0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga KucharskaIlustracja: Iga Kuch...

29 listopada 2023 wieczorem na stronie internetowej Kancelarii Premiera, na podstronie prezentującej działania komisji ds. badania rosyjskich wpływów w Polsce opublikowano tzw. raport cząstkowy komisji oraz powiązane z nim aneksy. To osiem ściśle tajnych i tajnych dotychczas dokumentów. Wszystkie dotyczą Służby Kontrwywiadu Wojskowego i rządowego nadzoru nad nią. Większość odtajniono na chwilę przed publikacją. Poinformował o tym podczas konferencji prasowej ówczesny przewodniczący komisji Sławomir Cenckiewicz.

Pisowski model działania

„Czym innym jest danie dostępu do dokumentów czy nawet zdjęcie z nich klauzuli, czym innym – ich upublicznienie.

To działanie wyjątkowo szkodliwe, na wielu poziomach. To także nieszanowanie państwa”

– tak dla OKO.press komentuje tę sytuację osoba związana ze służbami. Zachowuje anonimowość ze względu na wrażliwość swojej pracy.

Dodaje: „Robi się z tego pisowski model działania. Bo to przecież kolejny taki przypadek – w trakcie kampanii minister Błaszczak odtajnił fragmenty strategicznych planów obronnych Polski. W efekcie każda osoba, która będzie podejmowała działania o charakterze niejawnym na rzecz naszego państwa, będzie musiała brać pod uwagę, że informacje o tym mogą zostać w każdej chwili ujawnione, na podstawie nieznanych kryteriów”.

Przeczytaj także:

Polityczny cel szarży Cenckiewicza

Informacja o powstaniu „raportu cząstkowego” pojawiła się na chwilę przed głosowaniem Sejmu nad odwołaniem członków komisji badającej rosyjskie wpływy w Polsce. Cel był prosty i typowo polityczny: uderzenie w Donalda Tuska oraz tworzony przez niego rząd. Podczas konferencji prasowej przedstawiciele komisji nie skupiali się na merytorycznych ustaleniach, lecz na rekomendacjach personalnych. Wnioskowali, aby pięciu osobom nie powierzać funkcji publicznych związanych z bezpieczeństwem państwa. Chodziło o: Donalda Tuska, Tomasza Siemoniaka, Bartłomieja Sienkiewicza, Bogdana Klicha i Jacka Cichockiego.

Uzasadnienie rekomendacji było subiektywne i mało precyzyjne. Komisja zarzuciła politykom, że pełnili za słaby nadzór nad służbami, co umożliwiło SKW współpracę z rosyjskim kontrwywiadem FSB w 2011 roku. Jednak współpracy tej nikt wtedy nie ukrywał, wręcz przeciwnie – zalegalizowano ją, podpisując porozumienie.

Chodziło o bezpieczeństwo polskich żołnierzy

Jak wielokrotnie wyjaśniali kierujący wówczas SKW gen. Janusz Nosek i gen. Piotr Pytel, chodziło o zapewnienie bezpieczeństwa polskim żołnierzom wyprowadzanym z Afganistanu oraz o wymianę informacji w zakresie zagrożenia terroryzmem przed Igrzyskami Olimpijskimi w Soczi.

Był to czas politycznej odwilży we współpracy z Rosją, widocznej we wszystkich państwach zachodnich, także w USA. Dziś tego rodzaju porozumienie byłoby niemożliwe. Wtedy wydawało się, że z Rosją da się współpracować. Pojawiły się więc próby kontaktowania się także z rosyjskimi służbami. Nie trwało to długo, po 2014 roku, czyli po ataku Rosji na Krym, tego rodzaju działania zawieszono.

Mimo to komisja oceniła fakt nawiązania kontaktów między FSB a SKW negatywnie. I użyła go do ataku na Tuska.

Postępowania nie zakończono, ale raport jest

Czy ten „raport cząstkowy” komisji ma jakiekolwiek skutki prawne? Wiele wskazuje na to, że nie. Zgodnie z ustawą #lexTusk komisja, aby opublikować oficjalny raport, powinna przeprowadzić postępowanie. W ustawie opisano całą jego procedurę. Powinno mieć ono charakter jawny i opierać się m.in. na przesłuchaniach świadków. Nawet gdyby komisja chciała przesłuchania utajnić, musiałaby wydać oficjalną decyzję i poinformować o tym opinię publiczną. Nic takiego nie miało miejsca.

Ponadto w raporcie musiałyby znaleźć się opisy konkretnych przypadków działań na szkodę Polski. Sam fakt prowadzenia rozmów ze służbą rosyjską nie jest tego rodzaju przypadkiem. W opublikowanym dokumencie takich konkretów nie wskazano.

Cenckiewicz na Twitterze poinformował jedynie, że „Komisja zdążyła wszcząć postępowania wobec oficerów odpowiedzialnych za współpracę z FSB FR – generałów Noska i Pytla oraz płk. Duszy”. Jego wpis doskonale oddaje całą prawdę o działaniach komisji. Oto postępowania co prawda dopiero wszczęto, żadnego nie zakończono, ale raport z wnioskami już jest gotowy.

Zrzut ekranu

Ściśle tajne protokoły przesłuchań

Jednak opinie, iż materiał ten nie ma skutków prawnych, nie kończą sprawy. Tyle że problem leży zupełnie gdzie indziej. Oto podczas publikacji głównego „raportu” w internecie ujawniono także aneksy. Znajdują się w nich ściśle tajne i tajne dokumenty, które w większości przypadków zostały odtajnione na dzień przed publikacją lub nawet na kilka godzin przed nią. Przedstawiamy po kolei, co opublikowano jako aneksy do „raportu cząstkowego” komisji.

Wśród dokumentów są cztery protokoły przesłuchań świadków: Donalda Tuska, Tomasza Siemoniaka, Bogdana Klicha i Jacka Cichockiego.

Trzy pierwsze zostały w śledztwie objęte najwyższą klauzulą ochrony informacji, ponieważ zostały oznaczone jako „ściśle tajne”. Protokół Cichockiego miał klauzulę o stopień niższą – „tajne”.

To protokoły ze śledztwa. Prokuratura od 2016 roku sprawdza, czy Nosek i Pytel nie podjęli nielegalnej współpracy z rosyjskimi służbami. Śledztwo do dziś nie zostało zamknięte. Nie ma ani decyzji o umorzeniu, ani aktu oskarżenia. Akta sprawy przez lata pozostawały tajne, nie mieli do nich pełnego dostępu nawet sami podejrzani.

Mecenas: celowe przestępstwo?

„To wygląda na celowe przestępstwo. Odtajnili i ujawnili protokoły ściśle tajne z toczącego się śledztwa. Śledztwo nie jest zakończone, do dziś nie dostałem żadnej merytorycznej końcowej decyzji” – poinformował na Twitterze mecenas Antoni Kania-Sieniawski, reprezentant jednej ze stron w tym postępowaniu.

Zrzut ekranu, Twitter

Rzeczywiście art. 241 Kodeksu karnego wskazuje, że „kto bez zezwolenia rozpowszechnia publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności”.

Tyle że komisja Cenckiewicza działała na specjalnych prawach, nadanych jej przez ustawę #lexTusk. Art. 13 tej ustawy mówi, że: „Członkowie Komisji nie mogą być pociągnięci do odpowiedzialności za swoją działalność wchodzącą w zakres sprawowania funkcji w Komisji.” Czyli niezależnie od tego, co zrobią, jeśli było to działanie wynikające z pracy w komisji, nic im nie grozi.

Wewnętrzny raport SKW

Kolejny opublikowany dokument to zanonimizowany wyciąg ze ściśle tajnego „Raportu z przeprowadzonych czynności kontrolnych w zakresie wybranych aspektów funkcjonowania niektórych jednostek organizacyjnych Służby Kontrwywiadu Wojskowego w latach 2007-2015” – ze szczegółowymi informacjami o decyzjach dotyczących powołania zespołu kontrolnego i celach kontroli.

Ujawniony wyciąg z raportu dotyczy jedynie współpracy SKW z FSB i jest zanonimizowany, tj. część informacji zasłonięto. Jednak nadal dostępnych jest tam bardzo dużo danych, od zdjęć poczynając, przez informacje, w jakich miejscowościach i kiedy odbywały się spotkania służb, aż po ujawnienie nazwisk osób, które w nich uczestniczyły.

„To wewnętrzny dokument służby. W nim wszystko jest ważne. Dla funkcjonariuszy innych służb liczy się nawet to, jak został sporządzony – jakiej czcionki użyto, jak go formatowano.

Z opublikowanych skanów mogą dowiedzieć się także o procedurach działania służby czy ustalić, jak tworzone są sygnatury wewnętrznych dokumentów. To wszystko ma ogromne znaczenie” – podkreśla rozmówca OKO.press powiązany z polskimi służbami.

Inny ekspert dodaje, że dzięki ujawnieniu tego dokumentu Rosjanie mogą łatwo odtworzyć „polski pomysł” na współpracę z nimi. „Dowiadują się, co i jak o nich myślimy, poznają polską strategię. Dokument jest co prawda sprzed kilku lat, ale nasz sposób rozgrywania rosyjskich nie zmienił się aż tak bardzo” – zaznacza.

Sygnatury, pieczątki i nazwiska

Ostatni aneks to oficjalne porozumienie o współpracy między SKW a FSB z 2011 roku oraz związane z nim pisma urzędowe (fragmenty rządowej korespondencji).

Na wszystkich tych dokumentach znajdują się adnotacje urzędowe i sygnatury. Są też nazwiska: osób podejmujących decyzje, ale też pracujących w biurach i sekretariatach SKW czy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Każdy podpis to kopalnia wiedzy dla funkcjonariuszy służb innych państw. Z ich perspektywy dobrze jest wiedzieć, kto pracuje w administracji Wydziału do Spraw Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Albo kto – z imienia i nazwiska – uczestniczył w rejestrowaniu dźwięku podczas przesłuchania Donalda Tuka. Agenci mogą próbować dotrzeć do takich osób, bo z ich punktu widzenia mają one dostęp do wielu istotnych informacji.

Rosyjskie służby zapewne od dawna mają wiedzę o pracownikach newralgicznych polskich instytucji. Ale teraz mogą ją sobie zweryfikować, uzupełnić spisy, dokonać korekty. Tę trudno dostępną dotychczas wiedzę właśnie podano im na tacy.

Najbardziej wrażliwe dokumenty

Część z wymienionych dokumentów sporządzano w pojedynczych egzemplarzach. Wykonanie ewentualnych kopii odnotowywano w aktach, a zgodę na nią wydawano tylko wtedy, gdy było to niezbędne. Analizowane tematy pochodziły bowiem z niedawnego okresu, dokumenty formalnie wciąż zaliczają się do dokumentów bieżących, powinny być więc chronione najlepiej, jak to możliwe. W zasadzie nie ma sytuacji, w której uzasadnione i zgodne z prawem byłoby ich odtajnianie.

Klauzulą tą obejmowane są dokumenty zawierające najbardziej wrażliwe treści z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa. Mimo to komisja nie tylko wystąpiła o ich odtajnienie, ale także opublikowała w sieci.

„Nie ma żadnego uzasadnienia dla tej publikacji” – podkreśla uwagę nasz rozmówca. – „One nie wnoszą nic nowego do tego głównego niby-raportu komisji. Nie dodają mu żadnej wartości. Ich opublikowanie to skandaliczny proceder, uderzający w wyjątkowo wrażliwy sektor państwa”.

Cenckiewicz kontynuuje

Cenckiewicz jednak nie zakończył procederu ujawniania dokumentów. 1 grudnia na Twitterze zrobił to po raz kolejny. Tym razem opublikował pismo gen. Pytla do dyrektora Departamentu Kontrwywiadu Wojskowego FSB ze stycznia 2014. Pytel odnosił się w nim do możliwości zapobiegania zagrożeniu terrorystycznemu w związku z Igrzyskami Olimpijskimi w Soczi.

Akurat na tym piśmie nie było klauzuli niejawności. Ale jeśli Cenckiewicz opublikuje kolejne dokumenty, tym razem klauzulowane, warto pamiętać, że nie jest już członkiem komisji ds. badania rosyjskich wpływów. Tak jak inni członkowie, został z niej odwołany przez Sejm. A to znaczy, że artykuł ustawy #lexTusk, gwarantujący bezkarność, już go nie chroni.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze