0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

„Państwo powinno wziąć odpowiedzialność za dziecko, które się rodzi i kierować programy wspierania do obydwu rodziców. To ważne, żeby zwracać się na równi do kobiet i mężczyzn. Tak się nie dzieje we wdrażanej dyrektywie work-life balance” – mówi w rozmowie z OKO.press Karolina Bury, wiceprezeska Fundacji Rodzic w mieście.

Tłumaczy, że urlop opiekuńczy przekłada się bezpośrednio na polepszenie sytuacji kobiet na rynku pracy. Widać to na przykładach innych krajów. „Dziecko musimy zacząć postrzegać jako dobro społeczne, a nie jako indywidualną sprawę jednej rodziny, która musi sobie sama poradzić. Politycy - głównie rządzący - nie pokazują, że dziecko jest wartością społeczną, nie widać tego w programach wspierających rodziny" - mówi Bury.

Dziecko to nadal przykry obowiązek

Urlop opiekuńczy sprzyja decyzjom prokreacyjnym, poprawia kontakt rodzica z dzieckiem, ma wartość ekonomiczną i zapobiega wypaleniu rodzicielskiemu. O tym, że w Polsce jest najwyższe na świecie pisaliśmy w OKO.press tutaj. Cierpimy jak nikt inny. Przeciętna matka i ojciec odczuwają każdy z 23 przejawów wypalenia rodzicielskiego średnio prawie raz w miesiącu.

Jak sprawić, żeby dziecko przestało być przykrym obowiązkiem?

Przeczytaj także:

Przypomnijmy najpierw, że w środę 9 marca 2023 roku Senat wprowadził poprawki do nowelizacji Kodeksu pracy, która wdraża unijną dyrektywę work-life balance. To szansa na zmianę sytuacji kobiet, które są dyskryminowane za potencjalne macierzyństwo na rynku pracy (pisaliśmy o tym m.in. tutaj). Pracodawcy nadal

stereotypowo myślą o matkach jako nieefektywnych pracowniczkach.

A tym, które chcą wrócić do pracy po urodzeniu dziecka nie przedłużają umów po wygaśnięciu w trakcie urlopu rodzicielskiego. Albo dają „do zrozumienia”, że kobieta nie będzie mile widziana w pracy po urlopie. Kobiety uważają za potencjalne kłopotliwe.

Rząd marnuje szansę na poprawę sytuacji kobiet

Rząd mógłby temu zapobiec właśnie dzięki reformie urlopów opiekuńczych. Wprowadza jednak zmiany po linii najmniejszego oporu. Chce m.in.:

  • Wydłużyć urlop rodzicielski z 32 do 41 tygodni w przypadku jednego dziecka. Gdy poród jest mnogi, rodzice będą mogli skorzystać z 43 zamiast 34 tygodni.
  • Wprowadzić dodatkowe 9 tygodni na opiekę nad dzieckiem, które będą przysługiwać tylko ojcu (tej części urlopu rodzicielskiego nie będzie można przenieść na drugiego z rodziców). Za 9-tygodniowy urlop ojcowie mają dostać 70 proc. wynagrodzenia.
  • Podwyższyć zasiłek macierzyński i rodzicielski, jeżeli złoży się tzw. wydłużony wniosek o obydwa urlopy, bez przerw. Wówczas odpłatność zasiłku i świadczenia urlopowego dla matek wzrośnie do 81,5 proc.

Takiej możliwości nie będą mieli jednak ojcowie. To zniechęci ich do brania urlopów i nie pozwoli na osiągniecie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym rodziców i opiekunów.

Islandia pokazuje, że warto

Dopóki rozwiązania będą płatne czy niskopłatne, opiekę nad dzieckiem będzie sprawował ten członek rodziny, który zarabia mniej. W Polsce to nadal kobiety.

„Jeżeli chcemy zachęcić mężczyzn do brania urlopów, po prostu musimy im za to zapłacić.

Rodzina nie może stracić za wiele dochodu. Pokazuje to urlop ojcowski, który trwa dwa tygodnie, ale jest płatny w 100 proc. Liczba ojców, która z niego korzysta w Polsce, zwiększa się z roku na rok. 55 proc. mężczyzn skorzystało z niego w 2021 roku. A parę lat temu, w 2015 roku, było to 30 proc. To wskaźnik, który jasno pokazuje, że jeżeli urlop będzie płatny, to ojciec z niego skorzysta” – mówi Karolina Bury.

I wyjaśnia, że wzorem państwa, które prowadzi przemyślaną politykę prorodzinną i ma na celu wyrównanie praw i obowiązków ojców i matek w opiece nad dziećmi, jest Islandia.

„Teraz łącznie dla rodziny jest tam 12. miesięcy urlopu rodzicielskiego. Z tego połowa jest dla matki, a połowa dla ojca. Tylko półtora miesiąca z tych sześciu rodzice mogą przenieść na drugą osobę. Oznacza to, że cztery miesiące urlopu opiekuńczego jest przeznaczone tylko dla jednego rodzica” – mówi Bury.

Ojcowie biorą trzy razy więcej urlopu

Ustawe o urlopach rodzicielskich Islandia wprowadziła w 2000 roku i sukcesywnie, co kilka lat, implementuje nowe rozwiązania. Wcześniej sytuacja wyglądała podobnie jak w Polsce. „Ojcowie prawie nie korzystali z urlopów rodzicielskich, nie opiekowali się dziećmi" - mówi Bury.

Średnia liczba dni wykorzystywanych przez ojców w 2001 roku wynosiła 39 dni. Ale po wprowadzeniu zmian się potroiła (!).

„Według statystyk od 2021 roku 85 proc. ojców zdecydowało się pójść na urlop rodzicielski. Z kolei procent wniosków ojców o urlop rodzicielski w stosunku do wniosków matek wynosił wtedy 5 proc. Teraz to 64 proc. To spektakularny wzrost w ciągu 20 lat. To jedno pokolenie rodziców” – mówi ekspertka.

I dodaje: „Islandia ma jeden z najwyższych wskaźników dzietności w Europie. Tymczasem w 2015 roku wskaźnik wynosił 1,3. Teraz to 1,8. Polityka państwa przekłada się więc bezpośrednio na dzietność”.

Niemcy stawiają na zasiłki i ulgi podatkowe

Ciekawym przykładem w odniesieniu do reformy urlopów rodzicielskich są Niemcy.

„Nie ma tam podziału na urlop macierzyński i ojcowski. Urlop rodzicielski trwa 14. miesięcy i można go podzielić dowolnie między rodzicami. Ale jeden rodzic może mieć maksymalnie 12. miesięcy. Zasiłek nie jest wysoki. To 60 proc. przychodów netto. Niemcy mają jednak szereg narzędzi, którymi wspierają rodziców na innym poziomie. Przede wszystkim kindergelt – to takie nasze 500 plus, które jest wyższe patrząc na kurs euro i proporcje do zarobku" – mówi Karolina Bury.

„Rodziny dostają miesięcznie 204 euro na pierwsze i drugie dziecko, 210 na trzecie i 235 na każde kolejne. Zasiłek jest waloryzowany. Mają też ulgi podatkowe na dzieci. Można odliczyć od podatku koszty przedszkola czy opiekunki".

A to przekłada się to bezpośrednio na wsparcie rodziny. Popularne są też kluby dla rodziców z małymi dziećmi. Dają możliwość integracji, co pozytywnie wpływa na chęć posiadania dziecka.

„W Niemczech w 2007 roku tylko 3 proc. ojców decydowało się na urlop rodzicielski. A w 2017 roku ten wskaźnik wzrósł do 37 proc." – mówi Bury. To duży wzrost jak na 10 lat.

W Finlandii cały urlop dla samodzielnego rodzica

„Finlandia w 2021 roku zreformowała system prawny w odniesieniu do urlopów rodzicielskich. Teraz każdemu z rodziców przysługuje 160 dni urlopu. Na drugiego rodzica można przenieść tylko 69 dni" - mówi Bury.

Kiedy rodzice chcą więc wykorzystać cały urlop, zarówno matka, jak i ojciec wezmą cztery miesiące urlopu.

Co istotne,

samodzielny rodzic w Finlandii może wykorzystać cały urlop sam.

W Polsce takiej możliwości nie ma. O tym, jak rząd dyskryminuje samodzielnych rodziców pisaliśmy w OKO.press wielokrotnie, m.in. tutaj i tutaj.

„Dlaczego samodzielna matka ma być stratna, skoro realnie jest jedyną osobą, która sprawuje opiekę nad dzieckiem? O takie rozwiązanie wnioskowaliśmy przy wdrożeniu dyrektywy work-life balance. Rząd nie wziął go jednak pod uwagę” – mówi Bury.

„Szwecja dużo wcześniej zaczęła politykę zaangażowania ojców w życie rodzinne. Były to już lata 70. Teraz przeszło 90 proc. Szwedów korzysta z urlopu ojcowskiego" – dodaje. „Ale tylko 30 proc. mężczyzn korzysta z urlopu rodzicielskiego dla całej rodziny. 70 proc. to nadal matki. Rząd Szwecji ma za punkt honoru poprawienie tego wskaźnika”.

Dlaczego to takie ważne?

„Dobre rozwiązania dotyczące urlopu rodzicielskiego wpływają na budowanie relacji obojga rodziców z dzieckiem. Ma to też pozytywny aspekt ekonomiczny. Kobiecie trudno jest wrócić do pracy po urodzeniu dziecka. Często jest pomijana w awansach czy podwyżkach, ma mniejsze wynagrodzenie, traci więc na tym cała rodzina" – mówi Karolina Bury.

„Większa równość w korzystaniu z urlopów rodzicielskich sprawi, że kobiety

przestaną być postrzegane jako pracowniczki podwyższonego ryzyka.

Teraz często są dyskryminowane w trakcie procesów rekrutacyjnych. Nawet, jeżeli nie mają dziecka, a są w wieku produkcyjnym, pracodawcy traktują je jako pracowniczki, które znikną z pracy. Równość urlopów rodzicielskich sprawi, że pracodawcy zrozumieją, że muszą zmienić perspektywę i po prostu zorganizować zastępstwo na pracownika przez jakiś czas. Bez względu na to czy jest kobietą czy mężczyzną. To przerwałoby błędne koło, w którym jesteśmy”.

;

Udostępnij:

Julia Theus

Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.

Komentarze