Jacek i Michał Karnowscy usłużnie podrzucają Kaczyńskiemu kolejne wątki, a prezes PiS łaskawie je rozwija - mówi o Europie swoich marzeń tworzonej przez admiratorów Putina i daje znak, że PiS chwilowo planuje okopać się na z góry upatrzonych pozycjach
Wywiad Jarosława Kaczyńskiego dla "Sieci" w warstwie opowieści zawiera kilka punktów nieodzownych w wystąpieniach lidera obozu władzy: mamy więc kilka insynuacji, nawiązania do historii IIIRP, atakowanie Niemiec i przedstawienie rządzącego od sześciu lat PiS jako niewinnej ofiary bezprzykładnych napaści i nacisków.
Jednak generalnie motywem przewodnim rozmowy jest "obrona" (to słowo w różnych wariacjach pada 16 razy) przed "atakiem" (słowo użyte 10 razy).
Posługując się metaforą piłkarską, można powiedzieć, że szef PiS wyłożył w rozmowie z Jackiem i Michałem Karnowskimi meandry politycznego catenaccio - strategii polegającej na zmasowanej obronie i wyczekiwaniu okazji na zdobycie zwycięskiej bramki.
Czego więc bronimy?
Kto nas atakuje?
Na czym będzie polegać zwycięstwo? Na cierpliwości i trwaniu przy władzy. W kontekście europejskim (bo z wywiadu wynika, że to dla Kaczyńskiego główne pole walki) PiS chce doczekać, aż zmieni się polityczny układ sił w Europie, a do głosu we Francji, Hiszpanii, Włoszech dojdzie skrajna prawica. Wtedy Prawo i Sprawiedliwość rozpocznie kontratak:
"Proszę pamiętać, że to jest jednak kwestia pewnego układu sił w Unii, który może się zmieniać wraz ze zmianami politycznymi w poszczególnych krajach UE. Nie mówię, że to proces szybki i pewny, ale widać, że prawdopodobny, możliwy we Włoszech, Hiszpanii, może we Francji"
- mówi w "Sieciom" Kaczyński.
Do rozpropagowanej przez Włochów taktyki catenaccio nawiązujemy nie bez powodu: być może pierwszym testem dla rachub Kaczyńskiego będą możliwe przyspieszone wybory we Włoszech - nie jest do końca wykluczone, że odbędą się już w 2022 roku zamiast zgodnie z planem w czerwcu 2023. A w sondażach sojusznicy PiS z frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów - postfaszystowscy Bracia Włosi Giorgii Meloni - mają 20 proc. poparcia i razem z innymi prawicowymi populistami - Ligą Matteo Salviniego (również 20 proc.) - mogliby myśleć o sformowaniu rządu.
O Braciach Włochach oraz ich liderce szeroko pisaliśmy w OKO.press: z PiS łączy ich uwielbienie dla Victora Orbána, radykalnie antyimigrancka agenda, sprzeciw wobec aborcji oraz ideologii gender, a także głęboko zakorzeniony eurosceptycyzm.
Wcześniejsze wybory we Włoszech są na razie w fazie politycznych spekulacji (a po słabym wyniku Salviniego i sukcesach centrolewicy w wyborach lokalnych są mniej prawdopodobne niż wcześniej) - pewne są za to zaplanowane na 22 kwietnia 2022 roku wybory prezydenckie we Francji - tam Kaczyński liczy albo na Marine Le Pen, swoją nową sojuszniczkę w koalicji sił wrogich UE (17 proc. w sondażach), albo na Érica Zemmoura (15 proc.), wyrzekającego na Unię Europejską, imigrantów, feminizm oraz "ideologię gejowską" skrajnie prawicowego dziennikarza, który postanowił rzucić wyzwanie Emmanuelowi Macronowi (25 proc.).
Zdaniem komentatorów Zemmour może być potencjalnie groźniejszym przeciwnikiem dla Macrona, ponieważ w przeciwieństwie do Le Pen (jej ojciec Jean Marie Le Pen nazywał m.in. komory gazowe "detalem historii") nie ciąży na nim dziedzictwo skompromitowanego poza skrajną prawicą nazwiska.
W Hiszpanii Kaczyński liczy na skrajnie prawicowy VOX (z liderami Braci Włochów i VOX szef PiS spotkał się w maju tego roku), jednak tu planowa perspektywa wyborów jest najbardziej odległa (grudzień 2023 roku), a skrajna prawica w sondażach nie notuje wzrostów od wyborów 2019 roku, pozostając na poziomie 15 proc.
By doczekać się przełomowej zmiany w europejskim układzie sił, Kaczyński musi więc liczyć na przynajmniej dwa sukcesy skrajnej prawicy w krajach tzw. starej Europy (tu warto przy okazji odnotować, że jeszcze w 2019 roku premier Morawiecki deklarował, że PiS nie będzie wchodził w sojusz z partiami dążącymi do osłabienia UE). To polityczny plan, który nie jest całkiem nieprawdopodobny, ale opierać na nim swoje rachuby, to już bardzo duży optymizm. Jednak z wywiadu udzielonego "Sieci" wynika, że to główna nadzieja Kaczyńskiego.
Poza tym swoją strategię polityczną opiera na trzech filarach: po pierwsze, trwać, po drugie, trwać i po trzecie, za wszelką cenę trwać.
Pierwsze "trwać" dotyczy terminu wyborów parlamentarnych w Polsce: Kaczyński jasno mówi braciom Karnowskim, że jego celem są wybory w terminie przewidzianym przez konstytucję:
"Taki scenariusz [przyspieszonych wyborów] nie jest rozważany, jak pewnie panowie zauważyli, bardzo się staramy, by była stabilna większość, i jak pokazują ostatnie głosowania, nie jest pod tym względem najgorzej. Nie ma żadnego planu wyborów na wiosnę, żadnych planów wytworzenia którejś z sytuacji opisywanych w konstytucji jako prowadzących do wyborów".
Tu należy Kaczyńskiemu przyznać rację: szczodrość w rozdawaniu stanowisk dla pojedynczych posłów (stanowisko wiceministra sportu dla niezależnego Łukasza Mejzy) oraz dopieszczanie kolejnych frakcji w PiS wskazują, że lider obozu władzy wcześniejszych wyborów nie chce. By do tego nie dopuścić, gotów jest do czynów wręcz heroicznych, osobliwie do śpiewania po alkoholu w duecie z Pawłem Kukizem:
"Po pierwsze, jakoś żeśmy się zakolegowali. Zdarzyło się w pewnym stanie [że śpiewaliśmy razem], lepiej tu postawić kropkę" - opowiada Kaczyński Karnowskim.
Drugie "trwać" dotyczy cementowania poparcia wszelkimi możliwymi sposobami. Nawet w dość mdłym jak na możliwości prezesa wywiadzie dla "Sieci" Kaczyński buduje obraz Polski jako oblężonej twierdzy, której PiS broni przed kolejnymi hordami ze Wschodu:
"Nikt przy zdrowych zmysłach nie może nie dostrzec, że to jest w istocie rodzaj agresji, wojny hybrydowej, że mamy prawo się bronić. A jak nie będziemy się bronić, to jedynym skutkiem będzie zaostrzenie kryzysu, zwiezienie na naszą granicę kolejnych tysięcy. Poza tym przecież my bronimy także granicy Unii Europejskiej, choć nawet gdyby tak nie było, też byśmy nie ulegli" - mówi Kaczyński o sytuacji na granicy.
"To jest walka o suwerenność? Jak przepchną ściągniętych migrantów, to będą mogli przepchnąć i zielone ludziki, i czołgi?" - pytają skamieniali ze zgrozy Karnowscy.
"W pierwszym wymiarze, bezpośrednio, to bój o spokój w kraju, w drugim o niepodległość. Siły, które mają jakieś zakusy wobec Polski, muszą wiedzieć, że z nami łatwo nie będzie, że traktujemy naszą granicę, naszą państwowość i naszą wolność bardzo, bardzo poważnie. I że przewidujemy różne możliwości, zabezpieczając się na wszelkie dostępne nam sposoby. Dlatego już wkrótce przedstawimy plan bardzo poważnego wzmocnienia polskich sił zbrojnych" - odpowiada lider PiS.
Trzecie "trwać" dotyczy taktycznego dogadania się z Unią Europejską, przynajmniej na tyle, żeby do Polski zaczęły wkrótce płynąć środki z Funduszu Odbudowy, co pozwoliłoby obozowi władzy odpierać zarzuty, że dąży do polexitu oraz dać nowe życie projektom związanym z Polskim Ładem. Dlatego na pytanie Karnowskich o "szantaż Unii Europejskiej" Kaczyński odpowiada pozornie twardo:
„Żadnym szantażom nie ulegniemy. Walczymy twardo, w sprawach podstawowych dla państwa i Polaków nie ustąpimy".
Ale już za chwilę mięknie, mówiąc, że "polityka polega m.in. na umiejętności wychodzenia z sytuacji niełatwych, a droga do tego nie zawsze bywa prosta". Wyprzedza też potencjalne zarzuty o odwrót pod presją Brukseli: "Ci, którzy próbują nam zarzucać w tym kontekście jakieś lawirowanie, całkowicie się mylą. Nasze cele są niezmienne, różne dobieramy jednak metody. Bronimy polskiej suwerenności, bronimy też polskich praw w Unii Europejskiej".
W innym miejscu Kaczyński zapowiada też wprost likwidację Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego: "Jest plan reform wymiaru sprawiedliwości, w tym likwidacja Izby Dyscyplinarnej. W obecnym kształcie nie spełnia ona założonych celów, kreuje za to niepotrzebne napięcia. Po przeprowadzeniu tej reformy przynajmniej jeden z punktów sporu zniknie".
Tym razem prezes PiS nie zapowiedział przy okazji radykalnych zmian w sądownictwie, o których mówił 16 października w RMF FM. Jak pisaliśmy, oznaczałyby one prawdziwe trzęsienie ziemi w polskich sądach:
Takie zmiany oznaczałyby po raz kolejny kurs na czołowe zdarzenie z Komisją Europejską.
To tyle z politycznych konkretów w słowach lidera obozu władzy. Poza tym w wywiadzie dla "Sieci" mamy już typową "watę Kaczyńskiego".
Prezes zapewnia więc, że jest wielkim orędownikiem wolności słowa, nie zamierza zamykać telewizji TVN, a "lex TVN" to jedynie "inicjatywa grupy posłów". Wyrzeka też na polskie i europejskie elity, przepełnione według niego egoizmem i wyższością moralną wobec ludu. Do tego na zgniłym Zachodzie inni szatani są czynni. Mówi Kaczyński tak:
"Rozważając te wszystkie ataki na Polskę, nie możemy też pominąć jeszcze jednego elementu – wpływów rosyjskich w Europie. Już carska Rosja świadomie wchodziła z dużymi pieniędzmi w elity zachodnie, a potem to samo robiły Sowiety, podobnie dzieje się dzisiaj".
Tu trzeba wspomnieć, że to śmiała hipoteza w ustach polityka, który swoje nadzieje na zmianę w Europie pokłada w siłach politycznych chwalących prezydenta Rosji Władimira Putina (Salvini, Zemmour), korzystających z rosyjskich pieniędzy (Le Pen), lub korzystających ze wsparcia rosyjskich oligarchów (VOX).
Kaczyńskiemu udało się również obrazić bohaterkę AK Wandę Traczyk-Stawską, choć jak to bywa u prezesa PiS, nie miał odwagi, by zrobić to wprost. Bracia Karnowscy pytają Kaczyńskiego odnosząc się do wiecu proeuropejskiego opozycji na placu Zamkowym, na którym Traczyk-Stawska uciszała narodowców: "A tradycja akowska tam jakaś jest?"
"Nie żartujmy. Jeżeli mają jakiś związek z tradycjami, to zdecydowanie innymi, wręcz przeciwnymi" - odpowiada prezes.
A ponieważ ta insynuacja najwyraźniej wprawiła prezesa w dobry humor, postanowił jeszcze zachować się protekcjonalnie wobec Angeli Merkel. Pytany, jakimi słowami pożegnałby odchodzącą kanclerz, odpowiedział: "Do widzenia".
Otwartą pozostaje kwestia, co powiedzą europejscy politycy, kiedy Jarosław Kaczyński będzie tracił władzę: "Good bye", "Au revoir", "Adiós", czy jednak po prostu "Spasiba".
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze