0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Trybunał Konstytucyjny miał dzisiaj (9 maja 2023) przeprowadzić rozprawę w sprawie wniosku marszałka Sejmu dotyczącego sporu kompetencyjnego między prezydentem a Sądem Najwyższym. Rzecz dotyczy ułaskawienia w 2015 roku Mariusza Kamińskiego przez Andrzeja Dudę.

Zaplanowane na godzinę 12:00 posiedzenie jednak się nie odbyło.

Zgodnie z przepisami TK musi orzekać w tej sprawie w pełnym składzie, czyli przy udziale co najmniej 11 z 15 sędziów. Na posiedzeniu stawiło się 10. Nieobecnymi byli tzw. sędziowie-buntownicy, czyli Mariusz Muszyński, Jakub Stelina, Wojciech Sych, Zbigniew Jędrzejewski i Andrzej Zielonacki. Na miejscu pojawił się jednak Bogdan Święczkowski, który również należy do grona kontestujących prezesurę Julii Przyłębskiej.

Doszło do sytuacji niecodziennej, ponieważ kilka minut po planowanym terminie pełniąca wciąż obowiązki prezeska TK weszła na salę rozpraw i oznajmiła publicznie, że sprawa zostaje odroczona w związku z niezebraniem się pełnego składu. Dotychczas w takich sytuacjach sprawę zdejmowano z wokandy na kilka dni lub na kilka godzin przed terminem. Niewykluczone, że Julia Przyłębska liczyła na to, że w ostatniej chwili któryś z sędziów zdecyduje się wyłamać.

Przeczytaj także:

Konflikt w TK wciąż trwa

Źródłem zamieszania jest oczywiście kwestia kadencji Julii Przyłębskiej. Sześciu sędziów TK od kilku miesięcy domaga się, żeby Julia Przyłębska, której kadencja jako Prezesa TK skończyła się 20 grudnia 2022 roku, zwołała Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK. Zgromadzenie miałoby wybrać kandydatów, spośród których prezydent Andrzej Duda wskaże nowego Prezesa TK.

Według Julii Przyłębskiej ta prośba „nie ma oparcia w prawie i jest bezprzedmiotowa”, ponieważ przepisy wprowadzające sześcioletnią kadencję Prezesa TK zostały uchwalone kilkanaście dni po wybraniu jej na Prezesa TK. Julia Przyłębska chce pozostać na stanowisku Prezesa TK do grudnia 2024 roku, czyli do końca swojej dziewięcioletniej kadencji sędziowskiej. I z tego powodu nie zwołuje Zgromadzenia.

Stanowisko Przyłębskiej publicznie popiera rząd oraz Jarosław Kaczyński. Jak ujawnił na blogu Mariusz Muszyński — naciski na sędziów-buntowników odbywają się nie tylko poprzez medialne wypowiedzi, ale także poprzez nieoficjalne spotkania. Sędziowie-buntownicy nie uznają jednak tych argumentów i w kolejnych publikowanych listach wzywają Julię Przyłębską do zwołania Zgromadzenia. Nie przychodzą także na narady w sprawach, w które TK ma rozpoznawać w pełnym składzie.

Sprawa ułaskawienia nie jest jedyną, którą w najbliższym czasie planował w pełnym składzie rozpatrzeć TK.

Podobnym przypadkiem jest sprawa dotycząca kar od TSUE (z wniosku Zbigniewa Ziobry) oraz sprawa dotycząca o ustawy o Sądzie Najwyższym, która ma pomóc odblokować środki z Krajowego Planu Odbudowy. Prezydent Andrzej Duda w lutym 2023 zaskarżył szereg jej przepisów. Bez (pozytywnego) rozstrzygnięcia Trybunału i następującego po nim podpisu prezydenta prawo nie wejdzie w życie, a rząd nie będzie mógł się zwrócić do Komisji Europejskiej z wnioskiem o wypłatę pieniędzy.

"Ustawa bezradnościowa" i czyszczenie komisji sprawiedliwości

W związku z nieugiętą postawą buntowników Prawo i Sprawiedliwość postanowiło podjąć kroki prawne. W czwartek 4 maja na stronie Sejmu pojawił się projekt dotyczący "usprawnienia działalności Trybunału Konstytucyjnego przez zmniejszenie minimalnej liczebności Zgromadzenia Ogólnego z 2/3 liczby sędziów Trybunał (tj. 10 sędziów) do 9 oraz pełnego składu Trybunału z 11 sędziów do 9".

W myśl projektu nowe przepisy pozwalające TK rozpatrywać w mniejszym gronie sprawy wymagające pełnego składu miałyby zastosowanie także do spraw już wszczętych, ale niezakończonych. Uchwalenie ustawy będzie jednak dużym wyzwaniem. Sędziowie-buntownicy w TK uznawani są bowiem za zwolenników partii Zbigniewa Ziobry. Mają też liczyć na to, że nowym prezesem zostanie Bogdan Święczkowski, czyli były szef Prokuratury Krajowej.

Wątpliwe zatem, że członkowie Suwerennej Polski Ziobry zagłosują za takim projektem. Dodatkowo "usprawnienie prac" ma być de facto usprawnieniem wydania wyroku w sprawie ustawy o SN, której ziobryści się gorąco sprzeciwiali. Jej dalsze blokowanie jest im zatem na rękę.

PiS nie zdecydował się wprowadzić do porządku obrad "ustawy bezradnościowej", jak została nazwana przez media, na posiedzeniu we wtorek 9 maja, choć spekulowano, że jednodniowe zgromadzenie zwołano nagle właśnie z uwagi na sprawę TK.

Zamiast tego prezydium Sejmu przedstawiło dziś na posiedzeniu wniosek o zmiany osobowe w składach komisji. Znalazły się wśród nich zmiany w sejmowej komisji sprawiedliwości, gdzie procedowany będzie projekt "bezradnościowy". W myśl wniosku zamierzano z niej usunąć czterech posłów Suwerennej Polski (Mariusza Goska, Mariusza Kałużnego, Piotra Saka, Tadeusza Woźniaka), a w ich miejsce powołać posłów PiS Waldemara Andzela, Zbigniewa Babalskiego, Annę Paluch i Krzysztofa Sobolewskiego. Ziobryści głosowali przeciwko, co przesądziło o upadku wniosku.

Nawet gdyby PiS-owi udało się "wyczyścić" Komisję sprawiedliwości, to bez ziobrystów nie uzbierają większości sejmowej dla ustawy o zmniejszeniu składów TK. Partie opozycyjne nie mają bowiem tym razem politycznego interesu w ułatwieniu PiS-owi uchwalenia projektu, tak jak miało to miejsce w przypadku samej nowelizacji ustawy o SN. Kolejną niewiadomą jest także reakcja prezydenta Andrzeja Dudy.

O co chodzi w sprawie, którą miał dziś rozpoznać TK?

TK ma rozpoznać rzekomy spór kompetencyjny podniesiony jeszcze w 2017 roku przez ówczesnego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. Spór ma się toczyć pomiędzy prezydentem Andrzejem Dudą a Sądem Najwyższym. I dotyczyć tego, czy prezydent ma absolutne prawo łaski, w które nikt nie może ingerować. Czy też to uprawnienie może realizować z innymi podmiotami i czy SN może ocenić zakres prawa łaski prezydenta. Chodzi oczywiście o sprawę Mariusza Kamińskiego, którego skazano nieprawomocnie w marcu 2015 roku w związku z akcją CBA w sprawie afery gruntowej. Andrzej Duda w 2016 roku ułaskawił Kamińskiego oraz trzech innych skazanych (w tym Macieja Wąsika), w wyniku czego sąd drugiej instancji umorzył apelację.

Od umorzenia sprawy kasacje złożyli jednak poszkodowani politycy, niegdyś działacze Samoobrony. Sąd Najwyższy przyjął je do rozpoznania. I trzyosobowy skład orzekający SN postawił pytanie prawne: czy prezydent może stosować akt łaski przed wydaniem przez sąd prawomocnego wyroku?

W maju 2017 roku siedmiu sędziów SN orzekło, że prezydent nie może nikogo ułaskawić przed prawomocnym wyrokiem i nie może umarzać procesu. Po tym orzeczeniu sprawa wróciła do trzyosobowego składu SN, który na 9 sierpnia 2018 roku zaplanował rozpoznanie kasacji byłych działaczy Samoobrony.

Było wysoce prawdopodobne, że w związku z uchwałą 7 sędziów SN uchyli on orzeczenie aprobujące ułaskawienie Kamińskiego i trzech pozostałych osób. Do rozprawy jednak nie doszło. Prezeska TK Julia Przyłębska wystąpiła bowiem do SN z wnioskiem o zawieszenie do sprawy do czasu rozstrzygnięcia wniosku ówczesnego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, w sprawie sporu kompetencyjnego. SN wniosek uznał.

W związku jednak z wieloletnią bezczynnością TK na początku marca 2023 sprawę odwieszono.

Skład trzyosobowy z legalnej Izby Karnej — Andrzej Stępka, Małgorzata Gierszon i Piotr Mirek — mają ją rozpoznać 6 czerwca 2023 roku.

Czyli TK wyznaczając swoje posiedzenie na koniec kwietnia, chciał uprzedzić orzeczenie SN i być może zablokować jego wydanie. Bo jeśli TK Przyłębskiej uzna, że nikt nie ma prawa mieszać się do ułaskawień prezydenta, to będzie silna presja — może nawet polityczna — na umorzenie tej sprawy przez Sąd Najwyższy.

;

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze