0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plFot. Kuba Atys / Age...

W czwartek 4 stycznia 2024 roku nielegalna i powołana przez PiS Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych przy SN, nagle i z zaskoczenia zajęła się odwołaniem Macieja Wąsika od wygaszenia mu mandatu posła przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię. I uchyliła decyzję Hołowni. Izba uznała, że został on skutecznie ułaskawiony przez prezydenta Dudę oraz, że marszałek w dacie wygaszenia mandatu nie miał informacji z krajowego rejestru karnego o skazaniu Wąsika (w tej dacie go jeszcze nie było).

Izba swoją decyzję wydała w składzie 3 neosędziów: Maria Szczepaniec (przewodnicząca składu i sprawozdawczyni), Aleksander Stępkowski i Marek Dobrowolski.

Posiedzenie w tej sprawie wyznaczono nagle w czwartek, bez powiadamiania stron. Było to możliwe, bo krótko wcześniej z rana skład ten dostał pełne akta sprawy z legalnej Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. To tam w środę 3 stycznia 2024 roku odwołanie Wąsika oraz Mariusza Kamińskiego dostarczył osobiście dyrektor generalny gabinetu marszałka Sejmu Stanisław Zakroczymski. Zrobił to celowo, by odwołania rozpoznał legalny sąd. Mógł to zrobić, bo przed zmianami prawa to ta Izba zajmowała się takimi sprawami.

Sprawy w Izbie Pracy według kolejności wpływu przydzielono dwóm składom orzekającym. Sprawę Kamińskiego dostał skład złożony z 3 legalnych sędziów SN: Bohdana Bieńka, Jolanty Frańczak i Dawida Miąsika. Posiedzenie w tej sprawie wyznaczono na 10 stycznia.

A odwołanie Wąsika dostał skład złożony z neosędziów: Romuald Dalewski, Renata Żywicka i Robert Stefanicki. Tu też wyznaczono termin na 10 stycznia. Ale w czwartek 4 stycznia rano okazało się jednak, że neosędzia Dalewski jako sprawozdawca sprawy sam wydał postanowienie o przekazaniu sprawy Wąsika do Izby Kontroli.

Uznał, że on sam nie jest właściwy do rozpoznania tej sprawy. Powołał się na przepisy wiele razy nowelizowanej przez PiS ustawy o SN, które jako właściwą do tego typu spraw wskazują powołaną przez PiS Izbę Kontroli.

Romuald Dalewski nominację od neo-KRS dostał w czerwcu 2021 roku. Wcześniej był sędzią Sądu Okręgowego w Bydgoszczy i wiceprezesem tego sądu z nominacji resortu ministra Ziobry.

Pełne akta z odwołaniem Wąsika z Izby Pracy trafiły od razu do neosędzi Marii Szczepaniec (profesor UKSW), która od ręki zwołała posiedzenie i z pozostałymi członkami składu uchyliła decyzję o wygaszeniu mandatu Wąsika. W tym składzie jest jeszcze Aleksander Stępkowski (były współzałożyciel Ordo Iuris, rzecznik SN i były tzw. komisarz prezydenta) i Marek Dobrowolski związany z KUL.

Sprawa trafiła do tego składu, bo już wcześniej wyznaczono go do odwołań Wąsika i Kamińskiego. Politycy PiS złożyli bowiem dwa odwołania. Jedno do Hołowni, który zgodnie z kodeksem wyborczym przekazuje odwołania do SN. Drugie niezgodnie z procedurą bezpośrednio do Izby Kontroli. Bo chcieli mieć pewność, że ich sprawą zajmie się ta powołana przez PiS Izba, w której są sami neosędziowie. W tych sprawach nie było jeszcze wyznaczonego terminu, bo w aktach nie było kompletu dokumentów.

Przekazanie kompletnych akt ws. Wąsika pozwoliło jednak Izbie szybko wydać swoją decyzję. Zgodnie z prawem nie musiała wyznaczać posiedzenia za kilka dni i powiadamiać stron. Bo sprawa była rozpoznana na posiedzeniu niejawnym. Pośpiech nie jest jednak przypadkowy. Izba Kontroli chciała ubiec orzeczenie Izby Pracy. I to się jej udało. Narzuciła narrację o sprawie Kamińskiego i Wąsika.

Są obawy, że teraz neosędziowie będą próbować przejąć z Izby Pracy pełne akta z odwołaniem Kamińskiego. Tym bardziej że już wszczęto rzekomy spór kompetencyjny o to, która Izba ma rozpoznać sprawę Kamińskiego. Decyzję ma podjąć Małgorzata Manowska, neosędzia na stanowisku I prezesa SN. Jeśli uda się jej przejąć akta, decyzję ws. odwołania Kamińskiego też wyda nielegalna Izba Kontroli.

Jest jednak wątpliwość, czy Stępkowski mógł zasiadać w składzie orzekającym Izby Kontroli. Bo był on członkiem rządu PiS, w którym był w latach 2015-16 wiceministrem spraw zagranicznych. A teraz decydował o losach polityka, który też był członkiem rządu PiS. Wąsik w latach 2019-23 był wiceszefem MSWiA.

22.05.2020  Warszawa , plac Krasinskich . Sad Najwyzszy . Pelniacy obowiazki pierwszego prezesa Sadu Najwyzszego sedzia Aleksander Stepkowski podczas Zgromadzenia Ogolnego Sedziow Sadu Najwyzszego zwolanego w celu wyboru pierwszego prezesa Sadu Najwyzszego .
Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.pl *** Local Caption ***
Neosędzia SN Aleksander Stępkowski był wiceministrem spraw zagranicznych w rządzie PiS. Są głosy, że powinien wyłączyć się z rozpoznania odwołania Wąsika. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.

Czy Hołownia uzna decyzję nielegalnej Izby

O dalszych losach Macieja Wąsika zdecyduje teraz marszałek Szymon Hołownia. To będzie dla niego pierwszy poważny test i de facto będzie musiał sam wcielić w rolę SN. Bo Izba Kontroli nie jest legalnym sądem. Jest sądem specjalnym i są w niej tylko wadliwi neosędziowie, nominowani przez nielegalną neo-KRS. Co wynika z orzeczeń ETPCz, TSUE i SN. Jej wyroki nie są wiążące.

I teraz to marszałek Sejmu Szymon Hołownia musi zdecydować, czy uzna decyzję tej Izby za wiążącą. Jeśli uzna, to przyzna też, że Izba jest sądem.

Hołownia może też poczekać na orzeczenie legalnej Izby Pracy ws. odwołania Kamińskiego, która z dużym prawdopodobieństwem potwierdzi jego decyzję. W czwartek po południu marszałek Hołownia wystąpił na konferencji prasowej i powiedział, że dla niego status Wąsika jest teraz niejasny. I poczeka na decyzję Izby Kontroli z uzasadnieniem. Poczeka też jakie stanowisko ws. Wąsika zajmie Izba Pracy.

Ws. Kamińskiego marszałek powiedział, że jego status jest jasny. Ma wygaszony mandat i nie będzie mógł brać udziału w posiedzeniach Sejmu. Jego legitymacja poselska nie będzie działać.

Pominięcie decyzji Izby Kontroli spotęguje jednak spór polityczny w Polsce. PiS będzie bronił Kamińskiego i Wąsika przed więzieniem. Pogłębi to też chaos prawny w państwie.

Ta sprawa pokaże jednak nowej koalicji rządzącej to, o czym od dawna mówią prawnicy znani z obrony praworządności. Że nie ma już niezależnego SN, są tylko niezależni sędziowie SN. Dlatego pilna jest jego reforma i usunięcie z niego neosędziów SN. Co będzie wykonaniem wyroków ETPCz, TSUE, legalnego SN i NSA.

Przeczytaj także:

Sprawa odwołania od wygaszenia mandatów przez marszałka Sejmu nie zatrzymuje jednak ich osadzenia w więzieniu. Bowiem decyzja marszałka jest deklaratywna. Wąsik i Kamiński posłami przestali być w dacie ich prawomocnego skazania na 2 lata więzienia przez Sąd Okręgowy w Warszawie 20 grudnia 2023 roku. Skazani nie mogą być bowiem parlamentarzystami.

Pytanie tylko jak zachowa się sąd, który ma zarządzić wykonanie kary. Zajmuje się tym Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia. Do tej pory czekał on na dokumenty od marszałka ws. wygaszenia im mandatu. Z informacji OKO.press wynika, że już je dostał. Nie można wykluczyć, że sąd wykonawczy poczeka teraz na orzeczenie legalnej Izby Pracy ws. Kamińskiego. I wtedy podejmie decyzję ws. wysłania do więzienia Kamińskiego i Wąsika.

Ostrzyżony na jeża 40-latek w okularach, w garniturze bez krawata, na tle flag Polski i UE
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia będzie de facto sam musiał zdecydować o wygaszeniu mandatu Macieja Wąsika. Fot. Dawid Żuchowicz/Agencja Wyborcza.pl

Dlaczego neosędziom udało się ograć starych sędziów SN

Problemu z przekazaniem akt odwołania Wąsika do nielegalnej Izby Kontroli by nie było, gdyby prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Piotr Prusinowski nie wyznaczył do tej sprawy neosędziów. Ich status zakwestionowały w wielu wyrokach TSUE i ETPCz oraz sam SN w historycznej uchwale pełnego składu ze stycznia 2020 roku.

Prusinowski jest ostatnim starym sędzią SN, który jest prezesem Izby SN. Pozostałymi Izbami kierują już neosędziowie. Prusinowski jest też krytykiem rządów Małgorzaty Manowskiej w SN oraz jest obrońcą represjonowanych sędziów. Za krytykę Manowska chciała dla niego kilku dyscyplinarek.

OKO.press pyta prezesa Prusinowskiego o przekazanie akt Wąsika do Izby Kontroli. Mówi nam: „Przewidywałem, że akta zostaną przekazane. Teraz wszyscy mogą zobaczyć, jaki mamy od kilku lat chaos w SN z powodu neosędziów. Oni będą się bronić oraz będą bronić zmian, które wprowadziła w sądach poprzednia władza”.

Prezes Izby Pracy podkreśla: „W mojej ocenie sędzia Dalewski nie mógł zdecydować jednoosobowo o przekazaniu tych akt. Skład orzekający jest trzyosobowy”.

Sędzia SN Prusinowski mówi dalej: „My nie żyjemy w państwie prawa, tylko w państwie gdzie są dwa prawa. Normalne i alternatywne, które chroni swoje interesy i jest obliczone na zależność, która powstała”.

Dlaczego więc dopuszcza do orzekania neosędziów? O ich odsunięcie od orzekania apelują prawnicy, a ostatnio apelowali legalni sędziowie z Izby Karnej SN.

Prezes Prusinowski: „Dopuszczam ich do orzekania, bo taka sytuacja w SN jest od kilku lat. Są oni dopuszczani do sądzenia we wszystkich Izbach. Taką sytuację zastałem i uznałem, że jako prezes Izby, czyli organ administracyjny — nie orzeczniczy, nie jestem w stanie wiążąco ocenić, czy osoby te są sędziami. A zatem, czy można ich dopuszczać do sądzenia, czy też nie”.

I jeszcze jedna wypowiedź prezesa Izby Pracy: „Dlatego mimo wątpliwości, które wynikają z coraz liczniejszych wyroków i orzeczeń dopuszczam ich do sądzenia i przydzielam im sprawy. Nie wyznaczam tylko składów mieszanych [neosędziów z legalnymi sędziami SN-red.], gdyż w tym zakresie wnosili o to starzy sędziowie. Nadal wiążę nas uchwała 3 połączonych Izb ze stycznia 2020 roku. I starzy sędziowie nie chcą orzekać w składach, których orzeczenia będą dotknięte nieważnością i za, które Polska płaci odszkodowania”.

O statusie neosędziów SN mogli już dawno zdecydować legalni sędziowie SN z Izby Cywilnej i Izby Pracy. W tej sprawie były pytania prejudycjalne do TSUE. Są też pozwy przeciwko neosędziom. Ale po powrocie akt z TSUE Manowska zablokowała czasowo ich przekazanie legalnym sędziom. Więc do dziś nie mogą oni wydać wyroków i orzec, czy neosędziowie SN są legalnymi sędziami.

Prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Piotr Prusinowski (stoi po lewej). Tu w roli obrońcy represjonowanych sędziów. Obok niego stoi były prezes Izby Karnej SN Michał Laskowski. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Za co sąd skazał Kamińskiego i Wąsika

Sąd Okręgowy w Warszawie skazał wiceprezesa i posła PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika (posła PiS) za nielegalną prowokację CBA z 2007 roku, która uderzała w ówczesnego ministra rolnictwa Andrzeja Leppera. CBA chciała udowodnić, że za łapówkę dla ministra można odrolnić w Polsce ziemię. Łapówkę miał wręczyć agent CBA. Operacja nie wypaliła, zakończyła się rozpadem koalicji PiS-LPR-Samoobrona oraz przyspieszonymi wyborami. Sprawę tę nazwano „aferą gruntową”.

Kamiński był wtedy szefem CBA, Wąsik jego zastępcą. To oni decydowali o operacji specjalnej z agentem pod przykryciem. W jej trakcie podsłuchiwano wiele osób, fałszowano też dokumenty: w Polsce nie można odrolnić ziemi po prostu decyzją ministra, potrzebna jest do tego uprzednia decyzja samorządu, na którego terenie ziemia leży. CBA uważała, że osoba z kręgu Leppera, polityka, którego Jarosław Kaczyński chciał wyeliminować z rządu, obiecuje „załatwianie odrolnienia” u samego ministra. Za pieniądze.

Ale żeby to udowodnić, CBA nie tylko położyła na stole pieniądze, ale sfałszowała dokumenty w sprawie prawdziwej działki należącej do prawdziwej osoby. A bez tego „załatwienie” sprawy nie byłoby możliwe, niezależnie od tego, co kto komu w ministerstwie opowiadał.

W 2015 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uznał akcję za nielegalną i skazał Wąsika i Kamińskiego na 3 lata więzienia, a dwóch kolejnych agentów CBA na 2,5 roku więzienia (Krzysztofa Brendela i Grzegorza Postka). Orzekł też dla nich 10 lat pozbawienia prawa do pełnienia funkcji publicznych.

Skazani wnieśli apelacje, ale zanim te zostały rozpatrzone, po wygranych przez PiS wyborach jesienią 2015 roku ułaskawił ich prezydent Andrzej Duda. Sąd okręgowy uchylił wtedy wyroki skazujące wyrok i umorzył sprawę. Ale kasacje od tego do SN wnieśli pokrzywdzeni akcją CBA politycy Samoobrony. W efekcie SN w uchwale siedmioosobowego składu orzekł w 2017 roku, że prezydent nie może nikogo ułaskawiać w trakcie procesu. Może to zrobić po wydaniu prawomocnego wyroku.

A na początku 2023 roku Sąd Najwyższy w trzyosobowym składzie wykonał tę uchwałę. Uchylił umorzenie sprawy i przekazał ją do ponownego rozpoznania. Ten skład SN też orzekł, że prezydent przekroczył swoje kompetencje.

I dlatego w grudniu 2023 roku Sąd Okręgowy w Warszawie rozpoznał apelacje skazanych i co do zasady utrzymał skazujący ich wyrok. Zmniejszył im tylko wyrok więzienia — dla Kamińskiego i Wąsika na 2 lata, a dla byłych agentów CBA na rok więzienia. Zmniejszył też do 5 lat zakaz wykonywania funkcji publicznych.

W efekcie tego wyroku marszałek Sejmu wygasił już Wąsikowi i Kamińskiemu mandaty poselskie, bo osoby skazane nie mogą być parlamentarzystami.

Do celi zostali już skierowani byli agenci CBA

Przeciwko skazaniu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika protestuje prezydent Duda, bo uważa, że jego akt łaski wydany w trakcie procesu nadal obowiązuje. Z tego powodu nie chce ich ułaskawić po raz drugi, tym razem prawidłowo. Ale nie można wykluczyć, że jednak ich ułaskawi ponownie. Tym razem prawidłowo. To uwolni ich jednak tylko od kary. Nadal będą skazani, więc posłami nie będą mogli już być.

Niezależnie od tego sąd zdecydował już o skierowaniu do odbycia kary dwóch byłych agentów CBA, też skazanych za nielegalną operację uderzającą w Leppera. Chodzi o Krzysztofa Brendela i Grzegorza Postka. Policja do więzienia może ich doprowadzić w każdej chwili.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze