O uchylenie immunitetu wnosiła kielecka prokuratura, która chce stawiać zarzuty karne stołecznemu sędziemu Jakubowi Iwańcowi. Nowa Izba SN uznała, że nie ma uzasadnionego podejrzenia, że to Iwaniec stał za hejtującym sędziego Żurka kontem. Taką decyzję wydał neo-sędzia SN
Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN odmówiła uchylenia immunitetu w poniedziałek 17 lutego 2025 roku. To pierwsza taka decyzja dotycząca rozliczenia afery hejterskiej. I druga odmowna decyzja tej Izby dotycząca rozliczeń czasów PiS w wymiarze sprawiedliwości.
Pierwszą odmowną decyzję Izba wydała w listopadzie 2023 roku, gdy odmówiła uchylenia immunitetu członkowi neo-KRS Maciejowi Nawackiemu. W związku z blokowaniem w orzekaniu sędziego Pawła Juszczyszyna z Olsztyna.
To pokazuje, że rozliczenia w wymiarze sprawiedliwości nie będą łatwe, bo hamulcowym będzie nowa Izba, której skład wskazał osobiście prezydent Andrzej Duda (jest w niej sześcioro neo-sędziów). Dlatego jej legalność jest podważana.
O uchylenie immunitetu Iwańcowi wnosiła Prokuratura Rejonowa Kielce-Wschód, która prowadzi śledztwo ws. hejtu na sędziego Waldemara Żurka z Sądu Okręgowego w Krakowie. To śledztwo nakazał sąd na wniosek sędziego, który był za czasów PiS obrażany na Twitterze.
Chodzi o wpisy na jego temat na kontach Mała Emi, Jacob i FigoFago na przełomie 2018 i 2018 roku. Pierwsze konto należało do Emilii Szmydt, która rozprowadzała hejt na niezależnych sędziów, a w 2019 roku ujawniła aferę hejterską. Osoby stojącej za kontem Jacob prokuratura w Kielcach nie ustaliła.
Za to prokuratura powiązała ostatnie konto FigoFago z sędzia Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa Jakubem Iwańcem, który należy do bliskich współpracowników byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka (był główną postacią w aferze hejterskiej). Obecnie jest on też zastępcą rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Okręgowym w Warszawie i ocenia postawy etyczne innych sędziów.
Kielecka prokuratura Iwańca z kontem FigoFago powiązała dzięki analizie z zakresu lingwistyki kryminalistycznej. Biegły po prostu ocenił wpisy na koncie FigoFago i porównał je do wpisów na Twitterze na oficjalnym koncie Iwańca. I uznał, że ich autorem jest ta sama osoba.
W czerwcu 2024 roku kielecka prokuratura — a dokładnie prokurator Edyta Pawlik-Zatońska — złożyła do nowej Izby wniosek o uchylenie immunitetu. Chce postawić Iwańcowi zarzuty z artykułu 212 §2 kodeksu karnego (pomówienie w środkach masowego komunikowania) i artykułu 216 §2 (znieważenie w środkach masowego komunikowania).
Chodzi o wpisy, w których pisano o Żurku „ogier”, że przystawiał się do kobiet na wyjeździe na Słowacji, „złodziej”, że nadużywa alkoholu, że nie wykonuje obowiązków służbowych, że jest nieuczciwy, „gość bez honoru”, „nędza orzecznicza”, „nadużywa alkoholu”, „pożyteczny idiota”, „osioł Temidy”, „nieudacznik”, że nie zapłacił podatku, „dzban”, że nie uznaje Konstytucji.
Tydzień temu odbyło się posiedzenie w nowej Izbie i w poniedziałek 17 lutego zapadła decyzja. Wydał ją jednoosobowo neo-sędzia Marek Motuk. Prokuratura chciała go wyłączyć, ale jej wniosek pozostawił bez rozpoznania inny neo-sędzia, Tomasz Demendecki.
Neo-sędzia Motuk odmówił uchylenia immunitetu Iwańcowi, uznając, że prokuratura w sposób dostateczny nie udowodniła podejrzenia popełnienia przestępstwa przez niego. Zdaniem nowej Izby prokuratura nie udowodniła, że to on stał za kontem FigoFago. Neo-sędzia Motuk podważył w tym zakresie opinię lingwistyczną.
Ocenił też zeznania świadków i uznał, że nie przesądzają, że FigoFago to Iwaniec. Skrytykował śledztwo prokuratury. I wręcz ocenił, że mogło nie dojść do znieważenia i pomówienia Żurka. Jego zdaniem prokuratura powinna ocenić czy hejterskie wpisy zawierają prawdę. Czyli czy np. sędzia jest „ogierem”, „alkoholikiem”, oszustem podatkowym, leniem w pracy, a może nawet „dzbanem” i „osłem”.
Co jest niebywałe, bo zrównuje ofiarę z hejterem.
Na zdjęciu u góry sędzia Jakub Iwaniec. Fot. Mariusz Jałoszewski.
Uzasadnienie decyzji Izby trwało blisko dwie godziny i było w zasadzie zbieżne z linią obrony przyjętą przez obrońców Iwańca. Można odnieść wręcz wrażenie, że Izba, mając decydować o immunitecie, zachowała się niemal jak sąd karny, do którego należy ocena o winie lub jej braku. Bo neo-sędzia Motuk drobiazgowo ocenił wszystkie dowody prokuratury.
Więcej o tym, dlaczego neo-sędzia Motuk nie zgodził się na uchylenie immunitetu Jakubowi Iwańcowi i o tym, czego zabrakło w jego decyzji, piszemy w dalszej części tekstu.
Od tej decyzji prokuratura może jeszcze odwołać się do trzy osobowego składu nowej Izby SN. I prokurator Pawlik-Zatońska to zapowiada.
Obrońcą sędziego Iwańca ws. o uchylenie immunitetu z wniosku kieleckiej prokuratury jest były członek nielegalnej Izby Dyscyplinarnej Konrad Wytrykowski (obecnie w stanie spoczynku). Drugi obrońca to neo-sędzia Sądu Apelacyjnego w Warszawie Piotr Schab, który jest też głównym rzecznikiem dyscyplinarnym.
Broni go też neo-sędzia z Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim Anna Gąsior-Majchrowska, która jest też zastępczynią rzecznika dyscyplinarnego przy piotrkowskim sądzie okręgowym. Iwaniec był w nowej Izbie na ogłoszeniu decyzji, nie chciał jej komentować. Na sali wspierał go m.in. były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak (główna postać w aferze hejterskiej).
W kieleckim śledztwie zarzuty dostała jeszcze Emilia Szmydt. Wkrótce w Sądzie Rejonowym w Bochni zacznie się jej proces.
To nie koniec ewentualnych zarzutów dla sędziego Iwańca. Kilkanaście zarzutów karnych chce mu też postawić Prokuratura Regionalna we Wrocławiu. Są one za aferę hejterską. Prokuratura zarzuca mu, że brał udział w udostępnianiu wrażliwych danych z teczek sędziów znajdujących się w ministerstwie sprawiedliwości (Iwaniec przed 2019 roku pracował tam na delegacji). Zarzuca mu też pomocnictwo w zniesławieniu prezesa Iustitii Krystiana Markiewicza.
W tej sprawie odbyły się już trzy posiedzenia nowej Izby SN ws. uchylenia jego immunitetu. Ostatnie ponad tydzień temu. Sprawę prowadzi legalny sędzia Wiesław Kozielewicz, który odroczył posiedzenie aż na kwiecień 2025 roku. Bo zlecił biegłemu analizę informatyczną bezpieczeństwa prywatnej skrzynki mailowej Iwańca. Zlecanie dodatkowych dowodów w postępowaniu o uchylenie immunitetu to rzadkość. Bo oceną dowodów zajmuje się sąd karny.
Prokuratura Regionalna we Wrocławiu chce też uchylić immunitet sędziemu Łukaszowi Piebiakowi i zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Przemysławowi Radzikowi. W ich sprawach nie ma jeszcze terminów. Celami afery hejterskiej byli m.in. prezes Iustitii Krystian Markiewicz, ale też sędzia Żurek.
Jest jeszcze jeden, trzeci wniosek o uchylenie immunitetu Iwańcowi. Związany jest z jego działaniami podejmowanymi na stanowisku zastępcy rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Okręgowym w Warszawie. Na to stanowisko powołał go główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab.
Prokuratura Krajowa chce mu postawić zarzuty w związku z niewydaniem akt sprawy dyscyplinarnej. Wszczął ją ws. stołecznych sędziów, którzy wykonali wyrok kary więzienia wobec byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Akta te chciał przejąć rzecznik dyscyplinarny ad hoc powołany przez ministra Adama Bodnara. Ale Iwaniec ich nie wydał.
Podobne zarzuty niewydania akt dyscyplinarek wobec niezależnych sędziów, Prokuratura Krajowa chce też postawić głównemu rzecznikowi dyscyplinarnemu Piotrowi Schabowi oraz jego zastępcom Michałowi Lasocie i Przemysławowi Radzikowi. Akt zażądali rzecznicy dyscyplinarni ad hoc, by wygasić represje wobec niezależnych sędziów. Ale odmówili.
Z tego powodu w połowie 2024 roku prokuratura przeszukała ich siedzibę. Znalazła tam żądane akta, w tym te, których nie wydał Iwaniec. Prokuratura również wystąpiła o uchylenie immunitetów rzecznikom dyscyplinarnym powołanym jeszcze przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę. Ale nie ma jeszcze terminów w nowej Izbie SN.
Neo-sędzia SN Marek Motuk wyliczył powody, które jego zdaniem dyskredytują wniosek kieleckiej prokuratury. Podkreślał, że immunitet jest uchylany, gdy jest dostateczne uzasadnienie popełnienia przestępstwa. Gdy nie ma wątpliwości co do sprawcy i znamion czynu.
Motuk przypomniał, że prokuratura w 2021 roku umorzyła śledztwo w tej sprawie z zawiadomienia Waldemara Żurka. Bo nie wykryto sprawców. Twitter odmówił udostępnienia danych teleinformatycznych dotyczących kont FigoFago, Mała Emi i Jacob. Sędzia Żurek złożył zażalenie i w 2023 roku katowicki sąd uchylił umorzenie i nakazał śledztwo. Sąd powiedział też jakie czynności powinna wykonać prokuratura i w ocenie neo-sędziego Motuka nie wykonano ich wszystkich.
Zaznaczył, że choć nie udało się uzyskać danych teleinformatycznych, to nie ma pewności, że by coś one wyjaśniły. Bo właściciel konta nie musi podać prawdziwych danych. Poza numerem telefonu, czy e-mailem. Poza tym Twitter (obecnie X) usuwa dane po 18 miesiącach.
Sąd nakazał przesłuchać Małą Emi, która mogła wskazać, kto stał za kontem FigoFago. Korespondowała z nim. I być może konieczne, by było przesłuchanie kolejnych świadków – sędziów, których nazwiska padały w aferze hejterskiej.
Motuk ocenił, że prokuraturze nie udało się jednak jednoznacznie ustalić, czy autorem wpisów był Iwaniec. Nie uzyskała danych o kontach od Twittera. Prokuratura ma opinię, z której wynika, że konto FigoFago założono w lipcu 2018 roku. I umieszczano na nim posty najprawdopodobniej z telefonu.
Biegli badali telefon Iwańca. Ale nic nie znaleźli. W sierpniu 2019 roku przywrócono na nim fabryczne ustawienia lub dopiero po raz pierwszy go wtedy użyto. Stało się to krótko po opublikowaniu pierwszego tekstu o aferze hejterskiej w Onecie. Prokuratura badała też nośniki elektroniczne zabezpieczenie w związku z głównym śledztwem dotyczącym afery hejterskiej. I ustalono, że na konto FigoFago nie logował się Piebiak, czy inni związani z nim sędziowie.
Neo-sędzia Motuk podkreślał, że prokuratura nie przesłuchała Małej Emi, która kontaktowała się przez Twittera z FigoFago. Zachowały się screeny tych rozmów. Szmydt pisała w nich do „Kuby”. A wiadomo z innych zachowanych czatów, że była w stałym kontakcie z Iwańcem, który pracował wtedy na delegacji w ministerstwie sprawiedliwości. I tylko ona mogła wiedzieć kto stoi za tym kontem.
Motuk ocenił jednak, że słowo Kuba jest wieloznaczne. Że może chodzić o innego Kubę albo Kuba to pseudonim. Motuk podkreślał, że prokuratura przesłuchała świadków, ale nie mieli oni w jego ocenie pewnej wiedzy kto stał za FigoFago lub mieli wiedzę pośrednią, że to Iwaniec.
Sędzia Paweł Strumiński z Gliwic — pomógł Małej Emi ujawnić aferę hejterską — zeznał, że Szmydt mówiła mu, że FigoFago to Iwaniec. Padła też sugestia, że to konto przestało być aktywne w maju 2019 roku, a później Iwaniec założył konto na swoje nazwisko na Twitterze.
Motuk ocenił wiedzę Strumińskiego jako przypuszczenia. Zeznania złożyła też sędzia z Poznania Monika Frąckowiak, która mówiła, że nie jest pewna na 100 procent, ale wydaje jej się, że FigoFago to Iwaniec. Zeznawał też mąż Małej Emi, czyli Tomasz Szmydt (obecnie na Białorusi). Zeznał, że ktoś mu mówił, że FigoFago to Iwaniec.
Neo-sędzia Motuk ocenił, że te zeznania nie pozwalają powiązać Iwańca z kontem FigoFago na poziomie dostatecznie uprawdopodobniającym. Dodał, że Mała Emi była w konflikcie z Iwańcem i mogła go celowo obciążać. Uzasadniał, że screeny jej rozmów z FigoFago są wyrwane z kontekstu. Brak jest informacji o dalszym ciągu rozmów. Uznał, że to tylko dowód na jedną z hipotez, która nie została zweryfikowana.
Dalej neo-sędzia SN uzasadniał, że jedyny bezpośredni dowód na to, że FigoFago to Iwaniec to opinia lingwistyczna. Motuk ocenił jednak tę opinię krytycznie. Uznał, że może być tylko dowodem pomocniczym, który trzeba jeszcze potwierdzić innym dowodem. Dodał, że opinia ta pozwala tylko na zawężenie kręgu podejrzanych. Ocenił, że taki sam styl pisania to za mało. Uznał też, że opinia jest wewnętrznie sprzeczna.
Skrytykował to, że jednoznacznie wskazuje na Iwańca jako autora FigoFago. Uznał również, że profil sprawcy sporządzony przez biegłego jest zbyt ogólny. A biegły wskazał, że FigoFago to mężczyzna w wieku 40-60 lat, prawnik, który dużo pisze. Ale nie przywiązuje wagi do interpunkcji i umie manipulować.
Że to zwolennik władzy PiS, może mieć zatargi z Żurkiem i sędziami z Krakowa. Jest zapalczywy. Motuk uznał też, że opinia nie uwzględnia specyfiki Twittera. Że wiadomości są tu krótkie, pisze się je szybko, często na telefonie, więc są błędy językowe. Zaś podobieństwo kont może wynikać z algorytmów Twittera, które sparują odbiorcom konta o podobnych treściach.
To nie koniec. Neo-sędzia Marek Motuk uznał jeszcze, że są inne przesłanki, które nie pozwalają na uchyleniu immunitetu. W jego ocenie prokurator nie wykazał, że wpisy przekraczają granice dozwolonej krytyki. Uznał, że prokuratura powinna ocenić wpisy na zasadzie prawda/fałsz.
Na przykład sprawdzić, czy sędzia był na Słowacji i, czy źle się tam zachowywał. A jeśli jest to prawda, to nie ma bezprawności. Ponadto prokuratura powinna ocenić kontekst wpisów FigoFago. Czy była tu interakcja Żurka na zasadzie prowokacji i wzajemnej zniewagi. Jeśli tak, to też jest to dozwolone. Motuk uznał, że należy ocenić wpisy Żurka.
Ponadto uznano, że prokuratura we wniosku o uchylenie immunitetu wadliwe opisała czyn (jako ciągły) i podała wadliwą jego kwalifikację karną.
Gdyby tego uzasadnienia słuchał ktoś, kto nie orientuje się w sprawie, mogły odnieść wrażenie, że Żurek nie był ofiarę hejtu, tylko sam go prowokował. I, że ofiarą w tej sprawie jest Iwaniec.
Podobne wrażenie można było odnieść w listopadzie 2023 roku, gdy nowa Izba nie dała zgody na ściganie członka neo-KRS i byłego prezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie Macieja Nawackiego, którego chce oskarżyć za szykany sędzia Paweł Juszczyszyn. Wtedy nowa Izba ponad dwuletnie, bezprawne zawieszenie Juszczyszyna przez nielegalną Izbę Dyscyplinarną, bezprawne przeniesieniem sędziego do innego wydziału i niewykonywanie przez Nawackiego orzeczeń sądu, sprowadziła do zwykłej kłótni byłych kolegów.
Neo-sędzia Motuk też nie zawarł w swojej decyzji kontekstu sprawy i nie powiedział o kilku ważnych szczegółach, które stawiają sprawę w innym świetle. Czego nie było w uzasadnieniu jego decyzji?
Informacji, że sędzia Żurek za obronę wolnych sądów był najbardziej prześladowanym za władzy PiS sędzią w Polsce. Zrobiono mu 23 bezzasadne dyscyplinarki, haków szukała na niego Prokuratura Krajowa. Sprawdzała go CBA, hejtowano go w internecie, szykanowano w pracy. Nominaci władzy PiS w sądach chcieli go zamęczyć i złamać, bo był jedną z najważniejszych osób na polu obrony praworządności.
Był też jedną z głównych ofiar afery hejterskiej. W resorcie Ziobry ustalano medialne ataki na niego z wykorzystaniem informacji z postępowań dyscyplinarnych. Hejtowano go na Twitterze, atakowano w mediach prorządowych. Donos do resortu Ziobry napisała na niego nawet była żona. Żurek był systematycznie niszczony przez 8 lat.
Dlaczego to ważne? Bo wpisy FigoFago były elementem tego procederu. I nie były to wpisy zwykłego, anonimowego internauty, tylko osoby, która miała wiedzę o sądach i hejtowała też innych sędziów. Jeśli to był sędzia, to naruszył co najmniej zasady etyki. Tymczasem neo-sędzia Marek Motuk uważa, że te wpisy trzeba poddać analizie pod kątem fałsz/prawda. To kuriozum. Bo ofiarę zrównuje z prześladowcą.
Neo-sędzia Motuk uważa, że należy zbadać, co Żurek robił na Słowacji, czy zapłacił podatek, czy nadużywa alkoholu. Bo jeśli to prawda, to nie ma sprawy. Tyle że władza PiS bardzo dobrze sprawdziła Żurka i nic na niego nie znalazła. I Motuk powinien o tym wiedzieć, bo choćby OKO.press poświeciło temu dziesiątki, jeśli nie setki tekstów.
Wszystkie wytoczone mu sprawy są umorzone lub są umarzane. Miał dyscyplinarkę za rzekomo niezapłacony podatek za sprzedaż leśnego ciągnika. Zarzucano mu, że nie zapłacił kilkuset złotych. Sprawę umorzył w 2024 roku sąd dyscyplinarny. Wcześniej majątek Żurka sprawdzało ponad rok CBA i nic nie znalazło. Urząd skarbowy też się go nie czepiał.
Ale według neo-sędziego SN trzeba to sprawdzić co napisało hejterskie konto na Twitterze. Próbowano też sędziego złapać na opóźnieniach w pracy. Ale nie miał za to dyscyplinarek. Dostał tylko kilka wytyków służbowych od prezesa sądu z nadania Ziobry, ale został uniewinniony. Sąd orzekł, że nie był leniem. Mimo dużej presji władzy i obrony praworządności dał radę załatwiać sprawy obywateli jako sędzia.
A jak prokuratora ma ocenić czy sędzia Żurek jest „dzbanem”, „osłem”, czy „ogierem”? A może to dozwolona ocena?
Motuk wytknął prokuraturze, że nie przesłuchała Małej Emi. Nie dodał, że nie było to możliwe. Bo śledztwo ws. hejtu na Żurka za władzy PiS prowadzono tak, jakby je sabotowano. Początkowo śledztwo było w Krakowie. Prokuratura wzięła się szybko do pracy, ale śledztwo przeniesiono do Kielc. A tam nie spieszono się z wnioskami do Twittera o zabezpieczenie danych z kont.
Nie przesłuchano Małej Emi, bo uznano, że nie ma pewności, że jest nią Emilia Szmydt. Choć cała Polska wiedziała, że to ona, bo sama się do tego przyznała. Gotowa była zeznawać. Prokuratura jednak umorzyła śledztwo z powodu niewykrycia sprawców. Ale tylko dzięki uporowi sędziego i jego pełnomocniczki uchylił to sąd w Katowicach. Dopiero wtedy ruszyło śledztwo. Minęły jednak kolejne lata i nie ma już szans na dane z Twittera.
Nie przesłuchano też Małej Emi jako świadka, tylko od razu postawiono jej zarzuty karne. A ona wtedy w obawie o odpowiedzialność karną odmówiła zeznań, do czego ma prawo. Postanowienie o zarzutach dla niej przygotował inny prokurator, który przekazał sprawę prokurator Pawlik-Zatońskiej.
Czy było to celowe, by uciszyć Małą Emi groźbą odpowiedzialności karnej? Wszak można było jej zaproponować status świadka koronnego lub tzw. małego świadka koronnego. Zresztą wniosek o to złożył Żurek. Tak się jednak nie stało i na razie Emilia Szmydt jako jedyna odpowie za hejt wobec Żurka, choć się z nim pogodziła. Jej proces ma zacząć się w marcu w sądzie w Bochni. O tym Motuk nie wspomniał.
Uznał za to, że może być ona niewiarygodna. Ale od samego wybuchu afery hejterskiej sędziowie, którzy z nią współpracowali, dyskredytują ją. A blisko współpracowała z Iwańcem, co potwierdzają jej inne rozmowy na czatach. Potem jej relacje z tą grupą się urwały, została sama i ujawniła aferę. Tego też nie było w uzasadnieniu Motuka.
Podobnie jak tego, że nie udało się w kieleckim śledztwie przesłuchać jako świadka Iwańca, który kilka razy nie stawił się na wezwanie. Czy też tego, że Motuka nie wyłączył z tej sprawy neo-sędzia Tomasz Demendecki, który zna się blisko z Piebiakiem.
To nie koniec. Nieprawdą jest, że rozmowy Małej Emi z FigoFago są wyrwane z kontekstu. OKO.press, które pisało dużo o aferze hejterskiej, posiada screeny tych rozmów. Pokazują one dłuższą dyskusję. Dla przykładu poniżej publikujemy screeny, do których odniósł się Motuk. Neo-sędzia nie wspomniał też, że niedawno sąd w Kielcach nakazał śledztwo wobec prokuratorów, którzy jako jedyni w Polsce nie mogli ustalić, kim jest Mała Emi.
[caption id=„attachment_881143” align=„alignnone” width=„512”]
Rozmowa Malej Emi z FigoFago[/caption][caption id=„attachment_881140” align=„alignnone” width=„512”]
Rozmowa Malej Emi z FigoFago[/caption][caption id=„attachment_881146” align=„alignnone” width=„512”]
Rozmowa Malej Emi z FigoFago[/caption]
Sędzia Waldemar Żurek nie jest zaskoczony odmową uchylenia immunitetu Iwańcowi. Mówi OKO.press: „Ta sprawa w krzywym zwierciadle pokazuje, jak bardzo mamy zepsuty system sądowniczy. Nie spodziewaliśmy się innego rozstrzygnięcia i na pewno skończy się to skargą do ETPCz”.
Dodaje: „Orzecznictwo ETPCz i TSUE jest jasne. Neo-sędziowie w SN nie tworzą sądu. Przykre, że państwo polskie nadal będzie musiało wypłacać z tego tytułu odszkodowania z pieniędzy podatników. Czekam, kiedy wreszcie ktoś wystąpi z regresem wobec tych osób, które nie powinny zsiadać za stołem sędziowskim w SN. Sprawy regresowe spowodowałyby, że każdy neo-sędzia, ubierając togę, pięć razy by się zastanowił, ile będzie musiał zapłacić za wyjście na salę”.
Sędzia Żurek podkreśla: „Za chwilę może się okazać, że jedyną osobą postawioną przed sądem będzie sygnalistka Emilia, która ujawniła cały proceder zorganizowanego niszczenia sędziów w Polsce. Ja i moja pełnomocnik na pewno nie odpuścimy tej sprawy. Naszym zdaniem Izba nie jest sądem”.
Sędzia mówi dalej: „Od dawna twierdzę, że władza wykonawcza powinna z rezerwy budżetowej utworzyć fundusz wynagrodzeń dla legalnych sędziów SN oraz pracowników administracyjnych. I całkowicie zamrozić działanie neo-sędziów w SN. Moim zdaniem jest do tego bardzo jasna podstawa prawna. To linia orzecznicza europejskich Trybunałów. Szkoda tylko, że nadal muszę tracić tyle czasu na przywracanie praworządności. Mimo że od miesięcy mamy demokratyczny rząd”.
Podobnie uważa jego pełnomocniczka, adwokatka Justyna Borucka. Mówi OKO.press: „Nie miałam żadnych złudzeń co do dzisiejszego rozstrzygnięcia. Chociaż wiem też jednocześnie jakiego rodzaju i jakiej treści materiał dowodowy zgromadzono w toku postępowania. Zwłaszcza od momentu, gdy sprawą zajęła się prokurator Zatońska”.
Dodaje: „Dowody można ocenić różnie. Ale zaskoczenie budzi ocena opinii, która kategorycznie stwierdza, kto jest autorem hejterskich wpisów”.
Sądownictwo
Adam Bodnar
Zbigniew Ziobro
Waldemar Żurek
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura
Prokuratura Krajowa
Sąd Najwyższy
afera hejterska
Emilia Szmydt
FigoFago
Izba Odpowiedzialności Zawodowej
Jakub Iwaniec
Marek Motuk
praworządność
uchylenie immunitetu
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze