0:00
0:00

0:00

Wprawdzie bohaterem wydarzenia był nowy minister Czarnek, ale - tym razem - to nie on mówił rzeczy dziwne, oburzające i nieprawdziwe. Ministra wyręczył prezydent Andrzej Duda, który 19 października, przy okazji wręczenia nominacji ministrowi, opowiedział, czym zdaniem prezydenta Czarnek powinien się zająć: odwojowaniem polskich uczelni wyższych z rąk „lewicowo-liberalnych”. (Tutaj relacja TVN24).

Inwazja lewicy

Co mówił prezydent? Zacytujmy.

Po pierwsze - w polskim systemie edukacji są treści, które nie odpowiadają prawicy, chociaż nie wiemy, jakie. Duda:

„(…) dzisiaj cały czas w polskim systemie edukacji jest bardzo wiele takich treści, co do których polskie rodziny mają ogromne wątpliwości, czy chciałyby, żeby w ten sposób, takimi treściami były edukowane ich dzieci (…) moją intencją jest, aby rodzice mieli realny wpływ na te decyzje, które są podejmowane - jakie treści programowe i inne są przekazywane dzieciom na terenie szkoły, a przed którymi rodzice mają prawo swoje dzieci bronić”.

Po drugie - według prezydenta programy na wszystkich szczeblach edukacji, od podstawowego do wyższego, wymagają „głębokiego przepracowania”. Duda (zacytujmy obszerniejszy fragment):

„Mamy doskonałą świadomość, że na przestrzeni przede wszystkim ostatnich lat zdarzają się osoby próbujące osiągnąć wyższe stopnie w rozwoju naukowym, które są w sposób brutalny atakowane za to, że nie mają poglądu, który jest dzisiaj politycznie poprawny, czyli lewicowo-liberalnego. Otóż w kraju, gdzie konstytucja znaczy to, co powinna znaczyć, gdzie jest wolność przekonań, gdzie jest wolność uprawiania nauki, swoboda prowadzenia badań naukowych, taka sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca.

Nie jest tak, że na polskich uczelniach może występować i być głoszony wyłącznie pogląd lewicowy, wręcz przeciwnie. Powinny być tam róże poglądy, te poglądy się ścierać, powinny być dyskusje na różne tematy.

Bardzo proszę, aby obok weryfikowania reformy, która została przeprowadzona, co do której głosy są różne, proszę, aby pan minister przyjrzał się, jak ta reforma jest na uczelniach realizowana, w jaki sposób te nowe rozwiązania są wdrażane i tam gdzie trzeba, dokonał odpowiednich korekt. Prosiłbym przede wszystkim, aby została na polskich uczelniach zapewniona wolność prowadzenia badań naukowych”.

Przesłanie: zadaniem Czarnka będzie „poprawienie” zmian w nauce wprowadzonych przez Jarosława Gowina (które wielu na prawicy uważa za nadmiernie kosmopolityczne i technokratyczne, wrogie narodowej nauce) oraz ograniczenie domniemanych wpływów lewicy na uczelniach.

Prezydent nie podał żadnego przykładu ani treści, które uważa za niepożądane, ani nie wymienił nazwisk prześladowanych rzekomo za konserwatywne poglądy osób (w szczególności takich, którym z tego powodu odmówiono awansu naukowego). W ostatnich miesiącach OKO.press oraz inne media opisały jednak trzy głośne sprawy nauczycieli akademickich, które rządzący oraz ich sojusznicy uznali za przykłady prześladowań akademików na tle politycznym.

Zdarzają się osoby próbujące osiągnąć wyższe stopnie w rozwoju naukowym i są w sposób brutalny atakowane, że nie mają poglądu, który jest dzisiaj politycznie poprawny, czyli lewicowo–liberalnego
Nie sposób wskazać naukowców prześladowanych za prawicowe poglądy
Zaprzysiężenie ministra Przemysława Czarnka,19 października 2020

Przypadek Zybertowicza

Prof. Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta, nie otrzymał tytułu profesorskiego (Andrzej Zybertowicz jest doktorem habilitowanym). Prof. Zybertowiczowi mimo pozytywnych ocen jego dorobku odmówiono awansu (procedura trwała od 2018 do 2020 roku) na podstawie głosowania w Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów Naukowych oraz negatywnych opinii tzw. superrecenzentów (czyli ekspertów powołanych przez Centralną Komisję do wydania opinii).

Pozytywne recenzje dorobku Zybertowicza wzbudziły jednak wiele krytyki - część z nich była wyraźnie negatywna, ale z pozytywną konkluzją.

„Pracę ściśle naukową Zybertowicza oceniam krytycznie, jego działalność organizacyjną i dydaktyczną więcej niż pozytywnie. Osobiście uważam, że raz wyzwolona wola stania się profesorem jest nie do zatrzymania. Jeśli Andrzej Zybertowicz uznał, że są powody, aby przyznać mu profesurę, to zapewne tak jest”

Przypadek Nalaskowskiego

24 sierpnia 2019 roku prof. Aleksander Nalaskowski, pedagog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, opublikował w tygodniku „Sieci” homofobiczny felieton. W tekście tym pt. „Wędrowni gwałciciele” prof. Aleksander Nalaskowski nazwał uczestników marszów równości „nieszczęśnikami, których dopadła tęczowa zaraza,

zniewieściałymi gogusiami, wesołkami na utrzymaniu mamusi, facecikami, chcącymi się wiecznie bawić, obleśnymi, grubymi, wytatuowanymi babami, które ostentacyjnie się całują jak na wyuzdanych filmach, i osobnikami, którym trudno przypisać jakąś płeć”.

Zarzucał im przemoc seksualną, łączył homoseksualizm z pedofilią i powtarzał, że osoby LGBT w Polsce są szczególnie uprzywilejowane.

We wrześniu za ten felieton prof. Nalaskowski został zawieszony. W jego obronie występowali m.in. biskupi. Po tygodniu rektor UMK przywrócił Nalaskowskiego do pracy.

Przypadek Budzyńskiej

Od marca 2019 roku trwa sprawa prof. Ewy Budzyńskiej z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. OKO.press pisało o niej obszernie (tutaj). Przypomnijmy: opisała ją najpierw w marcu 2019 roku katowicka „Wyborcza” (tutaj). Studenci II roku socjologii poskarżyli się rektorowi na wykłady socjolożki. W trakcie zajęć „Międzypokoleniowe więzi w rodzinach światowych” miała mówić m.in., że:

  • stosowanie antykoncepcji jest „zachowaniem aspołecznym”;
  • „aborcja to morderstwo”, bez względu na przyczynę;
  • stosowanie wkładki domacicznej to aborcja;
  • „normalna rodzina zawsze składa się z mężczyzny i kobiety”;
  • „osoby homoseksualne to coś gorszego”;
  • „ideologia gender” jest jak komunizm;
  • wysyłanie dziecka do żłobka to robienie mu krzywdy.

Uczelnia wszczęła postępowanie dyscyplinarne, a wykładowczyni zwolniła się z pracy. W jej obronę zaangażowała się m.in. radykalna organizacja Ordo Iuris (uznała to za przykład „cenzury światopoglądowej”), a prokuratura prowadziła (jeszcze we wrześniu 2020 roku!) przesłuchania zaangażowanych w sprawę studentów i studentek.

Atak lewicy na uczelnie?

Nie wiemy, czy prezydent Duda miał na myśli akurat te przypadki - ale to te bulwersowały prawicę. Jak widać, w żadnym z nich nie mamy do czynienia z prześladowaniem za poglądy, a już w szczególności - za głoszone teorie naukowe (chyba że uznamy homofobię Nalaskowskiego za „teorię naukową”).

Jeżeli zaś mówimy o blokowaniu awansów naukowych, to Duda mógłby zacząć od siebie - to u niego w kancelarii już blisko dwa lata leży wniosek o nadanie tytułu profesora dr. hab. Michałowi Bilewiczowi, psychologowi społecznemu i specjaliście od badania uprzedzeń. Duda go blokuje, chociaż nie ma do tego prawa - merytoryczna ocena wniosków nie leży w kompetencjach prezydenta (który w tym wypadku jest tylko notariuszem decyzji Centralnej Komisji). O sprawie Bilewicza pisaliśmy obszernie - np. tutaj.

Nie bardzo wiadomo również, gdzie dominuje lewica i liberałowie na uczelniach oraz w jaki sposób to zmierzyć. Państwo polskie finansuje za to szczodrze uczelnie katolickie - w tym m.in. KUL, UKSW czy Ignatianum - oraz wydziały teologii na uniwersytetach. Tymczasem gender studies można studiować tylko w kilku ośrodkach w Polsce i trzeba za to płacić (są to studia podyplomowe, np. na ISNS UW czy w IBL PAN).

Chętnie byśmy się w OKO.press dowiedzieli, gdzie prezydent i minister widzą lewicę na uczelniach.

O co więc może chodzić prezydentowi Dudzie? Możemy tylko zgadywać. O konieczności zwalczania lewicy na uczelniach pisał w swoim „manifeście” Patryk Jaki w lipcu 2020 roku.

Rządzącym chodzi o wychowanie młodych pokoleń w takim duchu, żeby podzielali poglądy władzy. Jednak nazywanie tego programu przez prezydenta Dudę „wolnością prowadzenia badań naukowych” jest mylące. Rządzącym chodzi o coś dokładnie przeciwnego.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze