„Uważamy, że decyzja o zakazie wstępu do lasu jest pochopna i wyrządzi dużo więcej szkody dla ludzkiego zdrowia niż potencjalne zarażenie się wirusem w przestrzeni leśnej. […]
Spacer i kontakt z przyrodą jest konieczny do życia! […] Żądamy cofnięcia tego absurdalnego zakazu!”
– to reakcja na tymczasowy zakaz wstępu do lasów i parków narodowych na okres od 3 do 11 kwietnia 2020 w związku z epidemią koronawirusa. Właśnie został wprowadzony przez Lasy Państwowe (LP) – jak czytamy w komunikacie – „po rekomendacji Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego” (na jego czele stoi premier). Protest – wraz z petycją o zniesienie ograniczenia, którą podpisało już ponad 115 tys. osób – został jeszcze tego samego dnia opublikowany w internecie.
„Prosimy o poważnie potraktowanie tych zakazów, w trosce o nas wszystkich” – piszą Lasy. „Niepoważne potraktowanie zakazu” oznacza 500 zł mandatu od Straży Leśnej lub Straży Parku Narodowego. Albo nawet od 5 do 30 tys. zł, jeśli zostanie skierowany wniosek o ukaranie do inspekcji sanitarnej, a ta się do niego przychyli.
„Zakaz wstępu do lasu został wydany bez podstawy prawnej. Żadne z przywołanych w oficjalnym komunikacie Lasów Państwowych przepisy nie wskazują jednoznacznej podstawy do zamknięcia lasów przed społeczeństwem. A to w sytuacji ograniczenia wolności i praw obywatelskich jest niezbędne” – mówi OKO.press mec. Karolina Kuszlewicz, Rzeczniczka ds. Ochrony Praw Zwierząt przy Polskim Towarzystwie Etycznym.
„Ten zakaz to fuszerka prawna” – mówi bez ogródek prawnik Olgierd Rudak, autor internetowego czasopisma prawniczego „Lege Artis”.
O jakie lasy chodzi?
W internetowych dyskusjach o zakazie przewija się pytanie o to, czy wszystkie lasy w Polsce są nim objęte. Nie,
zakaz – poza lasami parków narodowych – dotyczy tylko lasów Skarbu Państwa zarządzanych przez LP.
W Polsce mamy jeszcze lasy prywatne i lasy miejskie (gminne). W przypadku tych pierwszych, decyzja o tym, kto może w nich przebywać, zależy od prywatnego właściciela terenu.
Lasy miejskie podlegają samorządom i decyzję o ich zamknięciu może wydać prezydent, burmistrz lub starosta. Co ważne, lasów miejskich nie należy mylić z parkami miejskimi, do których obecnie wchodzić nie można.
Można się jednak spodziewać, że lasy miejskie również będą zamykane. Przykładowo, zakaz wstępu (do odwołania) obowiązuje już w Lasach Miejskich w Szczecinie.
Czy zakaz w Lasach Państwowych jest legalny?
W komunikacie LP podają, że zakaz został wydany:
- na podstawie art. 11 ust. 2 i 7 ustawy z 2 marca 2020 roku o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych;
- w związku z par. 17 ust. 1 rozporządzenia Rady Ministrów z 31 marca 2020 roku w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii.
Wskazane ustępy w pierwszym z wymienionych dokumentów mówią o tym, że premier może – w związku z przeciwdziałaniem COVID-19 – wydawać polecenia jednostkom organizacyjnym nieposiadającym osobowości prawnej, czyli również Lasom Państwowym.
Wątpliwości co do legalności wprowadzonego zakazu pojawiają się, kiedy zajrzymy do kolejnego z wymienionych przepisów (par. 17 rozporządzenia):
„W okresie od dnia 1 kwietnia 2020 r. do dnia 11 kwietnia 2020 r. zakazuje się korzystania z pełniących funkcje publiczne i pokrytych roślinnością terenów zieleni, w szczególności: parków, zieleńców, promenad, bulwarów, ogrodów botanicznych, zoologicznych, jordanowskich i zabytkowych, a także plaż”.
„To fuszerka prawna”
„Definicję terenów zieleni wraz z wymienionymi wyżej przykładami znajdujemy w ustawie o ochronie przyrody. To – cytując art. 5 pkt 21 – »tereny urządzone wraz z infrastrukturą techniczną i budynkami funkcjonalnie z nimi związanymi, pokryte roślinnością, pełniące funkcje publiczne«” – mówi OKO.press prawnik Olgierd Rudak
„Ale lasy zarządzane przez Lasy Państwowe podpadają pod ustawę o lasach. Dlatego podawanie rozporządzenia, które odwołuje się do ustawy o ochronie przyrody, jako podstawy prawnej dla zakazu wprowadzonego w Lasach Państwowych jest po prostu nieporozumieniem. Mówiąc wprost: to fuszerka prawna” – dodaje.
A na dodatek taki zakaz przy obecnym stanie prawnym nie może zostać nakazany przez szefa rządu. Zgodnie z art 26 ust. 3 ustawy o lasach nadleśniczowie mogą zakazać wstępu do lasu jedynie w trzech przypadkach: zniszczenia albo znaczne uszkodzenia drzewostanów lub degradacji runa leśnego, dużego zagrożenia pożarowego oraz zabiegów gospodarczych związanych z hodowlą i ochroną lasu lub pozyskaniem drewna.
„Owszem, ustawa o zwalczaniu COVID-19 daje premierowi możliwość wydawania poleceń Lasom Państwowym, ale przecież nie umożliwia mu działania wbrew prawu. Dlatego premier nie może nakazać zamknięcia lasów z powodu pandemii, ponieważ takiej możliwości nie daje mu ustawa o lasach”
– mówi Rudak.
„Dostęp do lasu to realizacja konstytucyjnego prawa do życia w zdrowiu”
Z innej perspektywy zakaz krytykuje mec. Karolina Kuszlewicz, Rzeczniczka ds. Ochrony Praw Zwierząt przy Polskim Towarzystwie Etycznym. „Uważam, że ingeruje on w konstytucyjnie chronione prawa i wolności obywatelskie. Przede wszystkim te dotyczące ochrony zdrowia (art. 68 ust. 1 Konstytucji)” – zaznacza w rozmowie z OKO.press.
Adwokatka podkreśla, że nauka wciąż dostarcza nowych dowodów na to, że kontakt z przyrodą jest bardzo ważny dla kondycji psychicznej człowieka. Szczególnie dzisiaj, w czasie pandemii koronawirusa i obostrzeń z nim związanych, kiedy wyjście do lasu staje się jedną z niewielu okazji na relaks i regenerację sił fizycznych i psychicznych. Na bezpieczeństwo zdrowotne Polek i Polaków trzeba patrzeć całościowo.
„W tej nadzwyczajnej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, na dostęp do lasu, przebywanie pośród przyrody, spacerowanie, bieganie czy jazdę na rowerze, należy patrzeć nie jak na fanaberię lekkomyślnych ludzi, lecz realizację ich konstytucyjnego prawa do życia w zdrowiu”
– podkreśla.
Obywatelskie nieposłuszeństwo
Wprowadzony przez Lasy Państwowe zakaz wstępu do lasu sprowokował niektóre osoby do sprzeciwu – w internecie publikują relacje ze swoich dzisiejszych wypadów do lasu. Jedną z tych osób jest dr Antoni Kostka z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze.
„Świadomie idę do lasu, by dokonać aktu obywatelskiego nieposłuszeństwa” – mówi dr Kostka na filmie opublikowanym przez Fundację Dziedzictwo Przyrodnicze.
„Uważam, że zakaz wydany przez nadleśniczego jest nielegalny. Jest bublem prawnym, który powołuje się na przepisy prawne, na które nie może się powoływać. Jest też złym przepisem, ponieważ uniemożliwia ludziom wizytę w lesie, a właśnie wizyta w lesie jest najlepszym lekarstwem, jest najlepszą rzeczą, która wzmacnia nasz układ immunologiczny, po to, żeby mógł walczyć z wirusem” – dodaje.
Nasz fundacyjny kolega, Antoni Kostka tłumaczy, dlaczego dziś rano wybrał się na spacer do (państwowego) lasu. #pozdrawiamzlasu
Slået op af Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze i Lørdag den 4. april 2020
Zakazy wstępu do parków narodowych już były
W przypadku parków narodowych sprawa jest dość prosta: mogą być – ale nie muszą! – udostępniane, ponieważ ich naczelną funkcją jest ochrona przyrody. Reguluje to art. 12 ust. 1 ustawy o ochronie przyrody: „obszar parku narodowego może być udostępniany w sposób, który nie wpłynie negatywnie na przyrodę w parku narodowym”.
Park narodowy może być wyłączony z udostępnienia, jeśli tak zdecyduje jego dyrekcja.
Warto przypomnieć, że część parków zamknęła się przed turystami już wcześniej. Przykładowo, Kampinoski Park Narodowy wprowadził taki zakaz 26 marca 2020 roku.
„Od ok. 10 dni obserwujemy lawinowy wzrost odwiedzających Kampinoski Park Narodowy. Taka koncentracja turystów oznacza ryzyko epidemiczne, dlatego zdecydowaliśmy się zamknąć wstęp do Kampinoskiego Parku Narodowego. Zdajemy sobie sprawę z tego, że ta decyzja wywoła być może niezadowolenie części osób, ale wynika ona z troski władz parku o zdrowie gości Puszczy Kampinoskiej” – mówiła OKO.press 25 marca Małgorzata Mickiewicz, z-ca Dyrektora KPN ds. Nauki, Edukacji i Udostępniania Parku.
Usłyszałam wersję, że w Lasku Bielańskim w Warszawie oraz w Kampinosie było dużo ludzi na spacerach, stąd zakaz. Jak to się ma do lasów w całym kraju, niemal pustych, gdzie zachowanie odległości 10 metrów to żaden problem, a nawet 100 m2? W panice ludzie podejmują takie absurdalne decyzje, na podstawie własnych punktowych oglądów sytuacji. Bo drzewa choć mają korony to chyba nam tego wirusa nie przekazują? Pytam, bo zaczynam wątpić w inteligencję człowieka jako ssaka.
Ale nami rządzą obecnie NADSSAKI (brzydzące się na samą myśl że mogłyby być po prostu ssakami) , o ponadprzeciętnej inteligencji, nie do ogarnięcia przez zwykłe szaraczki.
Na przykład prosty wyjątek dla JEDNOOSOBOWYCH wyjść w teren/do lasu rozwiązałby problem, zapobiegając skupiskom ludzi.
Ale to nie jest ICH poziom myślenia.
Zakaz przemieszczania się to bezprawie. Zamknięcie sklepów w galeriach handlowych to bezprawie. Zamknięcie gastronomii i hoteli to bezprawie. Wszystkie te zakazy wyraźnie wykraczają poza delegację ustawową. Rząd bezprawnie ogranicza podstawowe swobody, zażyna całe gałęzie gospodarki i to jest poważny problem. Zakaz wchodzenia do lasu to mało istotny ułamek tego problemu.
Podaję podstawę prawną zakazu przemieszczania się, zamknięcia sklepów w galeriach handlowych, zamknięcia gastronomii, zamknięcia hoteli: art. 46a i art. 46b pkt 1–6 i 8–12 ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Pańskie emocje wynikają z pańskiego braku rozumienia słowa bezprawie.
Natomiast zakazy wstępu na obszary leśne są rzeczywiście bezprawne z powodów, które podane są w artykule. Ale zakaz taki może wydać Rada Ministrów w oparciu o przepisy przywołanej wyżej ustawy (art. 46b. pkt. 10). I będzie to działanie zgodne z prawem. To tyle o prawie.
A ocen konieczności i sensu wprowadzanych przez władze restrykcji może dokonać każdy w oparciu o własną wiedzę, doświadczenie życiowe i możliwości umysłowe. Dlatego te oceny, nawet dokonane bez emocji, mogą się diametralnie różnić. Dla przykładu: wszystkie "zamknięcia" wymienione przez Pana ja uważam za potrzebne i sensowne zaś wprowadzenie zakazu wstępu do lasów jest niepotrzebne i bezsensowne dlatego, że przebywanie ludzi na obszarach leśnych, według dzisiejszego stanu wiedzy, nie naraża ich na zakażenie wirusem.
Pozdrawiam.
Bogdan
Bynajmniej
To szanowny Pan nie rozumie przepisów prawa, które czyta, albo podaje numerki artykułów bez ich czytania.
Wymienione bowiem niee dają podstawy do wprowadzenia zakazu przemieszczania się – a jedynie do ograniczenia określonych sposobów przemieszczania się – ani nie dają podstaw do zakazywania działalności jakichkolwiek przedsiębiorców – a jedynie do wprowadzania ograniczeń tej działalności. Wymienione przepisy wyraźnie odróżniają ograniczenie od zakazu, w jednym z punktów wprost są one użyte jako alternatywa, co przesądza o tym, że możliwość wprowadzenia ograniczenia czegoś (np. działalności niektórych zakładów pracy) nie oznacza możliwości wprowadzenia zakazu takiej działalności.
100/100
Do Empereur de Pologne.
Napiszę prosto, krótkimi zdaniami:
Dyspozycja normy prawnej zawiera zakaz lub nakaz lub udziela uprawnienia/upoważnienia do określonego działania, czyli określa sposób zachowania się adresata wskazanego w hipotezie tej normy prawnej.
W języku prawnym, tak jak w języku potocznym pojęcia "zakaz" i "nakaz" mieszczą się w bardzo pojemnym pojęciu "ograniczenie". Dlatego, że każdy nakaz lub zakaz ogranicza adresata. Przykład: "zakaz" zmiany miejsca pobytu jest nazywany w systemie prawnym elementem kary "ograniczenia" wolności .
Legitymacja ustawowa daje Radzie Ministrów kompetencje ustanawiania: ograniczeń, obowiązków, nakazów, czasowych ograniczeń, zakazów, czasowej reglamentacji, miejsca kwarantanny. Użycie w art. 46. ust. 4 i art. 46c. ustawy tych terminów jest rzeczywiście niespójne i nieprecyzyjne, co nastręcza Panu problemów z interpretacją językową przepisów rozporządzenia RM i w efekcie doprowadziło to do wniosku o bezprawności rozporządzenia RM. Moim zdaniem o orzeczonej przez Pana bezprawności nie przesądza, wskazane w ostatnim zdaniu Pana wyjaśnień, wystąpienie alternatywy w art. 46. ust 4. pkt. 2) ustawy. Także ustanowienie "zakazu" (choćby całkowitego), wydanego rzekomo zamiast "ograniczenia", nie jest bezprawiem. Słowo „zakaz”, jak wyjaśniłem wyżej, jest
rodzajem „ograniczenia”, stanowi „ograniczenie”. …..
Ciąg dalszy jest w kolejnym tekście
1) Polemizowałbym, czy pojęcie "zakaz" w ogóle mieści się w pojęciu "ograniczenie". Ograniczenie z samego znaczenia językowego implikuje bowiem, że to, co jest ograniczone, nadal istnieje, występuje, działa – jedynie w zakresie ograniczonym w stosunku do tego, z którym czynimy porównanie. Zakaz natomiast oznacza, że to coś w ogóle przestało istnieć, występować. Czyli nie jest ograniczone, tylko nie ma tego w ogóle.
Nawet gdyby jednak przyjąć tak jak Pan to robi, że zakaz jest formą ograniczenia, to nadal wykładnia przepisów ustawy nie pozostawia tu pola do wątpliwości. Ustawa nie tylko rozróżnia te pojęcia, wobec czego nie można przyjmować, że oznaczają to samo. A skoro w jednym z punktów są one nawet wprost użyte jako alternatywa (art.46 ust. 4 pkt 2: "czasowe ograniczenie lub zakaz") to oczywistym jest, że sama kompetencja do wprowadzenia ograniczzenia nie zawiera sobie kompetencji do wprowadzenia zakazu, gdyż w przeciwnym razie taka alternatywa nie byłaby potrzebna. Rządowi wolno tylko tyle, na co ustawa mu wprost i bezpośrednio zezwala, a ustawa zezwala wyłącznie na wprowadzanie ograniczeń, a nie zakazów (w zakresie poruszania się i działalności przedsiębiorstw).
2) W pojęciach "zakaz zmiany miejsca pobytu i "ograniczenia wolności" pojęcia zakazu i ograniczenia nie odnoszą się do tej samej rzeczy, więc nie można na tej podstawie wnioskować o tym, czy generalnie pojęcia zakazu i ograniczenia się w sobie zawierają. Zakaz zmiany miejsca pobytu jest elementem ograniczenia wolności, jednak wolność jest pojęciem nieporównywalnie szerszym od możliwości zmiany miejsca pobytu.
…..
PS
Nieprecyzyjne użycie języka w ustawie najbardziej komplikuje ocenę rzekomej bezprawności zakazu przemieszczania się (§ 5. rozporządzenia RM). Jednak, moim zdaniem, wydanie zakazu nie jest dotknięte bezprawnością.
Dyspozycja tego przepisu o brzmieniu: "… zakazuje się na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej przemieszczania się osób przebywających na tym obszarze, …" została sformułowana w oparciu o treść art. 46. ust. 4 pkt. 1): "czasowe ograniczenie określonego sposobu przemieszczania się." Zestawienie i analiza tych dwóch tekstów, prowadzi do wniosku, że RM nie przekroczyła uprawnień z ustawy. Wydała bowiem czasowy zakaz przemieszczania się, będący rodzajem ograniczenia, i wskazała obszar, na którym on obowiązuje. Brak określenia sposobu przemieszczania się należy traktować jako zakaz przemieszczania się na wszystkie sposoby.
Taka była intencja RM. Takie rozumienie wydanego zakazu wymaga rozumienia języka prawa. I tu należy zauważyć, że w tym przypadku, jak w setkach innych, prawo jest pisane językiem zrozumiałym dla niewielu, a czasami dla wszystkich niezrozumiałym.
A wystarczyło dodać w rozporządzeniu, na przykład: … "przemieszczania się wszystkimi środkami transportu.".
3) Nawet jeżeli ocenimy pojęcia użyte w ustawie jako niespójne i nieprecyzyjne, to nie upoważnia do ignorowania zupełnie elementarnych zasad czytania przepisów prawa i zasad prawa w ogóle, co Pan czyni.
4) Brak określenia sposobu przemieszczania się należy traktować jako wadliwość przepisu. Słowo "określonego" nie jest w tym przepisie dla ozdoby. Ustawa upoważnia do wprowadzenia \"czasowego ograniczenia określonego sposobu przemieszczania się\", czyli przepis wydany na tej podstawie przez rząd powinien określać: sposób przemieszczania się, ograniczenia tego sposobu, jakie zostają wprowadzone i czas, na jaki zostają wprowadzone.
Twierdzenie, że brak określenia sposobu należy traktować jako zakaz wszystkich sposobów, jest po prostu absurdalne. Jeżeli organ panu wyda decyzję o zezwoleniu na sprzedaż alkoholu bez określenia punktu sprzedaży, którego dotyczy, to nie znaczy, że wolno panu sprzedawać alkohol wszędzie – tylko że decyzja jest wadliwa i sprzeczna z ustawą.
Tym bardziej jeżeli rząd, powołując się na przepis ustawy, który upoważnia go do wprowadzenia \"czasowego ograniczenia określonego sposobu przemieszczania się\", wydaje rozporządzenie w którym zakazuje poruszania się w ogóle, to rozporządzenie takie jest bezprawne, gdyż nie spełnia wymogów zawartych w literalnej treści przepisu, na podstawie którego jest rzekomo wydawane.
Jeszcze prościej:
bardzo proszę o podanie mi przykładu jakiegokolwiek zakazu który nie jest ograniczeniem. Tak w ramach "polemizowałbym".
W ramach polemizowania napisałem już dość sporo. Relację między ograniczeniem, a zakazem, również poruszyłem. Jeżeli naprawdę potrzebuje pan przykładu, to proszę uprzejmie: w Polsce nie ma ograniczonego prawa do obrotu pornografią dziecięcą. Jest zakaz obrotu pornografią dziecięcą. Zakaz oznacza, że obrót pornografią dziecięcą jest niedopuszczalny nawet w jakkolwiek "ograniczonym" zakresie.
A powracając do pana przykładu, kary ograniczenia wolności, to ten typ kary właśnie dlatego się tak nazywa, że wolności nie pozbawia, tylko ją ogranicza – w sposób dalece mniej restrykcyjny. Dlatego właśnie nazywa się "ograniczeniem", gdyż ograniczenie jest z definicji "krępowaniem swobody" (https://sjp.pwn.pl/sjp/ograniczenie;2494429.html) a nie jej pozbawieniem. Naprawdę nie sądzę, by była to jakaś trudna do uchwycenia różnica.
Czy zatem z prawnego punktu widzenia mamy do czynienia z czynem spełniającym znamiona deliktu konstytucyjnego (Premier), a z przekroczeniem uprawnień z art 231 w przypadku osób niższego szczebla wdrażających polecenie?
#idędolasu
idedolasu.pl
To kolejny przejaw bezprawnego działania. No i co im zrobimy?
PiS jest wrogiem państwa i obywateli. Zakaz wstępu do lasu nie jest najważniejszym tego dowodem, ale całkowicie wystarczającym. Porąbańcom się uroiło, że w lesie czai się koronawirus, bo kiedyś czaił się zbój.
Zasada utrzymywania odległości między ludźmi jest całkowicie wystarczająca, na ulicy i w lesie, bez różnicy. Jeśli można bezpiecznie być na ulicy co najmniej 2 metry od innych, to samo będzie działać w lesie. Nawet znacznie lepiej. Ulice są ciasne, zwłaszcza w newralgicznych miejscach trudno o utrzymanie dystansu, las jest obszernieszy i dystans 20 metrów albo 200 jest do dosyć łatwego utrzymania.
Skosza wam te lasy a nikt sie nie dowie bo WSTEP WZBRONIONY!
Do mojego własnego lasu też mi zakażą??? A może mi go już skonfiskowali, a ja tylko o tym jeszcze nie wiem???
Jeżeli ktoś wykracza poza swoje uprawnienia, nadużywa prawa, to chyba popełnia przestępstwo. Dlaczego nie reagują prokuratury i sądy?
To proszę zaskarżyć ich do sądu, bo prokuratura, która jeat w ich ręku na pewno tego nie zrobi.
Czy zakaz wchodzenia do parków miejskich jest zgodny z prawem? Czy gdyby doszło do tego, że policjant chciałby wręczyć za wejście do parku mandat, to lepiej mandat przyjmować czy nie?
Mandat przyjąć, zapłacić i dobrze zapamiętać naukę, która z tego płynie. Przede wszystkim nie chodzić już do lasu, nie gromadzić się w miejscach, do których ciągną inni ludzie. Bo tego dotyczy istota uciążliwych, ale czasowo koniecznych zakazów: NIE GROMADZIĆ SIĘ. Pójdziesz bałwanku na wycieczkę, zarazisz się – jest takie duże prawdopodobieństwo – a potem zarazisz innych i pandemia dalej będzie szalała. Dziękuję za uwagę.
I jeszcze ukleknąć i pocałować gliniarza w rękę bałwanku! Dziękuję za uwagę. " "Pójdziesz bałwanku na wycieczkę, zarazisz się – jest takie duże prawdopodobieństwo – a potem zarazisz innych i pandemia dalej będzie szalała." Zgadza się. Bo przecież idąc chodnikiem, gdzie napotykam więcej osób niż w parku, już się nie zarażę.
do Empereur de Pologne ——–
Trochę mi zeszło ale dotarło już do mnie, że mój interlokutor pisać owszem umie, ale czytać ze zrozumieniem niekoniecznie. Dwa razy wyłożyłem, jak pastuch krowie na granicy, że zakaz przemieszczania się będący w normie prawnej dyspozycją ogranicza wolną wolę adresata normy (czyli wszystkich osób przebywających na terenie Polski) przez czasowe odebranie prawa nadanego przepisem art. 52. ust. 1 Konstytucji.
Zakaz obrotu pornografią dziecięcą jest ograniczeniem woli osób trudniących się tym procederem i utrzymującym się z niego. Chcieliby a nie mogą, zakaz ogranicza ich, działają w ukryciu. Zakaz odbiera im prawo wykonywania ich zawodu. Jeszcze raz: zakaz (także nakaz) ogranicza wolę/prawa/swobody adresata zakazu. Trywialny przykład: jeżdżę rowerem po leśnych drogach niepublicznych lewą stroną. Na drogach publicznych tego mi nie wolno, moją chęć, wolę, swobodę wyboru ogranicza nakaz poruszania się prawą stroną jezdni.
Pozdrawiam, życzę szczęścia cesarzu i ślubuję już nigdy nie podejmować prób dyskusji z Tobą. Ufff
Ponownie popełnia Pan ten sam, głupi błąd. Przepisy rozporządzenia nie dają rządowi prawa do "ograniczania wolnej woli adresatów normy" (więc Pana wywody o tym, co się mieści w tym pojęciu, jest po prostu bezprzedmiotowy) tylko do "czasowego ograniczenia określonego sposobu przemieszczania się". Nie wolności, nie wolnej woli, nie czegokolwiek innego, tylko tego i tylko tego, co napisano w tym przepisie: określonego sposobu przemieszczania się.
Jeżeli element X należy do zbioru Y, to "zakaz X" jest "ograniczeniem Y", ale nie jest równoznaczny z "zakazem Y" – a Pana argument sprowadza się właśnie do fałszywego zrównania "zakazu X" z "zakazem Y" (ograniczenie określonego sposobu przemieszczania się z zakazem przemieszczania się; przykład z rowerem dokładnie to ten sam problem). I to tylko na gruncie czysto logiczno-językowym – pomijając nawet wspomniane wyżej kwestie zasad wykładni przepisów prawa.
Jeżeli to wyrażam się nie dość dla Pana zrozumiale, to przepraszam, ale "wykładać jak pastuch krowie" to można kukurydzę do koryta. Zrozumienie czytanego tekstu i elementarnej logiki wymaga jednak minimalnie większego rozgarnięcia.
ślubowałem
Proszę zatem ślubowania dotrzymać, w pełni popieram.
Pozdrawiam i dziękuję za poparcie