W rozmowie z "Do Rzeczy" Zbigniew Ziobro insynuuje, że Angela Merkel to agentka Stasi, prezydent Duda to masochista, a premier Morawiecki - żałosny naiwniak. Putina utuczył zaś wrogi nam Zachód - gdyby nie UE, pewnie wojny by nie było. Tak Ziobro pokazuje nam swój plan
Trzy kolumny rozmowy "Do Rzeczy" z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro są poświęcone różnym kontekstom wojny w Ukrainie. Jakie to konteksty, przedstawimy na początek za pomocą poręcznej statystyki.
Podczas rozmowy z redaktorem Karolem Gacem Zbigniew Ziobro (dane w przybliżeniu ze względu na mnogość synonimów używanych przez ministra) 24 razy wspomina w negatywnym kontekście o Unii Europejskiej i Brukseli, 18 razy o Niemcach i Berlinie, 22 razy o Władimirze Putinie i 18 razy o Rosji i Kremlu. Czyli mniej więcej połowę krytyki ministra Ziobry w chwili agresji Rosji na Ukrainę zajmuje Zachód. I to tylko matematycznie. Bo w sensie narracyjnym cały wywód Ziobry jest jednym wielkim oskarżeniem Zachodu i atakiem na jego elity.
Te proporcje mogą się wydawać nieco osobliwe, ale tylko do czasu, gdy dokładniej wczytamy się w geopolityczny wykład Ziobry na łamach "Do Rzeczy". Historia współczesna Unii Europejskiej według ministra polskiego rządu zaczyna się bowiem od tajnych akcji Stasi, a kończy na tym, że za wojnę wywołaną przez Putina odpowiedzialna jest de facto właśnie UE, być może szantażowana tajnymi materiałami rodem z NRD.
Na pewno część z Państwa zakrzyknie teraz: ejże, OKO.press, na pewno oszukujecie i manipulujecie, bo nie lubicie ministra Ziobry i jego reform, to niemożliwe, żeby głosić coś tak kuriozalnego!
Cóż, oddajmy zatem głos ministrowi Ziobrze.
Kto rządzi Unią Europejską? Unią rządzą Niemcy, "które narzuciły prorosyjski kierunek unijnej polityki". Co więcej, Niemcom dążącym do budowy "zagrażającego polskiej suwerenności superpaństwa", "nie przeszkadzały rosyjskie zbrodnie wojenne":
"Cyniczne i zepsute zachodnie elity gardłowały o wartościach, a jednocześnie napełniały petrodolarami kremlowską kasę. Putin je korumpował" - dowodzi Ziobro.
Tu się na chwilę zatrzymajmy, robiąc mały przypis.
Otóż ministrowi Ziobrze (najwyraźniej w emocjach, które towarzyszyły autoryzacji) wszystko się pomyliło. Zepsute zachodnie elity nie mogły napełniać kasy Kremla petrodolarami, bo petrodolary to dochody państw OPEC (m.in. Arabii Saudyjskiej czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich) z eksportu ropy naftowej. Żadne z państw OPEC nie należy zaś do Unii Europejskiej z tego oto przyziemnego powodu, że ani jedno nie leży w Europie.
Ale to przecież szczegół, dajmy spokój, wróćmy do geopolitycznej wizji Ziobry.
Wiemy już, że Unią Europejską rządzą Niemcy. A kto Niemcami? Ano spuścizna Stasi.
Minister Ziobro jest oczywiście zbyt wytrawnym dyplomatą, by stwierdzić to wprost, dlatego plecie subtelną nić insynuacji, stosując podstawową umiejętność, której uczy każdy "Podręcznik małego insynuatora" - mianowicie zaczyna myśl od "być może":
"(...) być może mają też znaczenie obciążające ich [niemieckich polityków] materiały zbierane przez wschodnioniemiecką policję polityczną Stasi. Putin z nią współpracował, gdy jako rezydent KGB, pod fałszywym nazwiskiem Płatow, spędził kilka lat w NRD".
Tu w akapicie Ziobry następuje kropka, by kropki połączył co bardziej rezolutny czytelnik. Niemiecki polityk z NRD, gdzie działała i Stasi i Putin... Hmm, czyżby chodziło o...?
I tu nadchodzi kolejny akapit Ziobry, który kropkę stawia nad i: "Osobiste »zasługi« w lansowaniu potwora, który dziś morduje kobiety i dzieci na Ukrainie, miała kanclerz Merkel".
A więc wszystko jasne! Putin jako rezydent KGB w NRD zwerbował Angelę Merkel, lub przynajmniej poznał kompromitujące ją materiały Stasi, po czym już jako prezydent Rosji szantażował kanclerz Niemiec, by dawała mu pieniądze na zbrojenia.
Częścią tego samego spisku jest według Ziobry blokowanie przez Unię pieniędzy z polskiej transzy Funduszu Odbudowy. Otóż Bruksela robi to ku uciesze Putina. Ziobro: "Brak takiej decyzji [o odblokowaniu pieniędzy] to dziś wspieranie Putina. Musiał rechotać już wtedy, gdy Unia robiła z nim interesy mimo jego zbrodni, ale to Polsce zarzucała łamanie praworządności".
Tu kolejny przypis. Minister sprawiedliwości zapewne przez roztargnienie nie wspomniał, że Polska należy do Unii Europejskiej i podlega jurysdykcji Trybunału Sprawiedliwości UE, który bada przestrzeganie zasad Unii w państwach członkowskich. TSUE natomiast nie zajmuje się Rosją, ponieważ Rosja nie należy do Unii Europejskiej.
By dopełnić obrazu, Ziobro zarzuca prezydentowi Andrzejowi Dudzie i premierowi Mateuszowi Morawieckiemu uczestnictwo w grze moskiewsko-brukselskiej, która ma na celu osłabienie Polski.
O złożonym w Sejmie projekcie Dudy zakładającym likwidację Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego Ziobro mówi tak: "Polityka ustępstw prowadzi donikąd i rozzuchwala. Z jednej strony totalną opozycję w Polsce, z drugiej - establishment w Brukseli i Berlinie. (...) Zgadzanie się na wszystko i stawanie na baczność przed UE to błąd".
Jeszcze większym błędem była wizyta Dudy u Niemki Ursuli von der Leyen, która w odpowiedzi ostentacyjnie upokorzyła zarówno Dudę jak i Polskę, domagając się zapłaty kar za przegrany z Czechami spór o elektrownię w Turowie.
Dlaczego prezydent to wszystko robi? Czyżby zdradził? Otóż nie, według Ziobry Andrzej Duda jest po prostu masochistą:
"Jeśli prezydent lubi takie wizyty i politykę uległości, to jego sprawa" - mówi szef resortu sprawiedliwości.
Dostaje się też po raz kolejny premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, któremu Ziobro ponownie zarzuca naiwność i "historyczny błąd" z powodu zgody na mechanizm praworządności UE.
Wywiad Ziobry dla "Do Rzeczy" to rwący strumień świadomości. Ale z tego chaosu myśli, hipotez i wrzutek polskiego ministra wyłania się mimo wszystko przemyślana wizja.
Jej założenia są następujące.
Po pierwsze, Unia Europejska jest instytucją skompromitowaną. Teoretycznie Polska mogłaby być członkiem politycznej, europejskiej wspólnoty, ale w praktyce UE jest obecnie w całości skonstruowana jako wróg polskiej suwerenności: rządzące nią elity są przeżarte zepsuciem, cynizmem i korupcją, w praktyce podporządkowane Niemcom, które wspólnie z Putinem spiskują, by przejąć kontrolę nad Europą Środkowo-Wschodnią i pozbawić kraje regionu (w tym przede wszystkim Polskę) suwerenności.
Po drugie, według Ziobry istnieje sposób, by przekonywać Polaków do wyjścia z Unii i jednocześnie uniknąć oskarżeń o działanie na rzecz Rosji. To budowanie opozycji między NATO a UE. Wg szefa Solidarnej Polski to przynależność do NATO jest jedynym gwarantem naszego bezpieczeństwa. Jak mówi w "Do Rzeczy" na jednym wydechu, "Putin boi się NATO, za którym stoją realne wojskowe zobowiązania", a z Unią "bezkarnie sobie igrał".
Po trzecie, wzorem miałaby być Wielka Brytania. Jedyny polityk europejski, o którym Ziobro mówi w wywiadzie z szacunkiem i podziwem, to brytyjski premier Boris Johnson (bo "wygarnął Zachodowi"), jedna z twarzy kampanii brexitowej w referendum, które budzi wiele wątpliwości ze względu na rolę Rosji.
Te punkty złożone z przekłamań, strzępków faktów i hiperboli tworzą spójną całość w sensie politycznym.
Porażkę polityki Angeli Merkel wobec Rosji Ziobro podnosi do rangi cechy konstytuującej Unię Europejską jako taką - do tego służy mu demonizowanie Niemiec. Wychwalanie Wielkiej Brytanii po Brexicie i militarnej siły USA to zaś konstruowanie "dobrego Zachodu" poza UE w opozycji do tego złego, zepsutego w Unii. Chodzi o ustawienie debaty publicznej w taki sposób, żeby przynależność do Unii nie była już wyborem cywilizacyjnym, tylko jedną z kilku opcji przynależności do świata zachodniego.
No i na koniec Ziobro poprzez atak na Dudę i Morawieckiego daje znać, że jego plan jest długofalowy - chce być głównym zapiewajłą pieśni o tej części Zachodu, który zawiódł w starciu z Rosją i którego szeregi w związku z tym dla dobra Polski należy jak najszybciej opuścić.
A skąd Zbigniew Ziobro otrzyma na realizację tego planu środki, to dopiero trzeba będzie sprawdzić.
Propaganda
Władza
Andrzej Duda
Angela Merkel
Mateusz Morawiecki
Władimir Putin
Zbigniew Ziobro
NATO
Unia Europejska
wojna w Ukrainie
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze