„W styczniu będzie próba dogadania pakietu pomocy dla Ukrainy w gronie 27 państw. Ale jeśli to się nie uda, mamy wyjście” – mówi nam unijny dyplomata, który był obecny przy negocjacjach. Zdradza też kulisy „dobrowolnej nieobecności” Viktora Orbána, dzięki której przegłosowano decyzje rozszerzeniowe
„Węgry oczekują, że Komisja Europejska odblokuje im więcej środków, zanim zgodzą się na rewizję wieloletniego budżetu UE i pomoc dla Ukrainy” – powiedział dyrektor gabinetu politycznego Viktora Orbána reporterom zgromadzonym podczas zakończonego właśnie dwudniowego szczytu UE (14 i 15 grudnia).
„Państwa członkowskie mają jednak inne wyjście” – mówi nam unijny dyplomata, który brał udział w negocjacjach.
O przebiegu negocjacji podczas szczytu UE oraz „dobrowolnej nieobecności” Viktora Orbána, dzięki której przegłosowano decyzje rozszerzeniowe, rozmawiamy z wysokiej rangi dyplomatą w formule „off the record”, ponieważ obrady szczytu toczą się za zamkniętymi drzwiami.
Miało być weto razy dwa, ale Viktor Orbán ostatecznie zmienił zdanie i zawetował jedną decyzję zakończonego właśnie szczytu UE dotyczącą Ukrainy.
Był nieugięty w kwestii negocjacji rewizji wieloletniego budżetu UE (tzw. WRF – wieloletnich ram finansowych), w ramach której państwa członkowskie chciały dodać do WRF pakiet pomocy dla Ukrainy o wartości 50 mld euro na cztery lata; decyzji w tej sprawie nie udało się podjąć.
Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel już zapowiedział, że liderzy wrócą do tego tematu w styczniu podczas nadzwyczajnego szczytu UE. Rewizja WRF została więc odłożona w czasie.
Orbán zaskoczył jednak w drugiej kwestii.
Pomimo stanowczych zapowiedzi, że będzie na »nie«, zdecydował się ani nie blokować, ani nie poprzeć decyzji Rady Europejskiej w kwestii otwarcia negocjacji akcesyjnych z Ukrainą. Jak to możliwe? Premier Węgier opuścił salę podczas głosowania w tej sprawie. Jednomyślną decyzję podjęło więc w sumie 26 krajów członkowskich. I to pomimo że według wcześniejszych prognoz, miało się nie udać.
„Ta »dobrowolna nieobecność« to zupełnie nieformalne i dość kontrowersyjne rozwiązanie, które budzi lekki niepokój” – komentuje unijny dyplomata, który uczestniczył w negocjacjach. „Traktaty ani procedury działania Rady Europejskiej nie przewidują takiej opcji” – podkreśla.
Jak wynika z jego relacji, Orbán sam zaproponował takie rozwiązanie.
Być może wpadł na nie po tym, jak o poranku przed rozpoczęciem szczytu był „urabiany” przez szefową KE Ursulę von der Leyen, przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela, kanclerza Niemiec Olafa Scholza oraz prezydenta Francji Emmanuela Macrona, którzy zaprosili go na „śniadanie na szczycie” – domniemuje nasz rozmówca.
Jego zamiar zgłoszenia weta był bowiem bardzo dobrze znany. Jeszcze we wtorek 12 grudnia doradca polityczny Orbán, Balázs Orbán (zbieżność nazwisk przypadkowa), mówił w wywiadzie z Bloombergiem, że Orbán jest gotów zrezygnować z weta, jeśli Komisja Europejska odblokuje środki unijne dla Węgier.
Przez większą część pierwszego dnia szczytu nic nie sugerowało, że może zmienić zdanie.
„Mimo pewnego niepokoju, które taka metodologia podjęcia tej decyzji wywołuje, ważne jest to, że udało się osiągnąć najważniejsze: powiedzieć tak Ukrainie” – słyszymy.
Orbána do zmiany zdania miało przekonać jedno: wielka determinacja i zdecydowanie liderów pozostałych 26 państw w sprawie Ukrainy.
„Zrobiło na nim wrażenie to, jak bardzo wszyscy nie mają wątpliwości, że trzeba powiedzieć »tak« otwarciu negocjacji akcesyjnych z Ukrainą. Sądzę, że poruszyło go także to, że nawet Robert Fico [nowy premier Słowacji], którego stanowisko względem Ukrainy budziło obawy, opowiedział się stanowczo po stronie otwarcia negocjacji” – mówi nam dyplomata.
Pomimo ostrych deklaracji na forum publicznym jeszcze przed rozpoczęciem szczytu, za zamkniętymi drzwiami Orbán miał podkreślać, że „nie chce uniemożliwiać podjęcia ważnych, strategicznych decyzji UE”. Jednocześnie nie mówił jednak, że je poprze. Liderzy bali się przejść do głosowania, bo bali się weta.
Ni stąd ni zowąd premier Węgier zaproponował jednak, że wyjdzie i nie weźmie udziału w głosowaniu.
„Jedną kwestią jest blokować decyzje w kwestiach finansowych. To zawsze można wyjaśnić: że środki na pomoc Ukrainie są już w tym budżecie, że się jest oszczędnym, że oczekuje się rozwiązania poza budżetem UE. Ale wymiar decyzji w kwestii rozszerzenia jest zupełnie inny: brak zgody na kolejny krok Ukrainy na drodze do UE to realizowanie wprost rosyjskiej agendy. Wybierając takie nieortodoksyjne rozwiązanie, Orbán chciał uniknąć wywołania wrażenia na swoich partnerach z UE, że naprawdę reprezentuje interesy Putina” – tłumaczy dyplomata.
Orbán upiekł więc dwie pieczenie na jednym ogniu: nie zrujnował sobie już i tak bardzo trudnych i napiętych relacji z pozostałymi liderami UE, a na forum krajowym i tak mógł ogłosić, że sprzeciwił się decyzji Rady. Rada Europejska była za to w stanie podjąć kluczową i priorytetową decyzje: zrobiła krok naprzód w kwestii rozszerzenia.
Tak jak rekomendowała KE.
W związku jednak z brakiem decyzji w sprawie rewizji WRF i pakietu pomocy dla Ukrainy, państwa członkowskie będą musiały do tego wrócić. Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel zapowiedział zwołanie nadzwyczajnego szczytu UE w styczniu 2024.
Węgierska delegacja już dziś dała jednak znać, że problem z wetem może się powtórzyć.
Dyrektor gabinetu politycznego Viktora Orbána, Balázs Orbán, powiedział reporterom podczas drugiego dnia szczytu, że Węgry oczekują, że Komisja Europejska odblokuje im jeszcze więcej środków z funduszy unijnych, zanim zgodzą się na rewizję wieloletniego budżetu UE i pomoc dla Ukrainy.
Dokładnie to samo oczekiwanie zostało wyrażone przez Węgry przed tym szczytem, o czym pisaliśmy tutaj.
Złośliwi mówią, że szantaż Orbána był skuteczny. W środę 13 grudnia późnym popołudniem (dzień przed rozpoczęciem szczytu UE) Komisja Europejska ogłosiła, że odblokowuje Węgrom 10,2 mld euro z funduszy spójności w związku z tym, że Węgry wdrożyły część wymagań z kamieni milowych.
Decyzja Komisji pojawia się więc w niezwykle istotnym momencie.
Komisja zapewnia jednak, że termin ogłoszenia decyzji wynika tylko i wyłącznie z przepisów rozporządzenia ustanawiającego mechanizm warunkowości.
W piątek 15 grudnia mija rok od momentu nałożenia na Węgry sankcji finansowej. Zgodnie z rozæorządzeniem, przed upływem tego terminu Komisja powinna dokonać rewizji swojej decyzji o zamrożeniu środków. Jeśli państwo objęte mechanizmem warunkowości wdroży wymagane środki zaradcze, powinna zarekomendować modyfikację sankcji.
I to właśnie zrobiła, o czym pisaliśmy tutaj.
„Komisja Europejska podjęła tą decyzję zgodnie z procedurą. Ten przykład [odblokowania środków z funduszy spójności dla Orbána] pokazuje, że to naprawdę jest merytoryczny proces. Węgry przeprowadziły wiele zmian w prawie, Komisja musiała to wziąć pod uwagę. Ponieważ nie zrealizowały wymagań w pełni, ogłoszono odblokowanie części środków” – mówi nasz rozmówca.
„Ale Komisja na pewno nie będzie odblokowywała kolejnych środków pod dyktando Viktora Orbána. Chyba, że będą reformy” – słyszymy.
Dlatego też państwa członkowskie już opracowały plan B. Jeśli Viktor Orbán w styczniu wciąż będzie blokował rewizję budżetu i pakiet pomocy dla Ukrainy, te dwie kwestie zostaną rozdzielone.
„Państwa członkowskie są gotowe dogadać się w sprawie pakietu pomocy dla Ukrainy poza budżetem UE” – mówi nam nasz rozmówca.
Mogą ustanowić kolejny instrument finansowy wspierania Ukrainy poza ramami budżetowymi i wpłacać do niego środki. Dokładnie na tej zasadzie działa Europejski Instrument na Rzecz Pokoju (EPF – European Peace Facility) – utworzony po wybuchu wojny w Ukrainie fundusz, z którego UE finansuje zakupy broni dla Ukrainy.
Możliwe, że będzie on nieco mniejszy niż suma proponowana w ramach rewizji budżetu (50 miliardów euro). Ale będzie.
„Determinacja państw członkowskich, by zapewnić pomoc Ukrainie jest naprawdę duża. Jeśli będzie trzeba, mamy rozwiązanie, którego Viktor Orbán nie zablokuje” – mówi nam członek jednej z krajowych delegacji.
Świat
Viktor Orban
Rada Europejska
pomoc dla ukrainy
rozszerzenie UE
szczyt UE
Ukraina
Węgry
wojna w Ukrainie
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Komentarze