0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Patryk Ogorzalek / Agencja Wyborcza.plFot. Patryk Ogorzale...

2 stycznia 2025 roku Urząd do Spraw Cudzoziemców poinformował, że otrzymał sygnał o fałszywym wezwaniu do wojska wysłanym do obywatela Ukrainy. Sprawcy podszywający się pod Urząd wzywają „obywatela Ukrainy do odbycia służby wojskowej, grożąc odpowiedzialnością prawną i ekstradycją”.

Urząd ds. Cudzoziemców podkreśla, że „nie jest autorem tego typu listów”.

Co jest w piśmie?

„Zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa Ukrainy, w szczególności ustawą o służbie wojskowej oraz w związku z trwającą mobilizacją, mając na uwadze, że jest Pan obywatelem Ukrainy, zwracamy się z uprzedzeniem, że w dniach 17-31 grudnia 2024 roku planujemy przeprowadzić wizytę w Państwa miejscu zamieszkania” – czytamy w wezwaniu z 12 grudnia 2024 roku, załączonym do komunikatu. Dane osobowe są zamazane.

I dalej:

„Celem tej wizyty jest doprowadzenie Pana do punktu mobilizacyjnego, w związku z obowiązkiem służby wojskowej w Siłach Zbrojnych Ukrainy. Zgodnie z ukraińskimi przepisami, osoby powołane do służby wojskowej są zobowiązane do natychmiastowego stawienia się na wezwanie.

[...] W przypadku, gdyby nie stawił się Pan dobrowolnie, konieczne będzie podjęcie dalszych działań w celu wykonania mobilizacji, co może wiązać się z odpowiedzialnością prawną, w tym z nakazem aresztowania i współpracą z właściwymi służbami ukraińskimi.

Przypominamy, że osoby, które uchylają się od służby wojskowej, mogą podlegać konsekwencjom prawno-karnym, w tym ekstradycji na rzecz Ukrainy”.

Cel – dezinformowanie Ukraińców

„Na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej do obywateli Ukrainy nie są wysyłane wezwania ani zawiadomienia o poborowych, osobach podlegających obowiązkowi służby wojskowej i rezerwistach” – informuje 3 stycznia Ambasada Ukrainy w Rzeczypospolitej Polskiej. Dodając, że „obywatele Ukrainy przebywający za granicą mogą dobrowolnie wstąpić w szeregi Legionu Ukraińskiego”.

Przeczytaj także:

Przed Bożym Narodzeniem ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Bodnar w komentarzu w Radiu Swoboda mówił, że pierwszy oddział Legionu Ukraińskiego, który jest formowany w Polsce, już wyjechał do Ukrainy, gdzie będzie kontynuować szkolenia. Oprócz tego według ambasadora Bodnara 10 stycznia kontrakty z Siłami Zbrojnymi Ukrainy podpiszą kolejni ochotnicy i zaczną szkolenia na polskich poligonach.

„W rzeczywistości jest to historia sukcesu, którą niektórzy politycy lub rosyjska propaganda próbują uczynić negatywnym faktem. Oczywiście chcielibyśmy, aby proces ten przebiegał szybciej, ale jest tak, jak jest. Pracujemy nad upublicznieniem tych informacji we wszystkich krajach UE, a być może także za oceanem. Stymulować możemy tylko poprzez dobrowolne zachęty, jest to całkowicie dobrowolna jednostka. Jestem pewien, że nasi obywatele, którzy do niej dołączą, będą mieli odpowiednią satysfakcję z dobrego szkolenia” – mówił Wasyl Bodnar, nie podając liczby ochotników.

Przypomnijmy, Polska zgodnie z dwustronną umową o bezpieczeństwie, którą 8 lipca 2024 roku w Warszawie podpisali premier Donald Tusk oraz głowa ukraińskiego państwa Wołodymyr Zełenski, pomaga Ukrainie stworzyć Legion Ukraiński.

Zdaniem ukraińskiego Centrum przeciwdziałania dezinformacji „celem takich fejków jest dezinformowanie Ukraińców”. Centrum zachęca obywateli „ufać tylko oficjalnym źródłom i weryfikować informacje”.

Pestrykova: „Do nas nikt się nie zwracał”

Oksana Pestrykova, koordynatorka Centrum Wsparcia „Ukraińskiego Domu” mówi OKO.press, że „ani na infolinii, ani do punktu konsultacyjnego nikt nie alarmował, że dostał takie wezwanie”. Natomiast – jak zaznacza – po tym, jak pojawił się komunikat Urzędu ds. Cudzoziemców, Ukraińcy licznie komentowali pod tym newsem m.in. w mediach społecznościowych portali informacyjnych. Były też komentarze, że to może się wydarzyć.

„Jeżeli by takich wezwań byłoby więcej, to być może do nas jeszcze ktoś zwracałby się” – mówi ekspertka. Dodaje, że ludzie też mogą po prostu nie wierzyć, że to jest prawdą.

„Ten dokument jest tak skonstruowany, że nie wygląda na wiarygodny” – utrzymuje Pestrykova. „Może postrzegam to ze swojej perspektywy, na co dzień pracuję z dokumentami z UDSC, wiem, jaką mają strukturę. W tym wezwaniu nie ma żadnych powołań na ustawy”.

Jak poznać czy dostałeś fejkowe wezwanie?

Ekspertka zauważa, że pismo jest nieudolną podróbką: w piśmie z organu administracyjnego w Polsce musi być podana precyzyjna podstawa prawna, bo urzędnik może działać tylko na podstawie i w granicach prawa. Jeśli adresat nie umie przeanalizować pisma pod tym kątem dokumentu, może zapytać instytucję, która miałaby to wysłać (UDSC). Można zwrócić się do „Ukraińskiego Domu” (są też konsultacje online) i eksperci pomogą w weryfikacji.

Początkowo w „Ukraińskim Domu” podejrzewali, że może chodzić o oszustwo. Ale trudno dopatrzeć się w tym zysków finansowych. Pestrykova zaznacza, że celem takiej operacji może być tworzenie napięcia w społeczeństwie.

„To może być bardzo wygodne dla jednej strony, dla – rosyjskiej” – mówi ekspertka. „Niestety, ale takie dezinformacje działają”.

Moskiewski ślad

Analizując listy od instytucji państwowych, warto też zwracać uwagę na poprawność gramatyczną. Wspomniane wezwanie zawiera błąd językowy – „zwracamy się z uprzedzeniem”. Tak żaden urzędnik w Polsce nie napisze.

I to nam coś w OKO.press przypomniało.

Niedawno w związku ze zmasowanym atakiem Rosji na Kijów pisaliśmy, jak rosyjska propaganda próbuje dezinformować Ukraińców w Ukrainie. Na przykład 30 grudnia Rosjanie próbowali podszyć się pod ukraińskie władze, udostępniając w mediach społecznościowych fejkowy komunikat, że w ciągu najbliższych kilku godzin wróg zamierza uderzyć balistycznymi rakietami średniego zasięgu „Oriesznik” w ukraińskie miasta.

Komunikat też zawierał błąd językowy, bo nadawca nie znał ukraińskiego — tak jak w naszym przypadku nie znał polskiego. Był internetowym fejkiem stworzonym w nadziei, że się poniesie w sieci.

Andrij Deszczycia, były ambasador Ukrainy w Polsce (2014-2022) również uznaje, że w tym przypadku nie obeszło się bez Rosji. W radiu NV mówi, że takie „rosyjskie dezinformacyjne próby są skierowane, żeby stworzyć chaos w środowisku ukraińskim w Polsce, czy innych krajach, gdzie przebywa dużo Ukraińców. Ale też stworzyć napięcie pomiędzy Ukraińcami oraz przedstawicielami społeczeństw, które przyjęły Ukraińców”.

Według dyplomaty takie próby mogą być kontynuowane.

„Rosja próbuje stworzyć napięcie i rozbić solidarność, która była na początku pełnoskałowej inwazji, którą wyrażali się m.in. obywatele Polski w stosunku do Ukraińców” – mówi.

Deszczycia zaznaczył, że ukraińskie i polskie służby specjalne powinny współpracować, żeby „ujawniać ośrodki rosyjskiej dezinformacji i propagandy oraz je likwidować, ponieważ szkodzą nie tylko Ukraińcom i nie tylko ukraińsko-polskim stosunkom, ale też polskiemu państwu”.

Na razie mobilizacja Ukraińców nie może być prowadzona poza granicami Ukrainy

Ukraiński portal „Nasz Wybir” przypomina, że temat mobilizacji Ukraińców „nie po raz pierwszy staje się pretekstem do rozpowszechniania fake newsów, w tym wśród Ukraińców w Polsce”. Na początku 2024 roku już pojawiały się informacje, jakoby pracownicy terytorialnych ośrodków rekrutacji i wsparcia społecznego wydają wezwania Ukraińcom w Warszawie.

Kwestia mobilizacji ukraińskich mężczyzn za granicą od czasu do czasu pojawia się w polsko-ukraińskiej przestrzeni informacyjnej i wzbudza duże emocje. Politycy i część społeczeństwa podkreślają, że obywatel Ukrainy ma obowiązek bronić kraju niezależnie od tego, gdzie przebywa. Jak zaznacza portal, w tych dyskusjach pojawia się też wątek karania tych, którzy opuścili Ukrainę z naruszeniem prawa wojennego.

Po tym, jak w Ukrainie wiosną 2024 roku została przyjęta ustawa o wzmożonej mobilizacji, ukraińscy mężczyźni w wieku od 18 do 60 lat powinni zaktualizować swoje dane w elektronicznym systemie mobilizacyjnym. Również ci za granicą. (Jeśli tego nie zrobią, nie mogą liczyć na skorzystanie z usług konsularnych. Jak pisaliśmy, z tego powodu część osób, którym na przykład kończy się ważność paszportu, wnioskują o ochronę międzynarodową. Według danych Urzędu ds. Cudzoziemców w 2024 roku istotnie wzrosła liczba wniosków składanych przez Ukraińców).

Jednak nie oznacza to, że otrzymają wezwanie do wojska za pośrednictwem polskich instytucji.

„Pomimo deklaracji pojawiających się w polskich i ukraińskich mediach, nie ma dziś żadnego mechanizmu poboru obywateli Ukrainy przebywających za granicą do służby wojskowej lub ich ekstradycji do Ukrainy” – czytamy na stronie „Nasz Wybir”. (Legion Ukraiński jest dobrowolny).

Pestrykova zaznacza, że pomiędzy Ukrainą i Polską nie ma umowy, która umożliwiałaby sprowadzenie ukraińskich mężczyzn do kraju.

„Nie jest możliwe, żeby państwo polskie działało w tym kierunku” – mówi ekspertka.

Ile było takich „wezwań”?

Zwróciliśmy się do Urzędu do Spraw Cudzoziemców z pytaniem, ile przypadków fejkowych wezwań odnotował. Okazuje się, że dostał jedno zgłoszenie.

„Mimo że jest to jak dotąd jeden sygnał w tej sprawie, urząd podjął prewencyjne działania informacyjne” – wyjaśnił Jakub Dudziak, rzecznik prasowy Urzędu ds. Cudzoziemców.

Wyjaśnienie też ma się ponieść w sieci.

Nie wiadomo, kto stworzył tego fejka, ale jego skutkom trzeba przeciwdziałać.

;
Na zdjęciu Krystyna Garbicz
Krystyna Garbicz

Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.

Komentarze