Dwóch zbuntowanych sędziów TK zawiesza wojnę z Julią Przyłębską i może jej pomóc wydać decyzję ws. ułaskawienia Mariusza Kamińskiego. TK się spieszy, bo 6 czerwca Sąd Najwyższy może wydać wyrok karny ws. Kamińskiego.
TK Julii Przyłębskiej sprawą ułaskawienia Mariusza Kamińskiego miał zająć się dziś, w środę 31 maja 2023 roku. Rozprawę wyznaczono na godzinę 10:00.
Dwie godziny później TK miał zaś zająć się wnioskiem prezydenta Dudy o zbadanie zgodności z Konstytucją ustawy o SN, która ma pomóc odblokować miliardy euro z KPO.
Obie sprawy ważne są dla PiS. Mariusz Kamiński jest wiceszefem partii, szefem MSWiA oraz koordynatorem służb specjalnych. Zaś miliardy z KPO miały pomóc wygrać partii wybory.
Ale obie rozprawy się nie odbyły. Sędziowie TK nie wyszli na salę, a transmisję przerwano zaraz po godzinie 10:00. W kuluarach TK tłumaczono, że powodem odroczenia jest usprawiedliwiona nieobecność jednego z sędziów TK.
W tle jest spór z grupą sędziów tzw. buntowników, którzy nie uznają Przyłębskiej za legalną prezes TK. Uważają, że skończyła się jej kadencją i żądają ustąpienia jej ze stanowiska prezesa. Dlatego bojkotują rozprawy. A bez nich nie uda się wydać werdyktu zarówno w sprawie Kamińskiego, jak i ustawy o SN.
W tej sprawie jednak coś drgnęło.
Bo TK rozprawę ws. Kamińskiego odroczył na piątek 2 czerwca. A to oznacza, że udało się uzyskać poparcie części buntowników dla tej sprawy.
TK się spieszy, bo chce zablokować wyrok Sąd Najwyższego w tej sprawie. SN ma zająć się 6 czerwca sprawą związaną z ułaskawieniem Kamińskim. Buntownicy wyrazili tylko poparcie do rozpoznania sprawy Kamińskiego, bo rozprawę ws. ustawy o SN odroczono aż na 27 czerwca.
OKO.press ustaliło, że jednym z sędziów-buntowników, który ma przyjść w piątek 2 czerwca, by pomóc rozpoznać sprawę dotyczącą Kamińskiego, jest Zbigniew Jędrzejewski. Drugim jest zaś były Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski, który od jakiegoś czasu zaczyna przychodzić na rozprawy.
Nasze ustalenia potwierdzają też ustalenia „Gazety Wyborczej”, która również napisała, że Jędrzejewski zgodził się przyjść w piątek na rozprawę.
Według „Wyborczej” on i Święczkowski mieli złożyć pisemne oświadczenia, że nadal nie uznają Przyłębskiej za prezesa, ale sprawa Kamińskiego wymaga ich udziału. Ta sprawa jest bowiem ważna dla PiS, zwłaszcza przed wyborami, oraz prezydenta Dudy, który jest czuły na punkcie swoich decyzji i kompetencji.
Sędziowie buntownicy są potrzebni, bo tę sprawę – podobnie jak ustawę o SN – TK może rozpoznać tylko w pełnym składzie. Czyli musi być co najmniej 11 z 15 wszystkich sędziów TK.
Buntowników początkowo było 6. To: Jakub Stelina, Andrzej Zielonacki, Wojciech Sych, Mariusz Muszyński (wiceprezes TK), Zbigniew Jędrzejewski i Bogdan Święczkowski. Ten ostatni jednak się wykruszył, bo przychodził na ostatnie rozprawy.
Jeśli dwóch sędziów-buntowników przyjdzie w piątek na rozprawę ws. Kamińskiego, to TK uda się wydać swoją decyzję. Piszemy decyzję, a nie wyrok czy orzeczenie, bo w TK są sędziowie dublerzy. Zajęli oni miejsce wcześniej legalnie wybranych przez Sejm sędziów, których jednak nie zaprzysiągł prezydent.
Skład orzekający z dublerami jest wadliwy, co orzekł ETPCz. Więc wydany przez nich wyrok nie jest wiążący.
Decyzja TK ma dotyczyć rzekomego sporu kompetencyjnego pomiędzy prezydentem a SN o zakres prawa łaski. Ten rzekomy spór wywołał w 2018 roku poprzedni Marszałek Sejmu Marek Kuchciński z PiS, by zablokować rozpoznanie kasacji ws. Mariusza Kamińskiego, którego w trakcie procesu ułaskawił prezydent.
I wtedy to się udało. SN z powodu rzekomego sporu zawiesił sprawę. Ale TK przez pięć lat nie rozpoznał wniosku Marszałka Sejmu, więc SN w lutym 2023 roku odwiesił sprawę i wyznaczył termin rozprawy. Dlatego TK teraz się spieszy, bo liczy, że jego decyzja zablokuje wyrok SN.
Można się spodziewać, że obsadzony przez PiS Trybunał wyda decyzję po myśli władzy i uzna, że SN nie wolno oceniać zakresu prawa łaski prezydenta. Ale SN nie musi uznać tej decyzji, jeśli stwierdzi, że nie ma żadnego sporu kompetencyjnego. Może też uznać, że decyzja takiego TK nie jest wiążąca.
Bo są w nim dublerzy i osoby związane z PiS jak Krystyna Pawłowicz, która wydała opinię na potrzeby procesu Kamińskiego (z tego powodu nie powinna brać udziału w tej sprawie) i Stanisław Piotrowicz. Już wcześniej polskie sądy pomijały wyroki wydane przez TK Przyłębskiej z uwagi na to, że nie uznają go już za prawowity sąd konstytucyjny.
Kasację ws. Kamińskiego w SN rozpoznają legalni sędziowie SN: Andrzej Stępka, Małgorzata Gierszon i Piotr Mirek.
Przypomnijmy, o co chodzi w sprawie Mariusza Kamińskiego i innych.
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w marcu 2015 roku nieprawomocnie skazał byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i trzech pozostałych oskarżonych za akcję przeprowadzoną przez CBA w 2007 roku.
Agenci Biura chcieli udowodnić, że w Ministerstwie Rolnictwa można za łapówkę załatwić odrolnienie ziemi pod inwestycje. Funkcjonariusz działający pod przykryciem miał wręczyć łapówkę człowiekowi, który powoływał się na wpływy w resorcie i w ten sposób dotrzeć do ówczesnego wicepremiera i szefa Samoobrony Andrzeja Leppera.
Sąd rejonowy orzekł, że akcja CBA była nielegalna. Biuro podżegało do korupcji i bezprawnie fałszowało dokumenty. Na potęgę podsłuchiwało telefony polityków Samoobrony, ale także PiS. Dlatego wyrok był surowy. Dla Kamińskiego – 3 lata więzienia i 10-letni zakaz pełnienia funkcji publicznych.
Na 3 lata więzienia został też nieprawomocnie skazany były wiceszef CBA Maciej Wąsik, obecnie jeden z wiceministrów spraw wewnętrznych i administracji. Zaś Grzegorza Postka, b. dyrektora zarządu operacyjno-śledczego CBA, i jego zastępcę Krzysztofa Brendela sąd skazał na dwa i pół roku więzienia.
Wyrok ten wydał skład orzekający trzech sędziów zawodowych: Wojciech Łączewski (przewodniczący składu i sprawozdawca sprawy), Łukasz Mrozek, Małgorzata Drewin. Wyrok był jednomyślny.
Skazani się odwołali, a na jesieni 2015 roku PiS wygrał wybory parlamentarne i przejął władzę. Do wyroku odwoławczego jednak nie doszło. Bo zanim sąd rozpoznał apelacje w listopadzie – już po wygranych wyborach – prezydent Andrzej Duda ułaskawił Kamińskiego i jego byłych współpracowników.
Zaraz potem Kamiński został ministrem – koordynatorem służb specjalnych.
W tej sytuacji Sąd Okręgowy w Warszawie w marcu 2016 roku uznał, że nie może rozpoznać apelacji skazanych i umorzył sprawę. Na czele trzyosobowego składu orzekającego stał Piotr Schab, który wtedy był mało znany i nikt nie przypuszczał, że stanie się jedną z twarzy „dobrej zmiany” w sądach. Orzeczenie to uzasadniała wtedy sędzia Grażyna Puchalska.
Od umorzenia sprawy kasacje złożyli jednak poszkodowani politycy, niegdyś działacze Samoobrony. Sąd Najwyższy przyjął je do rozpoznania. I trzyosobowy skład orzekający SN postawił pytanie prawne: czy prezydent może stosować akt łaski przed wydaniem przez sąd prawomocnego wyroku.
W maju 2017 roku siedmiu sędziów SN orzekło, że prezydent nie może nikogo ułaskawić przed prawomocnym wyrokiem i nie może umarzać procesu.
Po tym orzeczeniu sprawa wróciła do trzyosobowego składu SN, który na 9 sierpnia 2018 roku zaplanował rozpoznanie kasacji byłych działaczy Samoobrony. Było wysoce prawdopodobne, że w związku z uchwałą 7 sędziów SN, uchyli orzeczenie aprobujące ułaskawienie Kamińskiego i trzech pozostałych osób.
Ale trzy tygodnie przed rozpoznaniem sprawy nagle do akcji wkroczyła prezes TK Julia Przyłębska. Złożyła ona do ówczesnej prezes SN Małgorzaty Gersdorf dwa pisma z żądaniem zawieszenia sprawy. Poinformowała, że na wniosek marszałka Sejmu Trybunał wszczął postępowanie dotyczące sporu kompetencyjnego pomiędzy prezydentem a Sądem Najwyższym.
Marszałek Marek Kuchciński wystąpił do TK, by ten rozstrzygnął, czy Sąd Najwyższy mógł dokonać wykładni konstytucji w sprawie podjętej przez prezydenta decyzji o ułaskawieniu.
Przyłębska podkreślała w piśmie do Gersdorf, że postępowanie w TK dotyczące sporu kompetencyjnego powoduje zawieszenie postępowań przed organami, które ten spór prowadzą. A więc także przed Sądem Najwyższym. I w związku z tym prosi o nadesłanie postanowienia o zawieszeniu sprawy Kamińskiego w SN.
W drugim piśmie zawieszenia sprawy od SN domagała się Prokuratura Krajowa, która chciała dołączyć do rzekomego sporu kompetencyjnego po stronie marszałka Sejmu.
SN uznał wnioski i zawiesił rozpoznanie kasacji ws. Kamińskiego. A TK Przyłębskiej do dziś nie rozpoznał sprawy rzekomego sporu kompetencyjnego.
TK jedynie na wniosek Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry uznał w 2018 roku, że prezydent może ułaskawiać nieprawomocnie skazanych.
Manewr z zawieszeniem sprawy z uwagi na rzekomy spór kompetencyjny władza PiS chciała zastosować jeszcze raz w styczniu 2020 roku. Wtedy SN szykował się do wydania historycznej uchwały pełnego składu, w której podważono legalność neo-KRS i Izby Dyscyplinarnej.
Marszałek Sejmu Elżbieta Witek wystąpiła jednak do TK Przyłębskiej o rozstrzygnięcie rzekomego sporu kompetencyjnego pomiędzy SN a prezydentem i Sejmem. I prezes Julia Przyłębska wniosła do SN o zawieszenie sprawy. Ale wtedy SN uznał, że nie ma sporu i wydał obowiązującą do dziś uchwałę.
W sprawie wiceszefa PiS Mariusza Kamińskiego trzyosobowy skład SN w lutym 2023 roku uznał, że nie będzie dłużej czekał na decyzję TK i odwiesił sprawę.
Skład orzekający SN z Izby Karnej powołał się na prawo stron do procesu, które na orzeczenie czekają już pięć lat. Decyzję o odwieszeniu tak uzasadnił: „Brak orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego blokuje Sądowi Najwyższemu realizację jego konstytucyjnych obowiązków z zakresu sprawowania wymiaru sprawiedliwości, a stronom blokuje realizację konstytucyjnego prawa do sądu. Odnosi się to nie tylko do oskarżycieli posiłkowych, którzy wnieśli kasacje, ale i do oskarżonych, których te kasacje dotyczą”.
I dalej: „Wzgląd na realizację prawa stron, które nie dysponują żadnym środkiem służącym zakwestionowaniu długości czasu rozpoznania sprawy przez Trybunał Konstytucyjny, czyni koniecznym podjęcie postępowania kasacyjnego bez dalszego oczekiwania na wynik postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym”.
I dlatego TK Przyłębskiej tak się spieszy, by wydać decyzję ws. rzekomego sporu kompetencyjnego, bo liczy, że w ten sposób zablokuje wyrok ws. Kamińskiego.
Sądownictwo
Andrzej Duda
Mariusz Kamiński
Marek Kuchciński
Krystyna Pawłowicz
Julia Przyłębska
Zbigniew Ziobro
CBA
Prawo i Sprawiedliwość
Prokuratura
Sąd Najwyższy
Trybunał Konstytucyjny
Andrzej Lepper
Bogdan Święczkowski
Izba Karna
Maciej Wąsik
praworządność
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze