Wciąż nie znamy potencjału bojowego Wojsk Obrony Terytorialnej, ale wiadomo, że w czasie pokoju zajmą propagowaniem kultu żołnierzy wyklętych i tajemniczą walką z "dezinformacją". I że pochłonie miliardy złotych
4 listopada 2016 Sejm skierował do komisji projekt ustawy ustanawiający Wojska Obrony Terytorialnej jako nowy rodzaj Sił Zbrojnych. Zanim jeszcze obrona terytorialna powstała, opozycja parlamentarna i wojskowi mówili, że WOT będą prywatną armią Antoniego Macierewicza lub wylęgarnią bojówek narodowców.
OKO.press zebrało te tezy i porównało je z projektem ustawy, wypowiedziami polityków oraz analizami ekspertów.
Droga, którą idzie Antoni Macierewicz to jest karykatura obrony terytorialnej i zmarnowane miliardy złotych.
Rzeczywiście, organizacja WOT będzie kosztowna. Jeszcze w sierpniu wiceminister obrony, Bartosz Kownacki mówił "Rzeczpospolitej", że koszt "w najbliższych trzech latach wyniesie 4-5 mld zł".
Według szacunków MON utworzenie, wyposażenie i funkcjonowanie WOT ma kosztować z roku na rok coraz więcej: od ok. 400 milionów w 2016 do niemal 1,5 miliarda w 2019 roku.
Na ostatnim posiedzeniu komisji obrony narodowej posłowie na WOT zarezerwowali ponad miliard złotych. To niewielka część całego budżetu MON, który w przyszłym roku wyniesie ponad 37 mld złotych.
Realizacja projektu Wojsk Obrony Terytorialnej pochłonie jednak cały wzrost - o 1,3 proc. - budżetu MON między 2016 a 2017 rokiem. 1,25 miliarda złotych to właśnie tyle, ile kosztować będą w 2017 roku WOT.
To weekendowe wojsko, jakim będzie Obrona Terytorialna w wersji Antoniego Macierewicza, raczej niestety służyłoby w konflikcie zbrojnym jako mięso armatnie.
Wojska Obrony Terytorialnej mają być odpowiedzią na zagrożenie tzw. wojną hybrydową ze strony Rosji.
Macierewicz narysował scenariusz takiego konfliktu z Rosją. Wynika z niego, że do Polski trafiają "zielone ludziki", czyli żołnierze Specnazu (rosyjskie oddziały służb specjalnych). Macierewicz chce jednak, by w pierwszej kolejności starły się z nimi nie regularne jednostki zawodowe, a właśnie żołnierze obrony terytorialnej - czyli ochotnicy szkoleni w weekendy.
W takiej konfrontacji szanse byłyby bardzo nierówne. Żołnierze wojsk specjalnych - również rosyjskich - spełniają wyśrubowane wymagania zdrowotne, psychologiczne i kompetencyjne. Są etatowymi, wysoko wyspecjalizowanymi, stale szkolonymi zawodowcami, których pracą jest bycie stale gotowym do udziału w konflikcie zbrojnym. Część z nich oraz większość instruktorów i kadry oficerskiej ma doświadczenie bojowe zdobywane w konfliktach na całym świecie.
Przeciwko etatowym, doświadczonym żołnierzom Rosji stanąć mają - w wyobrażeniu Antoniego Macierewicza - żołnierze WOT, którzy przeszli szesnastodniowe szkolenia wstępne, a ćwiczą raz na miesiąc.
Ostatecznie jednak to, jaką wartość bojową miałyby oddziały WOT, zależeć będzie od rodzaju ich wyszkolenia, wyposażenia i uzbrojenia - dopóki nieznane są szczegóły ich szkolenia oraz sposobu wykorzystania w razie konfliktu zbrojnego, nie można powiedzieć, że Bogdan Klich jednoznacznie ma rację.
Przepisy skierowane do Wysokiej Izby pozwalają utworzyć prywatną armię ministra Macierewicza. Wyjętą spod systemu dowodzenia.
Antoni Macierewicz powołał dowództwo Wojsk Obrony Terytorialnej w połowie września i w wyniku jego zarządzenia dowódca WOT jest podporządkowany bezpośrednio Ministrowi Obrony Narodowej.
To wyłom od zasady, ponieważ wszystkie pozostałe rodzaje Sił Zbrojnych - wojska lądowe, marynarka wojenna, lotnictwo oraz wojska specjalne - są podporządkowane Dowódcy Generalnemu. Dowódca WOT będzie jednym z trzech głównodowodzących polskiego wojska, obok dziś koordynujących działania całej reszty armii dwóch Dowódców - Generalnego oraz Operacyjnego - Rodzajów Sił Zbrojnych.
Oznacza to, że wojska obrony terytorialnej będą miały niezależną strukturę dowodzenia. Teoretycznie daje to Antoniemu Macierewiczowi - za pośrednictwem powołanego przez niego dowódcy WOT, pułkownika Wiesława Kukuły, wcześniej szefa wydziału dowodzenia i łączności w Dowództwie Wojsk Specjalnych - możliwość wykorzystywania WOT do własnych celów.
Obecnie jednak Antoni Macierewicz kieruje tylko pułkownikiem Kukułą oraz kadrą oficerską przygotowującą WOT.
Warto jednak dodać, że MON zapowiada na styczeń reformę systemu dowodzenia - jej założenia nie są znane, ale należy mieć nadzieję, że dowództwo WOT zostanie podporządkowane dowódcom koordynującym działania wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych. Wskazuje na to na szczęście nie tylko logika, ale również wypowiedź Antoniego Macierewicza, który mówił, że WOT będą podporządkowane mu "we wstępnej fazie".
Dziennikarz OKO.press Konrad Szczygieł wziął udział w ćwiczeniach jednostki proobronnej, do której należą członkowie Falangi. Tekst opublikujemy w środę 9 listopada. Jednocześnie ukaże się w tygodniku “Polityka”.
Zastanawiam się nad tym, [czy celem WOT] powinno być wzmocnienie chrześcijańskich fundamentów naszego systemu obronnego oraz sił zbrojnych – to rzeczywiście dość kuriozalne podejście, szczególnie w oficjalnym dokumencie państwowym (...).
Gdy po raz pierwszy - w marcu 2016 roku - zaprezentowano szkic koncepcji Obrony Terytorialnej, podpułkownik doktor Grzegorz Kwaśniak ogłosił, że jednym z trzech głównych celów Wojsk Obrony Terytorialnej będzie "wzmocnienie, patriotycznych i chrześcijańskich fundamentów systemu obronnego oraz SZ RP, tak aby patriotyzm i wiara polskich żołnierzy były najlepszym gwarantem naszego bezpieczeństwa, i umożliwiły skuteczną realizację programu odbudowy bezpieczeństwa militarnego Polski".
Szczęśliwie procedowany w Sejmie projekt ustawy o Wojskach Obrony Terytorialnej nie wspomina już o budowaniu “chrześcijańskich fundamentach sił zbrojnych”.
Gdyby się w niej znalazł, byłby uznany za niezgodny z Konstytucją RP.
Ustawa o żołnierzach armii zawodowej dodatkowo zakazuje żołnierzom - art. 106 - "być członkiem partii politycznej ani stowarzyszenia, organizacji lub ruchu obywatelskiego, stawiających sobie cele polityczne, brać udziału w zgromadzeniach o charakterze politycznym, prowadzić działalności politycznej", a nawet również nosić mundur podczas zgromadzeń związanych z "wyborami władz państwowych i samorządowych".
Te zapisy zostały powtórzone w ustawie o WOT, która nakazuje zawieszenie przynależności do partii politycznych na czas służby oraz nakłada na żołnierzy WOT obowiązek uzyskania od dowódcy zgody na działalność w organizacji i stowarzyszeniach.
Antoni Macierewicz nie ukrywa jednak, że jednym z głównych zadań Obrony Terytorialnej jest funkcja formacyjna - mają one wychowywać w wierze chrześcijańskiej, patriotycznie, ze szczególnym uwzględnieniem kultu żołnierzy wyklętych.
W marcu, na posiedzeniu komisji Obrony Narodowej, doktor Kwaśniak mówił: “chcemy żeby poszczególne kompanie, poszczególne bataliony w całej Polsce kultywowały tradycje poszczególnych oddziałów, pododdziałów i pojedynczych dowódców i żołnierzy z grupy żołnierzy wyklętych.”
Gdy we wrześniu MON przygotował wykaz zadań obrony terytorialnej na czas pokoju, można było dowiedzieć się z niego, że
do zadań WOT będzie należeć m.in. "inspirowanie i wspieranie istniejących organizacji pozarządowych o charakterze patriotyczno-obronnym" oraz "współudział w powszechnym wychowaniu patriotycznym i obywatelskim dzieci i młodzieży".
Istnieje więc realne zagrożenie, że WOT stanie się narzędziem polityki historycznej PiS oraz zacieśniania więzi między państwem a Kościołem katolickim.
Broń maszynowa nie na KOD - a na imigrantów
To mogą być siły do tłumienia wewnętrznych protestów, czyli użyte do walki o wasz skompromitowany rząd.
Obawy przed wykorzystaniem żołnierzy Obrony Terytorialnej jako politycznych bojówek wzbudził raport Narodowego Centrum Studiów Strategicznych. Choć NCSS nie jest instytucją państwową, to pracował w nim m.in. dr Grzegorz Kwaśniak, pełnomocnik MON ds. utworzenia OT.
Media wyłowiły z raportu następujący fragment:
„Wyposażona w broń maszynową formacja paramilitarna może stanowić środek zapobiegawczy przeciwko działaniom antyrządowym".
Zinterpretowano to jako zapowiedź pacyfikacji antyrządowych manifestacji, jednak kontekst tego zdania wskazuje na co innego - niebezpieczeństwem, przed którym miałyby chronić Polskę WOT, jest, według autorów raportu “masowa imigracja ludności arabskiej i północnoafrykańskiej”, która w krajach Europy przyczyniła się już do “istotnego wzrostu przestępczości zorganizowanej i destabilizacji funkcjonalnej aparatu administracyjnego państwa oraz wywołały spadek poziomu bezpieczeństwa społecznego”.
Trudno wskazać miejsce, w którym napływ imigrantów spowodował tak poważny kryzys poza francuskim Calais. Polsce w najbliższym czasie podobna sytuacja nie grozi. NCSS nie przewidywał więc wśród zadań WOT tłumienia marszów opozycji, ale symptomatyczne jest, że w dokumencie pada przykład agresywnych imigrantów, a nie na przykład pseudokibiców.
Bardziej niepokojące od raportu NCSS jest niejasne sformułowanie zadań Obrony Terytorialnej w uzasadnieniu samej ustawy o obronie terytorialnej:
“Celowe jest zatem uzyskanie przez WOT zdolności do prowadzenia działań antykryzysowych, antydywersyjnych, antyterrorystycznych oraz antydezinformacyjnych w obronie bezpieczeństwa cywilnego oraz dziedzictwa kulturowego narodu polskiego.”
Resort nie wyjaśnił do tej pory, na czym miałyby polegać i przeciwko jakiego typu zagrożeniom miałyby być wymierzone “działania antydezinformacyjne”. Wciąż aktualne są pytania, które w marcu 2016 r. na łamach “Wyborczej” zadawał Janusz Onyszkiewicz, były szef MON: “Czy OT ma do odegrania jakąś rolę w sytuacji, kiedy w czasie jakiejś demonstracji niesione będą plakaty o „dezinformującej” według władz treści? Czy OT ma włączać się do walki z dezinformacją w internecie czy w środkach masowego przekazu? No i kto ma rozstrzygać, co jest dezinformacją (..) i na jakiej podstawie?”
(...) jak państwo, tworząc obronę terytorialną, zabezpieczycie te brygady przed infiltracją i przed wpływami skrajnych organizacji niebezpiecznych z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa polskiego i obywateli?
Pierwszeństwo w rekrutacji do WOT będą mieli członkowie organizacji proobronnych i klas mundurowych.
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom MON projekt ustawy nie dopuszcza, by organizacje proobronne mogły wstępować do WOT całymi oddziałami, ale sprawa nie jest jeszcze przesądzona. - Wciąż negocjujemy to z MON - powiedziała OKO.press Anna Siarkowska, posłanka Kukiz'15 i członkini stowarzyszenia ObronaNarodowa.pl.
Ta decyzja ma wady - sprawi, że wyćwiczone już przez oddziały umiejętności zespołowe będzie trzeba budować od nowa. Z drugiej strony jednak zmniejsza się ryzyko, że jednostka, którą zdominowaliby członkowie jednej organizacji, wyłamie się z systemu dowodzenia i zacznie realizować własne cele.
To jednak nie byłoby takie proste - członkowie WOT mają być żołnierzami Wojska Polskiego - będą podlegać rozkazom dowódców (którzy będą zawodowymi żołnierzami) i złożą przysięgę wojskową, w której zobowiążą się m.in. do stania na straży Konstytucji, a w razie niesubordynacji staną przed sądem wojskowym.
Jednak niepokojące jest, że wśród członków niektórych organizacji proobronnych aktywni są działacze skrajnie prawicowych organizacji. Jedną z nich jest Falanga, czyli ruch nawiązujący do tradycji przedwojennego, nacjonalistycznego Obozu Narodowo-Radykalnego "Falanga". W organizowanych przez polskie wojsko ćwiczeniach - równoległych do natowskich manewrów Anakonda 2016 - wzięła udział organizacja proobronna, w której szeregach są falangiści.
MON, zapytane przez OKO.press o metody weryfikacji członków obrony terytorialnej, odpowiedziało tylko: “każdy chętny będzie musiał spełnić określone wymagania”.
Policja i służby
Bogdan Klich
Antoni Macierewicz
Bartłomiej Misiewicz
Stefan Niesiołowski
Sławomir Nitras
Tomasz Siemoniak
Mirosław Suchoń
Cezary Tomczyk
Ministerstwo Obrony Narodowej
obrona terytorialna
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze