0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ukraińscy żołnierze podczas ćwiczeń w pobliżu linii frontu. Anatolii Stepanov / AFP)Ukraińscy żołnierze ...

Embargo informacyjne było wprowadzane w trakcie niemal każdej dotychczasowej operacji kontrofensywnej Sił Zbrojnych Ukrainy. Dlatego informacje o przebiegu takich działań spływały do nas ze znacznym, co najmniej kilkudniowym opóźnieniem.

O kluczowej bitwie pierwszego etapu wojny, która rozegrała się 2 i 3 marca pod Wozniesienskiem, a w wyniku, której Ukraińcy kontratakiem rozbili rosyjską kolumnę próbującą zdobyć najważniejszą przeprawę na szlaku do Odessy, świat dowiedział się po ponad tygodniu.

W trakcie ofensywy w obwodzie charkowskim opóźnienie informacyjne wynosiło do 3 dni. Niektóre szczegóły ofensywy w obwodzie chersońskim z września, października i listopada ubiegłego roku pozostają tajemnicą do dziś.

Tym razem jednak embargo informacyjne dotyczące działań Ukraińców na południu kraju jest bezprecedensowo szczelne. Dysponujemy wyłącznie fragmentarycznymi informacjami, w dodatku w zdecydowanej większości pochodzącymi z rosyjskich źródeł.

Dlatego właśnie nie sposób traktować w pełni poważnie pojawiających się w zachodniej i polskiej infosferze naładowanych szczegółami analiz dotyczących rzekomego przebiegu walk na Zaporożu czy na pograniczu obwodów donieckiego i zaporoskiego.

Wiarygodnych informacji o stopniu uszczegółowienia pozwalającym na całościowy i zarazem precyzyjny opis ukraińskich działań ofensywnych na południu kraju jest bowiem w tej chwili za mało.

Przeczytaj także:

Pod Bachmutem inicjatywa należy do Ukraińców

Zupełnie inaczej wygląda natomiast sytuacja, jeśli chodzi o informacje z rejonu Bachmutu, gdzie Ukraińcy kontynuują swoje działania kontrofensywne, osiągając bardzo wyraźne postępy na flankach zdobytego przez Rosjan miasta.

Na południe od Bachmutu Ukraińcy zdążyli już odbić pas terenu sięgający do rejonu wsi Kliszczijewka. Rosjanom zdobywanie go zajęło kilka miesięcy (sic!).

Z kolei na północ od miasta kontynuowany jest ukraiński atak wzdłuż drogi M3. Żołnierzom Sił Zbrojnych Ukrainy udało się dotrzeć do rejonu słynnego swego czasu wybiegu, będącego częścią renomowanej bachmuckiej szkoły tresury psów policyjnych i wojskowych.

Ukraińcy przebijają się również w kierunku graniczącej z Bachmutem od północy miejscowości Jahidne.

Intencje tych działań pozostają dość czytelne – Ukraińcy zamierzają wziąć w kleszcze Rosjan utrzymujących sam Bachmut. W działaniach pod Bachmutem sprzyja SZU fakt, że nastąpiła tam rotacja rosyjskich sił.

Zaprawnionych w bojach „wagnerowców” zastąpiły inne formacje, w tym jednostki „kadyrowców” z Czeczenii. Lokalna kontrofensywa Ukraińców w rejonie Bachmutu ma jednak wciąż ograniczony charakter. Jak dotąd niewiele wskazuje, by jej celem miały być działania zakrojone na szerszą skalę – tzn. na przykład zmierzające do odbicia terenów położonych na wschód od Bachmutu.

Trzy główne kierunki ataku na południu

A co wiemy na pewno o walkach na południu Ukrainy? Od niedzieli 4 czerwca mamy tam do czynienia ze zdecydowanym (i raczej narastającym) nasilenie ukraińskich działań ofensywnych.

Siły Zbrojne Ukrainy prowadziły natarcia wzdłuż niemal całej długości linii frontu na południu kraju. Przynajmniej część tych ataków służyła zmyleniu Rosjan i związaniu ich sił.

Zarazem jednak aż w trzech różnych rejonach frontu południowego można mówić o ukraińskich atakach o dość czytelnych (i zrozumiałych z wojskowego punktu widzenia celach).

  • Natarcie na południe od miasta Orechów – jego celem (oczywiście po przełamaniu frontu) mógłby być dalszy marsz w kierunku Tokmaku, a następnie Melitopola.
  • Natarcie na południe od miejscowości Wełyka Nowosiłka. To potencjalny punkt wyjścia do dalszego ataku w kierunku Bilmaku – a w dalszej kolejności Berdiańska
  • Natarcie na południowy wschód od Wuhłedaru – w kierunku Wołnowachy. To droga wiodąca ostatecznie do Mariupola, w dodatku pokrywająca się z przebiegiem umocnień „linii rozgraniczenia” sprzed 24 lutego 2022 roku.

Wszystkie te trzy kierunki natarcia Sił Zbrojnych Ukrainy łączy jedno – każde z nich może być wstępem do głębokiego włamania w rosyjskie linie aż do skutecznego zablokowania lub wręcz przecięcia rosyjskiego „korytarza na Krym” przebiegającego przede wszystkim drogą M14 wzdłuż okupowanego wybrzeża Morza Azowskiego.

Sprzyja temu układ dróg (na Zaporożu niezbyt licznych) i geografia. Zablokowanie lub przerwanie „korytarza na Krym” mogłoby zaś być logicznym głównym celem ukraińskiej ofensywy.

W ten sposób rosyjskie wojska okupujące południe Ukrainy zostałyby odcięte od najdogodniejszej drogi dostarczania im zaopatrzenia i uzupełnień z terytorium Rosji i terenów samozwańczej „Donieckiej Republiki Ludowej”.

W dłuższej perspektywie mogłoby to skutkować dość daleko idącą degeneracją rosyjskiego systemu obrony okupowanych terytoriów południowej Ukrainy.

Co wiemy o walkach?

Wiemy, że w żadnym punkcie frontu południowego Ukraińcom nie udało się jak dotąd osiągnąć efektu przełamania, choć udało im się (nawet w więcej niż jednym miejscu) zepchnąć Rosjan z pierwszej linii obrony.

Wiemy także, że Ukraińcy w kilku natarciach ponieśli dość dotkliwe straty. Wiemy również, że ich ataki wspierane są ciężkimi i wielokrotnie ponawianymi ostrzałami artyleryjskimi.

Wiemy wreszcie, że z punktu widzenia Rosjan najbardziej zażarte walki mają miejsce na południe od Orechowa. Tam też sytuacja ma być dla Rosjan najcięższa.

I rzeczywiście, Ukraińcy mieli osiągnąć tam pewne postępy (rzędu 2-3 km). W rosyjskich kanałach militarnych w mediach społecznościowych wyrażane jest przekonanie (poparte rzekomo danymi wywiadowczo-rozpoznawczymi), jakoby Ukraińcy mieli zgromadzić większość swych odwodów (w tym poważne siły pancerne) właśnie w rejonie Orechowa i dopiero przygotowywać się do przeprowadzenia głównego uderzenia.

Nie sposób określić stopnia wiarygodności tych twierdzeń.

Na Zaporożu Ukraińcy nie przeprowadzają w tej chwili frontalnych ataków wielkimi siłami. Operują siłami na poziomie kompanii lub batalionu, stosowana jest taktyka niewielkich grup szturmowych testujących obronę przeciwnika.

View post on Twitter

Poznaliśmy też kilka wycinkowych obrazów dotyczących przebiegu walk. Za sprawą masowo kolportowanych przez Rosjan zdjęć z pojedynczego starcia, wiemy więc na przykład, że w jego trakcie Ukraińcy zmuszeni byli porzucić kilka cennych pojazdów zachodniej produkcji – w tym czołg Leopard 2 A6 i kilka wozów bojowych Bradley.

View post on Twitter

Stało się tak dlatego, że ukraińska kolumna natrafiła na pole minowe i rosyjską zasadzkę ogniową. Z nagrań ze strony ukraińskiej wiemy jednak zarazem, że załogi tych pojazdów zdołały się bezpiecznie ewakuować w postawionej zgodnie z zasadami sztuki wojennej zasłonie dymnej.

Przy czym Ukraińcy twierdzą też, że ostatecznie ściągnęli też z pola walki same pojazdy. To ostatecznie niezłe potwierdzenie jakości zachodniego sprzętu i bezpieczeństwa, jakie zapewnia on załogom.

View post on Twitter

Na publikowanych przez Rosjan fotografiach widać łącznie kilka czołgów Leopard 2, które w różnych miejscach frontu zostały na skutek uszkodzeń lub ewakuacji ukraińskich załóg wyłączone z walki (żaden nie został całkowicie zniszczony).

Co może utrudnić ofensywę

Straty w ludziach i sprzęcie są jednak w wypadku prowadzenia działań ofensywnych nieuniknione – i tak też jest w tym wypadku. Jednocześnie staje się dość jasne, że na południu Ukraińcy zaangażowali do tej pory na pierwszej linii relatywnie niewielkie siły w porównaniu z całością odwodów, jakimi dysponują na tym etapie wojny.

Może to oznaczać, że Siły Zbrojne Ukrainy liczą się z perspektywą bardzo powolnego przełamywania rosyjskiej obrony – co nie dziwi, bo na Zaporożu trudno obecnie spodziewać się jakiegokolwiek „blitzkriegu”.

Pamiętajmy, że linia frontu na Zaporożu pozostawała niemal niezmienna od wiosny 2022 roku – i że dominowały tam dotąd walki o charakterze stricte pozycyjnym (nie licząc kilku rosyjskich nieudanych prób rozpoczęcia ofensywy w kierunku Wełykiej Nowosiłki i Wuhłedaru).

Rosjanie przez kilkanaście miesięcy mieli więc tam względnie dogodne warunki do rozbudowywania swych pozycji obronnych, tworząc kilkuwarstwowy system linii obronnych z fortyfikacjami i polami minowymi. Z tym właśnie obecnie mierzą się Ukraińcy walczący na południu kraju.

Rosjanie są dobrze przygotowani do obrony i wciąż dysponują pewnymi odwodami, co potęguje ukraińskie straty (w ataku zawsze wyższe niż w obronie) i spowalnia postępy ofensywy.

Jest też coś jeszcze. 6 czerwca doszło do wysadzenia tamy na Dnieprze w Nowej Kachowce, czego militarne konsekwencje szczegółowo analizowaliśmy już w OKO.press.

Nie sposób wykluczyć, że wywołana zniszczeniem tamy katastrofalna powódź w dolnym biegu Dniepru mogła udaremnić ukraińskie plany rozpoczęcia próby przeprawy przez rzekę w celu uruchomienia pomocniczego wobec ataków z Zaporoża natarcia w głąb lewobrzeżnej części obwodu chersońskiego.

To z kolei mogłoby w jakimś stopniu komplikować plan całej ukraińskiej operacji kontrofensywnej.

Niemniej, na południu Ukrainy mamy do czynienia z ukraińskimi działaniami ofensywnymi, które mogą stanowić pierwszą fazę szeroko zakrojonej operacji zmierzającej do odbicia przynajmniej części okupowanych terenów obwodów zaporoskiego i chersońskiego.

Zważywszy na to, że od pierwszych starć tej fazy działań wojennych minęło zaledwie 5 dni, a embargo informacyjne jest wyjątkowo szczelne, jest zdecydowanie za wcześnie, by przesądzać o powodzeniu lub niepowodzeniu pierwszego etapu ofensywy.

W poniedziałek 12 czerwca ukaże się w OKO.press podsumowanie sytuacji na froncie autorstwa płk. Piotra Lewandowskiego.

MAPA przebiegu działań wojennych w Ukrainie

O mapie: Mapa jest aktualizowana w rytmie odpowiadającym publikacji kolejnych analiz z cyklu SYTUACJA NA FRONCIE – za każdym razem przedstawia zatem ten względnie* bieżący stan działań wojennych, nie zaś ten historyczny zgodny z datami publikacji poszczególnych odcinków. Dla wygody korzystania mapę zdecydowanie warto rozwinąć – służy do tego przycisk w jej lewym dolnym rogu.

Odwzorowany przebieg linii frontu ma charakter przybliżony.

* Musimy pamiętać, że część informacji trafia do nas z dobowym (lub i dłuższym) opóźnieniem. Część zaś wymaga weryfikacji. Aktualizując mapę, korzystamy wyłącznie z potwierdzonych danych, choć w analizach wspominamy i o tych nie w pełni jeszcze zweryfikowanych

;
Na zdjęciu Witold Głowacki
Witold Głowacki

Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.

Komentarze