0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: fot.: Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plfot.: Sławomir Kamiń...

Wyrok skazujący na Emilię Szmydt został wydany w środę 19 marca 2025 roku, po szybkim procesie w Sądzie Rejonowym w Bochni. Ma zapłacić grzywnę za umieszczanie pomawiających i znieważających wpisów o sędzim Waldemarze Żurku z Sądu Okręgowego w Krakowie (na zdjęciu u góry).

Robiła to w latach 2018-19. Akt oskarżenia przeciwko niej złożyła Prokuratura Kielce-Wschód. Wyrok nie jest prawomocny. Wydał go jednoosobowo sędzia Piotr Sajdera. W ustnym uzasadnieniu wyroku podkreślał, że:

- Mała Emi szkalowała sędziego Żurka. Prowadziła wymierzoną w niego kampanię medialną. Sędzia: „Powodem jej działań była chęć wsparcia kariery małżonka i przypodobanie się rządzącym”.

- Afera hejterska była. Po raz pierwszy orzekł to sąd w wyroku karnym. Mała Emi nie działała sama. Stała za nią grupa sędziów skupionych wokół byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka. Mała Emi znała część z nich. Miała od nich informacje o sędziach, którzy krytykowali „reformy Ziobry” i ich też atakowała. W ten sposób chciała pomóc w karierze byłego już męża i byłego sędziego Tomasza Szmydta, który w 2024 roku uciekł do Białorusi.

- Sędziowie nie są nietykalni. Można ich krytykować i kontrolować. Ale krytyka musi być w granicach prawa i oparta na faktach, a nie oparta na „frustracji”. Sędzia: „Część osób myli prawo do krytyki z bezkarnym obrzucaniem błotem innych. A wpisy oskarżonej ograniczały się wyłącznie do inwektyw i pomówień”.

Przeczytaj także:

Małej Emi nie było na całym procesie, obecnie mieszka w Wielkiej Brytanii. Był jej pełnomocnik. Wyroku nie będzie skarżyć sędzia Żurek i jego pełnomocniczka adwokatka Justyna Borucka.

Sędzia Waldemar Żurek tak komentuje OKO.press wyrok: „Rozliczanie afery hejterskiej mnie dużo kosztuje, ale cieszę się. Chciałbym jednak zobaczyć na ławie oskarżonych jej mocodawców”.

A jego pełnomocniczka, adwokatka Justyna Borucka, mówi OKO.press: „Jestem szczęśliwa, że doczekaliśmy dnia, w którym zapadł pierwszy wyrok w tej sprawie”.

Dodaje: „W tym postępowaniu nie chodziło jednak o to, czy wygramy procesowo. Chodziło o pokazanie całemu społeczeństwo, że na tego typu zachowania nie ma miejsca”.

Sędzia Żurek jeszcze przed procesem pogodził się z Małą Emi.

Mała Emi
Emilia Szmydt vel Mała Emi. Zrzut z ekranu TVN24.

Jak państwo rozlicza aferę hejterską

Wyrok na Małą Emi za hejtowanie sędziego Żurka to tylko odprysk afery hejterskiej. Główne śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Regionalna we Wrocławiu, która chce stawiać zarzuty karne byłemu wiceministrowi Łukaszowi Piebiakowi, stołecznemu sędziemu Jakubowi Iwańcowi i zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Przemysławowi Radzikowi.

Dwóm pierwszym chce postawić zarzuty ujawniania danych sędziów z ich teczek personalnych znajdujących się w ministerstwie sprawiedliwości. A Piebiakowi i Radzikowi za ujawnienie danych z postępowań dyscyplinarnych, toczonych przeciwko sędziemu Żurkowi.

Wykorzystano je do ustalania strategii medialnego ataku na Żurka. Są poszlaki wskazujące, że o wszystkim wiedział sam minister Zbigniew Ziobro, który dostawał maile do wiadomości.

Na razie prokuratura wystąpiła do Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN o uchylenie immunitetów Piebiaka, Radzika i Iwańca. W tym śledztwie zarzuty ma też postawiona Mała Emi, dostała je jako pierwsza.

Niezależnie od tego, z zawiadomienia Żurka toczy się śledztwo w Prokuraturze Rejonowej w Kielcach. Ta prokuratura bada tylko hejt na Żurka na Twitterze z kont Mała Emi, FigoFago i Jacob. W tym śledztwie prokuratura też chciała uchylić immunitet Iwańcowi, bo wiąże go z kontem FigoFago.

Ale niedawno neosędzia Marek Motuk z Izby Odpowiedzialności Zawodowej odmówił, uznając, że prokuratura nie ma wystarczających dowodów na to, że za kontem stał Iwaniec. Ta decyzja nie jest prawomocna.

Sędzia Piotr Sajdera z Sądu Rejonowego w Bochni. To on jako jednoosobowy skład orzekający wydał wyrok ws. Małej Emi. Fot. Jakub Włodek/Agencja Wyborcza.pl.

Państwo nie pomogło Małej Emi i sędziemu Cichockiemu

Zdaniem autora tego tekstu, wyroku skazującego Małą Emi nie powinno jednak być. To raczej porażka państwa niż jego sukces. Bo to ona w 2019 roku pomogła ujawnić aferę hejterską. Opowiedziała, jak rozprowadzała hejt na niezależnych sędziów, którzy bronili praworządności. Opowiedziała z kim współpracowała. Gotowa była zeznawać w prokuraturze. Ale nikt nie zaproponował jej współpracy.

Prokuratura w Kielcach początkowo nawet nie chciała jej szukać, mówiąc, że nie wie kto to jest. Choć wiedziała o tym cała Polska (prawdziwe śledztwo w Kielcach nakazał dopiero sąd). Mała Emi za ujawnienie afery powinna dostać pomoc państwa w postaci statusu świadka koronnego lub małego świadka koronnego, który da jej ochronę prawną.

Z pomocy Małej Emi — jako ważnego źródła osobowego — w śledztwie nie skorzystała też prokuratura po zmianie władzy. Ani we Wrocławiu, ani w Kielcach. Z informacji OKO.press wynika, że w tej ostatniej prokuraturze prowadzono rozmowy, by dać jej ochronę. Ale nic z tego nie wyszło. A gdy przed wyborami w 2023 roku Małą Emi wezwano do prokuratury, to od razu postawiono jej zarzuty karne. A ta w roli podejrzanej nie chciała już współpracować, by się samo obciążać.

Zamilkła korzystając z prawa do nieskładania wyjaśnień. Choć wcześniej składała zeznania w procesach cywilnych toczących się wokół afery hejterskiej.

Państwo nie wyciągnęło też ręki i nie zaoferowało pomocy drugiemu ważnemu osobowemu źródłu o aferze hejterskiej. Czyli sędziemu Arkadiuszowi Cichockiemu z Gliwic, który krótko był w kontakcie z Małą Emi. On w 2022 roku z sędzią Tomaszem Szmydtem ujawnił kolejne, ważne szczegóły afery hejterskiej. Ale też zamiast oferty współpracy i ochrony prawnej, wrocławska prokuratura chce mu stawiać zarzuty.

Chcąc rozliczyć aferę hejterską, prokuratura będzie bazować na dokumentach. Nie będzie miała w sądzie wspierających dowody zeznań Małej Emi i Cichockiego, bo jako podejrzani nie mają interesu, by prokuraturze pomagać. Nie pomoże jej też Tomasz Szmydt, który żyje w Białorusi. Pytanie, czy dokumenty wystarczą prokuraturze, by doprowadzić do skazania główne osoby zamieszane w aferę. A podejrzewani sędziowie bronią się.

Być może decyzja nowej Izby ws. Iwańca i FigoFago byłaby inna, gdyby kielecka prokuratura miała zeznania Małej Emi. Bo prywatnie miała ona mówić, że za tym kontem stał właśnie ten sędzia. Mała Emi była w kontakcie z FigoFago, na co są dowody. Ale prokuratura jej zeznań nie miała, bo postawiła jej zarzuty.

Nowa Izba SN przedłuża też postępowanie ws. uchylenia immunitetu sędziemu Iwańcowi z wniosku prokuratury wrocławskiej. Były już trzy posiedzenia i prowadzący sprawę legalny sędzia SN Wiesław Kozielewicz zarządził postępowanie dowodowe. Co jest raczej niespotykane w postępowaniu immunitetowym. Powołano biegłego, który ma ustalić, czy ktoś mógł się włamać na skrzynkę mailową Iwańca.

Łukasz Piebiak
Były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, główna postać w aferze hejterskiej. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.
;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze