Nowy rząd może w ciągu kilku najbliższych dni przejąć kontrolę nad TVP. „Godzina zero” – wymiana kadr – miała być w piątek, ale ustanowienie prokurenta przez prezesa telewizji publicznej może ją opóźnić. Według naszych informatorów, TVP Info ma zmienić nazwę na TVP24
Według dwójki naszych informatorów „godzina zero” – zmiana kadr w TVP – miała nastąpić w najbliższy piątek. Taki plan był podtrzymywany co najmniej od ubiegłego tygodnia. W środę 13 grudnia – w dniu zaprzysiężenia nowego rządu, w tym ministra kultury – prezes TVP Mateusz Matyszkowicz nieoczekiwanie ustanowił prokurenta TVP (osoba, której przedsiębiorca udzielił specjalnego pełnomocnictwa – red.). Gazeta Wyborcza ujawniła to późnym wieczorem. Został nim Przemysław Herburt, dyrektor biura spraw korporacyjnych TVP i szef Ośrodka Dokumentacji i Zbiorów Programowych, człowiek Matyszkowicza.
Po co to zrobiono? Bo prokurenta nie może zawiesić nowy minister kultury, Bartłomiej Sienkiewicz. Spółką zarządzałby więc właśnie prokurent. To blokowałoby ewentualne przejęcie kontroli na Woronicza przez nowy rząd.
Ale pół godziny po publikacji „Gazety Wyborczej”, Katarzyna Bilewska, profesor Uniwersytetu Warszawskiego w Katedrze Prawa Handlowego, adwokatka i partner w kancelarii BLSK Legal napisała na portalu X: „Prokura udzielona P. Herburtowi przez obecny zarząd Telewizji Polskiej wygaśnie z mocy prawa w sytuacji, gdy sąd rejestrowy powoła dla TVP kuratora (art. 109 (7) par. 3(1) KC)”. W kolejnym tweecie dodała: „ustanowienie prokury nie zablokuje powołania kuratora, także dlatego, że kurator zastępuje organy, a prokurent jest tylko pełnomocnikiem spółki i nie może być uznany za tymczasowy organ.” Wyjaśniła, że sąd rejestrowy może ustanowić kuratora w ciągu 24 godzin, ale zwykle rozstrzyga takie sprawy w ciągu kilku dni”.
Przejęcie sterów w TVP może więc zostać nieco opóźnione, „godzina zero” może się więc przesunąć na przyszły tydzień, ale zmiany nie zostaną zablokowane. Ewentualny kurator ustanowiony przez ministra kultury mógłby wypowiadać umowy.
Priorytetowe mają być zmiany w „Wiadomościach” – flagowym programie propagandowym w czasach „dobrej zmiany”.
Już kilka portali podało, że Paweł Płuska – reporter Faktów TVN – ma zostać szefem nowych „Wiadomości”. To potwierdzają też nasze dwa źródła. Płuska nie odbiera telefonu. Pytamy smsem, jak duży zespół udało mu się już zwerbować do nowej wersji „Wiadomości”. „Przykro mi, ale nie mam tutaj nic do powiedzenia. Wciąż jestem reporterem Faktów TVN”.
Słowo „wciąż” jest w tym smsie kluczowe, bo według Wirtualnych Mediów Płuska złożył już wypowiedzenie.
„Płuska ma ważny głos, ale kompletujemy zespół wspólnie. Już jest kilkanaście osób, które są zdecydowane” – twierdzi jeden z zaangażowanych w rekrutację. O nazwiskach prawie nikt nie chce rozmawiać. Przemysław Marzec – dziennikarz kiedyś TVP, a jeszcze dłużej TVN – ma według publikacji być w tym zespole Płuski. Nie udało nam się z nim skontaktować.
Ekipy nowych „Wiadomości” nie zasili Dariusz Prosiecki, kiedyś dziennikarz Faktów TVN, a obecnie w organizacji Pracodawcy RP.
„Wiadomości” mają zmienić nazwę, formułę. Nad oprawą graficzną – według jednego z moich rozmówców – pracowano od 2 miesięcy. Inny twierdzi, że prowadzone są na ten temat „dyskusje od dłuższego czasu”.
Kogo jeszcze zobaczymy w nowej TVP?
Maciej Orłoś – przez długie lata główny prowadzący Teleexpressu – według naszych informacji wyraził chęć powrotu do nowej TVP. Orłoś: „Nie chcę się wypowiadać, to się wyjaśni w najbliższym czasie” mówi.
Jarosław Kulczycki – kiedyś w TVP, potem obok Beaty Tadli w Nowa TV jeden z głównych prowadzących, ma przejąć „Panoramę”. Pytam go, czy faktycznie ma się tak stać. „Niestety, nie komentuję tych informacji, bardzo mi przykro” – mówi. I przyjmuje życzenia „powodzenia”. „Bardzo się przydadzą” – odpowiada.
Według naszych informatorów do TVP zgodzili się dołączyć m.in. Grzegorz Sajór, Marek Czyż, Hanna Lis, czy Karolina Lewicka. „Ja zaprzeczam. Nie wracam do TVP”– jasno stawia sprawę Lewicka. Z częścią z wyżej wymienionych nie udało się nam skontaktować.
Odmówić propozycjom miała też m.in. Beata Tadla – obecnie w Onecie, Diana Rudnik – prowadząca Fakty, kiedyś też prezenterka TVP oraz Piotr Kraśko też z Faktów TVN.
Do TVP mają więc wracać już tam kiedyś zatrudnieni, głównie przed „dobrą zmianą”, ale także osoby pracujące tam długo za czasów prezesury Jacka Kurskiego czy Mateusza Matyszkiewicza. „Przecież oni mogą uprawiać sabotaż” – komentuje jeden z obserwatorów werbunku.
Istotny ma być transfer ludzi z kanałów Polsatu. „Kilka osób ma problem, bo na umowach B2B mają okresy wypowiedzenia” – mówi nam dziennikarz, który ma trafić do TVP Info.
W gronie tych, którzy przyjęli zaproszenia, są też obecni dziennikarze TVN i tacy, którzy byli w News24 czy Nowa TV. Ale przyjmowani są też ludzie bez doświadczenia w stacjach telewizyjnych.
„Będą też dziennikarze z portali – chcemy, by TVP była silniej związana z internetem, atrakcyjniejsza dla młodych” – tłumaczy jeden z zaangażowanych.
Cześć chętnych nie może w najbliższych dniach zacząć pracy, bo mają obowiązujące umowy z okresami wypowiedzenia i zakazami pracy u konkurencji. „Będziemy na nich czekać” – zapowiada jeden z organizujących nową TVP. Podkreśla, że i tak wymiana będzie musiała być stopniowa. Tylko w TVP Info jednego dnia na grafikach jest aż 150 osób, a do tego ekipy „Wiadomości”, „Teleexpressu”, „Panoramy” liczą po 25-30 osób, więc potrzebne są duże zespoły ludzi.
Inny z naszych informatorów twierdzi, że wielu zapraszanych odmawia, bo boją się iść do telewizji, w której zmiana władzy może oznaczać dla nich koniec pracy. Albo mają traumę po tym, co przeżyli w 2016 r. „Tak, ale jest też wiele osób, które same dzwonią, piszą, które na to czekały od lat. Bo chcą zacząć budować rzetelne media publiczne. I oni są gotowi przyjść od razu. Bezpieczeństwo antenowe jest w coraz większym stopniu zaspokojone” – twierdzi inny. „To jest propozycja z gatunku tych, które dostaje się raz w życiu i takich się nie odrzuca” – mówi nam osoba, która bez wahania zdecydowała się pracować w nowej TVP.
Trzy osoby, które przyznały się, że zgodziły się na przejście do TVP proszą utrzymanie tego, póki co, w tajemnicy. „Nikt nie został jeszcze oficjalnie powołany na jakiekolwiek stanowiska, więc też nie mogę mówić pod nazwiskiem” – tłumaczył jeden.
Od prawie początku grudnia krąży informacja – tydzień temu podała to „Gazeta Wyborcza” – że prezesem zostanie Tomasz Sygut. To były szef TAI, w czasach „dobrej zmiany” tworzył ekipę informacji w Nowa TV – stacji, w której wylądowała część z dziennikarzy wyrzuconych z TVP. Ambitne plany Nowa TV by zostać istotnym nadawcą informacji po dwóch latach spaliły na panewce – programy informacyjne zniknęły z anteny. Sygut został członkiem zarządu Miejskich Zakładów Autobusowych w Warszawie, teraz zaangażował się w przygotowywanie nowej TVP. Jedna z osób zaangażowanych w jej odnowę potwierdza, że „najprawdopodobniej” Sygut nadal jest kandydatem na prezesa.
Inny nasz rozmówca ze środowisk zbliżonych do Platformy Obywatelskiej twierdzi, że to pomyłka. „Sygut? Ma trafić do rady nadzorczej”. Przekonuje, że na stole są od pewnego czasu trzy kandydatury na prezesa:
Pytamy Rozenka, czy faktycznie jego kandydatura jest rozważana na szefa TVP. „Nic mi na ten temat nie wiadomo”.
Tomasz Lis nie odbiera naszego telefonu, nie odpowiada na smsy. „Ja nic o braniu pod uwagę Lisa na prezesa nie wiem” – mówi osoba mocno zaangażowana w prace nad nową TVP.
Adam Pieczyński nie odbiera telefonu. Na pytanie smsem czy dostał ofertę pracy, odpowiada „A ktoś twierdzi, że dostałem?”. Dopytujemy, czy mu proponowano i czy będzie w nowym TVP. „Odpowiem dyplomatycznie: na tym etapie nie ma takiej sprawy”.
Nasze źródła potwierdzają to, co napisał Onet – że Bartłomiej Sienkiewicz został wybrany na funkcję ministra kultury na krótki czas – kilka miesięcy, do czasu kampanii do europarlamentu. Jego główny cel to właśnie odpolitycznienie TVP.
Szybkie zmiany w telewizji publicznej są oczekiwane przez polskie społeczeństwo. Z sondażu IBRIS zleconego na początku listopada 2023 roku przez „Rzeczpospolitą” wynika, że prawie 60 proc. badanych uważa, że w mediach publicznych powinno dojść do zmian personalnych.
Politycy, którzy przejęli władzę i wspierający ich merytorycznie eksperci medialni zapowiadali już, że zmiany w TVP będą konieczne.
Według dwóch naszych rozmówców TVP Info ma zmienić nazwę na... TVP24. „Nic o tym nie wiem” – dziwi się osoba mocna zaangażowana w werbunek do TVP. Ale przyznaje, że są dyskusje o nowych nazwach.
Inny z informatorów przekonuje, że nowe władze mają powtórzyć numer, jaki PiS uczynił w 2006 r. – zastąpić TAI (Telewizyjną Agencję Informacyjną) nowym tworem. Nie udało nam się potwierdzić tych planów w drugim źródle.
13 grudnia Miłosz Kłeczek – jeden z propagandystów TVP – wzywał na TT do demonstracji obrony „wolnych mediów”. Robi to:
Do obrony „wolnych mediów” wzywają także Samuel Pereira (obecnie szef TAI), Niezalezna.pl czy kluby „Gazety Polskiej”.
W sieci komentowano ten pomysł hasłem: „Bunkier na Woronicza walczy”.
Demonstracja (na zdęjciu u góry) zaczęła się w czwartek 14 grudnia o godzinie 16:00 pod budynkiem TVP na Placu Powstańców w Warszawie. Na pikiecie zebrało się kilkaset osób, głównie starszych wiekiem. Duże światła dobrze oświetlały tłum, protest nagrywały kamery TVP. Wśród protestujących był m.in. dawno nie widziany Michał Adamczyk – prezenter „Wiadomości” który zniknął z anteny, gdy opisano jego wyrok za pobicie partnerki.
Był też Samuel Pereira, były minister kultury Piotr Gliński, Jan Pietrzak….
Tłum skandował: „Wolne media”, „Konstytucja”.
„Jakby to była demonstracja KOD-u. Chichot historii’ – komentował z protestu reporter Onetu.
Pytam smsem Samuela Pereirę i Krzysztofa Ziemca – też prezentera TVP – czy liczą, że „dobra zmiana” utrzyma kontrolę na telewizją publiczną.
Nikt nie odpowiada.
Po 16-stej pojawiła się wiadomość, że Trybunał Julii Przyłębskiej na wniosek posłów PiS wydał zabezpieczenie, które ma zablokować zmiany w Telewizji Polskiej.
Więcej na ten temat piszemy tu:
Prof. Katarzyna Bilewska uspokaja na Twitterze: „Zabezpieczenie wydane przez Trybunał Julii Przyłębskiej jest nie tylko wadliwe ze względu na skład, ale także nie jest prawnie skuteczne ani wobec Skarbu Państwa, ani Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego".
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Komentarze