W pierwszych dniach stycznia 2021 Trybunał Konstytucyjny opublikował na swojej stronie internetowej statystyczne wyniki pracy za 2019 rok.
„Informacja o istotnych problemach wynikających z działalności i orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego” daje obraz pracy TK w trzecim roku prezesury sędzi Julii Przyłębskiej. Wyniki nie są zachwycające: do Trybunału znów wpłynęło niewiele spraw, wydano też mniej wyroków niż w bardzo słabym roku 2018.
Warto podkreślić, że sędziowie TK zarabiają miesięcznie pięciokrotność średniego wynagrodzenia z II kwartału poprzedniego roku. W 2019 roku było to 22 605 zł brutto.
Rok 2019 ostatecznie potwierdził polityczne uwikłanie TK pod rządami Julii Przyłębskiej. W listopadzie sędziami została kontrowersyjna dwójka polityków PiS – Stanisław Piotrowicz i Krystyna Pawłowicz. W TK pozostał już tylko jeden sędzia sprzed „dobrej zmiany” – Leon Kieres. Trybunał był wykorzystywany do legitymizowania forsowanych przez rząd, a krytykowanych przez Brukselę „reform” sądownictwa.
Prezydent Andrzej Duda mimo to nie ma do TK zastrzeżeń. Na doroczne Zgromadzenie Ogólne Sędziów Trybunału Konstytucyjnego 3 grudnia 2020, gdzie prezentowano ustalenia dokumentu, skierował do sędziów pismo, w którym podkreślał jedynie, jak doniosłą pełnią rolę.
Co ciekawe w statystyce za 2019 rok autorzy zrezygnowali z dotychczasowej praktyki porównywania wyników z poprzednimi latami. Nie znajdziemy w nim wykresów pokazujących np. jak zmieniła się liczba wpływających spraw czy wydawanych orzeczeń. Pokazano jedynie dane za rok 2019.
Być może dlatego, że porównanie z poprzednimi latami stawia TK zarządzany przez Julię Przyłębską w złym świetle.
Nowych spraw nieco więcej, orzeczeń nieco mniej
W sumie w 2019 do TK wpłynęło 240 spraw – o 5 więcej niż rok wcześniej. Ich liczba wciąż jednak jest bardzo niska, porównywalna do poziomu z końcówki lat 90. W latach 2008-2015, czyli w okresie rządów PO-PSL, wnoszonych spraw było w TK dwukrotnie więcej.
Sprawy dzielą się na te, które nie podlegają wstępnemu rozpoznaniu (w tym skargi konstytucyjne od obywateli i wnioski o kontrolę od np. samorządów, związków zawodowych czy Kościołów), oraz takie, które wstępnego rozpoznania nie wymagają (to m.in. wnioski pochodzące od prezydenta, prokuratora generalnego, posłów czy senatorów).
Rok 2019 to kolejny, w którym spadła liczba wydanych przez TK orzeczeń. W sumie Trybunał wydał ich 70 – w tym 39 postanowień o umorzeniu postępowania i 31 wyroków. Rok wcześniej orzeczeń było o dwa więcej, wyroków więcej o pięć. Niższa liczba orzeczeń była w 1999 roku (66) i 1998 roku (55) – najodleglejszym, jaki ukazywany jest w nowych statystykach i do tej pory rekordowo niskim.
Wynik 31 wyroków w 2019 jest natomiast najniższy w publikowanych przez TK historycznych statystykach. Dla porównania w roku 1998 – do tej pory rekordowo niskim – TK wydał 33 wyroki.
Wyraźne tąpnięcie widać po zmianie władzy na przełomie 2015-2016 roku. Jeszcze w 2015 roku TK wydał 173 orzeczenia (wyroki i postanowienia o umorzeniu), w 2016 już tylko 99. Po „reformie” PiS utrzymywał się trend zniżkowy – w 2017 roku orzeczeń było 89, w 2018 – 72.
TK przyjmuje trzy razy więcej skarg
Już wkrótce jednak ta negatywna tendencja może się zmienić.
Spośród wniesionych spraw tylko część kwalifikuje się do merytorycznego rozpoznania. W 2019 roku TK przyporządkował tak 156 z 240 spraw. Nie miał wyboru w przypadku wniosków od specjalnie uprawnionych podmiotów – np. prezydenta czy posłów – ani w przypadku pytań prawnych od sądów.
Ale już skargi konstytucyjne obywateli i wnioski np. samorządowe mógł na wstępie odrzucić.
Odrzucał jednak zdecydowanie rzadziej. Na powyższym wykresie (niebieski) widzimy, że spraw skierowanych do wstępnego rozpoznania w 2018 i 2019 było niemal tyle samo (211 i 210). Mimo to w 2019 roku TK przekazał do rozpoznania merytorycznego trzy razy więcej skarg konstytucyjnych i ponad dwa razy więcej wniosków od samorządów, związków czy Kościołów.
Skąd ta różnica?
„Może być to związane ze zmianą polityki Trybunału w tym zakresie. To moim zdaniem zmiana pozytywna. Im więcej stwarzamy możliwości rozwiązywania problemów obywateli, tym lepiej. Trybunał najwyraźniej chce pracować, zobaczymy jeszcze jak to się uda. To, jak szybko dana sprawa zostanie zbadana, zależy od jej złożoności, możliwości Trybunału, a także od czynników politycznych” – komentuje dla OKO.press prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Prof. Anna Rakowska-Trela z Uniwersytetu Łódzkiego widzi kilka możliwych przyczyn.
„Teoretycznie obywatele mogli masowo nauczyć się lepiej pisać skargi konstytucyjne – to jednak mało prawdopodobne. Być może przyczyną był spadek poziomu merytorycznego kadry trybunalskiej, która wstępnie ocenia wpływające sprawy – część wieloletnich pracowników zwolniono” – tłumaczy.
„Niewykluczone też, że Trybunał chce poprawić sobie statystyki i wizerunek. I pokazać, że rozpatruje ich więcej – zobaczymy, czy mu się to uda. Jeśli o to właśnie chodzi, to z pewnością mamy do czynienia z decyzją odgórną. W innym wypadku różnicy w statystykach nie byłoby aż tak widać”
– dodaje prawniczka.
Zapytaliśmy TK o powody malejącej liczby orzeczeń i nagłego wzrostu spraw przekazanych do merytorycznego rozpoznania w 2019 roku. Czekamy na odpowiedzi.
Nowi sędziowie SN chętnie pytają TK
Rok 2019 przyniósł zarazem niewielkie odbicie w liczbie pytań prawnych kierowanych do TK przez polskie sądy. Było ich 23, o 8 więcej niż rok wcześniej, ale już tylko o 2 więcej niż w latach 2016-2017. Wciąż jednak jest ich wyraźnie mniej niż w latach 2008-2015. W rekordowym roku 2015 sądy pytały TK o opinię 135 razy.
Spośród 23 pytań prawnych w 2019 roku aż 9 zadał Trybunałowi Sąd Najwyższy. Dla porównania – w 2018 roku SN nie zwracał się do TK wcale, w 2017 zadał mu jedno pytanie.
Zwiększona aktywność to przede wszystkim zasługa „nowych” sędziów SN – powołanych przy udziale neo-KRS.
Kilkakrotnie do Trybunału zwracał się sędzia z Izby Cywilnej Kamil Zaradkiewicz, prosząc o sprawdzenie przepisów kodeksu postępowania cywilnego pozwalających sądom badać wnioski o wyłączenie nowych sędziów ze względu na ew. wadliwe powołanie. Pytali o to także sędziowie z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
Zaradkiewicz poprosił Trybunał również, by ten odniósł się do konstytucyjności badania statusu nowych sędziów w następstwie głośnego wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 19 listopada 2019.
„To w dużej części pytania dotyczące statusu sędziów. Podobnie jak w przypadku innych spraw politycznych chodziło nie o interpretację prawa, a o potwierdzenie wersji korzystnej wnioskodawców. To samo mieliśmy w 2020 roku przy pytaniach o spór kompetencyjny czy pytaniu Marszałek Sejmu o kodeks wyborczy. To próba usankcjonowania sposobu myślenia większości parlamentarnej. Neo-sędziowie SN też na to liczyli” – podkreśla prof. Rakowska-Trela.
„Zdarza się oczywiście, że Trybunał – w składzie prawidłowym bądź nie – bada sprawy wnoszone przez obywateli. Wciąż jednak priorytet mają sprawy politycznie istotne. Gdy takie sprawy się pojawiają, wszystkie inne schodzą na boczny tor” – uważa prawniczka.
Profesor Piotrowski wskazuje, że dodatkowe pytania są konsekwencją zmian w ustroju SN.
„Odzwierciedlają potrzebę legitymizacji tych zmian. Trybunał Konstytucyjny jest postrzegany właśnie jako organ legitymizujący. Byłoby to właściwe podejście, gdyby Trybunał nie był w symbiozie politycznej z większością parlamentarną. W tych pytaniach widzimy, że pytający oczekują pewnej odpowiedzi, mającej utwierdzić pytającego w przekonaniu, że wszystko jest w porządku. A tym samym utwierdzić w tym przekonaniu opinię publiczną” – mówi Piotrowski OKO.press.
„Najbardziej wątpliwy jest udział TK w legitymizowaniu rozmaitych antykonstytucyjnych przedsięwzięć przy pomocy tego rodzaju pytań. SN ma prawo, a wręcz obowiązek zadawać pytania, gdy ma wątpliwości dotyczące zgodności z konstytucją. Trzeba jednak rozważyć, czy pytania mają służyć respektowaniu konstytucji, czy jej obejściu. Wiele pokażą same odpowiedzi TK, gdy usytuujemy je w kontekście zmian w sądownictwie” – dodaje Piotrowski.
To nie jest Trybunał Konstytucyjny, to jest co najwyżej "Trybunał Konstytucyjny". Proszę Was, rozróżniajcie. "TK" zbiera się za często. Każde posiedzenie jest obrazą prawa i czyni duże szkody.
bo jeśli pomidorowa ma być wyśmienita, to trzeba poświęcić jej trochę czasu.
a po niej należy się sjesta.
Powinno być PiSowski Trybunał Julii Przyłębskiej.
Swego czasu prezes PiS bardzo podnosił problem dyspozycyjności sędziów, stawiał to jako element zagrażający demokracji. I teraz patrząc na TK SN KRS itd. możemy zrozumieć intencję i znaczenie wtedy wypowiadanych oskarżeń. Prezesowi chodziło o to, aby te instytucje nie tylko były dyspozycyjne, ale aby zawsze o każdej porze dnia i nocy były gotowe przyklepać decyzje polityczne partii. Czyli aby skutecznie zastąpić państwo prawa, woluntaryzmem politycznym. To cel, ale patrząc na to co się stało w USA, gdzie pan Trump próbował podobnie podporządkować sobie np. sądownictwo i wymienił ponad 1000 sędziów. Ten cel może być trudny do zrealizowania. Tak więc trudno mówić o wymienionych wyżej w obecnej formie jako instytucjach państwa demokratycznego. Raczej jawią się jako partyjne narzędzia realizacji określonej polityki.
Oj tam, oj tam ważne, że ciemny pisowski ludek sądzi, że rządzą genetyczni patrioci. Czas, gdy rządziło prawo w Polsce się powoli kończy.
Pandemia wielu otworzyła oczy, ale pytanie czy trwale.
Jak może być dobrze, gdy niedouczony magister ustawia po kątach profesorów?
Szkoda tylko, że ten pisowski ludek jak jest chory to pcha się do specjalisty a nie chce korzystać z rad znachora. A jak już skorzysta to efekty nieraz widać w sądzie. Ziobro też przecież magister. Bo teraz są rządy magistrów.
I zamiast pogańskiej, obcej kulturowo bogini z zawiązanymi oczami, proponuję swojskiego huzara z szeroko otwartymi oczami jako symbol nowej, patriotycznej sprawiedliwości.
„Najbardziej boję się ludzi małych, niezdolnych, nieutalentowanych. (…) Sądzę, że każdy może znaleźć swoje miejsce, że może się spełnić w swoim życiu. Otóż najbardziej boję się tych, którzy nie mając predestynacji, zajmują stanowiska, do których nie są powołani. Bo w tych ludziach małych rodzi się właśnie nikczemność, rodzi się największy obszar nikczemności. (…)” – Gustaw Holoubek
Gotowanie jest czasochłonne i brakuje czasu na tzw. sąd ?