Jeśli prezydent Stanów Zjednoczonych zabiega o względy Putina, rozmawia z Putinem, mówi jak Putin, spełnia żądania Putina i chce ściskać rękę Putinowi, to można wysnuć hipotezę, że zawierane ponad głowami reszty świata porozumienie USA i Rosji rzeczywiście staje się faktem
W nocy z poniedziałku na wtorek (z 3 na 4 marca 2025 roku) polskiego czasu prezydent Stanów Zjednoczonych w trybie natychmiastowym przerwał wszystkie dostawy sprzętu i amunicji dla Ukrainy – co oznaczało zawracanie statków i samolotów będących już w drodze oraz plombowanie magazynów, w których sprzęt oczekiwał już na przekazanie Ukraińcom.
Jednocześnie Biały Dom wypuścił do mediów informacje o planowanym złagodzeniu przez Stany Zjednoczone sankcji wobec Rosji oraz o układzie zawartym przez Trumpa z Władimirem Putinem – w myśl którego prezydent Rosji ma pośredniczyć w rozmowach USA z Iranem dotyczących rozbrojenia nuklearnego, w tym oczywiście wstrzymania irańskich prac w tym zakresie.
To wszystko wydarzenia, które rozegrały się w ciągu niespełna 24 godzin. Towarzyszyło im przy tym ponowne uruchomienie ceł nałożonych przez USA na Kanadę, Meksyk i Chiny.
Pierwszy dzień wielkiej wojny celnej Trumpa okazał się zarazem dniem, w którym Stany Zjednoczone zadały cios w plecy Ukrainie i Europie.
Jeśli prezydent Stanów Zjednoczonych zabiega o względy Putina, rozmawia z Putinem, mówi jak Putin, spełnia żądania Putina i chce ściskać rękę Putinowi, to można wysnuć hipotezę, że zawarte ponad głowami reszty świata porozumienie Stanów Zjednoczonych i Rosji rzeczywiście staje się faktem.
W obliczu takiej właśnie konstatacji stanęli przywódcy państw europejskich, którzy jeszcze w weekend na szczycie w Londynie próbowali na gwałt naprawiać katastrofalnie pogorszone po piątkowej awanturze urządzonej przez Donalda Trumpa Wołodymyrowi Zełenskiemu stosunki między Waszyngtonem i Kijowem.
I zarazem wysyłać do Białego Domu sygnały o chęci kontynuowania transatlantyckiej współpracy Europy ze Stanami Zjednoczonymi w zakresie bezpieczeństwa.
Podobną taktykę przyjął prezydent Ukrainy, który jeszcze w niedzielę stwierdził wprawdzie, że ewentualne porozumienie z Rosją jest nadal „bardzo, bardzo odległe”, ale zarazem podkreślił, że „gorąco wierzy, że Ukraina ma na tyle silne partnerstwo ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki, aby pomoc nadal była przekazywana”.
Zełenski podkreślał też, że jego kraj jest gotów podpisać wymuszoną przez USA umowę w sprawie eksploatacji ukraińskich surowców krytycznych.
W sobotę 1 marca w Londynie premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer wyszedł przed swą siedzibę przy Downing Street, by tam uściskami powitać prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Miało to symbolicznie kontrastować ze sposobem, w jaki Zełenski został potraktowany w piątek w Białym Domu – gdzie Donald Trump i wiceprezydent J.D. Vance najpierw urządzili mu upokarzającą awanturę, a potem wskazali drzwi.
W poniedziałek Donald Trump odpowiedział na to wpisem, w którym ostro wyrażał swoją niechęć zarówno do prezydenta Ukrainy, jak i do przywódców państw europejskich.
„Europa, podczas spotkania z Zełenskim, otwarcie przyznała, że nie jest w stanie działać bez Stanów Zjednoczonych – prawdopodobnie niezbyt trafne oświadczenie, jeśli chodzi o pokaz siły wobec Rosji. Co oni sobie myślą?” – napisał Trump.
„To najgorsze oświadczenie, jakie mógł wygłosić Zełenski, a Ameryka nie będzie tego tolerować zbyt długo! Właśnie o tym mówiłem – ten gość nie chce pokoju, dopóki ma wsparcie Ameryki” – tak odniósł się Trump do słów Zełenskiego dotyczących odległych perspektyw na ewentualne porozumienie pokojowe z Rosją.
Za wpisem Trumpa błyskawicznie poszły tym razem czyny.
Donald Trump najpierw ostro skrytykował prezydenta Ukrainy i przywódców Europy, a kilka godzin później w trybie natychmiastowym wstrzymał wszelką pomoc sprzętową i finansową dla Ukrainy. Dotyczy to zarówno wszelkich dostaw, które dopiero miały być wysłane ze Stanów Zjednoczonych, jak i tych, które znajdują się w drodze – czy to na pokładach statków i w wagonach kolejowych, czy też w miejscach przeładunku i składowania takich jak wielki hub logistyczny na lotnisku Jasionka pod Rzeszowem.
„Meldunki, które napływają z granicy, z hubu w Jasionce, potwierdzają zapowiedzi strony amerykańskiej. Sytuacja jest poważna. Wymaga koncentracji rządu” – mówił we wtorek o amerykańskim wstrzymaniu pomocy dla Ukrainy premier Donald Tusk.
Stany Zjednoczone rozważają równolegle znaczące poluzowanie sankcji nałożonych na Rosję w związku z wojną w Ukrainie, o czym poinformował dziś Reuters. Na zlecenie Białego Domu urzędnicy departamentów skarbu i stanu mają przygotowywać listę rosyjskich firm i osób (w tym lojalnych wobec Kremla oligarchów), wobec których sankcje mogłyby zostać zniesione lub ograniczone.
„Nie mamy żadnego powodu sądzić, że są to tylko słowa” – tak komentował te doniesienia premier Donald Tusk. Trump i jego najwyżsi urzędnicy w ostatnich tygodniach już kilkakrotnie poruszali kwestię sankcji wobec Rosji. Po spotkaniu z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem w Rijadzie sekretarz stanu USA Marco Rubio posunął się nawet do stwierdzenia, że Unia Europejska „również będzie musiała” w pewnym momencie poluzować sankcje wobec Rosji.
Na tym nie koniec. Bo we wtorek za sprawą Bloomberga dowiedzieliśmy się o jeszcze jednym wątku odwilżowych rozmów prowadzonych przez Donalda Trumpa z Władimirem Putinem. Według agencji ten ostatni miał właśnie przyjąć powierzoną mu przez Trumpa rolę mediatora w negocjacjach z Iranem dotyczących zbrojeń nuklearnych tego kraju.
Trump miał o tym rozmawiać z Putinem jeszcze w trakcie pamiętnej rozmowy telefonicznej z lutego – co tylko potwierdza, że ta rozmowa poświęcona przede wszystkim strategicznemu zbliżeniu Stanów Zjednoczonych i Rosji jedynie w niewielkim stopniu dotyczyła kwestii wojny w Ukrainie.
Konflikt w Ukrainie był dla Trumpa i Putina jedną z pozycji na liście spraw spornych, które trzeba w ten czy innym sposób rozwiązać lub wygasić, zanim ogłosi się nowe otwarcie w relacjach Moskwy i Waszyngtonu.
Metoda, którą przyjął Trump wobec Ukrainy, odcinając amerykańską pomoc sprzętową i amunicyjną, wskazuje na to, że Biały Dom spieszy się, by jak najszybciej przechylić szalę w wojnie i negocjacjach nad jej zakończeniem jednoznacznie na korzyść Rosji.
Zaproszenie Putina do roli mediatora i rozjemcy w relacjach akurat z Iranem, czyli krajem, od którego Rosja w popłochu skupowała drony, pociski rakietowe i amunicję, by wypełnić luki powstałe w wyniku wykrwawiania się w wojnie w Ukrainie, to bardzo wymowny gest.
Irańskie drony Szahid razem z ich rosyjskimi licencyjnymi klonami o nazwie Gerań to nadal główna broń, za pomocą której Rosja przeprowadza terrorystyczne ataki powietrzne na Ukrainę.
Przerwanie amerykańskich dostaw sprzętu wojskowego i amunicji niemal w sensie dosłownym postawiło Ukrainę pod ścianą. „Nikt z nas nie chce niekończącej się wojny. Ukraina jest gotowa zasiąść do stołu negocjacyjnego tak szybko, jak to możliwe, aby przybliżyć się do trwałego pokoju. Nikt nie pragnie pokoju bardziej niż Ukraińcy. Mój zespół i ja jesteśmy gotowi współpracować pod silnym przywództwem prezydenta Trumpa, aby osiągnąć trwały pokój” – napisał Wołodymyr Zełenski już po ogłoszeniu przez Biały Dom decyzji o zablokowaniu pomocy.
Nawet tak wiernopoddańcza w wymowie deklaracja Zełenskiego skrojona wprost pod ego amerykańskiego Króla Juliana może jednak nie wystarczyć.
Bo w tym momencie Donald Trump wraz ze swoją administracją aktywnie stara się przechylić szalę w wojnie w Ukrainie na korzyść Rosji. I równie aktywnie działa na rzecz politycznego osłabienia Europy – wykorzystując do tego cały sztafaż środków, którymi dysponuje zarówno on sam, jak i jego sojusznicy, właściciele wielkich amerykańskich koncernów Big Tech.
Świat
Władimir Putin
Donald Trump
NATO
Unia Europejska
Iran
Rosja
sankcje
Ukraina
wojna celna
wojna w Ukrainie
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Komentarze