Z punktu widzenia partii progresywnych w gronie Europejskiej Partii Ludowej nie ma lepszego kandydata do roli szefowej KE niż ubiegająca się o reelekcję umiarkowana konserwatystka Ursula von der Leyen. Można jej dużo zarzucać, ale to ona doprowadziła do materializacji Zielonego Ładu
To będzie pokaz politycznej zwinności i retorycznej dyplomacji. Czyli tego, jak powiedzieć tyle, by uniknąć zarzutów o zbyt dużą ostrożność, a jednocześnie powiedzieć to tak, by umożliwić europosłom od prawa do lewa podpisanie się pod programem. Zwłaszcza tym, którzy kolejną pięcioletnią kadencję Ursuli von der Leyen na stanowisku szefowej Komisji Europejskiej będą firmować oficjalnym poparciem. Czyli grupom nieformalnej koalicji: Europejskiej Partii Ludowej, która kandydatkę wystawiła, Socjalistom i Demokratom oraz liberałom z Odnowić Europę.
W czwartek 18 lipca o 09:00 w Parlamencie Europejskim ubiegająca się o reelekcję szefowa Komisji Europejskiej wygłosi przemówienie,
w którym przedstawi główne zręby swojego programu politycznego na następnych pięć lat. Potem odbędzie się debata z europarlamentarzystami. Na 13:00 zaplanowane jest głosowanie, które będzie tajne.
Komisja jest politycznie niezależnym organem wykonawczym UE, a przewodniczący określa kierunek jej polityki. Program zaproponowany przez von der Leyen ma być planem działań na rzecz interesów UE i jej obywateli w kwestiach, którymi nie można zająć się skutecznie na szczeblu krajowym. Musi wpisywać się zarówno w oczekiwania rządów, jak i odpowiadać choć na część oczekiwań obywateli.
Przy tak dużej różnorodności oczekiwań i interesów konstrukcja tej propozycji to prawdziwy polityczny majstersztyk.
By móc powtórnie stanąć na czele Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen musi zdobyć co najmniej 361 głosów europarlamentarzystów, czyli połowę liczby posłów (720) plus jeden głos.
Grupy polityczne nieformalnej koalicji w PE, które popierają kandydaturę von der Leyen – Europejska Partia Ludowa, z której wywodzi się przyszła szefowa KE, grupa Socjalistów i Demokratów oraz zrzeszająca partie liberalne grupa Odnowić Europę, mają w sumie 401 mandatów. O 40 więcej niż potrzeba, by przegłosować kandydaturę von der Leyen.
Ale nie od dziś wiadomo, że szefowa KE nie może liczyć na stuprocentowe poparcie w tym gronie.
Co najmniej kilkanaście partii politycznych zaraz po otrzymaniu nominacji przez Ursulę von der Leyen od Rady Europejskiej zapowiedziało, że nie poprą jej kandydatury. Byli to m.in. Francuzi, Austriacy i Słowacy z EPL czy Irlandczycy z EPL i Odnowić Europę. Powody są bardzo różne: sprzeciw wobec firmowanej przez von der Leyen polityki Zielonego Ładu, wobec niehumanitarnych działań na rzecz ograniczenia migracji do UE czy zbyt proizraelskie stanowisko UvdL wobec wojny w Strefie Gazy.
Na podstawie wyników poprzednich głosowań szacuje się, że w tych grupach Ursula von der Leyen może spotkać się nawet z 10-15 proc. opozycją.
Największa może okazać się opozycja w jej własnej grupie.
Bardziej prawicowe skrzydło Europejskiej Partii Ludowej od dawna oskarża von der Leyen o realizowanie lewicowych, zielonych polityk i w czwartkowym przemówieniu oczekuje zapowiedzi poważnych modyfikacji Europejskiego Zielonego Ładu.
Opozycja wobec von der Leyen wewnątrz Europejskiej Partii Ludowej może sięgać nawet około 20 proc. Taki odsetek delegatów partii nie poparł jej kandydatury na stanowisko przewodniczącej KE podczas marcowego szczytu grupy w Bukareszcie. Wtedy odbyło się wewnętrzne głosowanie nad jej kandydaturą.
To dlatego Ursula von der Leyen musi liczyć na poparcie europosłów z jeszcze innych grup politycznych.
Zieloni zaoferowali się sami, chcąc uzyskać w ten sposób możliwość wpływu na unijną politykę przez następnych pięć lat. Wobec bardzo wyraźnego skrętu całego Parlamentu Europejskiego w prawo oraz wyraźnej porażki Zielonych w ostatnich wyborach europejskich (utrata 17 mandatów, spadek z 70 do 53 mandatów w PE), kandydatura niemieckiej konserwatystki Ursuli von der Leyen jest bardzo dobra. To w końcu von der Leyen w poprzedniej kadencji podjęła się realizacji najambitniejszego w historii UE planu zielonej transformacji. Zdaniem Zielonych, „mógł być bardziej ambitny i nie odpowiada w pełni na to, co o zmianach klimatu mówi nam nauka”, ale został przyjęty. Obejmuje kilkadziesiąt bardzo rozległych dyrektyw regulujących transformację najbardziej zanieczyszczających sektorów przemysłu, transportu, budownictwa czy rolnictwa.
„Nasze priorytety to kontynuacja Europejskiego Zielonego Ładu i praworządność. Jeśli Ursula von der Leyen przedstawi satysfakcjonujące propozycje w tych obszarach, jesteśmy gotowi ją poprzeć” – mówi OKO.press Daniel Freund, europoseł niemieckich Zielonych.
Zieloni mieli wiele zarzutów wobec von der Leyen za jej stosunek do kwestii praworządności w poprzedniej kadencji. Sam Daniel Freund był inicjatorem dwóch wniosków Parlamentu Europejskiego do Trybunału Sprawiedliwości UE, w którym oskarża Komisję Europejską o niewystarczające stanie na straży traktatów. Chodziło m.in. o decyzję o odmrożeniu funduszy unijnych wobec łamiących praworządność Węgier. Ursula von der Leyen była też niezwykle krytykowana za brak przejrzystości w sprawie kontraktów na zakupy szczepionek w trakcie pandemii. Dzień przed głosowaniem nad jej kandydaturą w PE, w środę 17 lipca, sąd Unii Europejskiej, będący niższą instancją Trybunału Sprawiedliwości UE, wydał wyrok w tej sprawie. Uznał, że Komisja Europejska powinna była ujawnić opinii publicznej i Parlamentowi Europejskiemu pewne szczegóły kontraktów.
Pomimo tych zarzutów i wątpliwości, w świetle zmian, które zaszły w Europie, kandydatura bardzo umiarkowanej konserwatystki Ursuli von der Leyen jawi się w lepszym świetle niż w 2019 roku.
„Z punktu widzenia progresywistów, w gronie Europejskiej Partii Ludowej, która jako zwycięzca wyborów wystawia kandydata na przewodniczącego KE, nie widać obecnie lepszych kandydatów. Najgorszym z możliwych scenariuszy dla progresywistów byłoby objęcie funkcji szefa KE przez takich konserwatystów z EPL jak Włoch Antonio Tajani czy Grek Kiriakos Mitsotakis. Biorąc pod uwagę ogólny skręt Parlamentu na prawo i to, że to partie prawicowe z wyraźnie wygrały wybory, Ursula von der Leyen to z dzisiejszej perspektywy dla grup progresywnych dość dobra kandydatka” – mówi OKO.press bliska negocjacjom osoba z jednej z grup politycznych w PE.
Ale dla von der Leyen otwarta współpraca koalicyjna z Zielonymi mogłaby być pocałunkiem śmierci. Dlatego szefowa KE łowi też po prawej stronie sceny politycznej, zabiegając o poparcie części europosłów z grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Tu też stąpa po grząskim gruncie.
Ostatnie dni były dla Ursuli von der Leyen maratonem spotkań i rozmów. Ubiegająca się o reelekcję szefowa Komisji Europejskiej odbyła w sumie kilkanaście spotkań z grupami politycznymi, o których poparcie zabiega, oraz setki rozmów telefonicznych. Była tym tak zajęta, że nie pojechała nawet na szczyt NATO w Waszyngtonie.
„Wielu europosłów odebrało telefony od szefowej Komisji Europejskiej, która osobiście, w rozmowach jeden na jeden, prosiła o poparcie dla swojej kandydatury” – mówi rozmówca OKO.press.
Podczas zamkniętych spotkań z grupami politycznymi von der Leyen rozmawiała o ich priorytetach na następnych pięć lat. Odpowiadała też na pytania, jak zamierza się do tych propozycji ustosunkować w swoim programie politycznym. Grupy polityczne tworzące nieformalną koalicję z Europejską Partią Ludową chciały, by w programie Ursuli von der Leyen znalazły się nawiązania do ich programów wyborczych, choć dla wszystkich oczywiste jest, że nie wszystkie da się uwzględnić. Zwłaszcza że część postulatów Socjalistów i Demokratów oraz liberałów napotyka na spory opór w najbardziej konserwatywnym skrzydle Europejskiej Partii Ludowej.
Poza priorytetami, co do których w gronie nieformalnej koalicji istnieje konsensus, takich jak
programy polityczne grup tworzących koalicję, a w jeszcze większym stopniu grup do koalicji nie należących, pełne są sprzecznych ze sobą priorytetów.
Najwięcej sprzeczności uwidacznia się w podejściu do Europejskiego Zielonego Ładu, zarządzania migracjami czy reformy instytucjonalnej UE. Są też priorytety specyficzne dla każdej z grup, które są dla nich ważne ze względów tożsamościowych.
Drugiej co do wielkości grupie w PE, Socjalistom i Demokratom, szczególnie zależy na zapowiedzi kontynuacji Europejskiego Zielonego Ładu, w tym m.in. podtrzymania planu odejścia od produkcji samochodów z silnikami spalinowymi od 2035 roku, wdrożenia prawa dotyczącego przeciwdziałania wylesieniu i ochronie zasobów naturalnych, czy przyjęcia prawnie wiążących, ambitnych średnioterminowych celów transformacji klimatycznej na 2040 rok.
Domagają się
Socjaliści i Demokraci domagają się też m.in. „śmiałej polityki w zakresie rozszerzenia” i przygotowania UE do tego procesu poprzez głębokie reformy instytucjonalne.
Dla liberałów priorytetem na tę kadencję są
– mówi OKO.press Ivar Ijabs, europoseł z Łotwy i wiceprzewodniczący grupy Odnowić Europę.
Liberałowie stoją na stanowisku, że bodźcem prorozwojowym i zwiększającym konkurencyjność UE są działania na rzecz transformacji ekologicznej. Dlatego postulują trzymanie się Zielonego Ładu. Jedyne ustępstwa przewidują tam, gdzie niezbędne są działania na rzecz sprawiedliwej transformacji. Chodzi o dodatkowe wspieranie wrażliwych grup społecznych tak, by nie trzeba było ograniczać tempa zielonej transformacji.
„Protesty rolników i zwycięstwo prawicy w wyborach pokazały, że pewna ustępstwa w zakresie realizacji Zielonego Ładu są niezbędne i my też się na nie godzimy” – powiedział wiceprzewodniczący grupy w rozmowie z OKO.press.
Jak wynika z rozmów z europosłami różnych grup politycznych, którzy brali udział w spotkaniach z von der Leyen, szefowa KE umiejętnie lawirowała. Na spotkaniu z Socjalistami i Demokratami podkreśliła, że priorytetem w zakresie migracji jest obecnie wdrożenie wypracowanych w poprzedniej kadencji założeń paktu migracyjnego. Na spotkaniu z Europejskimi Konserwatystami i Reformatorami Giorgi Meloni podkreślała, że takie umowy będą podpisywane.
„W toku spotkań z grupami politycznymi Ursula von der Leyen powiedziała wiele różnych rzeczy bardzo wielu ludziom. Zebranie tego w jeden program polityczny musiało być trudnym wyzwaniem” – mówi OKO.press Ijabs.
Szczególnie interesujące w czwartkowym przemówieniu będzie to, w jaki sposób Ursula von der Leyen zaapeluje do europosłów z grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Nie jest tajemnicą, że priorytetem dla tej grupy, a szczególnie dla Meloni, są kwestie Europejskiego Zielonego Ładu i walki z migracją do UE.
Z grupą EKR Ursula von der Leyen spotkała się we wtorek 16 lipca w Strasburgu. Jak wynika z relacji portalu Euractiv, który rozmawiał z europosłami grupy po spotkaniu, byli oni szczególnie zadowoleni z tego, co usłyszeli od von der Leyen w kwestii bezpieczeństwa i obrony oraz polityki migracyjnej. Poza tym domagali się jednak „stanowczej zmiany kursu” w kwestii Europejskiego Zielonego Ładu.
Jak relacjonował włoski dziennik „Il Corriere della Sera”, po spotkaniu z UvdL Giorgia Meloni miała powiedzieć europosłom swojej grupy, że „jeżeli szefowa Komisji Europejskiej nie potwierdzi publicznie tego, co obiecała za zamkniętymi drzwiami, ciężko będzie jej uzyskać głosy EKR”.
Grupa ma ogłosić swoje stanowisko w sprawie poparcia dla Ursuli von der Leyen dopiero w czwartek po przemówieniu kandydatki w PE.
Nieoficjalnie mówi się jednak o tym, że decyzja o ewentualnym poparciu kandydatury Ursuli von der Leyen przez część europosłów z grupy EKR, zależy od tego, czy spełni ona oczekiwania Meloni co do stanowisk w Komisji Europejskiej. Bracia Włosi mają aż 27 mandatów. Meloni ma chcieć stanowiska wiceprzewodniczącego wykonawczego oraz mocnej teki dla włoskiego komisarza. Typowany jest na niego minister ds. europejskich z jej rządu Raffael Fitto. Ma to być teka komisarza ds. rynku wewnętrznego, przemysłu lub konkurencji.
W gronie EKR Meloni ma mieć też szansę na głosy europosłów czeskiego ODS – partii premiera Petra Fiali. Na pewno nie zagłosują na nią europosłowie PiS, którzy głosowali na von der Leyen w 2019 roku.
Ważnym będzie też to, co w czwartkowym przemówieniu Ursula von der Leyen powie w sprawie ochrony praw kobiet i mniejszości oraz praw podstawowych. W kampanii wyborczej socjaliści, demokraci, liberałowie i Zieloni podkreślali konieczność unifikacji europejskich standardów. Domagali się m.in. wpisania prawa do aborcji do Karty Praw Podstawowych. W europejskim sondażu wyborczym Europejska Partia Ludowa także zadeklarowała poparcie dla tych postulatów – mniej zdecydowane niż progresywiści, ale jednak.
Tymczasem te kwestie są bardzo drażliwe dla wielu skrajnych konserwatystów – zarówno wewnątrz Europejskiej Partii Ludowej, jak i EKR. To, jakie stanowisko wobec nich zajmie ubiegająca się o reelekcję szefowa Komisji Europejskiej w czwartkowym wystąpieniu, pokaże, na jak duże ustępstwa jest gotowa iść – choćby w sferze deklaratywnej – by uzyskać poparcie narodowo-konserwatywnej prawicy.
Zarówno socjaliści i demokraci, jak i liberałowie deklarują, że będą się temu uważnie przyglądać.
S&D i liberałowie postawili von der Leyen twardy warunek: żadnego strategicznego układania się z EKR. Ursula von der Leyen podporządkowała się temu, zapewniając, że nie zamierza współpracować z EKR jako całością. Na forum PE pewnym wyrazem tego dystansowania się grup nieformalnej koalicji od EKR jest to, że ich kandydaci do prezydium PE zostali wybrani dopiero głosami w drugiej turze. Wiceprzewodniczącą PE została Antonella Sberna z Braci Włochów, a jednym z pięciu kwestorów PE został europoseł PiS Kosma Złotowski.
„Nie możemy zapominać, że EKR to grupa po części złożona z partii skrajnej, eurosceptycznej prawicy. Nie możemy dopuścić do pełnej normalizacji EKR. EKR jest domem PiS-u, który w skandaliczny sposób dopuszczał się łamania praworządności w Polsce” – podkreśla Ivar Ijabs wiceprzewodniczący Odnowić Europę.
Sukcesem Ursuli von der Leyen w czwartkowym głosowaniu będzie, jeśli jej mandat na następną kadencję okaże się silniejszy niż też uzyskany w 2019 roku. Pięć lat temu jej kandydaturę poparło tylko 383 europosłów, dziewięciu więcej niż wymagane minimum.
Von der Leyen zależy na jak najsilniejszym mandacie. Zdaniem niektórych komentatorów to, co w 2019 roku działało na jej niekorzyść, czyli kwestia tajności głosowania, w tym roku może przeważyć o jej zwycięstwie.
„Poszukując jak najszerszego poparcia w PE, Ursula von der Leyen nie wygłosi przemówienia, które wpisze się w pełni w progresywną agendę. Wobec protestów rolników, faktu, że grupa zrzeszająca partie skrajnej prawicy to trzecia największa grupa w PE, Ursula von der Leyen musi choć trochę wpisać się w społeczne oczekiwania dotyczące np. złagodzenia tempa zielonej transformacji. Tajność głosowania pozwoli poprzeć jej mandat tym, którzy gdyby głosowanie było jawne, mogliby w wyniku takiej decyzji ponieść zbyt duże polityczne konsekwencje” – mówi OKO.press osoba z jednej z grup politycznych.
W strasburskich kuluarach dominuje przekonanie, że Ursula von der Leyen zdobędzie stanowisko szefowej KE na kolejną kadencję, bo Parlament Europejski poprze jej kandydaturę. „Grupy proeuropejskiego mainstreamu nie chcą chaosu, więc motywacja do zatwierdzenia jej mandatu jest naprawdę duża. Prawda jest też taka, że na ten moment nie ma planu B. Plan A musi się zatem powieść” – podkreśla rozmówca OKO.press.
Świat
Ursula von der Leyen
Komisja Europejska
Parlament Europejski VIII kadencji
Unia Europejska
Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy
Europejska Partia Ludowa
Grupa Odnowić Europę
Socjaliści i Demokraci
wybory do parlamentu europejskiego
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Komentarze