0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plSlawomir Kaminski / ...

„Kto nie głosuje, ten nie kandyduje” - taką dewizę ogłosił Donald Tusk podczas przedświątecznego spotkania klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej, które opisaliśmy w OKO.press. Zapowiedział też wprowadzenie systemu oceniania aktywności posłów. Ta ocena ma być podstawą do przydzielania miejsc na listach wyborczych.

Przeczytaj także:

Podczas noworocznego spotkania na Twitterze Tusk potwierdził, że zamierza mobilizować polityków PO: „To jest jedno z najtrudniejszych zadań dla mnie - obudzić tych wszystkich, którzy się jeszcze nie obudzili. Będę starał się jako szef partii politycznej używać różnych narzędzi, żeby dyscyplinować, mobilizować, motywować wszystkich, którzy są parlamentarzystami, którzy będą chcieli być parlamentarzystami czy radnymi.

Mówiąc krótko: stanę na głowie, żeby każdy wypruł z siebie flaki”.

„To jest jedno z najtrudniejszych zadań dla mnie - obudzić tych wszystkich, którzy się jeszcze nie obudzili. Jest dzisiaj już dużo lepiej niż było wcześniej, szczególnie jeśli chodzi o młodszą część Platformy. Wydaje mi się, że do wszystkich dociera powoli groza sytuacji. Będę starał się jako szef partii politycznej używać różnych narzędzi, żeby dyscyplinować, mobilizować, motywować wszystkich, którzy są parlamentarzystami, którzy będą chcieli być parlamentarzystami czy radnymi. Ale tak naprawdę jest najważniejsze, żeby ludzie sami odpowiedzieli sobie na pytanie, po co są w polityce.

Jeśli są w polityce i są świadkami, a czasami ofiarami zła, które się dzieje, to nie powinni w żaden sposób marnować ani swojego czasu, ani czasu i cierpliwości swoich wyborców. Mówiąc krótko: stanę na głowie, żeby każdy wypruł z siebie flaki, bo sprawy są tak poważne, że tutaj nie ma o czym dyskutować. I wasza niecierpliwość jest usprawiedliwiona, uzasadniona i bardzo dziękuję za to, że jesteście niecierpliwi i krytyczni, bo bardzo mi [to] też pomoże zmobilizować wszystkich ludzi na których mam jakiś formalny i nieformalny wpływ.

Zapowiedź Tuska z klubu KO wzbudziła obawy części posłów. Posłanka KO mówiła OKO.press: „To brzmi jak szkoła, korporacja albo system lojalnościowy na stacji benzynowej”. Ale są też w klubie KO tacy, którzy zapowiedź Tuska przyjęli z entuzjazmem.

„Nie wprowadzamy szkoły, tylko nowoczesne narzędzia” – odpowiada na krytykę poseł Jakub Rutnicki z PO. To właśnie Rutnicki, poseł Platformy z Piły, ma odpowiadać za przygotowanie narzędzia, które będzie służyć ocenie posłów. W rozmowie z OKO.press podkreśla, że chodzi nie tylko o sprawdzanie obecności na głosowaniach: „Praca parlamentarna nie polega tylko na przychodzeniu do Sejmu. To przede wszystkim praca w terenie”.

„Praca w terenie razy trzy”

„Każda nowoczesna partia powinna mieć takie narzędzie. Za kilka lat to będzie oczywistość” – twierdzi poseł Rutnicki. Narzędzie, nad którym pracuje, ma dawać władzom PO wiedzę na temat aktywności terenowych posłów, a jednocześnie nakładać te aktywności na mapę poparcia dla partii. Mówi nam o "profesjonalnym narzędziu", wzorowanym na takich, jakie stosują korporacje.

Z opowieści Rutnickiego wynika, że będzie to rodzaj zaawansowanego kalendarza, do którego dostęp będzie miał nie tylko poseł czy posłanka, ale również władze Platformy. Dzięki temu będą wiedzieć, które regiony są „pokryte”, a gdzie trzeba „przerzucić” większe siły.

„Liczba wizyt we własnym terenie bezpośrednio odbija się na postrzeganiu partii, a później na wynikach” - mówi Rutnicki. Celem jest więc nie tylko o zdyscyplinowanie posłów w Sejmie, ale też o wymuszenie większej aktywności.

Rutnicki: „Jeśli chcemy wygrać wybory, to liczyć się będzie ciężka praca w terenie razy trzy”.

O tym, że takiej pracy brakuje, zwłaszcza w regionach, gdzie przewagę ma dziś PiS, czyli na wschód od Wisły, mówili nie tylko komentatorzy, ale również politycy PO. Na przykład europosłanka Elżbieta Łukacijewska.

A także poseł-debiutant Franek Sterczewski, bezpartyjny z klubu Koalicji Obywatelskiej.

Konkret czy zeszyt na biurku Tuska?

Nie tylko praca w terenie, ale również większa aktywność w mediach społecznościowych ma być celem PO w 2022 roku.

„Kaczyński chce mieć monopol informacyjny. To pokazało uchwalenie lex TVN. W dobie zmonopolizowania mediów lokalnych przez PiS narzędziem jest nasza komórka, nasz Facebook. Social media są realnym narzędziem. W Platformie są osoby, które sobie świetnie radzą, musimy taki potencjał pokazywać osobom, które jeszcze go nie wykorzystują” - mówi OKO.press Rutnicki.

Społecznościowe gwiazdy Platformy to Rafał Trzaskowski (743 tys. obserwujących na Facebooku, 584 tys. na Twitterze i 379 tys. na Instagramie) i Donald Tusk (417 tys. na Fb, 1,3 mln na TT, 238 tys. na Instagramie). Popularni są też Radosław Sikorski (który prowadzi na Facebooku coś w rodzaju własnego medium, prawie 180 tys. obserwujących, a na TT – 1 mln), Sławomir Nitras (prawie 160 tys. obserwujących na Fb) i Małgorzata Kidawa-Błońska (145 tys. na Fb).

A może Tusk chciał tylko postraszyć posłów i na zapowiedziach stworzenia narzędzia do mobilizacji się skończy? Może powstanie systemu będzie wisiało nad nimi jak groźba i to ma wystarczyć, żeby mobilizować maruderów? Poseł Rutnicki: „Jeżeli szef mówi, że pewne rzeczy powstaną, to na pewno takie narzędzia będą. A posłowie powinni się z tego cieszyć”.

Inni są jednak sceptyczni. Posłanka KO: „Nie spodziewam się konkretów ani transparentnego systemu oceny. Myślę, że skończy się tak, że będzie zeszyt na biurku Donalda Tuska, do którego on będzie sobie wpisywał to, co sam uzna za ważne”.

Na pytanie, kiedy nowe narzędzie zostanie przedstawione, poseł Rutnicki odpowiada: „W odpowiednim czasie”.

Za tego, kto wprowadza nowe trendy w polskiej polityce, chce uchodzić Szymon Hołownia. Pytamy polityka Polski 2050, czy mają narzędzie, które pomaga śledzić aktywność działaczy i ich mobilizować. Mówi, że takie funkcje ma Jaśmina - aplikacja, z której Polska 2050 zaczęła korzystać we wrześniu 2021. „Możemy pomóc Platformie z know how. Mamy narzędzie i mamy wewnętrzne systemy do zbierania tych informacji” - śmieje się polityk Hołowni.

Z „Idola” do Sejmu

Jeśli Tusk szukał w szeregach PO kogoś, kto kojarzy się z pracą w terenie, umie o niej opowiadać i odnosi wyborcze sukcesy, to poseł Rutnicki nadaje się idealnie. Turniej siatkarski w Opalenicy, spotkanie z licealistkami z Szmotuł, turniej koszykówki dziewcząt w Nowym Tomyślu, wizyta w domu kultury w Ryczywole, zbiórka darów dla osób na granicy w Pniewach i Obrzycku. Kluczewo, Wolsztyn, Oborniki. To tylko grudzień 2021 na Facebooku posła Rutnickiego.

Wiele osób kojarzy Rutnickiego przede wszystkim jako finalistę pierwszej edycji telewizyjnego talent-show „Idol” w 2002. Zajął dziesiąte miejsce, ale już w tym samym roku został powiatowym radnym, a trzy lata później wszedł do Sejmu.

W 2005 roku startował z siódmego miejsca na liście. Dostał 3 182 głosy i trzeci mandat z okręgu. Z każdymi kolejnymi wyborami ma coraz lepsze wyniki. Więcej: nie będąc liderem listy, Rutnicki dostaje w okręgu pilskim najwięcej głosów. Od lat startuje z „dwójki”.

W 2015 zdobył 27 916 tys. głosów, w 2019 – aż 39 344. To był najlepszy wynik nie tylko na liście KO, ale na wszystkich listach w tym okręgu.

„Jak mnie pani zapyta o którąkolwiek z miejscowości w moim okręgu, to wiem, kiedy tam byłem i jaki tam jest problem” – mówi Rutnicki. Opowiada o projekcie kin studyjnych, który realizuje w miejscowościach 2-3 tys. mieszkańców wraz z wielkopolskim samorządem ze środków unijnych.

Jest uznawany za człowieka Ewy Kopacz, a była premier wciąż pozostaje jedną z najbardziej zaufanych osób Donalda Tuska w partii.

„Jak się komuś nie podoba, to zawsze może zmienić pracę”

Pomysł z dyscyplinowaniem posłów spodobał się czytelnikom OKO.press. Oto tylko kilka z setek podobnych komentarzy:

Mariusz: „W końcu, brać się za leni!”.

Michał: „O, ktoś zdziwiony, że ma głosować? Nie zna ustawy o wykonywaniu mandatu? A ja jako wyborca i podatnik uważam, że to dobry sposób dyscyplinowania posłów. Skoro suweren nie daje rady, to może da szef partii”.

Mira: „Nareszcie! Jak się komuś nie podoba, to zawsze może zmienić pracę”.

Julia: „I prawidłowo. Posłowie, których wybraliśmy do Sejmu, nie robią nam łaski, że przychodzą do pracy. Płacimy im za to ze swoich podatków. A jak się nie podoba, to wypad do normalnej pracy - takiej za 4000 brutto, od 8 do 16. Jak chcą walczyć z taką zdyscyplinowaną masą jak PiS?”

Aneta: „A mnie dyscyplinowanie się podoba”.

Joanna: „Wreszcie jakieś konkretne decyzje! To skandal, żeby przez nieobecność posłów przegrywać ważne głosowania. Oczywiście już wielu się to nie podoba. Dobrze brać pieniądze i bumelować”.

Richard: „Nie, to brzmi jak wojsko. A teraz jest wojna. Mobilizacja jest konieczna! Dobra robota...”.

Agnieszka: „Posłowie są w Sejmie po to, by pracować. Za to im płacimy. Nieobecność na głosowaniu, to lekceważenie obowiązków i nas, wyborców”.

;

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze