Utrzymuje się entuzjazm Polaków wobec uchodźców z Ukrainy, ale większość z nas uważa, że uchodźcy oraz imigranci na granicy z Białorusią nie zasługują na taką samą pomoc - wynika z sondażu Ipsos dla organizacji More in Common
Tuż po rozpoczęciu rosyjskiej agresji Ukraińcy i Ukrainki uciekający przed wojną spotkali się z entuzjastycznym i pełnym empatii przyjęciem Polaków. Pomocowy, oddolny zryw społeczny był bezprecedensowy w naszej historii - w marcowym sondażu Ipsos dla OKO.press aż 61 proc. respondentów deklarowało, że w jakiejś formie wzięło udział w akcjach pomocy. Również stosunek do Ukraińców przebywających w Polsce był wtedy de facto jednomyślnie pozytywny: deklarowało tak 92 proc. badanych.
Pytanie brzmiało, jak długo utrzyma się fala entuzjazmu, można było przypuszczać, że wraz z kolejnymi tygodniami przynoszącymi pierwsze problemy i konflikty, sytuacja zacznie się zmieniać na gorsze. Jeśli nawet tak będzie w przyszłości, dziś jeszcze nie. Według majowego badania Ipsos dla organizacji More in Common, 75 proc. badanych wciąż deklaruje pozytywny stosunek do Ukraińców przebywających w Polsce, a tylko 4 proc. negatywny, a aż 90 proc. popiera przyjmowanie uchodźców z Ukrainy.
Jak wynika z ostatniego Eurobarometru, Polska jest liderem odruchu sympatii i solidarności w Unii Europejskiej wobec Ukrainy i uchodźców z Ukrainy, który jest zaskakująco silny (z wyjątkiem postaw Greków, Cypryjczyków, Bułgarów, Węgrów i Słowaków). W tym sondażu aż 87 proc. Polek i Polaków (najwięcej w UE) wyraziło aprobatę dla reakcji naszego społeczeństwa na wojnę i jej konsekwencje.
Majowe badanie Ipsos przynosi sygnał ostrzegawczy.
Zaczynamy sobie zdawać sprawę, że obecność dużej liczby Ukraińców w Polsce może prowadzić do konfliktów społecznych - uważa tak 44 proc. badanych, przeciwnego zdania jest 51 proc.
Sondaż Ipsos dla organizacji More in Common jest w całości poświęcony postrzeganiu uchodźców przez Polaków. OKO.press publikuje wyniki tego badania jako pierwsze medium w Polsce.
"More in Common to międzynarodowa inicjatywa założona w 2017 r., której celem jest budowa silnych, bardziej zjednoczonych społeczeństw, odpornych na zagrożenie rosnącej polaryzacji i podziałów społecznych" - mówi Adam Traczyk z MiC.
Dodaje: "Sondaż pracowni Ipsos to część większego projektu badawczego, w którym pod lupę bierzemy społeczeństwa Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech, Hiszpanii, Włoch i Polski w czasach niepewności pandemicznej. Ale oczywiście reagujemy też na bieżące wydarzenia - sondaż Ipsos jest rodzajem interwencji w obliczu kryzysu uchodźczego.
Chcemy, aby był zalążkiem swego rodzaju systemu wczesnego ostrzegania, który pozwoli wcześnie zidentyfikować potencjalne napięcia i je rozbrajać".
A zagrożenia widać, zwłaszcza jeśli porównamy reakcję Polaków na różne kryzysy uchodźcze. Z odpowiedzi wynika, że nasza akceptacja dla uchodźców nie jest bezwarunkowa, mniej wynika z powszechnie podzielanej idei pomagania, bardziej z opowieści politycznej i kulturowej na temat konkretnych kryzysów. A te jak wiadomo potrafią się szybko zmieniać wedle politycznych interesów i potrzeb.
Ipsos dla More in Common zapytał Polaków, czy migranci i uchodźcy, próbujący przedostać się do Polski przez granicę z Białorusią, zasługują na taką samą pomoc jak uchodźcy z Ukrainy? Okazuje się, że nasze współczucie dla uchodźców i migrantów pryska jak bańka mydlana. 60 proc. ankietowanych na takie pytanie odpowiada negatywnie.
Powyższy wykres pokazuje, jak bardzo kwestia pomocy uchodźcom oraz migrantom jest w Polsce czuła na polityczne interpretacje. Mniej ważny jest los człowieka poszukującego pomocy, bardziej to, skąd przybywa, jakimi kieruje się projektowanymi przez respondentów motywacjami, bardziej to, dlaczego szuka w Polsce pomocy, mniej to, czy rzeczywiście jej potrzebuje. W tym wypadku fakt, że uchodźcy i migranci byli wykorzystywani przez reżim białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenki do destabilizowania sytuacji na wschodniej granicy Polski okazuje się istotniejszy od dramatów konkretnych ludzi szukających u nas ratunku.
Opisywane proporcje to również trumf propagandowej opowieści rządzących - Prawo i Sprawiedliwość oraz medialne emanacje obozu władzy nie ograniczały się, jak pamiętamy, do konstatacji, że presja migracyjna jest tworzona sztucznie przez Białoruś, ale również przedstawiała w czarnych barwach ludzi próbujących się przedostać na polską stronę, którym na podstawie lichych przesłanek zarzucano powiązania terrorystyczne, chęć finansowego żerowania na Polakach, a nawet zoofilię.
Tę zależność widać, gdy przetniemy opinie respondentów przez ich sympatie partyjne.
W tym kontekście pojawia się odwieczne pytanie; co było pierwsze, jako czy kura? Czy PiS odpowiedział skutecznie na realne lęki i poglądy większości Polaków, czy tak sprawnie i kreatywnie wytworzył stan zagrożenia? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Z jednej strony obóz władzy na pewno trafnie rozpoznał potrzeby własnych wyborców i Konfederacji. Z drugiej, choć na antyuchodźczą retorykę impregnowani są w dużym stopniu zwłaszcza wyborcy Lewicy (ale również w większości Koalicji Obywatelskiej), to zwolennicy Polski 2050 i PSL przyjmują ją w relatywnie dużym odsetku,
co świadczy o tym, że poglądy w tej sprawie nie odzwierciedlają w prosty sposób partyjnego podziału władza-opozycja.
Tę drugą hipotezę potwierdza kolejne pytanie zadane przez Ipsos: jak w obliczu obecnej sytuacji oceniasz odmowę przyjęcia kilku tysięcy uchodźców z Syrii przez polskie władze w 2015 roku? Większość badanych (55 proc.) ocenia tamtą decyzję rządu Beaty Szydło pozytywnie:
W przecięciu przez sympatie partyjne wykres wygląda niemal bliźniaczo do pytania o uchodźców oraz migrantów z granicy polsko-białoruskiej:
Można argumentować, że porównanie tych trzech kryzysów uchodźczych to klasyczny błąd polegający na zestawieniu gruszek z jabłkami: różne są konteksty, różna sytuacja międzynarodowa, inne emocje. Jednak sytuacja uchodźcy czy imigranta jest tożsama: został wygnany ze swojego domu lub go opuścił, szukając w Polsce bezpieczeństwa lub lepszego życia dla siebie, lub dla siebie i swojej rodziny.
Różnice poglądów na udzielenie mu pomocy w Polsce pokazują zatem, że nasza pomoc nie jest bezwarunkowa, czają się za nią rozmaite "ale".
To ważna wiadomość w kontekście kreowania polityk wobec uchodźców z Ukrainy w taki sposób, by w jak największym stopniu zapobiegać konfliktom. Bo pokazuje, że obecny pozytywny stosunek do Ukraińców stanowi społeczny wyjątek, nie zasadę. W przypadku Ukraińców nie wchodzą w grę oczywiste czynniki antagonizujące jak różnice rasowe czy kulturowe, ale
dopóki w Polsce akceptacja dla uchodźcy, przybysza, innego jest rodzajem społecznej łaski, a nie normy, "uchodźca słuszny" bardzo szybko może zmienić się w "uchodźcę niesłusznego".
Tę obawę można dostrzec w badaniach jakościowych, którymi More in Common uzupełniło badanie ilościowe Ipsosu. Poniżej dwie wypowiedzi osób uczestniczących w grupach badawczych:
Kobieta przed 40 z woj. lubelskiego, wykształcenie średnie, sympatie prorządowe: "My jako naród polski niekoniecznie czujemy się bezpiecznie na swoim terenie, a napływ zwiększa lęk o pracę nawet za najniższą krajową. Jesteśmy może nie w błędnym kole, ale to generuje lęk. Fajnie byłoby, gdyby nas dorosłych było stać na mieszkanie, ale zarabiamy najniższą krajową i nie wystarcza na rachunki. A tu jeszcze ludzkość z obcego kraju, to rodzi bunt. Jesteśmy w Polsce i to nasz kraj i rząd powinien zadbać o naszych ludzi".
Kobieta przed 30 z Katowic, wykształcenie wyższe, sympatie opozycyjne: "My sobie w pewnym momencie możemy oswoić Ukrainę i tę sytuację, to bardzo się obawiam, że oswoimy to tak bardzo, że znowu zaczniemy się żreć, znowu się podzielimy i zaczniemy bić. To jest prawdopodobny scenariusz".`
Społeczną niepewność podsyca również ambiwalentny stosunek do reakcji rządu na kryzys uchodźczy. O ile dobrze oceniamy siebie samych, organizacje pozarządowe i charytatywne, samorządy, to ocena rządu wśród Polaków jest o wiele bardziej zniuansowana:
To z kolei wraz z upływem czasu może rodzić u Polek i Polaków coraz wyraźniejsze poczucie, że w kwestii pomocy uchodźcom zostali zostawieni sami sobie, że większość wysiłku i kosztów jest na ich barkach. A to może rozpocząć proces samospełniającej się przepowiedni: zniechęcenie i zmęczenie wynikające również z poczucia bierności rządu coraz częściej zmieniać się będzie we wrogość, którą politycznie będą starały się podkręcić i wykorzystać siły niechętne uchodźcom, w tym również rządzący.
Dlatego choć wbrew przepowiedniom pesymistów solidarność z uchodźcami ukraińskimi w Polsce wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie, to na horyzoncie widać kłopoty. Ważne, żeby optymizm nie uczynił nas bezradnymi, kiedy problemy staną się faktem.
Sondaż Ipsos dla More in Common, badanie telefoniczne (CATI) w dniach 4-7 maja 2022 r., próba 1000 osób, reprezentatywna dla dorosłych Polaków
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze