Jak poinformował na konferencji prasowej 12 grudnia Zbigniew Ziobro, Solidarna Polska przegłosowała pozostanie w koalicji (12 do 8). Wniosek złożył „członek zarządu SP”, czyli, jak wynikało z przecieków, Janusz Kowalski.
Chociaż SP w koalicji zostaje, Ziobro nie zostawił suchej nitki na decyzji rządu Morawieckiego o przyjęciu budżetu UE. Uznał, że budżet w takim kształcie jest „pogwałceniem traktatów europejskich” i stoi „w oczywistej sprzeczności z zapisami polskiej konstytucji”.
„Rozporządzenie stwarza realne zagrożenie dla polskiej suwerenności, bardzo daleko idące. Może pozwolić KE radykalnie tę suwerenność ograniczać. Ograniczać też polską demokrację, odbierając de facto polskim obywatelom prawo do zajmowania stanowiska w formie wyborów i rekomendowania określonych formacji politycznych, by rządziło według ustalonego programu naszą ojczyzną, Polską. KE może ogromną siłę – sankcję – zastosować wobec każdego rządu niezależnie od barwy politycznej i jest w stanie taki rząd de facto zmusić, zaszantażować”.
Skoro Morawiecki naraził Polskę na utratę suwerenności, dlaczego Ziobro pozostaje w koalicji?
„Uznaliśmy, że odpowiedzialność za bieg wydarzeń i konsekwencje takiej decyzji w postaci przedterminowych wyborów, które z dużym prawdopodobieństwem wówczas by nastąpiły, nie dają żadnych nadziei na poprawę sytuacji Polski w jakimkolwiek aspekcie ważnym dla naszych obywateli.
Nie dają żadnej nadziei na poprawę status quo, jeśli chodzi o ochronę naszej suwerenności w sporze z UE, który będzie narastał”.
Żeby jednak zaznaczyć swoja odrębność (i przy okazji nie zyskać miana „miękiszona”) Ziobro zapowiedział wniosek do TSUE, polskiego TK i opór w Sejmie: „Jako Prokurator Generalny będę mógł podjąć akcję prawną zarówno przed polskim TK, jak i przed sądem w Luksemburgu, którego zadaniem jest osądzać zgodność prawa wtórnego z prawem pierwotnym, z traktatami europejskimi, by w ten sposób uniemożliwić wprowadzenie tych bardzo groźnych narzędzi, stwarzających realne zagrożenie dla naszej suwerenności. Będziemy konsekwentni w zakresie naszego stanowiska. Inaczej niż pozostałe dwie partie tworzące rząd, czyli PiS i Porozumienie, w Sejmie będziemy głosować przeciwko tym ustaleniom szczytu”.
Jak to wszystko się skończy? „Nie ulega wątpliwości dla mnie, że celem tak naprawdę jest budowa Europy federacyjnej. Programy, które zgłaszają te państwa [Niemcy i Francja – red.], zakładają, że w ciągu kilku lat Berlin wspólnie z Paryżem przedstawi projekt nowego traktatu. Który ma zakładać w ogóle likwidację prawa weta poszczególnych państw narodowych, który ma zakładać wspólną, paneuropejską listę przynajmniej w jakiejś części formułowaną w Brukseli, a nie w państwach narodowych, który ma zakładać wybór szefa Komisji Europejskiej nie z udziałem poszczególnych państw, ale partii, która zwycięża w wyborach europejskich.
Która zakłada zapewne też i legalizację tego bezprawia, rozporządzenia, które jest niezgodne z obowiązującymi traktatami”.
Mocni w gębie
Decyzja SP nie dziwi (o czym niżej), ale ośmiesza środowisko Zbigniewa Ziobry. Jeszcze kilka dni temu partia ministra sprawiedliwości stawiała sprawę weta na ostrzu noża. Padały słowa, po których dalsza koalicja wydawała się niemożliwa.
Po przyjęciu budżetu europosłanka Beata Kempa napisała do Ziobry:
Padło tu porównanie do opozycji (ci, co Polski nigdy nie mieli w sercu), co jest najcięższą obelgą wobec rządzącej partii.
Głośno było także o słowach sekretarza stanu w ministerstwie aktywów państwowych Janusza Kowalskiego: „Weto albo śmierć”.
Kowalski przedstawiał wykresy, które miały dowieść, że UE więcej zyskuje na członkostwie Polski niż Polska na byciu członkiem UE.
Więcej:
Konflikt w koalicji zdecydowanie się pogłębił, gdy Ziobro nazwał Morawieckiego miękiszonem: „W negocjacjach nie można być za przeproszeniem miękiszonem, trzeba być twardym. Potrafić dbać o interesy Polski, własnego kraju. My mówimy o Polsce, premier Holandii ma prawo myśleć o interesach Holandii. Ale […] polski premier ma dbać o interesy Polski”.
Na konferencji 12 grudnia minister bronił się przed oskarżeniem, że sam jest miękiszonem. Na pytanie dziennikarza „Faktów” TVN, czy „pozostanie w koalicji to nie wypełnienie definicji miękiszona?”, odpowiedział: „Miękiszon to ten, kto się poddaje, kiedy można było walczyć”. I dodał, że można tak określić polityków opozycji, którzy na kolanach chodzą do Angeli Merkel.
Kto jest miękiszonem?
Pozostanie w koalicji wydaje się całkowicie racjonalnym wyborem dla Zbigniewa Ziobry. Mimo że stara się odróżnić od PiS, m.in. ścigając się na radykalne pomysły (zakaz aborcji, wycofanie się z konwencji stambulskiej, weto do budżetu), nadal jest dużo słabszym partnerem. W sondażu IPSOS dla OKO.press tuż po wyborach w 2019 roku Solidarna Polska mogła liczyć na 3,3 proc. głosów, a wśród wyborców Zjednoczonej Prawicy – na 8 proc.
W sondażu IBRIS dla Wirtualnej Polski z września 2020 roku partia Ziobry ma jedynie 1,5 proc. poparcia. To może oznaczać, że Ziobro jest dla Polaków zbyt radykalny i nie ma szans na polityczną samodzielność. Gdyby koalicja się rozpadła, prawdopodobnie rozpisano by wcześniejsze wybory. Jak widać, Ziobro miałby kłopot z przekroczeniem progu wyborczego, a nawet z uzyskaniem subwencji.
Wydaje się, że sprawa weta mogła dodatkowo osłabić SP, której członkowie wszystko postawili na jedną kartę (weto), ale potem nie poszli za ciosem i nie zerwali ze „zdrajcami”.
Pozostając w koalicji Ziobro może nadal podgryzać Kaczyńskiego z prawej strony, wywoływać kryzysy w rządzie (wiedząc, że PiS potrzebuje większości w Sejmie), a jednocześnie nie stracić władzy.
Kaczyński wybrał pieniądze i nie antagonizowanie reszty UE. Czy teraz będzie skłonny kontynuować grandę z sądownictwem? Raczej przybastuje. Tytm bardziej, że mu słupki flaczeją i zaraza podcina skrzydła. Ziobro będzie musiał przełknąć jeszcze jedno upokorzenie: nie będzie ze strony Słońca Narodu akceptacji dla dalszego "reformowania" sądownictwa i szarż Świączkowskiego. Na dodatek Piękna Zbynia pokazała, że nie ma takiej zniewagi której by nie przełknęła i z Polskiej "Zjednoczej" Prawicy Rewolucyjnej za żadne skarby się nie wypisze, bo jego przyd upasy na to nie pozwolą (koryto+!). Kaczyński wygrał, wygrał też Morawiecki bo miłość prezesa znowu go opromienia swymi zorzami. Do wiosny może być nudno.
Różowa Swasta Narodowa przedstawia: wieści z Międzyjeziora.
Gajerkowi rycerze zjednoczeni w idei posiadania!
Konsensus bezsensu: Don Miękiszon i Samczo Kłamcza, wspólnie biorą głębszy oddech przed kolejną bitwą z wiatrakami. Aplauz!
Niebawem:
Kalesony Ziobry żony.
Daj się pobić fali żądzącej.
O dwóch takich co kupili Orlen.
Tylko u nas,- sensacyjny wywiad: Przemysław C. – ultrakatolicki opiekun dzieci z zakonu rycerzy św. Jana Pawła Tuchlina II, papieża toaletowego (ps. "Skorpion") i Przemysław Zguda vel Dawid Manzhaley vel Robert Bohr z rodzinnego miasta papieża Polaka – Wadowic opowiadają o ekstremalnej penetracji Pinokia przez Orbanana i zapraszają na ultraprawicową, bezkondomową orgię nazigejowską.
Marsz Niepodległych inaczej – przyjemność z bycia pasywnym ZHOMON-em. Poradnik dla służb porządkowych.
PiSS – złoty prysznic prawdziwych katolickich patryjarchów.
Czy Janusz Kowalski chciał od Tuska tylko autogram?
Cykl: Kto dominuje, ten Polską kieruje – srodzy dominatorzy. Tym razem BOR z pałkami teleskopowymi, prywatnie po demonstracji (Plakat).
Czytaj tylko narodową prasę różową.
Nie jest frajerem, bo ma już niemal pewność, że nikt nie potrafi obalić jego kłamstw. Jak dotychczas żaden z "ekspertów" opozycji nie odpowiedział na jego i Morawieckiego kłamstwa. I nie odpowie. Bo nie ma pojęcia o tekście umowy zjednoczeniowej, rozporządzeniu o pieniądzach za praworządność, zasadach głosowań i przyznawania dotacji. Dziesiątki opozycyjnych posłów unijnych milczą i cierpliwie czekają na noworoczna wypłatę. Wszyscy oni są klonami niewypowiedzianie głupiej Szydło.
Aad G Swoboda: Znowu się uchlałeś?
Ziobro jest po prostu frajerem i kłamcą
W czym PiS jest lepszy?
W prostej, łatwo wpadającej w ucho, malowniczej a zarazem rzetelnej nazwie swojej partii, globalnie znanej jako "szczyny".
Ci co czytając ten skrót po angielsku właśnie tak go rozumieją, tracą ważne przesłanie partii, nie znając jej pełnej nazwy: Prawda i Szczerość.
Od głosowania w UE można było przypuszczać, że w rządzie nic się nie zmieni – no, może Kaczyński będzie obrażony na Ziobrę, ale będzie musiał z tym żyć. „Złapał Kozak Tatarzyna…” Duży spadek poparcia Zjednoczonej Targowicy powoduje, że Kaczyński już nie może grozić Ziobrze rozpisaniem przedterminowych wyborów, w których Solidarna Polska usunięta z list PiS-u zdobyłaby jakieś 0,5% – bo sam też przegrałby z kretesem. Z tego samego powodu Ziobro nie może opuścić koalicji rządzącej, ryzykując przyspieszone wybory. A widmo sądu i kary w przypadku odebrania im władzy wisi nad oboma.
Zaryzykuje stwierdzenie, ze gdyby nie Kurski, to ten caly rząd polecial by w ostatnich wyborach na bruk. A PAD powinien Kurskiego po jego renkach calowac.
To bylem tylko ja, Wergiliusz
Problem weta jak widze cały czas absorbuje zarówno media jak i komentujących. Umyka sprawa o dużym ciężarze gatunkowym, jak zgoda Polski na ograniczenie emisji o 55 % w stosunku do roku 1990. Tu pan Premier wykazał się duża uległością i może to świadczyć tylko o tym iż przyjął, że problem ten będzie musiała rozwiązywać kolejna ekipa po 2023 roku.
O ograniczenie jakiego rodzaju "emisji" chodzi? Jeśli ta "zgoda Polski na ograniczenie emisji o 55%" tyczy się rozpowszechniania alternatywnych faktów Zjednoczonej Prawicy, jeśli prawdziwa, to lepiej niż nic. Jeżeli chodzi o emisję CO2 i tlenków oraz spalin, to jestem jak najbardziej za. Tyle że ostatnia wieść o planach budowy nowej kopalni węgla kamiennego w regionie śląskim, oraz brak projektów i inicjatyw zmiany polityki energetycznej na opartą o odnawialne źródła energii gospdarkę energetyczną tych pięknych deklaracji nie potwierdza. Pożyjemy, zobaczymy.
Podejrzewam, że premier w amoku kolejnego sukcesu nie bardzo zdawał sobie sprawę co podpisuje. Na jego wiedzę co zagrożeń środowiska nie ma co liczyć. Podobnie w innych dziedzinach. Aby sobie to uzmysłowić proszę spojrzeć na program rezygnacji z energetyki opartej na węglu kamiennym. Straciłem wszelką nadzieję, że obecny rząd zdaje sobie sprawę z tego co robi.
Zjednoczeni w podgryzaniu. Ziobro żarł się z Lechem i Jarosławem nieraz. Z Dudą też się żarł. Tradycyjny, polski kanibalizm polityczny to typowa, krajowa zaprawa murarska, co scala i jednoczy. Kto się w sforze nie żre, zamiast potwierdzenia jego kultury politycznej, ryzykuje zarzuty uważania się za lepszego i aroganckiego zadzierania nosa, którego reszta żrących musi mu za karę utrzeć. Wspólne utarcie nosa-wspólny wróg znów jednoczy… do następnego podgryzania. Taka jest właśnie Zjednoczona Prawica. Sorry, muszę do toalety, bo mi podeszło…
A wszystko to po to, aby Orban nadal mógł miliardy euro wkładać do swojej ( i kolegów ) kieszeni, a wyroki w polskich sądach wydawał oberprokurator ZZ.
Ziobro i jego Solidarna Polska zostają w koalicji z PiS. Bo:1. Bez niej straciliby mandaty (koryto) w parlamencie, 2. Bo kaczor chce mieć pod ręką narodowo-faszystowskich ekstremistów, gotowych stac do boju w razie polskiego Majdanu. 3. Bo Ziobro jest nieukrywanym wrogiem Morawieckiego, a zasada "dziel i rządź" jest główną dla prezesa. Jednakże Ziobro jest tylko narzędziem w rękach kaczora. Nie jest jego następca. Bo kaczor nie lubi Ziobry. Bo Ziobro darł koty z Lechem. W chorym umyśle Jarosława jest z tego powodu współwinnym śmierci Lecha. W ten sposób Jarosław rozmywa swoją winę w wyprawieniu Lecha na tamten świat.