0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Porzycki / Agencja GaJakub Porzycki / Age...

Program "Dobry start" - czyli 300 zł dla każdego ucznia - ogłoszony przez Mateusza Morawieckiego podczas konwencji samorządowej w kwietniu wszedł już w życie. Na jesieni, według informacji podawanych przez minister Elżbietę Rafalską skorzysta z niego prawie 4,6 miliona uczniów. Koszt świadczenia wyniesie 1,4 miliarda złotych rocznie.

Akurat przypadkiem przed wyborami samorządowymi.

Prawo i Sprawiedliwość musiało oczywiście zadbać o to, by odpowiednio poinformować ludzi o akcji oraz wyjaśnić, jak ubiegać się o świadczenie. W czerwcu ministrowie i wiceministrowie Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz Ministerstwa Edukacji instruowali regionalne władze oraz dyrektorów szkół podczas specjalnych spotkań. Oprócz tego w ramach akcji do szkół rozesłano ulotki i plakaty.

Materiały informacyjne rzeczywiście informowały o tym, jak składać wnioski o wyprawkę. Ale na rewersie ulotek znajdowała się treść, która zdecydowanie wykraczała poza suche instrukcje. Znajdowało się tam zdjęcie Mateusza Morawieckiego otoczonego wianuszkiem dzieci.

Był również list od premiera, który w ciepłych słowach tłumaczył, dlaczego rząd uznał, że wyprawka jest Polakom potrzebna.

„Powakacyjny powrót do szkoły wielu rodzicom spędza sen z powiek. Nowy rok szkolny to nowe podręczniki, zeszyty, przybory szkolne, ale też buty i ubrania. Wyprawka szkolna to spory wydatek, dlatego chcemy pomóc w tym niełatwym dla wielu z Państwa momencie. (…) Mam nadzieję, że świadczenie to ułatwi planowanie szkolnych zakupów”.

Ministerstwa nie dołączyły do ulotek żadnych instrukcji dla szkół na temat tego, jak i komu mają być rozdawane. Z informacji, które docierały do redakcji OKO.press, wynikało, że część szkół rozdawała je uczniom podczas godziny wychowawczej. Zdarzały się również przypadki, gdy nauczyciele dołączyli ulotki do świadectw na koniec roku szkolnego.

OKO.press jako pierwsze nagłośniło sprawę ulotek. Zadaliśmy pytanie, jaką wartość informacyjną miała strona z premierem, który wyraża osobistą troskę o portfele Polaków, oraz

jak to się ma do art. 86 ustawy prawo oświatowe, który w sposób bezwzględny zakazuje agitacji politycznej w szkołach wobec dzieci.

Art. 86. 1. W szkole i placówce mogą działać, z wyjątkiem partii i organizacji politycznych, stowarzyszenia i inne organizacje, a w szczególności organizacje harcerskie, których celem statutowym jest działalność wychowawcza albo rozszerzanie i wzbogacanie form działalności dydaktycznej, wychowawczej, opiekuńczej i innowacyjnej szkoły lub placówki.

2. Podjęcie działalności w szkole lub placówce przez stowarzyszenie lub inną organizację, o których mowa w ust. 1, wymaga uzyskania zgody dyrektora szkoły lub placówki, wyrażonej po uprzednim uzgodnieniu warunków tej działalności oraz po uzyskaniu pozytywnej opinii rady szkoły lub placówki i rady rodziców.

3. W szkołach i placówkach, określonych w przepisach wydanych na podstawie art. 83 ust. 6, oraz w szkołach i placówkach, w których nie utworzono rady szkoły lub placówki, nie stosuje się wymogu uzyskania pozytywnej opinii odpowiednio rady szkoły lub placówki i rady rodziców, o których mowa w ust. 2.

Przeczytaj także:

Ile kosztuje kampania PiS?

Z pytaniem o koszt wydruku ulotek skierowałam się do ministerstwa już 19 czerwca. Nie było łatwo - ministerstwo udziela odpowiedzi jedynie na pytania wysłane mailem. Ustawowy termin na udzielenie informacji publicznej to dwa tygodnie. Czekam grzecznie, bo nie spodziewam się dostać wiadomości przed tym terminem.

Zadzwoniłam do ministerstwa 16 lipca i usłyszałam, że pracownicy ministerstwo są obłożeni dużą ilością zadań do wykonania i “naprawdę, nie są w stanie tak szybko odpowiedzieć na pytania”. To samo usłyszałam również 19 lipca.

26 lipca, po prawie 7 tygodniach od wysłania pytań, otrzymałam maila, z którego dowiedziałam się, że

“koszt wydruku ulotek wynosił 131 792 zł", a "celem akcji informacyjnej było dotarcie do jak najszerszego grona odbiorców z informacją o zasadach ubiegania się o świadczenie".

Po pierwsze, zignorowano moje pytania na temat tego, czy w ministerstwie były jakiekolwiek wytyczne na temat tego, jak ulotki mają być dystrybuowane wśród uczniów. Z kolei odpowiedź na pytanie o “koszt kampanii”, która podaje sam koszt wydruku, to nic innego niż wprowadzanie w błąd.

Bardziej adekwatną informację w sprawie "kosztów kampanii" otrzymali poseł Stanisław Tyszka z Kukiz'15 oraz posłanka Joanna Augustynowska z PO. Z odpowiedzi min. Rafalskiej na interpelacje, które skierowali pod koniec czerwca, wynika, że ulotki (wydrukowanie wraz z dystrybucją) kosztowały już 242,8 tysięcy złotych.

Według informacji na stronie Sejmu odpowiedzi tych udzielono im już 19 lipca. Nie do końca zrozumiałe jest, dlaczego na odpowiedź musiałam czekać tydzień dłużej, i w dodatku poinformowano mnie o innej kwocie.

Mateusz Morawiecki - specjalista od polityki społecznej

Ciekawy jest również sposób odpierania zarzutów o niedozwoloną agitację polityczną. W swojej odpowiedzi minister Rafalska pisze, że o żadnej agitacji nie ma mowy, ponieważ:

"Autorem programu jest premier Rzeczypospolitej Polskiej. To realizacja deklaracji premiera Mateusza Morawieckiego dotyczącej wsparcia rodzin w ponoszeniu wydatków związanych z rozpoczęciem roku szkolnego".

Oficjalna wersja, w której "wyprawka" jest autorskim programem Mateusza Morawieckiego jest dosyć wiarygodna. Przede wszystkim dlatego, że widać w nim, że nie wymyśliła go osoba, która zna się na polityce społecznej, czy metodach zwalczania nierówności w edukacji.

O tym, dlaczego program "Dobry start" nie spełni funkcji, dla której został oficjalnie powołany, pisaliśmy na łamach OKO.press wielokrotnie:

Ulotki z wizerunkiem premiera miały przypomnieć wyborcom, od kogo osobiście dostaną pieniądze jesienią. I komu powinni się odwdzięczyć.

;

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze