0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Informacja o nagłym przebudzeniu Trybunału Przyłębskiej ws. sprawy Mariusza Kamińskiego - nieprawomocnie skazanego za nielegalną akcję CBA wymierzoną w Andrzeja Leppera - zaczęła krążyć wśród prawników w środę 8 marca 2023 roku, po godzinie 21. Na stronie internetowej Trybunału pojawiła się informacja, że TK w pełnym składzie ma zebrać się w tej sprawie 26 kwietnia o godzinie 11.

Sprawie ma przewodniczyć prezes Julia Przyłębska, a jako sprawozdawcy zostali wyznaczeni wiceprezes TK Mariusz Muszyński, który jest tzw. sędzią dublerem, i Stanisław Piotrowicz, były prokurator i poseł PiS.

TK ma rozpoznać rzekomy spór kompetencyjny podniesiony jeszcze w 2017 roku przez ówczesnego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. Spór ma się toczyć pomiędzy prezydentem Andrzejem Dudą a Sądem Najwyższym. I dotyczyć tego, czy prezydent ma absolutne prawo łaski, w które nikt nie może ingerować. Czy też to uprawnienie może realizować z innymi podmiotami i czy SN może ocenić zakres prawa łaski prezydenta.

Nagłe przyśpieszenie tej sprawy w TK wynika z faktu, że Sąd Najwyższy w ubiegłym tygodniu odwiesił sprawę Kamińskiego, który jest dziś szefem MSWiA, koordynatorem służb specjalnych i wiceszefem PiS. Sprawa ta została zawieszona sześć lat temu właśnie z uwagi na wszczęcie przed TK rzekomego sporu kompetencyjnego.

I wydaje się, że było to celowe, by zablokować sprawę Kamińskiego, bo przez sześć lat TK tej sprawy nie rozpoznał.

Dlatego SN teraz ją odwiesił i chce rozpoznać kasacje byłych działaczy Samoobrony, którzy zaskarżyli umorzenie procesu Kamińskiego, z uwagi na jego ułaskawienie przez prezydenta w 2015 roku. Skład trzyosobowy z legalnej Izby Karnej - Andrzej Stępka, Małgorzata Gierszon i Piotr Mirek - sprawę ma rozpoznać 6 czerwca 2023 roku.

Czyli TK wyznaczając swoje posiedzenie na koniec kwietnia, chce uprzedzić orzeczenie SN i może zablokować jego wydanie. Bo jeśli TK Przyłębskiej uzna, że nikt nie ma prawa mieszać się do ułaskawień prezydenta, to będzie silna presja - może nawet polityczna - na umorzenie tej sprawy przez Sąd Najwyższy.

Mariusz Kamiński w Sejmie
Minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński. Czy SN wyda w jego sprawie swoje orzeczenie? Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.

Czy SN będzie mógł rozpoznać sprawę Kamińskiego

Jeśli skład orzekający SN uzna ewentualny wyrok TK, że SN nie może oceniać kompetencji prezydenta ws. prawa łaski, to umorzy sprawę Mariusza Kamińskiego. I dostanie on glejt rozgrzeszający z akcji CBA wymierzonej w Andrzeja Leppera. Ale SN nie musi brać pod uwagę wyroku TK. I wtedy możliwych jest kilka opcji:

1. SN może pominąć wyrok Trybunału Przyłębskiej, bo będzie wydany z udziałem tzw. sędziów dublerów, których legalność podważył w wyrokach ETPCz. Taki skład TK jest wadliwy, a jego orzeczenia nie są wiążące. Sąd Najwyższy może też ocenić, że nie ma sporu kompetencyjnego pomiędzy prezydentem a SN i rozpoznać sprawę.

Przeczytaj także:

2. Mogą być inne próby zablokowania wydania orzeczenia przez SN. Nie można wykluczyć próby „zaaresztowania” akt np. przez Małgorzatę Manowską, neo-sędzię na stanowisku I prezesa SN. Bo już to zrobiła w trzech sprawach dotyczących neo-sędziów SN.

W ten sposób uniemożliwiła wykonanie trzech orzeczeń TSUE. Nie można też wykluczyć próby zmiany składu orzekającego, bo już to zrobiono w sprawie dotyczącej statusu neo-sędziów w Izbie Cywilnej. I teraz w składzie orzekającym mają większość neo-sędziowie SN, na czele z Manowską.

Mamy też próbę zmiany składu orzekającego w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w sprawach precedensowych pozwów o uznanie neo-sędziów SN za nielegalnych. Do akcji wkroczył nawet specjalny rzecznik dyscyplinarny prezydenta, czyli Piotr Schab, który może postawić legalnym sędziom SN zarzuty dyscyplinarne.

3. W maju 2023 roku kończy się kadencja obecnego prezesa Izby Karnej Michała Laskowskiego. W czerwcu, gdy ma być rozpoznana sprawa Kamińskiego, na czele Izby będzie nowy prezes wyznaczony przez prezydenta. Może nim być neo-sędzia SN. Prezydent może też tymczasowo powołać swojego tzw. komisarza. To zmieni układ sił w tej Izbie.

4. Ale TK może też nie zdążyć do 6 czerwca zająć się sprawą Mariusza Kamińskiego. Bo w Trybunale jest poważny spór o stanowisko prezesa. Sześciu sędziów uważa, że z powodu zmian w prawie wygasła na tym stanowisku kadencja Julii Przyłębskiej. Chcą by zwolniła stanowisko i by Zgromadzenie Sędziów TK wybrało nowego prezesa. Tak uważa: Wojciech Sych, Jakub Stelina, wiceprezes TK Mariusz Muszyński (tzw. sędzia dubler), Andrzej Zielonacki, Zbigniew Jędrzejewski oraz były Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski.

Ale Julia Przyłębska uważa, że nadal jest legalnym prezesem i nie zamierza ustąpić. Z powodu tego sporu nie można rozpoznać sprawy z wniosku prezydenta Andrzeja Dudy o ocenę zgodności z konstytucją ostatniej nowelizacji ustawy o SN, która ma odblokować miliardy euro z KPO dla Polski. Rząd PiS bardzo liczy na te środki, bo mają pomóc partii Kaczyńskiego wygrać wybory.

Sprawę musi jednak rozpoznać pełny skład TK. Czyli musi być na sprawie co najmniej 11 sędziów, spośród wszystkich 15. Jak podała „Rzeczpospolita”, sześciu sędziów nie przyszło jednak w środę 8 marca na naradę w tej sprawie. Czy też będą bojkotowali naradę i posiedzenie TK ws. ułaskawienia wiceszefa PiS Mariusza Kamińskiego? Bo ta sprawa też ma być rozpoznana przez pełny skład Trybunału.

Jak skazano nieprawomocnie Mariusza Kamińskiego

Przypomnijmy. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w marcu 2015 roku nieprawomocnie skazał byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i trzech pozostałych oskarżonych za akcję przeprowadzoną przez CBA w 2007 roku. Agenci Biura chcieli udowodnić, że w Ministerstwie Rolnictwa można za łapówkę załatwić odrolnienie ziemi pod inwestycje.

Funkcjonariusz działający pod przykryciem miał wręczyć łapówkę człowiekowi, który powoływał się na wpływy w resorcie i w ten sposób dotrzeć do ówczesnego wicepremiera i szefa Samoobrony Andrzeja Leppera.

Sąd rejonowy orzekł, że akcja CBA była nielegalna. Biuro podżegało do korupcji i bezprawnie fałszowało dokumenty. Na potęgę podsłuchiwało telefony polityków Samoobrony, ale także PiS. Dlatego wyrok był surowy. Dla Kamińskiego - 3 lata więzienia i 10-letni zakaz pełnienia funkcji publicznych.

Na 3 lata więzienia został też nieprawomocnie skazany były wiceszef CBA Maciej Wąsik, obecnie jeden z wiceministrów spraw wewnętrznych i administracji. Zaś Grzegorza Postka, b. dyrektora zarządu operacyjno-śledczego CBA, i jego zastępcę Krzysztofa Brendela sąd skazał na dwa i pół roku więzienia.

Wyrok ten wydał skład orzekający trzech sędziów zawodowych: Wojciech Łączewski (przewodniczący składu i sprawozdawca sprawy), Łukasz Mrozek, Małgorzata Drewin. Wyrok był jednomyślny.

Skazani się odwołali, a na jesieni 2015 roku PiS wygrał wybory parlamentarne i przejął władzę. Do wyroku odwoławczego jednak nie doszło. Bo zanim sąd rozpoznał apelacje w listopadzie - już po wygranych wyborach - prezydent Andrzej Duda ułaskawił Kamińskiego i jego byłych współpracowników. Zaraz potem Kamiński został ministrem - koordynatorem służb specjalnych.

W tej sytuacji Sąd Okręgowy w Warszawie w marcu 2016 roku uznał, że nie może rozpoznać apelacji skazanych i umorzył sprawę. Na czele trzyosobowego składu orzekającego stał Piotr Schab, który wtedy był mało znany i nikt nie przypuszczał, że stanie się jedną z twarzy „dobrej zmiany” w sądach. Orzeczenie to uzasadniała wtedy sędzia Grażyna Puchalska.

19.10.2017 Warszawa . Sedzia Wojciech Laczewski .
Fot. Albert Zawada / Agencja Gazeta
Sędzia Wojciech Łączewski, to on przewodniczył trzy osobowemu składowi orzekającemu, który skazał nieprawomocnie Kamińskiego na bezwzględne więzienie. Po tej sprawie wylał się na niego ogromny hejt, stał się wrogiem prawicy. I odszedł z zawodu sędziego. Fot. Albert Zawada.

Jak zawieszono sprawę Kamińskiego w SN

Od umorzenia sprawy kasacje złożyli jednak poszkodowani politycy, niegdyś działacze Samoobrony. Sąd Najwyższy przyjął je do rozpoznania. I trzyosobowy skład orzekający SN postawił pytanie prawne: czy prezydent może stosować akt łaski przed wydaniem przez sąd prawomocnego wyroku?

W maju 2017 roku siedmiu sędziów SN orzekło, że prezydent nie może nikogo ułaskawić przed prawomocnym wyrokiem i nie może umarzać procesu. Po tym orzeczeniu sprawa wróciła do trzyosobowego składu SN, który na 9 sierpnia 2018 roku zaplanował rozpoznanie kasacji byłych działaczy Samoobrony.

Było wysoce prawdopodobne, że w związku z uchwałą 7 sędziów SN uchyli on orzeczenie aprobujące ułaskawienie Kamińskiego i trzech pozostałych osób.

Ale trzy tygodnie przed rozpoznaniem sprawy nagle do akcji wkroczyła prezes TK Julia Przyłębska. Złożyła ona do ówczesnej prezes SN Małgorzaty Gersdorf dwa pisma z żądaniem zawieszenia sprawy. Poinformowała, że na wniosek marszałka Sejmu, Trybunał wszczął postępowanie dotyczące sporu kompetencyjnego pomiędzy prezydentem a Sądem Najwyższym.

Marszałek Kuchciński wystąpił do TK, by ten rozstrzygnął, czy Sąd Najwyższy mógł dokonać wykładni konstytucji w sprawie podjętej przez prezydenta decyzji o ułaskawieniu. Przyłębska podkreślała w piśmie do Gersdorf, że postępowanie w TK dotyczące sporu kompetencyjnego powoduje zawieszenie postępowań przed organami, które ten spór prowadzą. A więc także przed Sądem Najwyższym. I w związku z tym prosi o nadesłanie postanowienia o zawieszeniu sprawy Kamińskiego w SN.

W drugim piśmie zawieszenia sprawy od SN domagała się Prokuratura Krajowa, która chciała dołączyć do rzekomego sporu kompetencyjnego po stronie marszałka Sejmu.

SN uznał wnioski i zawiesił rozpoznanie kasacji ws. Kamińskiego. A TK Przyłębskiej do dziś nie rozpoznał sprawy rzekomego sporu kompetencyjnego. TK jedynie na wniosek Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry uznał w 2018 roku, że prezydent może ułaskawiać nieprawomocnie skazanych.

Manewr z zawieszeniem sprawy z uwagi na rzekomy spór kompetencyjny władza PiS chciała zastosować jeszcze raz w styczniu 2020 roku. Wtedy SN szykował się do wydania historycznej uchwały pełnego składu, w której podważono legalność neo-KRS i Izby Dyscyplinarnej. Marszałek Sejmu Elżbieta Witek wystąpiła jednak do TK Przyłębskiej o rozstrzygnięcie rzekomego sporu kompetencyjnego pomiędzy SN a prezydentem i Sejmem.

I prezes Julia Przyłębska wniosła do SN o zawieszenie sprawy. Ale wtedy SN uznał, że nie ma sporu i wydał obowiązującą do dziś uchwałę.

Jak SN odwiesił sprawę Kamińskiego

W sprawie wiceszefa PiS Mariusza Kamińskiego trzyosobowy skład SN, który ma ją rozpoznać uznał po sześciu latach, że nie należy już czekać. Bo TK w tej sprawie nic nie robi i tylko pozoruje działania, by sprawa nadal była w zawieszeniu. I 28 lutego 2023 roku SN odwiesił sprawę, a potem wyznaczył termin na rozpoznanie kasacji 6 czerwca.

Skład orzekający SN z Izby Karnej powołał się na prawo stron do szybkiego rozpoznania sprawy. Decyzję o odwieszeniu SN tak uzasadnił: „Brak orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego blokuje Sądowi Najwyższemu realizację jego konstytucyjnych obowiązków z zakresu sprawowania wymiaru sprawiedliwości, a stronom blokuje realizację konstytucyjnego prawa do sądu. Odnosi się to nie tylko do oskarżycieli posiłkowych, którzy wnieśli kasacje, ale i do oskarżonych, których te kasacje dotyczą”.

I dalej: „Wzgląd na realizację prawa stron, które nie dysponują żadnym środkiem służącym zakwestionowaniu długości czasu rozpoznania sprawy przez Trybunał Konstytucyjny, czyni koniecznym podjęcie postępowania kasacyjnego bez dalszego oczekiwania na wynik postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym”.

Były już Marszałek Sejmu Marek Kuchciński z PiS. To on w 2017 roku wywołał rzekomy spór kompetencyjny, który doprowadził do zawieszenia na 6 lat sprawy Kamińskiego w SN. Fot. Marek Podmokły/Agencja Wyborcza.pl.

Co się stało z aferą gruntową

Po aferze gruntowej były dwa procesy. Pierwszy dotyczył Kamińskiego i innych za nielegalną prowokację CBA. Drugi proces dotyczył dwóch oskarżonych na podstawie materiałów CBA z nielegalnej prowokacji. Chodzi o dwie osoby, które według prokuratury były załatwiaczami mającymi dojścia do kierownictwa ministerstwa rolnictwa, na czele z Andrzejem Lepperem.

Oskarżony został Piotr Ryba i prawnik Piotr K., związany wcześniej z PiS. To prawnika kusił łapówką agent CBA, bo K. chwalił się, że ma dojścia do resortu rolnictwa i może załatwić odrolnienie gruntów. Andrzej K. kontaktował się zaś z Piotrem Rybą, który był blisko Andrzeja Leppera. Doradzał mu w sprawach medialnych.

Andrzej K. i Piotr Ryba zostali skazani przez stołeczny sąd rejonowy w pierwszym procesie w 2009 roku. Ale wyrok ten uchylił sąd odwoławczy, nakazując m.in. zbadanie legalności akcji CBA.

W drugim procesie ponownie zapadł wyrok skazujący. W 2014 roku sąd rejonowy orzekł, że Ryba jest winny powoływania się na wpływy w resorcie rolnictwa. Stwierdził, że razem z K. chcieli za pomoc w odrolnieniu gruntów blisko 3 mln zł, ale przyjęli od agenta tylko 10 tys. zł na „koszty". I wymierzył mu za to dwa i pół roku bezwzględnego więzienia, bo uznał czyn za szkodliwy społecznie. Sąd za winnego uznał też Andrzeja K., który dodatkowo przyjął wart ok. 3 tys. zł telefon komórkowy. Ale skazał go tylko na 54 tys. zł grzywny.

Łagodny wyrok to nagroda za przyznanie się i złożenie wyjaśnień. K. grzywny nie zapłaci, bo jest ona równa liczbie dni, które spędził w areszcie przed procesem.

Sąd rejonowy skazał ich, bo uznał akcję CBA za legalną, mimo że dostrzegł w niej „uchybienia” np. spreparowane dokumenty gruntów do odrolnienia.

Ten wyrok jednak sąd odwoławczy w 2016 roku ponownie uchylił. Uznał, że sąd rejonowy nie wykonał wcześniejszych zaleceń i nie ocenił legalności akcji CBA. A ma to znaczenie, bo jeśli sama akcja była nielegalna, to nie można oskarżać Piotra Ryby i Andrzeja K. o płatną protekcję.

Ich status z osób oskarżonych zmieniłby się w status osób pokrzywdzonych przez CBA. Wyrok ten zapadł tuż przed objęciem przez PiS władzy w 2015 roku. Uchylenie po raz drugi wyroku skazującego Piotra Rybę oznaczało, że proces po raz trzeci musi zacząć się od nowa. Ale jak ujawniliśmy w OKO.press proces nie zaczął się do dziś. Bo Ryba nie stawia się na wezwania sądu, a policja wysłała za nim list gończy.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze