0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Tomasz Stanczak / Agencja Wyborcza.plFot. Tomasz Stanczak...

Rosja testuje sprawność europejskiej obrony i jedność sojuszniczą – nie mają wątpliwości eksperci do spraw bezpieczeństwa. To w tym celu przeprowadzono naloty dronowe na Polskę oraz w ostatnich dniach naruszono przestrzeń powietrzną Rumunii, a wcześniej, kilkukrotnie, państw bałtyckich.

Szacunki europejskich wywiadów wciąż mówią o ryzyku rosyjskiej agresji na któreś z państw członkowskich NATO w perspektywie nawet 2 do 5 lat. Jeszcze krótszy horyzont czasowy dla zagrożenia widzi gen. Alexus Grynkewich, nowy szef Dowództwa Sił Zbrojnych USA w Europie i dowódca Sił NATO.

„18 miesięcy – tyle mają Europa i Stany Zjednoczone na przygotowanie się do możliwego starcia militarnego, co czyni 2027 potencjalnie rokiem kryzysowym dla globalnego pokoju” – mówił w wywiadzie dla tygodnika „Bild” w lipcu.

To kolejny sygnał alarmowy dla europejskich decydentów: wzmacnianie obronności UE to dziś najpilniejsze zadanie. Zwłaszcza że USA pod rządami Donalda Trumpa są bardzo niepewnym sojusznikiem.

Czy w Europie już zapanował konsensus w tej sprawie? Czy państwa są gotowe podnosić wydatki na obronność kosztem innych celów? Kto zbroi się szybciej: Europa czy Rosja?

Przeczytaj także:

Chcesz pokoju, szykuj się do wojny

Tryby dozbrajania UE ruszyły – co do tego nie ma wątpliwości. „Chcesz pokoju, szykuj się do wojny” – słychać na korytarzach w Brukseli.

Działania są podejmowane na wielu frontach. Działają poszczególne państwa członkowskie na rzecz wzmacniania swoich armii – w tym we współpracy ze sobą. Działają rządy państw sojuszniczych na forum NATO, firmy zbrojeniowe oraz startupy. Działają inwestorzy, którzy przekierowują na rynki zbrojeniowe szeroki strumień środków.

Działają też instytucje europejskie, których celem jest wsparcie państw członkowskich i firm w tych wysiłkach na tyle, na ile to możliwe.

Na wniosek rządów państw członkowskich Komisja Europejska przygotowała szereg rozwiązań, które mają wesprzeć państwa w zwiększaniu wydatków na zbrojenia. Są one częściami szerszego planu Dozbrajania Europy (z ang. ReArm Europe), ogłoszonego przez Komisję Europejską w marcu 2025 roku.

Zniesienie limitu zadłużenia dla wydatków na obronność

Na wniosek państw członkowskich Komisja Europejska wprowadziła modyfikację reguł dotyczących procedury nadmiernego deficytu, uruchamianej w sytuacji, gdy państwo przekroczy dopuszczalne limity zadłużenia. Spod limitu wyjęte mogą być wydatki na obronność – głównie na zakup nowego uzbrojenia, rozbudowę infrastruktury wojskowej, wzrost liczebności sił zbrojnych oraz szkolenia.

Chodzi o wydatki sięgające maksymalnie 1,5 proc. PKB z 2021 roku. Według wyliczeń KE w perspektywie czterech lat może to przynieść około 650 mld euro dodatkowych środków na obronność. Do tej pory wniosek o skorzystanie z tej klauzuli złożyło 15 państw UE, w tym Polska.

Program SAFE

Aby zwiększyć dostępność środków na rozwój obronności, na wniosek państw członkowskich Komisja Europejska przygotowała i już uruchomiła program dofinansowania rozwoju krytycznych zdolności obronnych SAFE.

Jego opracowanie i wejście w życie zajęło mniej niż pół roku – działo się to w czasie polskiej prezydencji. Ten program to 150 mld euro, które KE pożyczy na rynkach finansowych, emitując obligacje. Środki te zasilą fundusz, z którego państwa członkowskie będą mogły zaciągać preferencyjne pożyczki.

Pożyczki będą mogły być wydatkowane na finansowanie inwestycji w rozwój zdolności o strategicznym znaczeniu dla Europy, takich jak zintegrowana europejska obrona powietrzna, zdolności do przeprowadzania głębokich i precyzyjnych uderzeń, drony i bezzałogowe statki powietrzne, rakiety i amunicję, czy wojskowe wykorzystanie sztucznej inteligencji.

Zgłoszenia do udziału w programie złożyło w sumie 19 państw członkowskich. Pierwszy środki będą wypłacane w listopadzie. Polska otrzyma z programu aż 43,7 mld euro.

Deregulacja w zbrojeniówce

Komisja Europejska przygotowała pierwszy pakiet deregulacji dla branży zbrojeniowej, by ułatwić i przyspieszyć realizację zamówień publicznych i współpracę sojuszniczą. To działanie wprost na wniosek Rady Europejskiej z marca 2025.

Szefowie rządów zlecili wówczas Komisji opracowanie ułatwień legislacyjnych dla sektora zbrojeniowego w zakresie prawa o zamówieniach publicznych, wymogów raportowania czy regulacji środowiskowych. Komisja Europejska przedstawiła pakiet zmian w sześciu aktach prawnych.

Dotyczą one m.in.: przyspieszenia wydawania pozwoleń na inwestycje (do 60 dni dla inwestycji zbrojeniowych), złagodzenia niektórych unijnych przepisów dotyczących ochrony środowiska (poprzez powoływanie się na „nadrzędny interes publiczny”), a także zapisy dotyczące niekarania przedsiębiorców z branży zbrojeniowej z przepisów dotyczących wymogów zrównoważonego inwestowania.

Komisja Europejska zaproponowała także, by zamówienia o wartości do 900 tysięcy euro były zwolnione z procedury zamówień publicznych oraz by z procedury tej mogły być wyłączone także mniejsze zamówienia, jeśli państwo członkowskie powoła się na klauzulę bezpieczeństwa narodowego zawartą w traktatach UE.

Pakiet trafił teraz pod obrady Rady UE, czyli właściwych ministrów z państw UE oraz do Parlamentu Europejskiego.

Program EDIP na rzecz europejskiego przemysłu obronnego

Trwają negocjacje międzyinstytucjonalne jeszcze jednego programu na rzecz obronności – programu EDIP. To wsparcie dla europejskiego przemysłu obronnego dla wzmocnienia jego konkurencyjności i zdolności do reagowania. Do wykorzystania będą środki w wysokości 1,5 mld euro w formie dotacji dla firm z branży zbrojeniowej. Program ma działać do 2027 roku.

Reforma polityki inwestycyjnej Europejskiego Banku Inwestycyjnego

Na wniosek państw członkowskich doszło także do rozszerzenia polityki finansowania przez Europejski Bank Inwestycyjny. Do tej pory z finansowania były wykluczone projekty zbrojeniowe. W marcu 2025 Rada Dyrektorów EBI zgodziła się rozszerzyć zakres działań kwalifikujących się do otrzymania finansowania w zakresie bezpieczeństwa i obrony tak, aby wykluczona była z niego jak najmniejsza liczba działań.

Obecnie do finansowania kwalifikują się: sprzęt wojskowy, infrastruktura podwójnego zastosowania, usługi i technologie wojskowe. Natomiast broń i amunicja wciąż pozostają z niego wykluczone.

W czerwcu 2025 Europejski Bank Inwestycyjny podjął decyzję o potrojeniu finansowania dostępnego dla europejskich dostawców z sektora obronnego do 3 mld euro.

Pierwsze efekty już widać

Po raz pierwszy od lat na europejskim rynku zbrojeniowym pojawiły się tzw. jednorożce, czyli start upy, których wycena rynkowa przekracza 1 mld dolarów. Takie firmy jak niemieckie Helsing, Quantum Systems, ARX Robotics i Stark, brytyjski PhysicsX, czy portugalski Tekever to nadzieja na rozkręcenie produkcji europejskich dronów bojowych i rozpoznawczych, a także systemów podwodnej obserwacji i oprogramowania sterującego.

Z roku na rok rosną obroty europejskiej branży zbrojeniowej. Jeszcze w 2021 roku wynosiły one 123,6 mld euro, a w 2023 roku – ostatnim, za który są dostępne pełne dane – 158,8 mld euro. Branża zatrudniała wówczas 581 tysięcy osób. Teraz to zatrudnienie może przekraczać już nawet 700 tysięcy osób. Ta branża to jedna z najbardziej dynamicznie rozwijających się gałęzi przemysłu w Europie.

Coraz więcej zamówień składanych jest w europejskim przemyśle, by ten mógł rozwijać zdolności produkcyjne. Jak wynika z raportu Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (ang. International Institute for Strategic Studies, IISS) – renomowanego brytyjskiego think tanku specjalizującego się w badaniach nad obronnością i bezpieczeństwem, z ponad 245,66 mld dolarów na zbrojenia zakontraktowanych od lutego 2022 roku, około 53 proc. tej kwoty przeznaczono na systemy europejskie, a około 36 proc. na sprzęt amerykański.

Udział systemów europejskich różni się znacznie w poszczególnych dziedzinach wojskowości. Cała wartość kontraktów na budowę okrętów wojennych została przyznana europejskim producentom, chociaż firmy amerykańskie odgrywają znaczącą rolę w dostawach systemów dowodzenia i kontroli, czujników i uzbrojenia.

W sektorze lądowym 60 proc. całkowitej wartości kontraktów trafiło do firm europejskich, choć jeśli chodzi o kontrakty na artylerię, to tu inwestycje w sprzęt europejski stanowią tylko 27 proc. Jest to spowodowane dominacją rozwiązań amerykańskich w tej kategorii i brakiem europejskiej alternatywy dla wielokrotnych wyrzutni rakietowych.

W sektorze lotniczym największa część wartości kontraktów – około 64 proc. – została zainwestowana w systemy amerykańskie, co świadczy między innymi o utrzymującej się dominacji amerykańskich samolotów bojowych piątej generacji na rynku europejskim.

Pomimo że liczba zamówień rośnie, co pozwala firmom zbrojeniowym planować zwiększenie produkcji, to potencjał europejskich firm zbrojeniowych wciąż nie jest wykorzystany w pełni.

„Siły zbrojne europejskich państw członkowskich NATO odbudowują swoje zdolności. Nadal jednak istnieją wyzwania związane z liczebnością i dostępnością sił zbrojnych oraz potrzebą opracowania nowych technologii i systemów wojskowych, a także odbudowy zapasów, które w dziesięcioleciach po zakończeniu zimnej wojny straciły na znaczeniu” – piszą eksperci IISS w analizie „Ocena postępów i braków w europejskiej obronności” z września 2025.

Najwięcej wysiłków w celu uzupełnienia luk w obronności podejmowanych jest w takich obszarach jak:

  • wywiad, obserwacja i rozpoznanie, czyli tzw. ISR (Intelligence, Surveillance and Reconnaissance), w tym wywiad satelitarny i inne systemy kosmiczne,
  • rozwój zdolności uderzenia dalekiego zasięgu,
  • zintegrowana europejska obrona powietrzna i przeciwrakietowa,
  • rozwój produkcji amunicji i rakiet do precyzyjnych uderzeń,
  • drony i obrona przeciwdronowa,
  • rozwój oprogramowania wojskowego, w tym chmury i oprogramowania do dowodzenia i kontroli,
  • wojskowe wykorzystanie sztucznej inteligencji.

Eksperci podkreślają postęp we wszystkich tych obszarach, ale wylewają na europejskich decydentów także kubeł zimnej wody: zmiany muszą być szybsze, a wydatki powinny być większe.

Wydatki duże, ale nie tak duże jak trzeba

Wśród europejskich sojuszników NATO panuje konsensus: szybkie wzmacnianie europejskiej obronności to konieczność, a co za tym idzie – niezbędne jest jak najszybsze zwiększanie nakładów na ten cel. Ale różnie bywa z realizacją tego planu.

Państwa są obecnie związane nowym celem wydatkowym NATO: mają zwiększyć nakłady na obronność do 5 proc. względem Produktu Krajowego Brutto w ciągu dekady, przy czym 3,5 proc. PKB to mają być wydatki stricte wojskowe, a 1,5 proc. – okołowojskowe, w tym na technologie podwójnego zastosowania, infrastrukturę, rozbudowę bazy przemysłu zbrojeniowego i odporność społeczną (wg. EDA). Definicja tych drugich wydatków jest bardzo szeroka.

Jak wynika z analizy IISS, europejscy sojusznicy NATO są obecnie na dobrej drodze do osiągnięcia celu wydatkowego NATO do 2035 roku.

Już w 2024 roku średnie roczne tempo wzrostów wydatków na obronność europejskich członków NATO wyniosło 12,5 proc. w ujęciu nominalnym. W 2025 roku wzrost wydatków utrzyma się najprawdopodobniej na poziomie 10 procent – wynika z raportu IISS.

Tymczasem wzrost rzędu ponad 10 procent rocznie to taki poziom wzrostu, który według szacunków IISS, pozwoli europejskim członkom NATO osiągnąć cel wydatkowy NATO do 2035 roku.

Jest tylko jeden problem: cel wydatkowy NATO nie uwzględnia kosztów możliwie szybkiego zastąpienia tych wszystkich zdolności obronnych, które obecnie na kontynencie gwarantują Stany Zjednoczone.

By stopniowo zastąpić amerykańską obecność na kontynencie, niezbędne byłoby wygenerowanie dodatkowo około 1 biliona dolarów środków na uzbrojenie w ciągu 10 lat – wynika z szacunków IISS. Tyle bowiem wart jest stacjonujący w Europie amerykański sprzęt oraz możliwości wojskowe, które Stany udostępniają Europie.

Aby to było możliwe, IISS szacuje, że już dziś europejscy członkowie NATO powinni przeznaczać na obronność co najmniej 3 procent PKB rocznie. Do tego jednak daleko. Taki poziom wydatków ma obecnie tylko czterech europejskich członków NATO, a w 2025 roku osiągną go kolejne trzy kraje. Większość europejskich członków NATO planuje osiągnąć ten poziom wydatków najwcześniej w 2030 roku.

Na poniższym wykresie prezentujemy wydatki na obronność państw członkowskich sojuszu oraz plany wydatkowe. Nie wszystkie kraje takie plany już przygotowały – nie ma ich np. Czarnogóra, Macedonia czy Węgry. Państwa te podkreślają, że takie zwiększenia wydatków na obronność jest dla nich w tym momencie niemożliwe. Są też kraje, które odmawiają zwiększenia wydatków do poziomu 3,5 proc., jak chce NATO. Takim krajem jest np. Hiszpania.

Przy obecnym tempie wydatków Europa jest więc wciąż narażona na poważną lukę w obronie, jeśli Stany Zjednoczone zdecydują się na zmniejszanie swojej obecności na kontynencie.

Pierwsze informacje w tej sprawie mają się pojawić we wrześniu, kiedy USA przedstawią wnioski z przeglądu swojej globalnej obecności wojskowej. Ogromne znaczenie będzie miała skala i tempo ewentualnego wycofywania się USA z kontynentu. Europejscy sojusznicy liczą na to, że zostanie to z nimi skoordynowane i mocno rozłożone w czasie.

Państwa UE wydają więcej i szybciej

Tempo wzrostu wydatków na obronność państw Unii Europejskiej przekroczyło w zeszłym roku średnie tempo wzrostu wydatków wszystkich państw NATO. W 2024 roku państwa UE wydały na obronność 1,9 proc. unijnego PKB – 343 mld euro. To 19 proc. więcej niż rok wcześniej.

Aż 31 proc. tej kwoty – 106 mld euro – zostało przeznaczone na inwestycje w sprzęt oraz badania i rozwój. Pierwszy raz, odkąd EAO gromadzi te dane, kwota ta przekroczyła 100 mld euro – wynika z danych Europejskiej Agencji Obrony.

Wydatki na obronność państw UE mają rosnąć dalej i w 2025 roku sięgnąć 392 mld euro w cenach bieżących, czyli 381 mld euro w cenach stałych z 2024 roku. To ok. 2,1 proc. PKB.

Ponad 130 mld euro z tych środków ma zostać przeznaczone na inwestycje, reszta to koszty utrzymania armii i koszty osobowe.

Ale jest kilka problemów:

  • Wydatki na obronność europejskich członków NATO są wciąż znacznie niższe niż wydatki USA.
  • Wzrosty wydatków w Europie są nierównomierne: nie wszystkie państwa sojuszu są tak samo zaangażowane we wzmacnianie obronności; często z tego powodu, że uniemożliwia im to stan finansów publicznych.
  • Europa trzyma się na trajektorii wzrostów tylko dzięki ponadprzeciętnie wysokim wzrostom wydatków takich krajów jak Polska, Finlandia, kraje bałtyckie, Rumunia, Szwecja, Dania, Norwegia, Grecja, Holandia czy Wielka Brytania.
  • Państwa, które przez lata wydawały na swoją obronność mniej niż zakładał cel wydatkowy NATO, wychodząc z założenia, że czasy wojny Europa ma za sobą, w różnym stopniu angażują się we wzmacnianie europejskiej obronności.

Wzrosty wydatków blokuje zadłużenie

Obecnie już 23 z 32 członków NATO wydaje na obronność co najmniej 2 proc. PKB. W 2025 roku wszystkie państwa sojuszu deklarują, że osiągną ten poziom.

Najwięcej do zrobienia wciąż mają Belgia, Chorwacja, Hiszpania, Luksemburg, Portugalia oraz Włochy.

Duży wysiłek podjęła w ostatnim czasie Hiszpania. Madryt w ciągu roku (między 2024 a 2025) podniósł swoje wydatki zbrojeniowe o ponad 40 procent – z 22,7 mld euro do 33,12 mld euro, po raz pierwszy przekraczając poziom 2 proc. na PKB.

Obecny rząd Hiszpanii nie planuje jednak wzrostów ponad poziom 2 proc. PKB. Premier Hiszpanii Pedro Sanchez uważa, że Hiszpania jest w stanie sprostać swoim zobowiązaniom sojuszniczym przy obecnym poziomie nakładów na obronność.

W trudnej sytuacji są też Włochy. Rzym szuka sposobu na to, jak podnieść wydatki na obronność do 2 proc. PKB w tym roku, ale ma bardzo ograniczone pole manewru, bo jest objęty procedurą nadmiernego deficytu. Deficyt finansów publicznych Włoch wynosi obecnie 3,3 proc. (powyżej 3 proc. limitu), a dług publiczny Włoch w 2026 roku sięgnie 138 proc. PKB.

Teoretycznie Rzym może skorzystać z uruchomionej przez Komisję Europejską klauzuli ucieczkowej znoszącej limit zadłużenia dla wydatków na obronność do poziomu 1,5 proc. PKB, ale prawicowy rząd Georgii Meloni nie chce tego robić.

Poszukując inwestycji, które mogłyby sfinansować, aby podnieść poziom wydatków obronnych, Włochy patrzą na inwestycje podwójnego zastosowania. Obecnie Rzym planuje budowę mostu przez Cieśninę Mesyńską, łączącego Sycylię z Kalabrią. Włochy nają nadzieję, że taka inwestycja może liczyć się do budżetu na obronność jako inwestycja podwójnego zastosowania. Zwłaszcza że koszt tej budowy to 40 proc. rocznego budżetu Włoch na obronność.

Także Portugalia wciąż wydaje na obronność znacznie mniej niż inni sojusznicy i nie jest w stanie zadeklarować szybkich wzrostów. Lizbona planuje co prawda podniesienie wydatków na obronność do 2 proc. PKB w tym roku, ale wciąż nie ma jeszcze planu jak to zrobić. Rząd podkreśla, że musi to zrobić tak, by nie narazić na szwank finansów publicznych.

Portugalia także jest objęta procedurą nadmiernego deficytu i udaje się jej utrzymać na ścieżce obniżania zadłużenia. Dług publiczny kraju spadł z 134 proc. PKB w 2020 do 96,4 proc. w pierwszym kwartale 2025 – najwięcej ze wszystkich krajów UE, które walczą z nadmiernym zadłużeniem (dane agencji ratingowej Fitch).

Prymusem wydatków na obronność od lat pozostaje Polska, Wielka Brytania i państwa bałtyckie. Polska od lat na obronność wydaje więcej niż inne europejskie państwa NATO.

Obecnie ogólny wzrost wydatków bardzo napędzają wzrosty w Niemczech, bo to największa gospodarka UE. Niemieckie wydatki na obronność podwoiły się od 2021 roku i mają wzrosnąć z 2,2 proc. PKB w 2025 roku do 3,5 proc. PKB w 2029 roku.

Także francuski rząd ma wolę polityczną, by działać szybko na tym polu, ale blokuje go brak poparcia w parlamencie oraz niskie poparcie społeczne dla zwiększania wydatków na obronność.

Utrzymanie tak wysokich stóp wzrostu wymaga nadania priorytetu wydatkom na obronność przed innymi kategoriami wydatków publicznych. To jest trudne. W większości państw członkowskich już dziś widać partie polityczne, które są gotowe szafować bezpieczeństwem na rzecz uzyskania poparcia w krótkim okresie. Różnie jest też z poparciem społecznym dla zwiększania wydatków na obronność.

Najszerszym badaniem europejskiej opinii publicznej w tym temacie jest badanie przeprowadzone w maju dla Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych. Badanie zostało przeprowadzone w 12 europejskich państwach: Danii, Estonii, Hiszpanii, Francji, Niemczech, Polsce, Portugalii, Rumunii, Szwajcarii, a także na Węgrzech, we Włoszech i w Wielkiej Brytanii.

Respondentów zapytano m.in. o to, czy popierają zwiększanie wydatków na obronność. Najwięcej pozytywnych odpowiedzi – co najmniej ponad 50 proc. – odnotowano w Polsce, Danii, Wielkiej Brytanii, Estonii i Portugalii. Najwięcej negatywnych we Włoszech (aż 57,4 proc.), w Hiszpanii (31,6 proc.) oraz w Niemczech (26,6 proc.). Bardzo sceptyczna wobec zwiększania wydatków na obronność jest także opinia publiczna we Francji i we Włoszech.

Czy zbroimy się szybciej niż Rosja?

Wzrosty wydatków są więc dynamiczne, ale – jak wskazuje IISS – nie są wyższe niż tempo wzrostów wydatków na zbrojenia Rosji.

Jak wynika z szacunków, którymi posługuje się IISS, w 2025 roku Rosja wyda na zbrojenia około 7,5 proc. swojego PKB – 10,2 proc. więcej niż w 2024 roku. Dynamika wzrostu będzie mniejsza niż w latach 2023-2024, kiedy wyniosła rekordowe 50 proc., ale to i tak duże tempo.

Wysiłek militarny Rosji w stosunku do PKB jest ponad dwukrotnie większy niż europejski, ale jest nominalnie mniejszy, bo PKB Rosji jest ponad dziewięć razy mniejsze niż PKB UE.

Nominalnie wydatki wojskowe Rosji, szacowane na 107 mld euro w 2024 roku, są więc ponad trzykrotnie mniejsze niż wydatki europejskich członków NATO i dziesięciokrotnie mniejsze niż wydatki całego Sojuszu.

Ale: rosyjski przemysł zbrojeniowy jest znacznie bardziej efektywny kosztowo – jest w stanie produkować taniej. Dlatego Europejska Agencja Obrony ocenia moc nabywczą budżetu zbrojeniowego Rosji na ponad dwa razy więcej, niż sugeruje przeliczenie walutowe przy użyciu rynkowego kursu wymiany – na równowartość ok. 234 mld euro.

EAO podkreśla też, że Rosja na obronność wydaje więcej w stosunku do PKB niż UE już od lat. W 2023 roku było to ok. 3,7 proc. PKB, w 2024 – 5,5 proc. PKB.

Porównanie wysiłku zbrojeniowego Rosji i UE jest bardzo trudne także ze względu na ograniczoną przejrzystość danych – brak dostępu do oficjalnych danych rosyjskich.

Tempo produkcji zbrojeniowej w Rosji wyższe niż w UE

Rosja przewyższa też UE pod względem stopnia przystosowania swojej gospodarki do celów wojennych, tempa produkcji zbrojeniowej oraz społecznej akceptacji dla mobilizacji.

Jak wynika z opracowania Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii, przywoływanego przez brukselski think tank Bruegel w opracowaniu „Defending Europe without the US: first estimates of what is needed” z lutego 2025, Rosja jest w stanie w ciągu roku (dane z rokiem 2024) wyprodukować i odnowić:

  • około 1550 czołgów,
  • 5700 pojazdów opancerzonych,
  • 450 sztuk artylerii wszystkich typów.
  • Do tego jej cały czas rozwijane moce produkcyjne pozwalają na wyprodukowanie około 1800 pocisków dalekiego zasięgu.
  • W porównaniu z rokiem 2022 oznacza to wzrost produkcji czołgów o 220 proc., pojazdów opancerzonych i artylerii o 150 proc. oraz pocisków dalekiego zasięgu o 435 proc.
  • Do tego rosyjskie fabryki produkują rocznie 3 miliony sztuk amunicji.

Trudno znaleźć skumulowane wartości możliwości produkcyjnych firm europejskich, by dokonać prostego porównania możliwości produkcyjnych Rosji i Europy. Ale analiza informacji z wielu źródeł prowadzi do wniosku, że pomimo iż europejska produkcja rośnie, to wciąż nie dogania rosyjskiej w żadnej z kategorii.

Np. europejskie fabryki są w stanie produkować obecnie ok. 700 tysięcy sztuk amunicji rocznie, chcą dobić do produkcji miliona sztuk w tym roku. Możliwości produkcyjne Rosji są szacowane na 3 miliony sztuk amunicji rocznie.

Dość porównać poziom zatrudnienia w przemyśle. Rosyjski zatrudnia ok. 4,5 mln osób – to szacunki brytyjskiego think tanku RUSI. Europejski przemysł dziś pewnie ponad 600 tysięcy osób.

Eksperci od rynku pracy szacują też, że żeby sprostać produkcji zbrojeniowej przy wydatkach na obronność rzędu 3 proc. PKB, Europa potrzebowałaby ponad 760 tysięcy dodatkowych pracowników w przemyśle. A z tym jest bardzo trudno – Europie brakuje rąk do pracy.

O ile więc Europa działa, co do tego nie ma wątpliwości, to jednak widać, że przespaliśmy co najmniej kilka lat. IISS szacuje, że przy obecnym tempie uzupełniania braków sprzętowych i mobilizacji Rosja jest w stanie stanowić realne zagrożenie dla sojuszników NATO, zwłaszcza państw bałtyckich, już w 2027 roku. Państwa europejskie muszą więc bardzo rozsądnie priorytetyzować zadania, bo już dziś wiadomo, że nie zdołają wzmocnić się w każdym obszarze.

;
Na zdjęciu Paulina Pacuła
Paulina Pacuła

Dziennikarka działu politycznego OKO.press. Absolwentka studiów podyplomowych z zakresu nauk o polityce Instytutu Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas, oraz dziennikarstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i Unii Europejskiej. Publikowała m.in. w Tygodniku Powszechnym, portalu EUobserver, Business Insiderze i Gazecie Wyborczej.

Komentarze