0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Maciek Jazwiecki / Agencja Wyborcza.plMaciek Jazwiecki / A...

O podręczniku do nauczania 15-latków nowego przedmiotu – historia i teraźniejszość – słyszała już cała Polska. Autorem pierwszego, dopuszczonego oficjalnie przez Ministerstwo Edukacji i Nauki jest ekonomista i historyk prof. Wojciech Roszkowski.

Ministerstwo bardzo podręcznik zachwalało. Zrobiło nawet na koszt podatnika specjalną konferencję prasową z okazji jego premiery.

Przeczytaj także:

Kiedy jednak zaczęto się w niego wczytywać, okazało się, że są w nim liczne niepokojące fragmenty. Szczególnie bulwersujący jest ten:

"Wraz z postępem medycznym i ofensywą ideologii gender wiek XXI przyniósł dalszy rozkład instytucji rodziny. Lansowany obecnie inkluzywny model rodziny zakłada tworzenie dowolnych grup ludzi czasem o tej samej płci, którzy będą przywodzić dzieci na świat w oderwaniu od naturalnego związku mężczyzny i kobiety, najchętniej w laboratorium. Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli.

Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju »produkcję«? Miłość rodzicielska była i pozostanie podstawą tożsamości każdego człowieka, a jej brak jest przyczyną wszystkich prawie wynaturzeń natury ludzkiej. Ileż to razy słyszymy od ludzi wykolejonych: nie byłem kochany w dzieciństwie, nikt mi nic nie dał, więc sam sobie muszę brać".

Podręcznik może prowadzić do nienawiści

Wybuchł ogólnopolski skandal, a szczególnie dotknięte poczuły się dzieci z in vitro i ich rodzice. Roszkowski zapewnia, że nie chodziło mu o dzieci poczęte przy pomocy zapłodnienia in vitro, tylko o „hodowlę dzieci w laboratoriach", np. w Chinach (chińscy naukowcy zaprojektowali robota do opieki nad ludzkim embrionami), jednak wydawca, wydawnictwo Biały Kruk, postanowił usunąć ten fragment.

Kamil Mieszczankowski, ojciec córki, która urodziła się dzięki metodzie in vitro ogłosił, iż poszukuje prawnika, który złoży w jego imieniu pozew. Poprosił o wsparcie finansowe na stronie zrzutka.pl. Reakcja czytelników przeszła jego najśmielsze oczekiwania.

Stowarzyszenie na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji Nasz Bocian wystąpiło z petycją do ministra Czarnka o wycofanie wspomnianego podręcznika. Petycji takich potem ukazało się więcej.

Sami prawnicy również postanowili zadziałać.

„Użycie podręcznika, który głosi, że dzieci z in vitro są niekochane i że są produkowane tak, jakby to była produkcja kur, przekłada się bezpośrednio negatywnie na sytuację tych dzieci” – tłumaczył mi w wywiadzie udzielonym OKO.press radca prawny Wojciech Kozłowski.

„Podręcznik HiT może doprowadzić do niechęci i nienawiści a wręcz nauczyć takich postaw. I trzeba to jasno powiedzieć” – twierdził Kozłowski. „Społeczna odpowiedzialność prawników, w tym radców prawnych i adwokatów, polega na tym, by ten związek między mową nienawiści oraz czynami z nienawiści a krzywdą ludzką pokazywać” - przekonywał.

Pod jednym szyldem

Mecenas Kozłowski we wspomnianym wywiadzie zachęcał rodziców, a także prawników, którzy zajęli bądź zajmą się sprawą, do współpracy.

Ten apel spotkał się z pozytywnym odzewem ze strony palestry i grupa prawniczek i prawników działając ad hoc powiększyła swoje grono. "Prawniczki i prawnicy w naszej grupie, to osoby, które znalazły się w niej nieprzypadkowo, bo charakteryzujące się szczególnym uwrażliwieniem na kwestie społeczne" - mówi OKO.press Patrycja Kasica z kancelarii adwokackiej Adwokat Patrycja Kasica, pełnomocniczka powodów. "Już wcześniej każdy z nas wielokrotnie działał pro publico bono w ważnych kwestiach społecznych, szczególnie sprawach związanych z łamaniem praw człowieka czy stygmatyzacją i wykluczaniem, a przecież w tej sprawie chodzi właśnie o dehumanizujące, czyli również głęboko stygmatyzujące treści" - dodaje. Tak rozpoczęła się bezprecedensowa akcja prawniczek i prawników pochodzących często z konkurujących ze sobą kancelarii, by w tym przypadku połączyć siły.

W Polsce w sprawach o ochronę dóbr osobistych pozwy zbiorowe są niedopuszczalne. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, żeby rodziny złożyły niemalże identyczne indywidualne pozwy, korzystając ze wspólnego wysiłku prawników ich reprezentujących.

„Pierwszą formą naszego współdziałania było przygotowanie w imieniu wielu reprezentowanych przez nas rodzin wspólnego przedsądowego wezwania skierowanego do prof. Roszkowskiego i do wydawcy podręcznika. Pod tym pismem podpisali się wszyscy pełnomocnicy” – mówi OKO.press adwokatka Katarzyna Lejman, partner w kancelarii SKP Ślusarek Kubiak Pieczyk, reprezentująca rodzinę Kamila Mieszczankowskiego.

„To była szansa na polubowne załatwienie sprawy” – dodaje Lejman. „Pismo pozostało jednak bez odpowiedzi, co zmotywowało nas do złożenia pozwów”.

Dwa z nich zostały właśnie złożone. Pierwszy w ubiegły piątek, 9 września 2022 w Sądzie Okręgowym w Krakowie, kolejny w poniedziałek, 12 września w Sądzie Okręgowym w Warszawie.

Pozwów będzie więcej

„Tych pozwów będzie więcej” – mówi OKO.press Patrycja Kasica. „W całej Polsce zgłosiło się już kilkudziesięciu rodziców, którzy chcą dochodzić swoich praw” – informuje adwokatka. „Niektórzy jeszcze kompletują dokumenty” – dodaje.

„Niemajątkowe roszczenia z tytułu naruszenia dóbr osobistych, takie jak np. publikacja przeprosin, nie przedawniają się” – tłumaczy Katarzyna Lejman. „Spodziewam się więc, że po wniesieniu pierwszych pozwów i nagłośnieniu akcji kolejne rodziny w Polsce uznają, że nasze działanie ma sens i zgłoszą się do grupy prawniczek i prawników o pomoc”.

Czego domagają się dzieci i rodzice dzieci poczętych dzięki metodzie in vitro?

  • wycofania ze sprzedaży wszystkich egzemplarzy podręcznika zawierających fragment naruszających dobra osobiste pokrzywdzonych;
  • niezwłocznego zaprzestania sprzedaży i wszelkich form reklamowania, promowania i rozpowszechniania, w tym także przedruków oraz upubliczniania w Internecie tego fragmentu, oraz treści przedstawionych we fragmencie;
  • opublikowania przez autora i przez wydawnictwo przeprosin za publikację treści naruszających dobra osobiste powodów;
  • zakazania rozpowszechniania, publikowania w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób treści i wypowiedzi szkalujących dzieci urodzone za pomocą metody in vitro oraz rodziców, którzy skorzystali z metody in vitro;
  • wreszcie zapłaty na cel społeczny, jakim jest Stowarzyszenie Na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji Nasz Bocian kwot do 30 tys. zł.

To sprawa ważna społecznie

Dlaczego panie zaangażowałyście się w tę sprawę? – pytam obu adwokatek.

Patrycja Kasica: „Uważam, że treści, które pojawiły się w tym podręczniku, są bardzo stygmatyzujące dla członków określonej zbiorowości. Koszty społeczne takich treści na przyszłość mogą być naprawdę ogromne. A społecznym obowiązkiem nas prawników jest reprezentować rodziców w tej sprawie”.

Katarzyna Lejman: „To sprawa ważna społecznie. W naszym zespole SKP wspieramy ważne obywatelsko projekty od wielu, wielu lat. Uważamy, że ta publikacja zasługiwała na reakcję i chcemy w tym wesprzeć rodziny naszą wiedzą i doświadczeniem”.

„Wypowiedź prof. Roszkowskiego adresowana jest do dzieci, do 15-latków, a jest nie tylko zupełnie nieprzystosowana językowo dla takiego odbiorcy, ale przede wszystkim pada jako wypowiedź naukowa. To bardzo szkodliwe”

– ciągnie Lejman.

„Przez to opinia autora wyrażona w tym skandalicznym fragmencie jest prezentowana jako obiektywna prawda, bazująca na wiedzy naukowej. Tymczasem po pierwsze piętnastolatkom może być jeszcze trudno rozróżnić, co jest faktem, a co oceną autora. Po drugie, ta ocena nie bazuje na wiedzy naukowej, a każda rzetelna opinia musi mieć solidne podstawy. Sąd powinien zweryfikować te podstawy, oceniając bezprawność naruszenia dóbr osobistych. W tej sprawie to jeden z kluczowych problemów”.

Inne, pierwsze wydanie

W sprzedaży pojawiła się już nowa wersja podręcznika bez wspomnianego fragmentu. Może to załatwia sprawę? – pytam Katarzynę Lejman.

Dotarliśmy do egzemplarzy oznaczonych jako wydanie pierwsze, ale rzeczywiście niezawierających już bulwersującego fragmentu. To oznacza, że wydawnictwo zrozumiało, iż doszło do naruszenia i postanowiło zadziałać jeszcze zanim będzie gotowe z drugim wydaniem" - odpowiada adwokatka.

„Natomiast to w żaden sposób nie ogranicza krzywdy i szkód wyrządzonych przez pierwotnie wydany podręcznik, zresztą wciąż dystrybuowany. Rodzinom przede wszystkim należą się przeprosiny, a zatem pozew jest nadal jak najbardziej zasadny” – dodaje.

„Poza tym, jak stwierdził sam pan prof. Roszkowski, ok. 50 tys. egzemplarzy zostało sprzedanych w tej pierwszej wersji, zawierającej fragment. Skoro tak, to celowym jest po pierwsze uzyskanie przeprosin od wydawnictwa i autora, po drugie uzyskanie zadośćuczynienia, wreszcie zobowiązanie pozwanych do zaprzestania rozpowszechniania i promocji pierwszego wydania, wciąż będącego w obrocie, i stygmatyzujących treści, jakie zawiera”.

„Jeśli zaś chodzi o postawę wydawnictwa, to 22 sierpnia 2022, a więc jeszcze przed wysłaniem przez nas wezwania przedsądowego, wydało ono oświadczenie” – informuje Lejman.

„Nie zgadzając się z powyższą krytyką oraz niesłuszną interpretacją, ale jednocześnie biorąc pod uwagę dobro społeczne, wolę uspokojenia nastrojów i możliwość bezkonfliktowego korzystania z podręcznika, postanowiliśmy wspólnie z Autorem usunąć dyskusyjny fragment z podręcznika”

- piszą autorzy oświadczenia.

Proporcjonalna dolegliwość

Czy zadośćuczynienia finansowego pozywający będą domagać się zarówno od wydawnictwa, jak i prof. Roszkowskiego?

Katarzyna Lejman: „Tak. Uważamy, że taka dolegliwość jest proporcjonalna do naruszenia. W przypadku pozwu pana Mieszczankowskiego domagamy się 10 tys. zł od autora i 30 tys. zł od wydawnictwa”.

Jaka ma być forma przeprosin?

Katarzyna Lejman: „Domagamy się przeprosin w mediach i na stronie wydawnictwa. Forma przeprosin jest dokładnie sprecyzowana w pozwie”.

Co dalej? Jak szybko pozew może być rozpatrzony? – pytam Patrycję Kasicę.

„Trudno oceniać. W Sądzie Okręgowym w Warszawie to może potrwać pół roku i dłużej. Standardowo mniej więcej po pół roku od zgłoszenia wyznaczana jest rozprawa” – odpowiada adwokatka.

Katarzyna Lejman: „Polskie sądy funkcjonują ostatnio w takim trybie, że pewnie będziemy czekali co najmniej rok na pierwsze orzeczenie. W Sądzie Okręgowym w Warszawie terminy są bardzo długie, natomiast w wydziałach cywilnych, do których trafiają sprawy o ochronę dóbr osobistych, są i tacy sędziowie, którzy działają niezwykle szybko” – mówi Lejman.

Ale do procesu dojść musi, bo czas, by załatwić sprawę polubownie, minął?

- Tak.

Czyli druga strona nie może już powiedzieć: „To my teraz przepraszamy, wycofujemy się”?

- Może, zawsze może. Ale to decyzja powodów, czy w takiej sytuacji wycofać pozew.

Pozwani podjęli świadomą decyzję

Jakie są szanse powodzenia?

Patrycja Kasica:

„Decyzja jest zawsze w rękach sądu. To sąd wydaje wyrok. Ale to sprawa precedensowa i w takiej sytuacji, zresztą w każdej innej też, trzeba się liczyć z możliwością przegranej. Natomiast nigdy byśmy nie rekomendowali klientom takich rozwiązań, gdybyśmy nie wierzyli, że ta sprawa zakończy się pozytywnie".

- Nie zrobiło się pani żal prof. Roszkowskiego, gdy min. Czarnek w którymś momencie powiedział, że opozycja i media zaszczuły starego człowieka? – pytam Katarzynę Lejman.

„Jesteśmy adwokatami i naszą rolą jest podchodzić do reprezentacji klienta w sposób maksymalnie profesjonalny. Myślę, że pozwani podjęli świadomą decyzję, by wdać się w spór sądowy. Daliśmy drugiej stronie odpowiedni czas do namysłu, wysyłając przedsądowe wezwanie. Media również informowały o planowanych działaniach procesowych rodzin. Autor jak i wydawnictwo mieli bardzo wiele okazji do tego, żeby wycofać się ze słów, które padły i – co najważniejsze – przeprosić, ale nie zrobili tego”.

;
Na zdjęciu Sławomir Zagórski
Sławomir Zagórski

Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.

Komentarze