 18 proc. badanych (przeciwko jest 79 proc.). A to może oznaczać, że działania propagandowe prowadzone przez MEN działają. Minister Anna Zalewska jak mantrę powtarza, że rząd PiS przywraca nauczycielom „godność”. Na potwierdzenie tej tezy podaje zniekształcone dane m.in. że w 2019 r. zobaczą 15 proc. podwyżkę, zasobność ich portfeli powiększy się nawet o 500 zł, a stroną sporu są pracodawcy i dyrektorzy, a nie rząd.

Przeczytaj także:

Najwyższym poparciem protest cieszy się w elektoracie Platformy Obywatelskiej: aż 75 proc. I dalej:

  • Wiosna Biedronia – 69 proc.
  • SLD – 68 proc.
  • .N – 62 proc.
  • Kukiz '15 – 53 proc.
  • PSL – 42 proc.
  • Korwin i Ruch Narodowy – 34 proc.

W wariancie koalicyjnym (najbardziej prawdopodobnym) w tzw. Koalicji Europejskiej (PO+.N+SLD+PSL+Zieloni) protest popiera: 71 proc. badanych.

Dlaczego popieramy nauczycieli i nauczycielki?

Wysokie poparcie dla strajku wśród wyborców partii opozycyjnych to suma kilku czynników. Na pewno pomaga jasno wyartykułowany, antyrządowy charakter konfliktu. Poparcie dla nauczycieli może mieć też związek z odłożonym gniewem za chaotyczną reformę edukacji. Zwłaszcza że rok protestu zbiega się krytyką, która spadła na MEN za nieprzygotowanie szkół podstawowych na przyjęcie klas siódmych i ósmych, stworzenie przeładowanych podstaw programowych, a także tzw. kumulacją roczników, czyli rokiem rekrutacyjnym, w którym do szkół ponadpodstawowych i ponadgimnazjalnych ruszy dwa razy więcej uczniów niż rok wcześniej i rok później (731 tys.).

Minister Anna Zalewska – jako adresatka postulatów płacowych nauczycieli – kolokwialnie mówiąc „obrywa” również za bycie twarzą deformy PiS.

Nie bez znaczenia jest też niespotykany rozgłos medialny, który towarzyszy przygotowaniom do strajku. Paradoksalnie to politycy PiS pomagają podnosić świadomość na temat trudnej sytuacji polskiego nauczyciela. O realnym czasie pracy dowiedzieliśmy się dzięki premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, który w cynicznej wypowiedzi (styczeń 2019 r.) stwierdził, że „pracują mniej niż inni, a zarabiać chcą więcej”. Pisaliśmy o tym tutaj.

Pomaga też to, że nauczyciele wprost mówią, że strajk nie jest ich partykularnym interesem, ale interesem całej oświaty. Bez dobrze wynagradzanych nauczycieli nie ma dobrej szkoły.

Odstępstwem jest tu wynik PSL (42 proc. „za”, 58 proc. „przeciw”). A to dlatego, że macierzą partii jest wieś, dla której niskie zarobki nauczycieli nie są tak dużym problemem, jak w miastach. Dlaczego? Zarobki niewspółmierne do wysokich kosztów utrzymania to problem, który najbardziej dotyka nauczycieli w dużych ośrodkach miejskich.

Większość młodych popiera strajk

Barwy partyjne to nie jedyne, co dzieli. Dużo przychylniej na protest patrzą ci, którzy są bliżej edukacji, czyli najmłodsi (18-25 lat). W tej grupie:

  • za – 53 proc.;
  • przeciw – 41 proc.

To o tyle ciekawe, że to właśnie ta grupa najbardziej skręca w prawo. I to dalej niż PiS. Właśnie dlatego wśród wyborców KUKIZ '15 ponad połowa badanych popiera strajk – elektorat tej partii jest dość młody.

Ich poparcie dla protestu jest porównywalne z grupami wiekowymi, w których poparcie dla PiS jest najniższe, czyli trzydziesto- i czterdziestolatków. Odpowiednio:

  • 30-39 lat: 52 proc. "za" i 46 proc. "przeciw";
  • 40-49 lat: 56 proc. "za" i 39 proc. "przeciw".

Na stosunek do strajku ma też wpływ zasobność portfela, miejsce zamieszkania i wykształcenie. W skrócie: im większe miasto, wyższe zarobki i dłuższe wykształcenie, tym więcej zrozumienia dla działań nauczycieli i nauczycielek. Wyborcy o takim profilu to też najczęściej osoby, które nie głosują na PiS.

Dla przykładu strajk popiera:

  • 62 proc. absolwentów studiów licencjackich i magisterskich i tylko 36 proc. osób z wykształceniem podstawowym;
  • 60 proc. osób z miast powyżej 500 tys. mieszkańców i 40 proc. mieszkańców wsi;
  • 56 proc. osób z zarobkami powyżej 4501 zł i 34 proc. tych, którzy zarabiają do 1500 zł.

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze