Kto bardziej pasuje do wizerunku Sławomira Mentzena? Rafał Trzaskowski, który jest częścią establishmentu i zajmuje się polityką właściwie przez całe swoje dorosłe życie? Czy Karol Nawrocki, którego szybka kariera jest polityczną decyzją Jarosława Kaczyńskiego?
Sławomir Mentzen zaprosił na swój kanał na YouTube zarówno Karola Nawrockiego, jak i Rafała Trzaskowskiego i jednocześnie przedstawił im listę warunków, od których uzależnił ewentualne poparcie w wyborach. To pokaz siły kandydata, który w pierwszej turze zdobył aż 14,8 proc. Ale też skarbiec materiałów, które Mentzen będzie mógł wykorzystywać w przyszłych kampaniach, uderzając, a to w PiS, a to w PO i pokazując, jak obie formacje łamią postulaty, pod którymi się podpisały. A już pierwszy punkt umowy – „Nie podpiszę żadnej ustawy, która podnosi istniejące podatki, składki, opłaty lub wprowadza nowe obciążenia fiskalne" – to czysta demagogia, niemożliwa do zrealizowania w rozwiniętej gospodarce i demokracji.
Karol Nawrocki już potwierdził, że weźmie udział w rozmowie z Mentzenem. „Przyjmuję zaproszenie i jestem gotowy do podpisania tych propozycji. Resztę omówimy u Pana na kanale” – napisał. Nie ma w tym niczego dziwnego, tezy kampanii kandydata PiS są zgodne z większością postulatów ósemki Mentzena. Nawrocki też obiecywał ochronę gotówki, sprzeciw wobec ustawy rozszerzającej grupy chronione przed nawoływaniem do nienawiści, czy sprzeciw wobec Ukrainy w NATO.
Ale udział potwierdził także Rafał Trzaskowski, zaznaczając, że z wieloma punktami się zgadza. Którymi? Dowiemy się podczas rozmowy. Na hołd konfederacki nie może sobie jednak pozwolić, by nie stracić twarzy wśród elektoratu Koalicji 15 października. Co jest zatem stawką? Być może do pewnego stopnia próba przekonania części wyborców Mentzena do siebie, zaprezentowania się jako „strawna opcja". Większą szansą jest jednak demobilizacja – przekonanie wyborców Mentzena do tego, że zagłosowanie na Karola Nawrockiego nie jest wcale dobrym wyjściem.
Trzaskowski jest w o tyle wygodniej pozycji, że odbędzie rozmowę dwa dni po Nawrockim. To szansa, żeby na nią się przygotować i wypunktować swojego kontrkandydata.
Co Trzaskowski może podczas takiej rozmowy powiedzieć? Przedsmak mieliśmy w Sejmie we wtorek 20 maja, gdy Donald Tusk namawiał posłów do przedłużenia zawieszenia prawa do składania wniosków o azyl na granicy polsko-białoruskiej. Premier wrócił do afery wizowej, mówiąc, że „gdyby oni [PiS] rządzili rok dłużej, to byłoby blisko milion migrantów więcej z państw Afryki, państw arabskich„. Dodał, że „złote czasy przemytników skończyły się wraz z rządami PiS-u”, a zaporę, którą poprzedni rząd wybudował, trzeba było przebudować, by spełniała swoje zadanie. W wystąpieniu pojawiły się także oskarżenia PiS o robienie interesów na pandemii (respiratory), a nawet na wojnie w Ukrainie.
„Jarosław Kaczyński był jedynym polskim politykiem, który pojechał do Kijowa, żeby to powiedzieć: zaproponował, aby polskie wojsko w strukturach NATO poszło na Ukrainę. Jedynym. A teraz wy nakręcacie negatywną kampanię, że ktoś chce wysyłać wojska" – powiedział.
W dużym stopniu zachowanie Sławomira Mentzena jest rodzajem kokieterii. Konfederacja oczywiście krytykuje obie partie duopolu, ale jednocześnie cała kampania jej kandydata opierała się na atakowaniu Rafała Trzaskowskiego i rządu Donalda Tuska. Nawrocki był (z drobnymi wyjątkami) pod ochroną, a Mentzen próbował przekonać wyborców, że realny jest scenariusz, w którym obaj spotkają się w drugiej turze – „bez Bążura".
„Nie możemy pozwolić na to, żeby te sukinsyny miały pełnię władzy w naszym kraju, nie możemy na to pozwolić„ – mówiła 16 maja w Krakowie europosłanka Ewa Zajączkowska-Hernik, zachęcają do głosowania na lidera swojej partii. Po pierwszej turze mówiła dziennikarzom wprost, że nie zagłosuje na Trzaskowskiego, bo „jest fałszywy” i „lewacki".
„To dobry wieczór dla Polski i Polaków, ponieważ prawicowi kandydaci mają z absolutnym zapasem powyżej 50 proc." – mówił Przemysław Wipler podczas wieczoru wyborczego Sławomira Mentzena.
„Nadzieje, że wyborcy Sławomira Mentzena zostaną na drugą turę w domach, są bardzo, bardzo płonne. Będzie Was bolało, będzie Was piekło!" – pisał kolejnego dnia na Twitterze (X).
„Ja zagłosuję zgodnie ze swoim sumieniem. [...] Przez całą tę kampanię mówiłem, że nie chcę, żeby wygrał Rafał Trzaskowski i zdania nie zmieniłem" – deklarował w poniedziałek po pierwszej turze Krzysztof Bosak w rozmowie w Radiu ZET.
Takie zdanie zresztą padało także z ust samego Sławomira Mentzena jeszcze kilka miesięcy temu. Obecnie od tych słów się dystansuje.
Co bardziej opłaca się Konfederacji i samemu Mentzenowi? Wygrana Karola Nawrockiego to wzmocnienie PiS-u i zablokowanie w partii ruchów odśrodkowych, które mogłyby przyczyniać się do jej erozji i na przykład odpływu posłów i polityków do Konfederacji. Prezydent z PiS przedłużyłby blokadę obecnej koalicji rządowej, pogłębiając jej wewnętrzny kryzys. Nie jest wykluczone, że doszłoby do przyspieszonych wyborów, w których PiS osiągnąłby pułap 30 proc. lub wyższy. Politycy Konfederacji nastawiają się na wspólne rządy z PiS, ale zdają sobie sprawę z tego, że koalicja jest zagrożeniem dla podmiotowości ich partii. Im silniejszy PiS w tej układance, tym większa szansa, że udałoby się Konfederację „unowocześnić", czyli zrobić to, co Platforma Obywatelska zrobiła z Nowoczesną: po kawałku skonsumować.
Strategicznie więc to przegrana Karola Nawrockiego mogłaby być dla Konfederacji optymalnym scenariuszem. Porażka „decyzji Jarosława Kaczyńskiego" na nowo i z całą siłą otworzyłaby w PiS-ie temat wewnętrznych rozliczeń i zasiała popłoch w jej strukturach. Poszczególni członkowie zaczęliby rozglądać się za alternatywą. Przez kolejne dwa lata Konfederacja rośnie i konsekwentnie podgryza PiS w jego bastionach, promując się w mediach tradycyjnych (Telewizja Republika) i w social mediach, zmniejszając dystans między poparciem dla obu partii. W 2027 obie partie przejmują władzę, ale na możliwie partnerskich warunkach, a po trzech kolejnych latach Konfederacja sięga po pełną pulę i prezydenturę.
W tym scenariuszu – nawet z horyzontem tylko do 2027 roku – jest jednak kilka istotnych zagrożeń. Sondaże w tej chwili wskazują, że Konfederacja i PiS mogłyby utworzyć większość w nowym Sejmie. Ale sondaże mogą się jeszcze odwrócić, a posiadanie swojego prezydenta znacznie ułatwi koalicji Tuska rządzenie.
Lepsze może się zatem okazać wrogiem dobrego.
W 2020 roku Krzysztof Bosak, lider Konfederacji z ramienia Ruchu Narodowego otrzymał ponad 6 proc. w pierwszej turze, co dawało mu czwarty wynik. Blisko połowa jego wyborców nie poszła do drugiej tury, a ci, którzy poszli, podzielili swoje głosy niemal po równo między Andrzeja Dudę i Rafała Trzaskowskiego. Andrzej Duda uzyskał reelekcję, ale głównie dzięki zmobilizowaniu nowych wyborców. Proporcje rozkładu głosów wyborców Krzysztofa Bosaka były dla wielu polityków prawicy szokiem. Wśród działaczy PiS pojawiały się komentarze, że winę za to ponosi sam Bosak i Konfederacja, którzy nie poparli żadnego z kandydatów, pomimo oczywistego pokrewieństwa ideologicznego z jednym z nich.
Rok 2020 to jednak nie rok 2025, kiedy punktem odniesienia dla wyborcy antysystemowego był rząd PiS oraz prezydent z PiS. Obecnie taki wyborca może mieć w pamięci rządy PiS, może być niezadowolony z ustępującego prezydenta, ale rządzi jednak koalicja KO-PSL-Polska 2050-Nowa Lewica.
Niektóre prognozy wskazują, że aż 70 proc. z prawie 3 mln głosów oddanych na Sławomira Mentzena może paść na Karola Nawrockiego.
W tych scenariuszach zaledwie 10-15 proc. z nich wędruje do Rafała Trzaskowskiego.
Oprócz faktu, że to rząd Donalda Tuska jest obecnie najważniejszym punktem odniesienia dla partii i kandydatów antysystemowych, ważną wskazówką jest także geografia wyborcza. W pierwszej turze wyborów prezydenckich w 2025 wyniki Karola Nawrockiego są o ok. 14 proc. niższe niż wyniki Andrzeja Dudy w 2020 roku. Onet, który przeanalizował wyniki w poszczególnych gminach, opisał, że miejsca, w których Nawrocki zaliczył największe spadki, niemal dokładnie pokrywają się z miejscami, w których Sławomir Mentzen osiągał najlepsze wyniki. Aż 17 proc. wyborców Andrzeja Dudy z 2020 roku zdecydowało się poprzeć Mentzena. Wskazuje to, że Konfederacja skutecznie wgryza się w bazę PiS.
Kim są osoby, które zagłosowały na Mentzena? Połowa jego elektoratu to wyborcy Konfederacji z 2023 roku. Mniej więcej co ósma osoba to z kolei wyborca PiS z 2023 roku. Zbliżoną do puli byłych wyborców PiS jest pula byłych wyborców KO i Trzeciej Drogi liczonych razem. Sławomir Mentzen pozyskał jednak największą wśród kandydatów liczbe głosów osób, które wcześniej nie głosowały. Przekonał do siebie aż 30 proc. takich wyborców, co w dużym stopniu jest zapewne skorelowane z jego imponującym wynikiem wśód młodych (35 proc.), również tych, którzy dwa lata temu zwyczajnie nie byli uprawnieni do głosowania.
„Propolscy„, „zdroworozsądkowi” – tak najczęściej określali polityków Konfederacji przyszli wyborcy Mentzena, z którymi rozmawialiśmy podczas jego spotkań. W badaniu CBOS z kwietnia 2025 widzimy, że 68 proc. z nich identyfikuje się z prawicą, a 20 proc. z centrum. Dla porównania wśród wyborców Karola Nawrockiego aż 87 proc. uważało się za osoby o poglądach prawicowych. Ponad połowa – 54 proc. – wyborców Mentzena deklaruje, że w ogóle nie uczestniczy w obrzędach religijnych albo robi to tylko kilka razy w roku. Wyniki te tylko nieznacznie odbiegają od profilu wyborców Rafała Trzaskowskiego, gdzie wskaźnik ten osiągnął pułap 64 proc. U Nawrockiego z kolei to zaledwie 19 proc. Wśród wyborców Mentzena sporo jest osób deklarujących relatywnie wysokie dochody i dobrze oceniających swoją sytuację materialną. Znowu – więcej tu podobieństwa do elektoratu Trzaskowskiego niż Nawrockiego.
W pogłębionych wywiadach CBOS-u wyborcy Mentzena opowiadali się przeciwko imigrantom, twierdząc, że żyją z socjalu i doprowadzają do wzrostu przestępczości. Sprzeciwiają się także polityce klimatycznej i Zielonemu Ładowi, oczekują niskich i prostych podatków, które dadzą odetchnąć małym przedsiębiorcom i zwykłym obywatelom. Dystansowali się za to od pomysłów prywatyzacji ochrony zdrowia, deklaracji o poparciu zakazu aborcji, czy dla płatnych studiów.
Nie mniej istotne niż sprawy programowe może być jednak sam wizerunek Mentzena. Jego wyborcy podkreślają, że to osoba stała w poglądach, która od lat głosi te same hasła. Nie wywyższa się, mówi prostym, zrozumiałym językiem, odwiedza chętnie mniejsze ośrodki, ma poczucie humoru i dystans do siebie. Wyborcy podkreślają, że Sławomir Mentzen wszedł do polityki, mając już swój dorobek zawodowy, prowadząc z sukcesem dużą firmę, którą sam założył. To ma go odróżniać od typowego polityka, który całe życie poświęcił na wspinanie się w partyjnych strukturach i zdobywanie kolejnych posad. Mentzen postrzegany jest jako self-made man, który w pewnym momencie postanowił się zaangażować i coś zmienić w kraju.
Kto bardziej pasuje do tego wizerunku? Rafał Trzaskowski, który jest częścią establishmentu i zajmuje się polityką właściwie przez całe swoje dorosłe życie? Czy Karol Nawrocki, którego szybka kariera jest polityczną decyzją Jarosława Kaczyńskiego? A może żaden z nich? To najważniejsza i najbardziej znacząca zagadka tych wyborów.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze