0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Patryk Ogorzalek / Agencja Wyborcza.plFot. Patryk Ogorzale...

„Polacy zasługują na to, żeby wreszcie w końcu coś się w Polsce zmieniło. Polacy zasługują na niskie i proste podatki. Jak zostanę prezydentem, nie podpiszę żadnej ustawy, która podnosi albo komplikuje podatki. Ani jednej. Nie pozwolę im na większe marnowanie naszych pieniędzy” – mówi Sławomir Mentzen na rynku w Pabianicach. Jest 21 lutego 2025, godzina 18:30, spotkanie zaczęło się z opóźnieniem, bo z niedalekiego Rzgowa Mentzen wyjechał dopiero o 17:50, gdy już zrobił sobie zdjęcia z chętnymi.

Gdy kończy przemawiać, zaczynam tę samą rundę, którą robiłam godzinę wcześniej. Zaczepiam przypadkowe osoby. Pytam, dlaczego tu są, czy podobało im się wystąpienie, na kogo zamierzają zagłosować, co im się podoba w Sławomirze Mentzenie.

„Dobry przekaz. Konfederacja jest po prostu propolska” – mówią mi dwaj młodzi mężczyźni z Pabianic. Jeden już głosował na Konfederację w 2023, drugi jeszcze nie miał wtedy praw wyborczych. Nie interesują się PiS-em i Platformą. Te partie rządzą od lat i tylko się kłócą. Sami mają poglądy prawicowe, właściwie to centroprawicowe. Podobają im się postulaty gospodarcze, dotyczące obniżenia podatków, choć podkreślają, że na razie dotyka ich to jeszcze w niewielkim stopniu i wiedzą, że obowiązuje ich zerowy PIT. Radykalizm Konfederacji? Każdy powie coś głupiego, media wyolbrzymiają pewne rzeczy. Dla nich to nie jest partia skrajna, tylko zwyczajna.

„Partia zdroworozsądkowa” – wyjaśniają mi dwie studentki, które spotykam w Rzgowie. A poza tym politycy Konfederacji są otwarci. Przyjadą, spotkają się, mówią w prosty sposób, jak jest.

Od kiedy Sławomir Mentzen rozpoczął swoją kampanię we wrześniu 2024, zdążył odbyć już ponad 150 takich spotkań. Czasem w ciągu jednego dnia ma ich nawet pięć, według scenariusza ustawione są co godzinę. Przyjeżdża, przemawia ze sceny przez dwadzieścia minut, schodzi, robi sobie zdjęcia z jak największą liczbą osób, odjeżdża w kolejne miejsce. Na takie spotkania przychodzi czasem nawet i kilkaset osób. Tak właśnie było w Rzgowie i w Pabianicach. Nie bali się mrozu i nie znaleźli się tam przypadkowo. Osoby, które powiedziały mi, że przyszły tam z czystej ciekawości, bez intencji zagłosowania na kandydata Konfederacji, mogę policzyć na palcach jednej ręki.

W wysoko rozwiniętej Polsce nikt się nie bije

„W Niemczech w tym momencie mieszka 39 tysięcy obywateli Japonii. I dla porównania 26 tysięcy obywateli Algierii. Teraz mam dla Państwa zagadkę w zakresie kulturoznawstwa. Jak myślicie, ile przestępstw z użyciem przemocy popełniło te 39 tysięcy Japończyków?” – pyta Mentzen. I pyta o to wszędzie, w ten sam sposób, bo na wszystkich spotkaniach wygłasza to samo przemówienie, którego nauczył się słowo w słowo.

Odpowiedzi wykrzykiwane przez pojedyncze osoby bardzo się rozjeżdżają. Ktoś podał liczbę idącą w grube tysiące, kilka osób zawołało „zero”. Prawidłowa odpowiedź to – dwa.

„Bardzo dobrze, jesteście dobrzy z kulturoznawstwa. A ile przestępstw z użyciem przemocy popełniło 26 tysięcy obywateli Algierii w Niemczech? Pewnie więcej niż to, nie?” – pyta.

„Dwadzieścia pięć tysięcy!” – krzyczy ktoś.

„No nie, aż tyle to nie” – śmieje się Mentzen. "1 700. 800 razy więcej niż Japończycy. Niech mi teraz przyjdzie jakiś lewak, Biedroń, Zandberg, Trzaskowski, i mi powie, że wszystkie kultury są takie same. Nie ma różnicy, skąd tu ludzie przyjeżdżają. Wszyscy są tacy sami. Nie.

Są kultury wysoko rozwinięte, jak Polska, gdzie ludzie się szanują. Gdzie nie biją się na ulicach. Gdzie jest porządek i bezpieczeństwo.

Ale są kultury, gdzie problemy się rozwiązuje za pomocą przemocy. Gdzie przemoc jest tolerowana. Gdzie się bardzo ciężko żyje. I jak się ludzi z tych kultur powpuszcza do Europy, to się u nas też zaczyna ciężko żyć. Bo tak przestępczość od tego rośnie".

Polacy nie zgadzają się na migracje z Afryki i Azji, bo nie chcą, by ich siostry, matki, żony były masowo gwałcone tak jak w Wielkiej Brytanii – przekonuje Mentzen. – Na Wyspach o tych gwałtach i niebezpieczeństwach migracji nawet nie można powiedzieć ani napisać nic w internecie, bo idzie się za to od razu do więzienia. I tego samego chce w Polsce lewica, której przewodzi Tusk. W tym celu otwierają 49 centrów integracji.

Przeczytaj także:

Po spotkaniu w Rzgowie rozmawiam z dwiema młodymi kobietami. Jedna studiuje socjologię, druga architekturę. Zawsze były dość konserwatywne, odróżniają się od rówieśniczek na roku. Są często pytane o to, jak mogą jako kobiety popierać Konfederację, ale przecież nikt ich nie zamyka w domu, nie zabiera ich praw, nie każe stać przy garach. Studiują, rozwijają się, robią, co chcą. I to właśnie sprzeciw wobec migracji jest jedną z tych rzeczy, która do partii Sławomira Mentzena najbardziej je przekonuje. „Rozumiem, że Polacy też wyjeżdżają za granicę pracować. Ale te osoby, które próbują się tutaj dostać, często nie nadają się do pracy. I nie dostosowują się do naszej kultury” – mówi mi jedna ze studentek.

Dlaczego mamy utrzymywać Ukraińców?

W wystąpieniu Mentzena bezpieczeństwo Polski ma jedynie wymiar wewnętrzny. Trzeba deportować obcych dokonujących przestępstw, uszczelnić granicę, wypowiedzieć pakt migracyjny. Owszem, musimy też produkować amunicję, musimy się zbroić, ale nade wszystko nie wolno nam wysyłać żołnierzy na Ukrainę.

„Żaden polski żołnierz nie trafi na Ukrainę. Żaden polski żołnierz nie pójdzie na Donbas ani Krym. Nie pozwolę na to” – mówi Mentzen i ze wszystkich składanych tego wieczora obietnic to właśnie ta zbiera największe oklaski od zgromadzonych.

Ukraina to jednak nie tylko kraj, który grozi nam wciągnięciem w swój konflikt. Mentzen przekonuje, że Polska wysyła 800 plus na ukraińskie dzieci uczące się w ukraińskich szkołach w Ukrainie. Ale to nie wszystko.

„Leczymy Ukraińców w Polsce za darmo. Takich mieszkających na Ukrainie. Polak w Polsce musi zapłacić składkę zdrowotną, żeby być leczony, a Ukrainiec nie musi. Przyjeżdża do Polski, leczy się, ma leki refundowane. Przedłuża nam kolejki i wraca do siebie. Turystykę medyczną sobie uruchomili, bo ich leczymy za darmo. Przez naszych polityków. Tak to wymyślili. Tak to zaplanowali. Ale jakimi jesteśmy zamożnymi ludźmi według nich! Stać nas na wszystko!” – mówi kandydat.

„Ukrainie trzeba pomagać, wojna jest straszna” – słyszę od kobiety w średnim wieku, która na spotkanie przyjechała z sąsiedniej gminy. Na Mentzena chcą głosować jej dzieci, już pełnoletnie. To syn zainteresował ją Konfederacją, bo wcześniej przez lata głosowała na PiS. „Ukrainie trzeba pomagać, ale nie tak to miało wyglądać. Przesadzili” – precyzuje. „PiS nawpuszczał Ukraińców i zupełnie stracił nad tym kontrolę. Ukraińcy mają wszystkie świadczenia, wszystkie dodatki za darmo. Dlaczego?”.

„Nawrocki jest niesamodzielny. Jak Trzaskowski”

W pierwszej turze na pewno zagłosuje na Sławomira Mentzena. W drugiej prawdopodobnie na Karola Nawrockiego. Ale niechętnie. „Co z nim jest nie tak?” – pytam.

„Wie pani co? To tak jakbym ja wychodziła z zakładu pracy i ktoś by mnie na ulicy zaczepił i powiedział, że mam zostać prezydentem” – słyszę.

Nawrocki nie ma żadnego doświadczenia w polityce. Nigdy wcześniej o nim nie słyszała. Na czym on się zna? Skąd on się wziął?

„Z nim jest trochę jak z Trzaskowskim. Trzaskowskim kieruje Tusk, tak samo i Nawrocki jest niesamodzielny” – dodaje. Najbardziej chciałaby, żeby Konfederacja połączyła się z PiS-em. Wpuściliby tam świeżej krwi, a przecież poglądy i tak mają niemal identyczne.

Dwaj młodzi mężczyźni w Pabianicach, którzy nigdy nie głosowali jeszcze na nikogo z PiS-u, ani z KO, na razie nie chcą myśleć o drugiej turze. Nie podoba im się Nawrocki głównie dlatego, że jest z PiS-u, ale przyznają, że pewnie najbliżej im światopoglądowo właśnie do niego. „W drugiej turze albo nieważny głos, albo na Nawrockiego” – mówi jeden z chłopaków. A na kogo nigdy w życiu nie zagłosują? „Zandberg, Trzaskowski. Są za bardzo lewicowi” – słyszę.

Pytam, co sądzą o tym, że Trzaskowski zaproponował odebranie 800 plus niepracującym uchodźcom z Ukrainy. I o to, że w opinii wielu osób kandydat KO przesuwa się w prawą stronę. „Jeśli rzeczywiście to robi, to teoretycznie powinienem się cieszyć, że idzie w moją stronę. Ale w internecie jest mnóstwo jego starych wypowiedzi. Jak mam ufać komuś, kto ciągle zmienia poglądy?” – odpowiada jeden z nich.

„Druga tura bez Bążura”

To właśnie kandydat KO jest głównym bohaterem objazdowego przemówienia kandydata Konfederacji. Trzaskowski według Mentzena zbudował w Warszawie toaletę za 650 tysięcy złotych (to decyzja mieszkańców w ramach budżetu obywatelskiego), postawił niebieskie jajo za 200 tysięcy złotych (to instalacja artystki Joanny Rajkowskiej). A poza tym rozdaje ordery ludziom, którzy szkalują Polskę i Polaków, czyli Janowi Tomaszowi Grossowi i Fransowi Timmermansowi („Ja im te ordery pozabieram!”). Nie lubi polskich patriotów, biało-czerwonych flag, zakazuje Marszu Niepodległości, ale na tęczową Paradę Równości to „biegłby w te pędy na tych swoich obcasach”.

Nie dziwi mnie, że wśród wszystkich moich rozmówców udaje mi się znaleźć tylko jedną osobę, która deklaruje, że w drugiej turze zagłosowałaby na Trzaskowskiego. W Rzgowie rozmawiam z mężczyzną około 40-letnim. Mówię mu, że ma rozpięty plecak. On dziękuje i zaczyna zagadywać, komentując głośno wystąpienie. Mentzen właśnie zaczyna część o tym, że w Wielkiej Brytanii można wylądować w więzieniu za tweeta. „A ten pisowiec jeden tam uciekł i co?” – mówi mężczyzna. „Oni tak gadają, bo sami lubią używać mowy nienawiści” – wyjaśnia mi. Początkowo nie jestem w stanie odgadnąć, czy przyszedł tu Mentzena wspierać, czy raczej się z niego pośmiać. Okazuje się, że jedno i drugie. Sam też jest przedsiębiorcą i od lat głosuje na PO. „Na prywaciarzy” – żartuje. I taki Mentzen jest takim samym, a może i lepszym prywaciarzem niż PO. I warto chłopakowi w pierwszej turze pomóc. A co jeśli w drugiej turze wylądowałby i Mentzen, i Trzaskowski? „Oj, to miałbym zgryz, którego wybrać” – odpowiada poważnie.

Na razie taki scenariusz jest bardzo mało prawdopodobny. Ale Sławomir Mentzen stara się przekonywać, że nie ma rzeczy niemożliwych. To dlatego jego konwencja odbyła się w Bełchatowie, jedynym mieście, w którym prezydentem został działacz Konfederacji. Patryk Marjan, bo o nim mowa, pokonał w 2024 roku kandydatów związanych z PiS-em i z KO. Jest dla Konfederacji symbolem.

„Druga tura bez Bążura” – rzucił w sobotę podczas konwencji Marjan, choć wiadomo, że potencjalna druga tura Mentzena może się odbyć tylko poprzez wyeliminowanie z wyścigu Karola Nawrockiego. Dlatego o kandydacie obywatelskim PiS-u czasem się wspomina – jako człowieku z przypadku. Nie można jednak zbyt frontalnie atakować partii, której wyborców zamierza się właśnie przejąć. Najlepszą strategią jest uwiarygodnienie się poprzez atakowanie wspólnego wroga.

Gipsowe jajo

Dlatego w wystąpieniu Mentzena antybohaterem jest nie tylko prezydent Warszawy, ale pół rządu Donalda Tuska. Nowacka uważa, że obozy koncentracyjne budowali polscy naziści, Krzysztof Paszyk ma kierować ministerstwem rozwoju, a w swoim życiu zawodowym był jedynie zastępcą dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Pile. Tusk w życiu słowa prawdy nie powiedział, a poza tym załatwił Polsce śmieszne 5 mln zł od Google'a. Banda nieudaczników i wynarodowionych elit, które nie potrafią nawet zbudować elektrowni atomowej, ale popierają Zielony Ład i ściągną na niego po 250 tysięcy od każdego Polaka, żeby za 20 lat temperatura opadła o jeden stopień Celsjusza.

"Niech ktoś z Państwa pójdzie do swojej babci i powie babci: mam świetny interes. Niech babcia za swoje emerytury odłoży 250 tysięcy złotych po to, żeby babci za 20 lat było chłodniej. No popatrzy jak na wariata. Ale właśnie taki biznes proponują nam politycy (...)

250 tysięcy złotych!„ – woła Mentzen. ”To już bym wolał kupić sobie za to niebieskie gipsowe jajo do ogrodu!".
;
Na zdjęciu Dominika Sitnicka
Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze