"Rzeczpospolita" podała oficjalną liczbę aborcji w Polsce w 2021, czyli w pierwszym roku obowiązywania drakońskiego prawa. Wyszło... 107, czyli 10 razy mniej niż w poprzednich latach. To drastycznie zaniżona liczba, nawet jeżeli uwzględnimy tylko zabiegi ustawowe. A licząc pigułki i wyjazdy za granicę...
Według danych uzyskanych przez "Rzeczpospolitą" w 2021 roku wykonano 107 ustawowych zabiegów przerwania ciąży. To pierwszy rok obowiązywania drakońskiego prawa aborcyjnego po wyroku TK Przyłębskiej 22 października 2020. Wyrok wszedł w życie 27 stycznia 2021 roku.
Czy ta liczba ma jakikolwiek związek z rzeczywistością, nawet tą oficjalną?
"Liczba tych aborcji powinna być kilka razy większa, według naszych szacunków odbyło się pewnie kilkaset takich aborcji. 300, 500, trudno powiedzieć – na co dzień bardziej pomagamy niż liczymy. Ale jako FEDERA w 2021 r. udzieliłyśmy kilkuset konsultacji osobom w ciąży, które miały stwierdzone wady płodu. Ich zdrowie psychiczne w związku z tym gwałtownie się pogorszyło, bo w Polsce są zostawione same sobie. Radziłyśmy im konsultację u psychiatry i uzyskanie zaświadczenia o pogorszeniu stanu zdrowia, które jest ciągle w Polsce przesłanką do aborcji. Oczywiście, nie wiemy dokładnie, ile z tych osób faktycznie przerwało ciążę, ale otrzymałyśmy od wielu z nich potwierdzenie, że się udało.
Zakładam więc, że te aborcje zostały zakwalifikowane inaczej np. jako poronienie. Ze strachu przed władzą. Nasze analizy prawne - a potwierdził je także RPO i niedawno NFZ - wskazują, że zdrowie to nie tylko zdrowie fizyczne, ale też psychiczne. Ale wprost każdy boi się powiedzieć. Szpitale chcą uniknąć komplikacji, także ze względu na dobro pacjentek", mówi OKO.press Kamila Ferenc, prawniczka z Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
Ferenc: "Ta liczba jest bardzo symboliczna, to liczba hańby. Ona pokazuje jak nisko w Polsce upadły standardy opieki ginekologicznej. To, że praktycznie nie ma aborcji - w oficjalnych liczbach - wskazuje, że ciężar został przerzucony poza system. To jest kapitulacja państwa. Bo potrzeba aborcji nie spada, a nawet rośnie, rozwijają się badania prenatalne, wiemy o chorobach płodu coraz więcej. Albo po prostu osoby nie chcą być w ciąży z wielu względów m.in. finansowych, społecznych, każdych. Podkreślam najmocniej jak można — aborcja jest, nie znika, dzieje się, tylko nie w systemie, nieoficjalnie. Ona jest na barkach osób w ciąży i organizacji pomocowych.
Oczywiście, trzeba walczyć ciągle o to, by te aborcje były widoczne w systemie. Pomogłyśmy już złożyć skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka ok. 20 kobietom, które musiały wyjechać, by przerwać ciążę i teraz domagają się odszkodowania od polskiego rządu".
Według "Rzeczpospolitej" w 2021 roku wykonano 107 zabiegów aborcji, z czego: 75 z powodu wad płodu, 32 z powodu zagrożenia zdrowia lub życia osoby w ciąży i 0 z powodu trzeciej przesłanki - gdy ciąża pochodzi z gwałtu.
Skąd się wzięło 75 aborcji z powodu wad płodu? Ferenc: "Prawdopodobnie te 75 aborcji z powodu wad płodu to aborcje ze stycznia, zanim wyrok wszedł w życie. Zresztą to także dużo mówi o skali potrzeb, że w samym styczniu wykonano 75 aborcji z powodu wad płodu".
Na poniższym wykresie pokazujemy, ile rocznie — od 1994 roku — wykonywano ustawowych aborcji w Polsce.
Skąd zielony wysoki słupek w 1997 roku?
Od 1993 roku do końca 1996 w Polsce obowiązywała ustawa, zgodnie z którą aborcja była dozwolona w trzech przypadkach (zagrożenie zdrowia i życia osoby w ciąży, gwałt lub kazirodztwo, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu).
W 1996 roku — to czas rządów SLD — przez Sejm przeszła ustawa, która dodawała przesłankę społeczną. Aborcja była dozwolona, gdy kobieta w ciąży znajduje się w ciężkich warunkach życiowych lub trudnej sytuacji osobistej. Ustawa obowiązywała od 4 stycznia 1997 roku do 23 grudnia 1997 roku. W maju 1997 Trybunał Konstytucyjny pod wodzą prof. Andrzeja Zolla uchylił przesłankę społeczną jako niekonstytucyjną. Wyrok wszedł w życie w grudniu 1997 roku. Od tamtej pory do 27 stycznia 2021 obowiązywała znowu ustawa w kształcie z 1993 roku.
W styczniu 2021 roku w życie wszedł wyrok TK Przyłębskiej, który usnął przesłankę o wadach płodu z ustawy.
W 2021 roku policja wszczęła 2 257 postępowań w sprawie zgwałcenia. Stwierdzono 1 081 przestępstw z tego paragrafu [art. 197 Kodeksu karnego]. Tymczasem co roku w statystykach mamy 1-2 lub zero aborcji z tej przesłanki. W 2021 roku - zero.
Tymczasem problem dodatkowo stał się palący - do Polski przyjechały Ukrainki, wśród których są ofiary wojennych gwałtów. Przyjeżdżają i dowiadują się, że aborcja jest w Polsce zabroniona. Co prawda, przesłanka gwałtu pozostała, ale droga do uzyskania świadczenia aborcji w przypadku ciąży z przestępstwa jest ekstremalnie trudna. A osoby - ofiary gwałtów - i tak mają za sobą traumatyczne przeżycia, dodatkowo znalazły się w obcym kraju, którego władze w aborcji nie pomogą.
Kamila Ferenc: "Przyzwyczailiśmy się do tego, że w publicznym systemie nie ma praktycznie dostępu do aborcji, gdy zachodzi podejrzenie gwałtu lub kazirodztwa. W 2021 roku nie ma żadnej takiej aborcji, ale w poprzednich latach były max. 1-2 rocznie. To jest i było zawsze drastyczne łamanie praw kobiet.
A teraz dochodzi jeszcze sprawa Ukrainek, ofiar gwałtów wojennych, które uciekły przed piekłem do Polski i tu dowiadują się, że formalna ścieżka uzyskania takiej aborcji m.in. zaświadczenia od prokuratora, jest ekstremalnie trudna, prawie niemożliwa.
Wszystko jest znowu na barkach organizacji pomocowych. Codziennie zgłaszają się do nas Ukrainki, które chcą przerwać ciążę. Często nie podają przyczyn (bo np. nie chcą być stygmatyzowane jako ofiary gwałtu wojennego), z powodu których chcą przerwać ciążę, a my nie pytamy, więc nie podam statystyk, ile z tych osób chciało usunąć ciążę z gwałtu wojennego. To kolejny cios dla tych osób, wtórna wiktymizacja. Te osoby są w Polsce zagubione, czasem bezradne, nie znają prawa. Ta ścieżka powinna być bardzo prosta — oczywiście zarówno dla Ukrainek, jak i dla Polek. Ale nie jest".
Jedyna dobra odpowiedź na to pytanie brzmi: trudno powiedzieć. Na statystyki ministerstwa zareagował Aborcyjny Dream Team:
"Przy okazji zatem przypominamy, że w 2021 roku od wejścia w życie wyroku TK:
Z kolei Guttmacher Instytute podaje, że w latach 2015-2019 w Polsce:
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze