0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot . Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.plFot . Grzegorz Skowr...

"Nie mamy politycznych aspiracji. Nikt z nas nie wybiera się do ministerstw, ale polityka edukacyjna, rozumiana jako dobre rządzenie państwem, bardzo nas kręci" - mówiła Alicja Pacewicz z SOS dla Edukacji podczas rozpoczęcia szczytu edukacyjnego.

Wydarzenie zorganizowane 27 stycznia w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie to przystanek w długim procesie uzdrawiania polskich szkół — od krytycznego namysłu nad tym, co nie działa, po rozwiązania prawne, które zreformują system edukacji.

W dyskusji i pracach nad rekomendacjami wzięło udział ponad 140 osób: samorządowców, nauczycielek, akademików, przedstawicieli partii opozycyjnych, związków zawodowych, uczniów i rodziców.

To była prawdziwa edukacyjna agora. Uczestnicy spotkania debatowali w pięciu stolikach tematycznych:

  • Samodzielna szkoła w zdecentralizowanym systemie oświaty;
  • Dobrze finansowana szkoła dobrze wynagradzanych i docenianych nauczycieli i nauczycielek;
  • Szkoła kompetencji na miarę XXI wieku;
  • Szkoła równych szans, współpracy i równego traktowania;
  • Szkoła demokracji i pluralizmu.

Prof. Michał Federowicz z Instytutu Socjologii i Filozofii PAN zwracał uwagę, że gwarantem sukcesu całego procesu deliberacji jest przełożenie pomysłów na konkretne przepisy. Energię towarzyszącą uczestnikom spotkania porównywał do tej z początku lat 90. Czas wielkiej nadziei bywa jednak czasem wielu uproszczeń. Federowicz przestrzegał przed zbyt radykalnymi gestami, odwracaniem wahadła, a także hermetycznością.

Przeczytaj także:

"Z edukacją w Polsce jest jak z ochroną zdrowia. Wszyscy się na tym znają, każdy ma wizję reformy, ale problem w tym, że jedno odgórne cięcie nie rozwiąże wszystkich problemów" - mówił dr Dawid Sześciło, kierownik Zakładu Nauki Administracji na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. W całym procesie odpowiada za spisanie rekomendacji w formie ustaw. "Ta wiara w moc władzy centralnej nie przeszkadza nam odwoływać się do systemu fińskiego, który rozwija się oddolnie, z udziałem samorządów i pomocniczą rolą rządu.

Taki system musi opierać się na zaufaniu, a nie na detalicznej regulacji prawnej" - mówił.

Opozycja skorzysta?

Cały proces zaczął się od SOS dla edukacji, nieformalnej sieci organizacji społecznych, która od lat pracuje z nauczycielami i dyrektorami. Najpierw protestowali przeciwko psuciu prawa oświatowego, np. lex Czarnek, potem przeszli do diagnozy.

Tak powstał Obywatelski Pakt dla Edukacji, który w dziesięciu punktach opisuje główne kierunki zmian. W skrócie chodzi o system, w którym szkoła jest prawdziwie autonomiczna, dobrze zarządzana, dzieci nie są dręczone przeładowanymi treściami, tylko inspirowane do odpowiadania na wyzwania przyszłości, a nauczyciele są docenieni.

Obywatelski Pakt dla Edukacji z podpisami uczestników i uczestniczek szczytu / fot. Anton Ambroziak

Podczas szczytu pakt podpisali przedstawiciele ugrupowań opozycyjnych: Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, Polski 2050 i PSL.

Podczas spotkania głośno wybrzmiało, że środowiska oświatowe liczą na to, że edukacja w końcu będzie poważnym tematem w debacie publicznej, a także kampanii wyborczej. Czy jednak politycy swoje podpisy pod paktem traktują jako deklarację ideową, czy zobowiązanie?

"To nie jest tak, że się podpisujemy pod dokumentem, bo idzie kampania wyborcza. Chcemy szkoły demokratycznej, nowoczesnej, bez wpływów konkretnej frakcji politycznej" - mówiła OKO.press posłanka KO, Krystyna Szumilas".

Po wyborach prawdopodobnie będzie rząd koalicyjny i wtedy trzeba będzie ustalać konkretne zadania. Dziś zebrali się tu przedstawiciele wszystkich partii opozycyjnych. To oznacza, że mamy podstawę, czyli wspólne wartości, a także zgadzamy się, co do głównych kierunków zmian".

"Hasła zapisane w pakcie dla edukacji są bardzo ogólne. I mogę być różnie rozumiane. Co znaczy samodzielne szkoły zamiast centralnego sterowania? Dla jednych to będzie likwidacja kuratoriów oświaty, dla innych ograniczenie ich kompetencji" - to głos posłanki Lewicy Agnieszki Dziemianowicz-Bąk.

"Lewica szereg tych ogólnych zapisów przekuła już w konkretne projekty ustaw. O darmowym ciepłym posiłku dla każdego ucznia w szkole, o darmowych przejazdach dla dzieci i młodzieży w czasie ferii, czy o darmowych podręcznikach także w szkołach średnich - to tylko niektóre z nich. Mamy wykonaną własną pracę legislacyjną. Zawsze z uwagą przyjmiemy każdy projekt, który pojawi się ze strony społecznej, ale oczywiście byłabym nieodpowiedzialna, gdybym powiedziała w ciemno, że będziemy popierać, czy nie popierać, że weźmiemy w całości, czy w części".

Wspólne wartości, różne rozwiązania

"Chcemy naprawić polską szkołę. Od kilku-, nawet kilkunastu lat, tkwimy w poczuciu, że jest ofiarą złego modelu. Chcemy go wspólnie zmienić. To nie znaczy, że chcemy łatać, czy malować coś, co jest popękane. Chcemy wywalić parę ścian, wstawić większe okna, żeby świat było lepiej widać" - mówiła Alicja Pacewicz.

Nie ukrywała, że w tak różnorodnym środowisku są też punkty sporne. Z informacji OKO.press wynika, że chodzi m.in. o przyszłość kuratoriów oświaty, uregulowanie nauczycielskiego pensum, treść przepisów dotyczących edukacji domowej, sposób finansowania oświaty, czy wprowadzenie audytów zamiast ewaluacji zewnętrznej.

"Nie da się zrobić tak, że ktoś przyjdzie i ex cathedra powie, jak ma być.

Rozmowa o edukacji musi być rozmową otwartą, publiczną, w której różne stanowiska są możliwe" - mówiła Alicja Pacewicz.

"Są między nami różnice, nie ma co tego ukrywać" - odpowiadała OKO.press Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. "Kiedy zgłaszamy wspólnie z ZNP postulat, żeby wynagrodzenia nauczycieli finansować bezpośrednio z budżetu państwa, chodzi nam o zabieg centralizacyjny. Co nie stoi w sprzeczności z tym, co podpisaliśmy. W decentralizacji chodzi nam przede wszystkim o to, żeby na al. Szucha nie siedział ktoś, kto chce sterować każdą lekcją, a także wychowaniem dzieci w Polsce. Ale ile osób, tyle pomysłów".

Posłanka Lewicy dodała, że różnice nie dominują jednak całej debaty.

Odkleić się od ministra Czarnka

Co dalej? Rekomendacje wypracowane podczas szczytu edukacyjnego będą mapą drogową do stworzenia konkretnego planu działania. Przepisy będą dalej konsultowane, np. za pomocą wysłuchań publicznych, czy lokalnych spotkań. Na końcu mają powstać dwa "produkty". Plan ratunkowy będzie zawierał doraźne zmiany, które mają naprawić szkołę zepsutą przez ministrów Annę Zalewską, Dariusza Piontkowskiego i Przemysława Czarnka. To mają być przepisy, które dało się wprowadzić w pierwszych stu dniach rządów. Oczywiście wszystko w scenariuszu, w którym wygrywają partie opozycyjne i formują koalicyjny rząd.

Podczas szczytu, w rozmowach kuluarowych wiele osób podkreślało, że nie można jednak kręcić się tylko wokół obecnego ministra i destrukcyjnej polityki PiS. Chodzi o to, żeby stworzyć reformę systemu edukacji, która będzie w stanie utrzymać się ponad jedną kadencję. I to drugi punkt planu, który stawiają przed sobą organizatorki i uczestnicy spotkania.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze