MSZ wydało stanowcze stanowisko, że nie da się przeprowadzić wyborów, których... ma nie być. Chodzi o bezpośrednie głosowanie na prezydenta poza granicami Polski. Jeśli PiS przepchnie głosowanie pocztowe, resort dyplomacji będzie musiał wydać nowy dokument. I czeka go niezła akrobatyka, jeśli będzie chciał stwierdzić, że takie wybory są możliwe
Ministerstwo Spraw Zagranicznych konsultuje z ministrami rozporządzenie dotyczące tego, jak przeprowadzić wybory prezydenckie poza granicami Polski. Szkopuł w tym, że chodzi o wybory, w których głosowalibyśmy osobiście, a jak wiadomo PiS takich wyborów już nie chce i zamierza wprowadzić obowiązkowe głosowanie korespondencyjne.
Stanowisko resortu dyplomacji pokazuje, jaki bałagan panuje w kwestii wyborów 10 maja: MSZ wydało stanowisko w sprawie klasycznych wyborów, bo zobowiązują je ustawowe terminy, ale jednocześnie dokument ministerstwa jest już de facto historyczny w momencie wydania, bo zarówno PiS jako partia, jak i rząd PiS, z zapierającą dech determinacją dążą do przeforsowania wyborów korespondencyjnych i odpowiednią ustawę przepchnęli już przez Sejm.
Jednak gdyby z jakichś powodów korespondencyjny projekt PiS-u upadł (zdarzenie ekstremalnie mało prawdopodobne) MSZ przedstawiło 14 kwietnia cały zestaw argumentów za tym, że wybory nie powinny się odbyć w maju:
Wszystko to jest napisane w uzasadnieniu rozporządzenia resortu dyplomacji w sprawie klasycznych wyborów 10 maja. Skąd ta nagła stanowczość zazwyczaj biernego politycznie ministerstwa? Być może cel polityczny był taki, by ostatecznie udowodnić, że „normalne” głosowanie nie jest możliwe. Ergo: trzeba głosować korespondencyjnie. Choć takie wybory nie będą ani tajne, ani powszechne.
Kiedy ustawa o wyborach pocztowych wejdzie w życie (prawdopodobnie 4 maja, kiedy projekt opuści Senat i znów trafi do Sejmu), Ministerstwo Spraw Zagranicznych będzie musiało wydać kolejne zarządzenie. Tym razem wytłumaczy konsulom, jak mają zorganizować wybory korespondencyjne. Zaś Polaków za granicą MSZ będzie musiało poinformować, jak wziąć w nich udział. A wszystko to w kilka lub kilkanaście dni przed głosowaniem, do tego w krajach o bardzo różnej sytuacji epidemiologicznej. I bez Jacka Sasina, który w Polsce będzie wydawał polecenia pocztowcom.
Z problemów, na które wskazuje MSZ, jeden zapewne pozostanie bez względu na formę wyborów - brakuje ludzi do komisji wyborczych:
„Konsulowie powszechnie sygnalizują również problemy z obsadą obwodowych komisji wyborczych. Osoby wcześniej deklarujące pracę w OKW dziś swoje deklaracje wycofują z obawy przed koronawirusem, w trosce o swoje bezpieczeństwo” - czytamy w dokumencie ministerstwa.
Wciąż nie wiemy, kiedy będziemy wybierać prezydenta RP, ani na podstawie jakiego prawa. Obecnie obowiązuje kodeks wyborczy, który umożliwia korespondencyjne głosowanie niektórym obywatelom. Tę zmianę (którą PiS wrzucił nocą) prezydent Andrzej Duda podpisał 7 kwietnia. Pisaliśmy, że jest ona niekonstytucyjna.
W Senacie czeka ustawa, która na wszystkich nakłada obowiązek głosowania korespondencyjnego. I poczeka jeszcze trzy tygodnie, bo marszałek Grodzki zapowiedział: „Na rozpatrzenie ustawy Senat wykorzysta zapewne 30 dni”. Czyli Senat zajmie się ustawą zapewne dopiero 5 maja.
O wyborach za granicą mówi art. 9 przepchniętej przez PiS ustawy o głosowaniu korespondencyjnym. Nie ma w nim jednak żadnych szczegółów.
Wszystko to minister "określi w drodze rozporządzenia" po konsultacjach z Państwową Komisją Wyborczą.
Żeby Polacy za granicą mogli zagłosować, Ministerstwo Spraw Zagranicznych musi utworzyć obwody do głosowania. MSZ właśnie przedstawiło projekt z listą proponowanych obwodów. Jest ich tylko 103. W 2015 roku obwodów było 229.
Dlaczego tym razem tak mało? Bo konsulowie w wielu krajach uznali, że u nich wyborów przeprowadzić się nie da. Nie tylko z powodu ograniczeń w poruszaniu się, ale również dlatego, że nie da się skompletować komisji wyborczych.
Projekt zarządzenia trafił do premiera i ministrów. Mają czas na zgłoszenie uwag do dziś, środy 15 kwietnia do godz. 10:00. Konsultacje z Radą Ministrów mają być zatem ekspresowe. Konsultacji społecznych nie przewidziano „z uwagi na zakres projektowanych rozwiązań, które mają charakter organizacyjny”. Pod pismem przewodnim resortu dyplomacji podpisał się wiceminister Piotr Wawrzyk.
Najciekawsze jest uzasadnienie zarządzenia.
„Przeprowadzona pogłębiona analiza wykazała, że przeprowadzenie wyborów w niektórych państwach będzie bardzo utrudnione, a w wielu niemożliwe” - pisze MSZ. I wymienia liczne problemy.
Wybory będą się musiały odbywać w placówkach dyplomatycznych lub w konsulatach. Wynajmowanie pomieszczeń w innych budynkach może być niemożliwe, bo nie zgodzą się na to ich administratorzy - zauważa MSZ.
„Stanowi to jednak ogromne zagrożenie w państwach o licznej Polonii, gdzie takie rozwiązanie przy wysokiej frekwencji okaże się niewystarczające dla sprawnej organizacji wyborów”. Czyli: w Wielkiej Brytanii czy w Chicago nie wszyscy będą mogli zagłosować z powodów organizacyjnych.
„W wielu krajach zostały przez władze miejscowe wprowadzone zakazy gromadzeń czy ograniczenie w poruszaniu się. Opuszczenie miejsca zamieszkania możliwe jest w celu udania się po zakupy (spożywcze, ponieważ inne sklepy są zamknięte), do lekarza, apteki. Ograniczenia te są terminowe, z możliwością przedłużania. Konsulowie w przekazywanych informacjach oceniają, że terminy obowiązywania ograniczeń będą przedłużane”.
„Konsulowie powszechnie sygnalizują również problemy z obsadą obwodowych komisji wyborczych. Osoby wcześniej deklarujące pracę w OKW dziś swoje deklaracje wycofują z obawy przed koronawirusem, w trosce o swoje bezpieczeństwo”.
„Zgłaszany jest również brak możliwości lub znaczące trudności w zakupie materiałów na potrzeby wyborów, jak również środków ochrony osobistej, zamówieniu pieczęci dla obwodowej komisji wyborczej, druku kart do głosowania”.
„Na chwilę obecną nie uwzględniono w projekcie tych państw o licznej Polonii, które expressis verbis nie wyraziły zgody na organizację wyborów w drodze głosowania osobistego (USA, Kanada, Wielka Brytania, Niderlandy, Luksemburg, Niemcy), bądź które nie udzieliły odpowiedzi, a zgoda jest wymagana (Szwajcaria, Włochy, Malta, RPA, Serbia, Irlandia, Nowa Zelandia). W załączniku nie uwzględniono również Hiszpanii, w której liczba zachorowań z powodu COVID-19 jest najwyższa w Europie”.
Jak te wszystkie argumenty MSZ mają się do głosowania korespondencyjnego? Problem z wynajmowaniem pomieszczeń traci znaczenie. Ale problem z rekrutacją do komisji wyborczych pozostaje. Ktoś te głosy będzie musiał policzyć. Nie wiadomo też, co z dostarczeniem pakietów wyborczych - poczty w wielu krajach mają opóźnienia. A Wielka Brytania czy Włochy nie postawią swoich pocztowców na baczność, tak jak w Polsce planuje to PiS. Jak długo będziemy czekać na wyniki wyborów?
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze